Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Okolwa nie zatracaj się bo potem będzie jeszcze ciężej. Ja po 2.5 miesiąca wróciłam do pracy bo wiedziałam że jeżeli dłużej zostanę w domu to już z niego nie wyjdę. Powrót był trudny i nie raz płakałam podczas pracy ale to była dobra decyzja. Powoli małymi kroczkami wróciłam do życia, świata.
Wiem że moje corki na mnie czekają... tam...Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 sierpnia 2018, 22:08
Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc -
aZg wrote:Oko lwa bardzo mi przykro, że też Cię to spotkało. Ponad rok temu też liczyłam godziny od zobaczenia po porodzie mojego Synka, potem tygodnie. Czas jakby stał dla mnie w miejscu. A dla innych nie. Miałam do wszystkich żal że żyją, spieszą się, idą gdzieś a przecież świat się zatrzymał. Ale ten czas płynął. Czy tego chciałam czy nie. Niedawno chrzcilismy mojego Tęczowego Synka. Jestem bardzo szczęśliwa, że jest, że dane mu było zostać ze mną, ale nie ma dnia, żebym nie myślała o pierwszym. Za każdym razem, gdy mój Tęczowy Skarb zrobi coś nowego cieszę się a jednocześnie mam łzy w oczach, dlaczego mój pierwszy Synuś nie mógł też tego przeżywać. Tęczowe Mamy powiedzcie, że też tak macie, że nie jestem dziwna. Bardzo dalej tęsknię za Synkiem.
Tulę Was bardzo mocno wszystkie nowe Mamusie. Pamiętajcie, że Wasze pragnienie posiadania kolejnego dzidziusia jest zupełnie normalna. Tak jak piszecie, kolejne dziecko jest ich rodzeństwem a nie zastepstwem.Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc -
nick nieaktualnyWitam wszystkie mamy (nie cierpię słowa aniolkowe).
Mój świat zawalił się 3 tygodnie temu, mój synek owinol sie pepowina na dwa tygodnie przed terminem porodu. Obecnie życie straciło dla mnie sens,gdyby nie mój mąż (który jest najwspanialszym człowiekiem na ziemi) nie dała bym rady funkcjonować. Obwinianie się jest u mnie na porządku dziennym. Tego się nie da ogarnąć w zwykłym rozumowaniu. Czasami dalej wszystko wydaje mi się złym snem, że zaraz się obudzę i to nie będzie prawda. Śledzę forum od jakiegoś czasu, zdolowalam się jeszcze bardziej, dlatego że wcale nie zrobiło mi się lepiej, że nie jestem sama bo żadna z kobiet nie powinna doświadczyć straty dziecka żadna! nigdy! przenigdy! Tak bardzo chciałbym przytulić moje dziecko... -
nick nieaktualnyBoso Aniołki siedzą na chmurkach
A każdy lekko jak piórko fruwa
I każdy czuwa, cichutko czuwa:
Nad tatą, któy płakać nie umie,
Nad ciocią, która nic nie rozumie,
Nad dziadkiem, babcią smutną czasami,
I swoją mamą osnutą łzami
I każdy cicho woła z daleka:
Mamo, już nie płacz, mamo, ja czekam"baterfly, dydone lubią tę wiadomość
-
dziewczyny szukam zniczy moze to zabrzmi głupio ale zniczy dla dzieci kurcze nie ma nigdzie u nas chciałam takie np. z kubusiem puchatkiem osiołkiem moze to dziwne ale takie bym chciała dla synka na rocznice
widziałam tylko ze robia metoda dequpage czy jakos tak
znalazłam piekny wieniec ale babeczka jest na urlopie moze u mnie w miescie mi zrobią
popłakałam sobie wczoraj na cmentarzu jak myłam grób tak mi jakos wszystko wróciło i tak przykro mi bylo ze zamiast tortu swieczki człowiek zastanawia sie nad zniczem i wieńcem ... cieżko jak cholercia ...
i tak sobie marzyłam wczoraj aby mi sie przyśnił moj mały Jędrula chciałam go zobaczyć ... niestety nawet we śnie mi nie dane
ciężko mi jakos od rana -
Ewelin, witaj w naszym tragicznym gronie.
