Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Podczytuje was cały czas dziewczyny ale nie udzielam się za bardzo bo jestem troche z drugiej strony - moje dziecko które już w brzuchu sygnalizowało że coś jest nie tak odratowali. Jednak chciałabym wam pokazać jak moje macierzyństwo odratownego dziecka wygląda , a mam porównanie bo to moje drugie , pierwsze ma 2,5 roku . Obwiniam sie tak samo: rano tak dziwnie się mała ruszała , czułam skurcze ale u mnie to normalne bo przedwczesne skurcze miałam od 18 tyg. Potem czop odszedł , szpital i nagłe cc. Dostała 1 apgar " na zachęte" ale chętna nie była bo reanimowali ją 3 minuty po czym zaraz zaintubowali i oznajmili mi że i tak umrze. Na szczęście żyje i od tego czasu czyli 13 mcy trwa walka o jej zdrowie, codzienna rehabilitacja , ciągłe wizyty u lekarzy. Macierzyństwo pełne strachu całkiem inne niż to pierwsze. Czy mała będzie chodzić? Jak intelektualnie ? te pytania zadaje sobie codziennie. Dziewczyny całym sercem jestem z wami bo szczerze nie wyobrażam soboe waszevo cierpienia w sytuacji kiedy mnie przy życiu przez pierwsze tygodnie trzymała pierwsza córka.
"Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."
J 15, 7
Dziękuję za groszka -
Julcia, bo niestety to my musimy być trochę krok przed innymi. Ludziom trzeba wybaczyć, nikt nie wie jak z nami rozmawiać. U mnie do teraz tak jest, a jak wspomnę Synka ot tak, wypowiem jego imię to nastaje cisza, przykre to.
Dobrze dziewczyny, że wróciłyście do pracy.
Aleksandra trzymaj się dzielnie!Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Julcia może to i lepiej, chwilę będzie smutno, dziwnie, ale tak jak w tym wierszu życie toczy się dalej, coś pilnego do zrobienia w pracy, za chwile będzie inna "sensacja", a Ty z przynajmniej nie będziesz już ciągnąć kłamstwa, komu będziesz chciała to powiesz, komu nie, to nawet jak zapyta ktoś niechciany to zawsze można odmówić i powiedzieć że nie chcesz na ten temat rozmawiać... Myślę że to lepiej, przynajmniej nikt nie będzie Ci pokazywał zdjęć swoich/ cudzych maleńkich dzieci. U mnie w pracy wiedzieli wszyscy i choć byliśmy w bardzo dobrych relacjach, tylko jedna osoba podeszła do mnie 1 dnia mojej pracy i powiedziała że bardzo mi współczuje i cieszy się że wróciłam do zespołu, reszta wybrała milczenie i omijanie tematu, ale znalazła sie też jedna osoba wścibska, która chciała wszystko wiedzieć, ale asertywność w tym wypadku pomaga.02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
U mnie wszyscy wiedzieli i poprostu przychodzili do mnie bez slow tylko przytulali mnie i calowali na powitanie. Jeden z moich szefow zapytal jak sobie radze i powiedzial ze jestem silna. Bo w sumie to wygladam normalnie, staram sie usmiechac i nie pokazywac emocji. Ale dzisiaj pokazalam dziewczyna jego zdjecie i sie poplakalam.
-
Hej, dziewczyny. Chciałam tylko napisać, że bardzo się cieszę, że Wasze powroty do pracy wyszły nie najgorzej, że pomimo stresu i strachu dałyście radę. Taka prawda, jesteśmy silne, bo żeby to wszystko przeżyć i przetrwać, trzeba być silnym, jakie mamy wyjście.
Ja wśród ludzi radzę sobie różnie, czasami momentalnie oczy mi łzami zachodzą gdy ktoś zapyta jak sobie radzę, a czasami się wk.... gdy ktoś wesoło do mnie rzuci "co słychać? i mam ochotę wtedy odpowiedzieć "moje dziecko wciąż nie żyje". Większość ludzi udaje, że nie ma tematu. Łącznie z częścią rodziny. Co jest oczywiście bardzo przykre i boli.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Jak tam weekend dziewczyny? Ja mimo ze ostatnich kilka dni staralam sie wrocic do normalnoci i udawalam ze juz jest dobrze to dzisiaj nie znalazlam sensu zeby wstac z lozka. Dopiero teraz sie ogarnelam bo maz niedlugo wraca z pracy i musze cos ugotowac. Tak bardzo tesknie za moim synkiem! Niewiem jak to bedzie dalej.
Pozdrawiam was wszystkie -
Zgłaszam się. Przeziębiona, topiąca smutki w słodyczach i oglądająca seriale. Oglądam "Orange is the new black". Trafiłam oczywiście na scenę zaczynającego się porodu. Oglądam sobie normalnie, dość wyluzowana, trafiam na taką scenę i jest "pstryk" i zmiana nastroju, strach, panika, przerażenie, przypomnienie tego wszystkiego co się stało. W jeden moment powrót na ziemię. Jutro tradycyjnie cmentarz jak zdrowie pozwoli. Trzymaj się oko lwa i wszystkie inne dziewczyny też.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Kochane, u mnie od straty Synka minęło 3 lata 7 miesięcy i 6 dni. Tak więc mam w Niebie przedszkolaczka. Od tego czasu przyszedł na świat braciszek Frania i niespodziewanie siostrzyczka.
Jednak od tamtych wydarzeń wiele się zmieniło w moim życiu. Narodziny dzieci wyciągnęła mnie z przepaści w jakiej się znalazłam. Jednak nie da się zapomnieć i nie myśleć każdego dnia o Synku, którego nie ma z nami. Oczywiście nie jest to tak bolesne jak kiedyś aczkolwiek bolesne.
