Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć dziewczyny!
Julcia 2018 ogromnie współczuje. Ja już tu pisałam, ale emocje tak mną targaja że usunęłam konto bo bolało mnie czytanie wpisów osieroconych matek. Postanowiłam się odciąć na jakiś czas od wszystkiego co przypominało mi o śmierci mojego syna i całej traumie. Taki sposób sobie wybrałam trochę działa ale wczoraj byłam u lekarza i tak 3 kobiety w ciąży na poczekalni jedną rozmawia z drugą nie w ciąży ta jej opowiada jakąś historię wiecie te takie super doswiadczone a mnie cholera bierze i ze łzami w oczach w duchu krzyczę "kobieto każ lekarzowi sprawdzic pepowine a nie słuchaj bzdur!" Gdyby mnie ktoś wcześniej uświadomił o takim ryzyku jak zapetlenie pepowinowa darła bym do lekarza codziennie lub do szpitala na ktg. Cały czas mam w głowie czy tego nie było widać wcześniej dwie pętle na szyi nie mogły się zrobić jednej nocy czy mogły? Warjuje już dociekam kopie Internet bo dwa dni temu ktoś mi zaproponował żebym napisała o tym co przeszłam ku przestrodze ale to jest tak że ponoć to widać ale nikt nie chce straszyć ciężarnych. Julcia2018 czy robiłaś usg 3d albo4d czy zwykłe?Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia 2018, 16:54
-
Czesc, nowe dziewczyny.. Ewelin234 wiesz nie ma co się denerwować na te opowieści innych kobiet, one nie doświadczył tego co my i opowiadają o swoich doświadczeniach.. One nie biorą pod uwagę że coś mogło by się źle potoczy, tak jak każda z nas nie pomyślała że coś takiego ja spotka.. To jest bardzo indywidualne.. Te kobiety opowiadają swoje historie i mogą się czuć doświadczone, tak samo jak my.. Jednak różnica jest taka że nasze historie nie mają happy endu..Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
-
Nie można mieć do kogoś pretensji że jest szczęśliwy, bo nigdy nie wiemy jakie ktoś ma za sobą doświadczenia. Wiem że te różne historie ludzi nas drażnią, bo oni nawet nie są w stanie wyobrazić sobie co przeżywamy.. Ale wychodzę z założenia że tak miało być, to musiało się nam przydarzyć po coś.. Ja jeszcze nie wiem po co, ale mam nadzieję że się kiedyś dowiem..Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
-
ILONA04 Ale ja nie mam do nikogo pretensji tylko próbuje znaleźć odpowiedź tak jak Ty bo Teraz nikt nie potrafi mi nic odpowiedzieć a przed ciąża i w czasie jej trwania słyszałam miliony super rad. Bo może właśnie po to się to stało żeby ostrzegac innych i może właśnie jak takie historie ujrzą światło dzienne uda się uratować jakieś inne malutkie życie bo ktoś będzie uswiadomiony, bo ja o takim zagrożeniu nie miałam pojęcia i gdybym spotkała kobietę po takich przejściach jak my i która by mnie ostrzegla napewno była bym jej wdzięczna do końca życia. Poza tym uważam że kazdy ma prawo do wyrażania tego co aktualnie czujeczuje
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia 2018, 16:23
-
Łatwiej zawsze jest radzić komuś w "błahych" sprawach, w takich jak nasze żadne rady nie zmieniają sytuacji. Jedna kobieta będzie wdzięczna za rady, druga stwierdzi że to nie potrzebne straszenie.. Nie myśl, że Cie atakuje, tylko chciałam powiedzieć że każdy ma inną historię i takie sytuacje będą się nam przytrafić, że będziemy zmuszone słuchać kobiet, które nie mają pojęcia o tym co to jest strach, rozpacz, strata dziecka.. I jak mówią o tym to nie maja pojęcia, że krzywdza kobietę która siedzi obok bo najzwyczajniej w świecie nie znają jej historii. My musimy się nauczyć z tym żyć
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 sierpnia 2018, 17:25
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Ewelina 234 robiłam USG 3d u mnie byl węzeł na pepowinie którego ponoć nie widać, malutka była też okręcona pępowina wokół szyi ale też o tym nie wiedziałam- ponoć nie informuje się o tym gdyż wpadlybysmy w histerię a co 2 dziecko jest owinięte pępowina... Sama nie wiem co o tym myśleć ... Trudno mi uwierzyć że w 21 wieku nie widać takich rzeczy....
