Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mikuska świetne to"jedziemy do młodego "
W sumie jak by nie patrzeć te nasze małe anioły żyją w nas.. U nas minie za chwilę pół roku, i wiecie co dziewczyny mimo że nie pogodzie się z tym nigdy że nasz synek zmarł, to ostatnio poczułam się szczęśliwa.. Też jak Mama Malwinki czasem myślę, że inni mają gorzej, albo przeżyli większe tragedię.. Kiedy odchodzi np dziecko które ma np kilka lat i do tego jeszcze cierpi przed śmiercią.. Dla mnie to jest niewyobrażalne, chociaż nasze historie też są ciężkie to szukam pocieszenia żeby doceniać to co mamAntoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Bardzo trudny i delikatny temat.
Doceniam, że moja córka umarła będąc kochaną, zaopiekowaną, bezpieczną.
Natomiast oddałabym wszystko za choćby jeden dzień jej życia, a co dopiero za kilka lat. Za możliwość przywoływania wspomnień, szczęśliwych chwil, jej uśmiechu. Nie mam tego, nie mam nic. Więc w pewnym sensie zazdroszczę rodzicom, którzy mieli szansę poznać swoje dziecko, choćby przez chwilę, zawsze za krótką.
Na pewno, jako rodzic który stracił dziecko, ostatnią rzeczą jaką chciałabym zrobić, to sprawić przykrość innemu rodzicowi, który stracił dziecko
W kwestii zachowania rodziny, to mnie najbardziej zabolało, że np. w Dzień dziecka, niektóre dzieci dostały prezenty (jak co roku), a moje nie... Nie dotyczy to oczywiście wszystkich członków rodziny.
Skoro jestem matką cmentarną, to oczekiwałabym, że inni - mam na myśli w zasadzie najbliższą rodzinę - będę uczestniczyć w tym naszym cmentarnym rodzicielstwie, bo tylko takie mamy. Uczestniczyć aktywnie odwiedzając moje dziecko, choćby od czasu do czasu, i na co dzień np. pytając o sytuację na cmentarzu.
W okresie bezpośrednio po śmierci Malwinki część osób nie poczuła potrzeby żeby w jakikolwiek sposób być w moim życiu, w tym najstraszniejszym dla mnie momencie. Ja też nie mam już potrzeby uczestniczyć w życiu tych osób.
Bratowa mojego partnera w ogóle się do nas nie odezwała w tamtym okresie, ani potem. Myślę, że ta relacja, zawsze marna bo mieszkają gdzie indziej i zbyt wiele nas dzieli, również przestała już zupełnie istnieć. Smutne, ale co zrobić.
Dziewczyny, jak tam wizyty, konsultacje, badania?03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Witam dziewczyny. Chciałam sie podzielić wiadomością ze dnia 31.07 na świat przyszedł mój syn Michał radość ogromna. Warto się starać i czekać.
Przykro mi nowe mamusie. Życie umie dać w kość i to konkretnie. Pierwsze miesiące sa strasznie ciężkie i nie do opisania. Tylko silna wola i dobra motywacja może coś zdziałać.
Życze Wam wszystkim żeby wasze marzenia zostały spełnione.Mama Malwinki, dydone, Kasiek84, baterfly, ALKA7, Agnieszka90 lubią tę wiadomość
Marcin 15.05.2017 [*] 37tc
Michał 31.07.2018 -
Ja zła bo musze odsunąć do pażdziernika podejscie do in vitro
ciągle krwawienie te tabletki anty rozregulowały mnie sam lekarz nie wiem skąd te krwawienia zrobił usg wszystko tam ok ehhh dostałam znowu leki na zatrzymanie i jest juz lepiej
miałam takiego jakiegos doła bo sie napaliłam strasznie ze bedzie to juz teraz
no nic musze pożyteczne wykorzystać czas do pażdziernika
Ingle czy ty stosowałaś jakom diete czy jakies suplementy specjalne brałas??
-
Wspaniałe wiadomości
Aż chce się żyć od rana.
Serdecznie gratuluję!
Basiu, jak się czujecie?
Czy zdradzisz w jaki sposób rodziłaś i jak wyglądała opieka nad Tobą podczas ciąży i w ostatnim okresie (oczywiście jak znajdziesz już czas i siły)?