Współczuje Ci z całego serca.
Masz rację co do tego forum. Sama jestem tu, jak widzisz, od dosyć niedawna, a wciąż witam i składam wyrazy współczucia kolejnym dziewczynom
Ale to nie wina forum. To wina okrutnego losu/przypadku/strasznej statystyki/siły wyższej/niekompetencji/rutyny lekarzy - tu każdy wybiera swoją opcję w zależności od okoliczności i światopoglądu.
Do niedawna byłyśmy osobami, które o tragediach słyszą w radiu, tv, w opowieściach o innych. Było nam przykro, współczułyśmy, ale mogłyśmy się zdystansować. Teraz jesteśmy głównymi bohaterkami największego dramatu jak może spotkać człowieka. Jesteśmy matkami bez dzieci. Nasze dzieci nie żyją. Cholernie ciężko odnaleźć się w tej roli, pogodzić się z tym, że to nie jest sytuacja tymczasowa, że tak już po prostu będzie.
U mnie niebawem minie 5 miesięcy i coraz częściej myślę o poszukaniu profesjonalnej pomocy dla siebie, bo sobie nie radzę, nie potrafię poukładać sobie tego w głowie. Jak widzisz, niektóre dziewczyny radzą sobie lepiej, inne gorzej. Wszystkie mają gorsze chwile. Ale wszystkie żyją (na początku tylko dla faceta, którego kochają), walczą, próbują znaleźć sens życia, walczą o kolejne macierzyństwo.
Trzymaj się! Oko lwa, Ty również.
Jak się dziewczyny czujecie fizycznie? Połóg przebiega prawidłowo?03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ewelin23 przyjmij wyrazy wspolczucia.
Ja stracilam synka 5 tygodni temu i jeszcze nie moge sie ogarnac. Czas sie dla mnie zatrzymal. Bol jaki mi towarzyszy kazdego dnia jest nie do opisania. Nie ma chwili zebym o nim nie myslala. Dziewczyny tutaj swoimi cieplymi slowami i wymiana doswiadczen daja mi poczucie ze nie jestem sama w tym cierpieniu. Ja wiem ze najlepiej gdyby to forum nigdy nie musialo powstac ale jak widac zycie jest brutalne! Juz nic gorszego w zyciu spotkac nas nie moze! Nawet smierc nie bedzie straszna bo przeciez bedziemy szly na spotkanie naszych dzieci.
Mama Malwinki mi tez proponuja pschologa bo widac poczatki depresji. Ja wiem ze cos musze zrobic ale nie mam sily. Calymi dniami przediaduje w domu, najlepiej w lozku i ogladam zdjecia syna. Mam misia takiego samego jakiego on wzial ze soba, taki sam kocyk i odcisk jego dloni. Fizycznie juz dobrze ale nie lubie swojego ciala teraz.
-
Mikuśka, daj znać jak znajdziesz w necie jakieś ciekawe znicze. Na allegro próbowałam szukać, ale jakoś nie bardzo wyskakują wyniki dla "znicze dla dzieci", "dziecięce znicze"...
U mnie wkrótce piąta miesięcznica. Nie mam jeszcze nic "ekstra" dla mojej Malwinki.
W niedzielę na cmentarzu przeżyłam chwile grozy. Ktoś ukradł Malwince takiego ozdobnego ptaszka (betonowego/ceramicznego?). Przez moment myślałam, że dostanę ataku histerii, ale udało mi się jakoś opanować. Pomyślałam sobie tylko, że ku... jakim to trzeba być człowiekiem, żeby dziecku ptaszka ukraść.