-
Julcia, bardzo mi przykro, że do nas dołączasz. Żadna z nas nigdy nie powinna wpisywać tych strasznych słów w wyszukiwarce, dzięki którym trafia się do tego wątku. Z całego serca Ci współczuję i myślami jestem z Tobą.
Jak widzisz niektóre dziewczyny swoją tragedię przeżyły kilka lat temu, u innych właśnie minął/mija rok, są też tragedie tegoroczne, sprzed kilku miesięcy, tygodni. Ja właśnie "obchodziłam" piątą miesięcznicę. Nie wiem jak przetrwałam tych 5 miesięcy, po prostu przewegetowałam. Teraz sytuacja u mnie jest bardzo zmienna, raz - podobnie jak Ty - żałuję, że nie umarłam przy porodzie, innym razem mam nadzieję i wolę walki o jakąś przyszłość. Jest to generalnie duży postęp, bo początkowo nie widziałam już żadnej przyszłości. W jakiejś mierze z pewnością zawdzięczam to właśnie obserwacji innych dziewczyn, tych z "dłuższym stażem", że walczą, nie poddają się, zostają matkami, starają się o rodzeństwo dla zmarłych dzieci.
Nie jest łatwo odnaleźć się w roli cmentarnej matki. Generalnie jest jakaś wola walki o przyszłość, ale ciężko te idee realizować w codziennym życiu, gdy brak ochoty na cokolwiek.
Ja również od samego początku myślałam o kolejnym dziecku. Na całe szczęście natura uniemożliwia nam poczęcie go od razu, bo myślę, że to jednak fatalny pomysł, powoływać na świat nowe życie będąc w takiej rozpaczy i szoku.
Jeśli tylko znajdziesz siłę i ochotę to pisz, dla wielu dziewczyn ma to terapeutyczne i oczyszczające działanie, znajdziesz tu pełne zrozumienie, bo wszystkie tu jesteśmy matkami bez dzieci03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ewelin, myślę, że to jak najbardziej zrozumiałe i naturalne, że chciałabyś nadać znaczenie śmierci swojego dziecka, żeby, że tak powiem, nie poszła ona na marne i inne kobiety i dzieci wyniosły z tego korzyść, żeby była tu jakaś wartość.
Twoje intencja są z pewnością bardzo szlachetne.
O sposobie ich realizacji myślę, że może warto pomyśleć na spokojnie, gdy poczujesz się lepiej i staniesz na nogi, za jakiś czas. Wydaje mi się, że pochopnym działaniem możesz po prostu siać panikę i osiągnąć skutek odwrotny od zamierzonego. Wiem po sobie, że dopiero teraz jestem gotowa do jakiejś sensownej, spokojnej rozmowy z lekarzem. Wcześniej emocje były zbyt na wierzchu.
Faktem jest, że będąc w 9 miesiącu ciąży, nie miałam świadomości, że coś mi grozi. Psychicznie byłam przygotowana na to, że co najwyżej poród może się zacząć w każdej chwili, ale przecież na tym etapie dziecko jest już na tyle rozwinięte, że nic mu nie grozi.
Wiedziałam, że na początku ciąży jest ryzyko poronienia, potem bałam się wad genetycznych u dziecka, ale że na samym finiszu coś może pójść nie tak, to w życiu bym nie podejrzewała.
Nie wiem jakbym zareagowała gdyby ktoś - matka po stracie - chciał mi uświadomić potencjalne zagrożenie. Chyba wiele by zależało od sposobu, od formy i od treści. Dlatego chyba warto żebyś go na spokojnie przemyślała.
Teraz już wiem, że u kobiet 35+ (moja grupa), a także z nadciśnieniem ciążowym, wzrasta ryzyko powikłań okołoporodowych (m.inn. do niedotlenienia), że położnicy niejednokrotnie podejmują decyzję o zakończeniu takiej ciąży w 38 tc. Zaczynam zadawać pytanie dlaczego u mnie nie podjęto takiej decyzji.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Julcia2018 dla mnie to też nie do pojęcia, ja przekopalam cały Internet na ten temat i są przypadki, w których z tego powodu robiono cc. Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie ma obowiązku kontroli ułożenia pepowiny i wpisywania tego np w kartę ciąży, ja wiem, że to jest zmienne bo dziecko się kręci, ale później ma coraz mniej miejsca. Nie wiem u mnie dziś miaj miesiąc, a ja ciągle zastanawiam się czy można było tego uniknąć. W szpitalu tłumaczono mi że to są sekundy i nic się nie da zrobić,ale właśnie jest 21 wiek...