Mikuśka, przykro mi. Pamiętam, że kiedyś czytałam, że październik to najlepszy czas na zachodzenie, bo organizm kobiety jest nasycony wit. D3 i witaminami z warzyw, owoców. Więc może po prostu pchaj w siebie te warzywa i owoce03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ja mam takie " małe porównanie- pierwszy synek żył 29 godzin, drugi 16 dni. W cudzysłowie mówiąc cieszę się że miałam "tyle" czasu z drugim. Mam najpiękniejsze wspomnienia w moim życiu, widziałam jego otwarte oczka, grymas na twarzy, kilka razy go dotknęłam, byłam przy chrzcie, jeden jedyny raz mogłam kupić pampersy...chociaż mam do siebie pretensje że nie w pełni wykorzystałam ten czas, to mam też świadomość że wiele rodziców go nie ma w ogóle. Nie przeżyłam tego z pierwszym synkiem i to potęguje mój ból, widziałam go trzy razy i niewiele z tego pamiętam. Przez jakiś czas po śmierci drugiego synka byłam zła na siebie że po nim rozpaczam bardziej, że chyba obdarzyłam go większa miłością, że tamtego mniej kocham. Że bardziej się z nim związałam. Z czasem " wyrównało" się moje cierpienie, ale wspomnienia mam przeważnie z jednym. Śmierć pierwszego spadła na mnie niespodziewanie, drugi żył i była znowu jakaś nadzieja, plany, że wyjdziemy do domu, wiara że chociaż on mi zostanie. A potem kolejny raz los pozbawił mnie złudzeń ...
Nie chciałam nikogo urazić, to moje osobiste doznania,i być może tych 16 dni nie mogę porównywać do kilku czy kilkunastu lat życia dziecka ale "ci"rodzice mają chociaż wspomnienia. I nikt nie uda że nie było ich dziecka... -
igle, bardzo ciężko się czyta, to o czym piszesz, a co dopiero przeżyć. Dwukrotnie przeżyłaś ten najgorszy moment, moment śmierci dziecka. A w międzyczasie ta mieszanina emocji, rozpaczy, nadziei. Jest to po prostu niewyobrażalne.
U mnie było prościej i szybciej. Weszłam do szpitala uśmiechnięta myśląc, że właśnie zaczyna się najlepszy okres mojego życia, wyszłam dobę później złamana jako człowiek.
To co teraz same sobie robimy w swoich głowach - np. te wyobrażenia o przyszłych grobach naszych przyszłych rzeczy, myślę, że jest to po prostu wynikiem załamania. Jest to tragiczne, bo same sobie dokładamy. Gdy zdarza mi się mieć lepszy moment w ciągu dnia lub gdy oglądam sobie np. serial, zaraz się strofuję, mam wyrzuty, że zbyt dobrze się bawię. Chociaż tak naprawdę myślę o Malwince w każdej sekundzie.
Obwiniam się o wszystko. Nie mam Malwinki usg 3D,4D. Nie chciałam robić, bo uważałam, że przecież niedługo zobaczę ją na żywo. Wręcz nabijałam się z matek, które je robiły. Uważałam, że to fanaberia.
Obwiniam się, że nic nie poczułam. Obwiniam się, że cieszę się, że mam właśnie okres. Obwiniam się, że zdradzam swoje dziecko myśląc o kolejnym.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki, absolutnie nie uważam że cierpię bardziej od was, ani że wam było lżej. I też mam wyrzuty sumienia kiedy na chwilę się oderwe, kiedy się śmieje, próbuję skupić na czymś innym. Mój m. Się wkurza, ja mam mu za źle że tyle nie myśli Ale z drugiej strony zazdroszczę mu tego że chociaż też cierpi to wrócił do normalności. Ja na pozór też ale co się dzieje w mojej głowie to wiemy tylko my. Ja chciałem takie usg ale mój gin powiedział że szkoda kasy bo przy blixniakach niewiele zobaczę. Nie zdradzasz córeczki myśląc o rodzeństwie dla niej, gdyby była z Tobą, też pewnie miałaby rodzeństwo- trochę pewnie później ale by miała. Tak sobie to tłumaczę bo z początku też tak miałam...
-
Wszystkie tu jesteśmy z pewnością okrutnie doświadczone przez los. Okoliczności śmierci naszych dzieciach po prostu były inne, różniły się.
U mnie chyba działa taki mechanizm, że skoro moje dziecko nie żyje, to nie mam prawa do radości, wewnętrznie nie daję sobie przyzwolenia na nią choćby w najmniejszym wymiarze. Niewykluczone, że będę potrzebowała pomocy specjalisty, o ile sytuacja się nie zmieni.