Trzymaj się, na pewno takie okrągłe rocznice, święta, dni Matki, Dziecka itp. są bardzo trudne.
Aktualnie prześladują mnie sceny porodu w telewizji, wciąż na nie natrafiam, w filmach i serialach. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby brać się za oglądanie "Opowieści podręcznej".Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 sierpnia 2018, 11:53
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Oko lwa. Przechodzicie teraz przez najgorszy okres. Ja w zasadzie pierwszych kilku tygodni prawie nie pamiętam. Też tylko się pokładałam, tuliłam ciuszki i ryczałam, miałam stany lękowe, reagowałam przerażeniem np. na dźwięk otwieranych drzwi i każdy inny niespodziewany dźwięk.
Jeśli masz możliwość, to skorzystaj z pomocy. Jeśli nie masz siły sama sobie tego zorganizować, to poproś kogoś bliskiego. Nic nie ryzykujesz, gorzej już nie będzie, a może akurat rozmowa ze specjalistą przyniesie Ci odrobinę ulgi.
Dobrze, że fizycznie wszystko ok. Też nie lubię swojego ciała, zawiodło mnie03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualnyDzięki dziewczyny!
To jest dramat najgorszy na świecie, do końca życia będę tęsknić za moim syneczkiem. Czuje się oszukana, polechtana szczęściem, zdradzona przez życie...
Mama Malwinki fizycznie jest ok miałam szczęście w tym nieszczęściu trafić na dobrych lekarzy i położne. Dali mi wybór albo poród albo cc, oszczedzono mi ile się dało bólu psychicznego i fizycznego za to jestem im naprawdę wdzięczna, tyle empatii i dobrych słów nie spodziewałam się otrzymać w szpitalu. Wszyscy byli przejęci jakbym była kimś z rodziny. Jestem po cc ze wzgledu na to ze i tak poród sn mógł sie nie udać zabieg wykonany bardzo dobrze, już nie krwawie, w przyszlym tygodniu ide na kontrolę,tylko ten nieszczęsny bromergon daje w głowę. Ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Mi każdy radzi psychologa (miałam też konsultacje w szpitalu) dostałam skierowanie do poradni zdrowia psychicznego ze względu na możliwość wystąpienia depresji poprodowej, idę, ale nie chcę leków wolę zapisać się na terapię. Mamo Malwinki jak najbardziej nie zwlekaj z pomocą. Tak jak pisałaś jedne dziewczyny sa silniejsze drugie mniej.
Mikuśka ja też co noc czekam żeby mój synek mi się przyśnił albo moja babcia żebym była pewna, że się nim tam opiekuje, jej też umarł synek miał dwa tygodnie nie wiem czy kiedykolwiek się z tym pogodziła. Okrutne to życie. Trzymajcie się dziewczyny pozdrawiam Was cieplutko. -
Mama Malwinki brak slow, jak ktos mogl ukrasc dziecku rzecz ktora mamusia jej wybrala. W glowie sie nie miesci.
Ja mam mojego syna w domu, mieszkamy w Anglii i tutaj jest dozwolone trzymac prochy bliskich w domu. Poniewaz kiedys wrocimy do polski to nie chcielismy syna zostawiac tutaj wiec zdecydowalismy sie na kremacje. Moim zyczeniem jest ze jak umre to zeby wlozyli mi go do trumny. Urna to pluszowy mis ktory siedzi sobie w naszej sypialni z innymi pluszakami takimi samymi jak moj synek mial w trumnie. Mam gibsowego aniolka i codziennie zapalam swieczke o zapachu olejku ktory dostalam w szpitalu zeby posmarowac sobie nasgarstki, zeby ten zapach do konca zycia przypominal mi Oliverka. -
Ewelin23 gdybys chciala porozmawiac to ja bardzo chetnie do ciebie zadzwonie. Ja poprosilam jedna dziewczyne z tego forum o rozmowe i wiesz pomoglo mi wygadanie sie do niej i wysluchanie jej histori. Nie bede umiala ci pomoc bo sama jestem w tym samym punkcie co ty, ale moze ci sie troche ulzy.