Znalazłam takie Stowarzyszenie może ktoś ma bliżej niż ja: www.stratadziecka.pl -
Mamo Malwinki też nie zdawałam sobie sprawy że na tym etapie książkowej ciąży może coś się stać, ostatnie moje wizyty skupiały się nad oczekiwaniem ile urosła malutka. U mnie mija 6 tygodni a ja zamiast ubranek jadę dziś obejrzeć grobowiec tylko tyle mogę jej dać. Ból psychiczny nadal jest czasem jest bardzo źle i pewnie nie jest to najlepszy moment na kolejną ciążę ale nie potrafię o niej przestać myśleć...
-
Niestety Serce po prostu pęka gdy dzieje się to kolejny raz, gdy kolejna mama zostaje z pustymi ramionami. Byłyśmy szykowane do roli matek, przygotowane było wszystko, miał to być najpiękniejszy okres w naszym życiu, a zamiast tego zostałyśmy wrzucone do największego koszmaru i nie da się tego już cofnąć, to już na zawsze. Ciężko to zaakceptować.
Teraz została nam właśnie rola matek cmentarnych. Spacer na cmentarz,zamiast spaceru z dzieckiem. Wybór nagrobka, zamiast wyboru nosidełka. Pielęgnacja grobu i dotyk granitowej/marmurowej płyty zamiast dotyku własnego dziecka. Zamiast soczków, gerberów, pampersów, zabawek, my kupujemy kwiaty i znicze.
Gdy po porodzie trafiłam do pewnej pani doktor, to powiedziała mi, że bardzo nie lubi tej daty, daty śmierci mojej córki, bo wiele lat temu w ten sam dzień zmarł jej brat. Miał wtedy roczek. Ona urodziła się 12 miesięcy później.
Tu również jest wiele dziewczyn, które zaszły w ciążę po ok. 3 miesiącach. Wiele osób natomiast uważa, że powinno się zaczekać dłużej, żeby spokojnie przeżyć wszystkie etapy żałoby. Psychologowie mówią o "ucieczce w ciążę".
Na pewno trzeba mieć w sobie pewną gotowość i siłę, żeby po prostu udźwignąć taką sytuację psychicznie i fizycznie, bo kolejne życie na to zasługuje.
Ja myślę o kolejnym dziecku codziennie, już w szpitalu wiedziałam, że muszę jeszcze przytulić swoje dziecko.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki oczywiście masz rację, ale ja tu nie napisałam, że będę każdej ciężarnej, którą spotkam mówić o mojej historii, na Boga! To jest już tak w życiu, że o złych rzeczach mówią wszyscy, nawet Ci co nas nie znają, wiem, bo świat jest mały i się już o tym przekonałam tego nie zatrzymasz. Codziennie jesteśmy bombardowani różnymi ludzkim strasznym historiami taki jest świat. Ja w ciąży też pytałam lekarza o to o tamto, bo gdzieś coś mi ktoś powiedział, leżałam na patologii tam historię były różne. Tylko pozostaje pytanie: co gdyby te kobiety wciagnely mnie w rozmowę? co ja miała bym powiedzieć? na rejestracji zgłoszona byłam jako po porodzie musiałam to powiedzieć, a lubię rozmawiać z ludźmi, i co pewnie bym się rozplakala, dlatego wyszłam na zewnątrz? a potem dotarło do mnie: dlaczego miała bym to ukrywać, kłamać, nie należę do takich osób, dlaczego mam się wstydzić własnego cierpienia? to kolejny okaz słabości i blokada przed powrotem do społeczeństwa. 3 tygodnie siedziałam w domu bo bałam się ludzi ico powiedzą teraz mam to gdzieś. Niedługo wracam do pracy i wiem, że spotkam się z pytaniami i w świat poleci moja historia jeszcze szybciej i szerzej i mam o tym nie mówić? czy jestem z tego powodu jakaś gorsza?
A jeżeli będzie dla kogoś pomocna to źle?
To jest ostatni mój wpis na ten temat, nie chcę tu polemizować. łączy nas jedno, ale każda z nas jest inna i każda przeżywa to inaczej. Ktoś chce o tym mówić i opowiadać, a ktoś zamyka się i nie mówi, każdy ma prawo do swoich uczuć.