Sorry za dołowanie, ale takie to nasze forum.
igle, miłego weekendu, przyłóż się do relaksowania się!
dziewczyny, piszcie o swoich ciążach i maleństwach już urodzonych, dajcie nam trochę nadziei.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Bbasiaaaa ogromne gratulacje ! Duzo zdrowka :*
Oko lwa raczej zadna z nas juz nigdy nie bedzie ta sama osoba, nawet jesli bedzie przy Nas Nasze Tęczowe wymarzone dziecie to i tak czego w Nas bedzie brakowalo....
MamaMalwinki sadze, ze robienie sobie wyrzutów to etap zaloby bo ja mialam dokladnie tak samo, po smierci mojej Zuzi myslalam o kolejnym dziecku i to jak najszybciej najlepiej, ale zaraz mialam.do siebie o to pretensje jak ja tak moge co ja robie, dopiero co pochowalam dziecko a mysle o drugim juz, jaka ze mnie matka...nawet teraz wyjmujac ciuszki (w koncu sie przelamalam) naszla mnie mysl ze przeciez te rzeczy wszystkie mialy byc dla Zuzi....ale za chwile mowie sobie przeciez to tak jakbym.zostawila ciuszki po niej dla rodzeństwa jak robi wiele Mam, i na pewno by sie ucieszyla ze Siostra jej smiga w tych rzeczch
A ja oczywiscie poszlam na normalne usg i przeplywy, pozniej przy okazji mialam.miec ktg... i sie okazalo ze Mala doznala takiego pobudzenia ze ani zmierzyc dokladnie, ani sprawdzic no kompletnie nie współpracowała i byla na duze NIE a jakby tego bylo malo puls skoczyl jej do 190, poczekalismy chwile ale duzo to nie dalo bo spadlo do 187 i dobrze ze zaraz szlam na ktg, godzine tak jej skakalo miedzy 170 a 190 i pojechalismy do szpitala, zostalam na obserwacji, na chwile obecna mowia ze jest okej ktg 3 razy dziennie! Napedzila stracha nie powiem ale zobczymy co lekarz powie w poniedzialek...
Trzymajcie sie cieplo :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 sierpnia 2018, 18:48
,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Oko Iwa. Ja tez cały czas tęsknię za synkiem. I zgadzam się z tym, że już żadna z nas nie będzie ta samą osobą co przed tragedią. Ale wierzę, że każda stanie się mocniejsza, silniejsza i wyjątkowa. Choć pewnie jeszcze teraz tak nie mylisz to wiedz, że z biegiem czasu tak właśnie się dzieje. Buziak trzymaj się dzielnie.07.05.2014 Kacper
10.11.2015 Kaja
(*+) 19.07.2017 Olaf 39+2 -
Kasiek84 dziekuje za slowa otuchy. Mam nadzieje ze z biegiem czasu naucze sie z tym zyc bo poki co to nawet najprostsze rzeczy sprawiaja mi problem. Calymi dniami siedze w domu i nawet nie mam sily posprzatac czy ugotowac. Wczoraj minelo juz 5 tygoni odkad urodzilam synka i kiedy on zmarl. Caly czas o nim mysle, ogladam zdjecia, dotykam odcisku jego dloni. Marze jakby wygladaly nasze chwile teraz. Przypominam sobie jak bardzo szczesliwa bylam w ciazy z nim. Jak bardzo zmienil moje zycie.
-
Oko lwa bardzo mi przykro, że też Cię to spotkało. Ponad rok temu też liczyłam godziny od zobaczenia po porodzie mojego Synka, potem tygodnie. Czas jakby stał dla mnie w miejscu. A dla innych nie. Miałam do wszystkich żal że żyją, spieszą się, idą gdzieś a przecież świat się zatrzymał. Ale ten czas płynął. Czy tego chciałam czy nie. Niedawno chrzcilismy mojego Tęczowego Synka. Jestem bardzo szczęśliwa, że jest, że dane mu było zostać ze mną, ale nie ma dnia, żebym nie myślała o pierwszym. Za każdym razem, gdy mój Tęczowy Skarb zrobi coś nowego cieszę się a jednocześnie mam łzy w oczach, dlaczego mój pierwszy Synuś nie mógł też tego przeżywać. Tęczowe Mamy powiedzcie, że też tak macie, że nie jestem dziwna. Bardzo dalej tęsknię za Synkiem.
Tulę Was bardzo mocno wszystkie nowe Mamusie. Pamiętajcie, że Wasze pragnienie posiadania kolejnego dzidziusia jest zupełnie normalna. Tak jak piszecie, kolejne dziecko jest ich rodzeństwem a nie zastepstwem.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018