-
nick nieaktualnyWitaj Okolwa, dziękuję, również przyjmij wyrazy współczucia. Z tego co tu śledzę wnioskuję że chyba miałyśmy termin porodu podobny ja miałam na 30 lipca. I wiesz to samo powiedziałam kilka dni temu do mojej mamy ze nie boję się śmierci bo będę szła do mojego dziecka. Ja jedną terapię mam za sobą kilka lat temu i to pomaga człowiek wychodzi z matni. Tu też można odnaleźć wsparcie dlatego się zalogowalam ale zdolowalo mnie to że tyle kobiet cierpi ze jest nas tyle, teraz ze wszad dowiaduje się o podobnych sytuacjach. Mi dużo dało wsparcie mojego męża siostry rodziny, starych znajomych, dzis koleżanka wyciagla mnie z domu na spacer za to jestem jej wdzięczna bo nie wychodzę od trzech tygodni z domu tylko na cmentarz. Boje sie spotkac dziewczyny z mojej miejscowości z wózkami.Ja staram się nie rozdrapywac ran kazałam mężowi zamknąć pokój synka na klucz i nie zaglądam tam. Na pogrzeb też nie poszłam, Nie chciałam mieć w pamięci trumny pamiętam go z porodowki. Każdy radzi sobie jak może ale warto szukać pomocy. Jeszcze raz składam wyrazy współczucia wszystkim mamą.
-
nick nieaktualny
-
Napisz na email [email protected]
Jesli ktoras z was dziewczyny chce pogadac to piszcie. Mi rozmowa z kims kto przezyl to samo bardzo pomogla.
Musimy sie wspieracALKA7 lubi tę wiadomość
-
Mi w pierwszą miesięcznice sniła się moja córeczka Zosia, żywa, że trzymałam ja na rękach i karmilam. Potem śniło mi się że leżę w szpitalu i jestem usypiana do cc po czym się budzę i jestem w domu a w łóżeczku leży moje trzecie dziecko - ale nie widziałam we śnie czy to chłopiec czy dziewczynka. Potem śniło mi się troje z czworga zmarłych dziadków, którzy nigdy wcześniej mi się nie śnili. Pomyslalam wtedy w mojej głębokiej rozpaczy, że przyśnili mi się żeby mnie uspokoić, że opiekują się Zosią i na pewno tak jest. Też nie byłam na pogrzebie, byłam jeszcze w szpitalu. Nie dałabym rady tego przeżyć.
Moja tęczowa córeczka Julia skończyła wczoraj 8 tygodni. Jest wspaniałym, pogodnym dzieckiem. Pomimo to nie ma dnia żebym nie myślała o Zosi. I też jak widzę że codziennie robi coś nowego moje serce płacze że nie mogłam tego przeżyć z Zosią. Będąc w ciąży z Zosia planowaliśmy z mężem jeszcze jedno dziecko.
Czas ciąży z Julią był bardzo ciężki, ale gdyby cofnąć czas podjełabym ten trud bez wahania ponownie.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i życzę wam dużo siły i wiary w szczęśliwe zakończenia bo na pewno takie będą ☺Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
ALKA7, serdeczne gratulacje, już wielokrotnie to podało na forum, ale taka jest prawda, że historie takie jak Twoja, dają nam - tym "młodszym stażem" - jakąś nadzieję na przyszłość, skoro po czasie można odnaleźć w sobie siłę na kolejne starania.
Niestety nie znam uczucia przytulenia własnego żywego dziecka, ale bardzo tego pragnę, bo Malwinki już niestety nigdy nie przytulę.
Moja córeczka, jak dotąd, niestety nie przyśniła mi się.