A co do kolejnego dziecka natura nas tak stworzyła ze innej opcji nie ma, instynktu macierzyńskiego nie da się zatrzymać i wyrzutów sumienia nie można mieć z powodu myśli o byciu matką. Ja zawsze marzyłam o dużej rodzinie.
-
Ewelin... Możesz pomóc innym dzieciom. Wszystkie możecie pomóc. Wystarczy że uczulicie inne mamy aby kontrolowały ruchy swoich dzieci. To nie jest straszenie. Liczyć je i tak musza. Ja proponuje i będę polecać metodę że z ruchami zaczynamy dzień, z ruchami jemy obiad i ruchy na dobranoc. Wtedy mamy pewność że w dzień nic się nie wydarzyło. Na noc niestety nie mamy wpływu. To tylko tyle albo aż tyle. I jeszcze jedno - żeby nie były się IP. Jak coś się dzieje albo czuje niepokój to od razu wizyta. Lepiej pojechać 10 razy za dużo niż o 1 raz za mało
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Ewelin, oczywiście, że nie mamy się czego wstydzić, bo to tak jakbyśmy się wstydziły za nasze dzieci.
Przyznam, że nie analizowałam kwestii węzła na pępowinie - czy u Ciebie to było przyczyną? Węzeł to jest jednak zupełnie inna sytuacja niż zapętlenie np. wokół szyi czy ręki, co być może było przyczyną śmierci mojej córeczki.
Czy dobrze myślę, że do tego pierwszego dochodzi gdy dziecko jest jeszcze niewielkich rozmiarów? Bo ciężko sobie wyobrazić żeby np. 3 kg dziecko miało na tyle miejsca żeby tak się wywinąć, ale może się mylę i może dojść do tego również w zaawansowanej ciąży? Tu, przynajmniej na logikę, sprawa wydaje się dość prosta, bo skoro jest już węzeł to raczej tak pozostanie. Powinno to zostać stwierdzone na usg, odnotowane w dokumentach i ciąża powinna być jakoś szczególnie monitorowana i zakończona wtedy gdy to możliwe/konieczne. Tak mi się wydaje.
Nie wiem na ile w zaawansowanej ciąży może się jeszcze odmienić sytuacja owinięcia pępowiną, tzn. czy owinięte dziecko ma szansę jeszcze się wywinąć z niej, czy też już tak pozostanie owinięte do porodu.
Jeśli jeszcze nie dotarłaś w necie do tych dokumentów, to mogę Ci polecić na stronie Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego dział "rekomendacje" i tam znajdziesz m.inn. rekomendacje dot. badań usg w ciąży.
Jest też Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych
w dziedzinie położnictwa i ginekologii z zakresu okołoporodowej opieki położniczo-ginekologicznej, sprawowanej nad kobietą w okresie ciąży, porodu, połogu, w przypadkach występowania określonych powikłań oraz opieki nad kobietą w sytuacji niepowodzeń położniczych.
Jest tu cały podpunkt dot. niedotlenienia.
Jeśli będziesz chciała jakoś formalnie wyjaśniać swój przypadek, to jedną z możliwych dróg jest np. skierowanie swoich pytań do wojewódzkiego konsultanta ds. położnictwa i ginekologii (lub krajowego).
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Niestety... Można pisać różne rzeczy o patrzeniu w przyszłość, próbować zaklinać rzeczywistość, a potem i tak wieczorem, w nocy zostajemy same z naszymi myślami, wspomnieniami, obrazami w głowie i całym tym scenariuszem, który nie zaistniał. Trzymaj się jakoś w ten smutny dzień.
(*) dla Twojego Maleństwa.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mikuska domyslam sie ze jak traumatyczny jest dzisiejszy dzien dla ciebie.
My mamy dzis 15 rocznice slubu i wcale nie jest lepiej jak u ciebie. Gdy sie dowiedzielismy ze jestem wciazy i wyszlo ze termin mam na poczatek wrzesnia to bylam pewna ze ta rocznica bedzie wyjatkowa ze bedziemy we troje, i jestesmy we troje Tylko ze rozdzieleni. Caly dzien chodzilam w pizamie, palilam jednego za drugim i plakalam. Maz chcial mnie zabrac gdzies zeby cos zjesc i troche uczcic te nasze 15 lat ale ja odmowilam. Zawiesilam sie w swoim swiecie i niechce tego zmieniac! Tak mi go braku, tak bardzo za nim tesknie.
Najgorsza rocznica slubu!!!!