Ewelin, ja też dosyć długo bałam się wychodzić, bałam się spotkania ludzi, nigdzie nie wychodziłam sama. W końcu po kilku tygodniach, po wizycie u lekarza stwierdziłam, że wrócę sama. Taki chwilowy przypływ odwagi nastąpił. Po drodze oczywiście spotkałam znajomą. Na szczęście to starsza, mądra kobieta, doświadczona przez życie. Wiedziała co się stało. Strasznie się zryczałam wtedy, ale było to takie oczyszczające, terapeutyczne. Zdarzało mi się też potem, spotykając kogoś znajomego, powiedzieć "przepraszam, nie mogę rozmawiać, nie dam rady".
Do tej pory boję się, że spotkam kogoś ze swojej szkoły rodzenia, że ten ktoś będzie ze swoim dzieckiem.
Oko lwa, u Ciebie rzeczywiście ciężko o motywację do wyjścia, skoro Twój synek jest z Tobą. Większość mam - tak było i u mnie - początkowo wychodzi właśnie tylko na cmentarz, tylko na to jest ochota, na pójście do dziecka. U mnie przez chwilę rozważana nawet była przeprowadzka, żeby mieszkać bliżej cmentarza.
Nie zrozum mnie źle, bo nie chciałabym Ciebie urazić, ale gdy poczujesz się na siłach wychodzić z domu, to jako jedyna z nas będziesz mogła "pokazywać" najładniejsze miejsca swojemu synkowi i zabierać go do nich - jeśli to możliwe symbolicznie odsypując sobie odrobinę prochów i mając je przy sobie. Będziesz mogła "iść z dzieckiem", zamiast "iść do dziecka".
Trzymajcie się dziewczyny!dydone lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki straciłyśmy swoje dzieci w tym samym tygodniu ciąży tyle że ja już miałam jedno dziecko i chyba trochę łatwiej, mimo wszystko było mi znieść tą stratę. Ktoś by powiedział, że może już nie powinnam próbować, że przecież mam jedno dziecko, że byłam juz po dwóch cesarskiej cieciach, że to już większe dla mnie ryzyko itd. Wiem jedno, gdybym mnie podjęła tej próby nigdy bym sobie nie wybaczyła,że nie spróbowałam i moje życie nie nabrałoby ponownie barw tak jak teraz.
Jedno co mogę powiedzieć to nie poddawajcie się, walczcie dokąd możecie. Kiedy prawie dwa lata temu czytałam o szczęśliwych zakoczeniach na tym forum myślałam sobie czy ja też tego doswiadcze? Czy będę mogła znowu zacząć "żyć" ? Przez całą ciążę myślałam : nie, to nie może się zdarzyć kolejny raz.
I przede wszystkim dobry lekarz, któremu zaufacie. To bardzo ważne. Ja przed porodem leżałam w szpitalu 2,5 tygodnia pod stałą obserwacją, byłam spokojniejsza.
Trzymam kciuki za Was wszystkie i każda wiadomość o kolejnej ciąży i szczęśliwym zakończeniu będzie miodem na moje serce ☺dydone lubi tę wiadomość
Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
Hey Kobitki
ja też miałam lęki najgorsze napady lękowe niby wszystko ok a tu nagle ehhh ciezko było ,pomógła mi zaufana psycholog chodze do niej jak mam problemy i sama sobie z nimi nie radze
chociaz ja z napadami walczyłam dość długo miałam w zyciu dość ciezko i w ostatnich latach przeżyłam bardzo duzy stres wtedy lęki sie bardzo nasiliły i pomógł psychiatra dobrane leki przez 6 miesiecy i wróciłam do żywych i żałowałam ze wcześniej tego nie zrobiłam ale człowiek sie nieraz nasłuchał ze psychotropy ze to ze tamto ale musze powiedziec ze mnie wtedy postawiły na nogi
teraz po stracie obyło sie bez leków sama terapia
i bardzo pomaga mi forum