Życie jednak biegnie dalej i wiem, że aby dobrze wypełnić swoje zadania tu na ziemi muszę być silna, wiem, że Franio chce aby tak było. I z czasem zaczyna się to udawać. Potrzebny jest czas....każdej z Was. Całym sercem z Wami....
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina, współczuję przejść i jednocześnie gratuluję dzieci. Czy dobrze liczę, że masz w domu cztery pociechy? Na pewno jest wesoło i dużo się dzieje.
Czas na pewno jakoś działa na naszą korzyść w sensie odczuwania bólu. Niestety działa na niekorzyść jeśli chodzi o posiadanie dzieci w przyszłości. Bo niestety część z nas już dość wiekowa (np. ja - 38 lat), część z dużymi problemami z zajściem, a część i wiekowa i z problemami z zajściem. Więc nasza żałoba jest i zakłócana i potęgowana obawami o przyszłą potencjalną bezdzietność. Choć chyba każda z nas ma chwile pełne nadziei i wiary, że jeszcze przytuli własnego żywego dzieciaczka, ale jak będzie to czas pokaże.
Mimo przeziębienia cmentarz "zaliczony", ulżyło mi, że tym razem grób nie został okradziony z wrzosów, cyklamenów i innych kwiatków, które Malwinka dostała na pół roku. Zawsze dodatkowo mi przykro po takich kradzieżach. Jak u Was? Jak nastrój? igle, u Ciebie już po weselu, na które miałaś jechać? Jak było?03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Witam Was Dziewczyny, nie jestem tutaj nowa, dołączyłam do Grona rok temu. Nie odzywałam się dosyć długo, ale cały czas Was podczytuję. Moja historia jest podobna do Waszych, córeczka zmarła w 30 tygodniu ciąży (01.09.2017), miała wadę serca. Była poczęta drogą inseminacji - udała się pierwsza. Do pracy wróciłam po trzech miesiącach i powrót okazał się dobrym wyborem. Powoli wracałam do siebie. Nadeszła wiosna i postanowiłam wrócić do aktywności, zaczęłam biegać, jeździć na rowerze itd. Lepiej się czułam. W dniu swoich 38 urodzin zrobiłam test, który pokazał dwie piękne krechy. Okazało się, że jestem w ciąży, naturalnie, bez żadnych zabiegów i na pełnym luzie - udało się. Niestety, nasze szczęście nie trwało długo. 5 lipca poroniłam. Był to chłopiec. Serce pękło po raz drugi. Wróciliśmy do rzeczywistości, powrót do pracy, znowu okazał się bardzo potrzebny. Działamy dalej, teraz czekamy na badanie kariotypu i ciąg dalszy badań immunologicznych. Mam czasami dosyć, ale walczymy, już teraz na pewno się nie poddamy! Za Wszystkie WAS trzymam mocno kciuki.
-
Tak Mamo Malwinki, mam czwórkę dzieci tu na ziemi i Synka w Niebie. Czyli razem piąteczka. Wiesz, mój Franio urodził się gdy miałam niespełna 38 lat, a że było to cc musieliśmy ze staraniami się wstrzymać. Dodatkowo przez te ciężkie przeżycia mój mąż nie chciał podejmować już starań. A ja tak bardzo pragnęłam dziecka. Wydawało mi się wtedy to już nie osiągalne, bo po pierwsze jak przekonać męża, po drugie czy się uda ( o Frania staraliśmy się dość długo), a potem jeszce jak znieść i wytrzymać ten niewyobrażalny strach w ciąży. A jednak z czasem się udało. Tu na forum poznałam fantastyczne dziewczyny, potem razem byłyśmy w kolejnej ciąży i wspieralysmy się codziennie. I tak mój tęczowy Syn urodził się gdy miałam już 39. A potem niespodziewanie zaszłam w krótkim czasie w ciążę i córeczkę urodziłam mając ju 41 na karku. Tak, że wiek nie zawsze jest przeszkodą. Dodam, że po cc z Franiem dwa kolejne razy rodziłam SN tak,że wszystko jest możliwe.
Jednocześnie chciałam, Ci powiedzieć, że bardzo współczuję Ci straty córeczki. Dokładnie wiem co przezywasz i potrafię sobie dokładnie odtworzyć siebie z tego okresu. Wystarczy, że zamknę oczy....
Światełka dla Twojego Aniołka [*][*][*]Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 września 2018, 09:47
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelino wspaniałe że napisałaś. Dajesz nadzieję mamom, które martwią się o kolejną szczęśliwą ciążę ze względu na swój wiek.To cudownie ze udało się urodzić dzieciaczki naturalnie. Ja urodziłam synka i córeczkę Zosie przez cc, więc w sytuacji trzeciego porodu z góry było wiadomo że będzie cc.
Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
Millaa, bardzo Ci współczuję. To takie niesprawiedliwe, że ponownie doświadczyłaś straty dziecka. W swoich fantazjach na temat posiadania dzieci, oczywiście również liczę się z taką sytuacja. Po takim ciosie od życia człowiek jest sceptyczny i spodziewa się kolejnych ciosów. Bardzo mi przykro. Podziwiam Cię, że się nie poddajesz i masz wolę walki. Widzę, że jesteśmy rówieśnicami.
Angelina, no co mogę powiedzieć... Prawda jest taka, że oddałabym wszystko, żeby scenariusz taki jak u Ciebie, był i moim udziałem. Myślę, że wszystkie tu, w pozytywny sposób, Ci zazdrościmy. Mając oczywiście świadomość, że tak jak my teraz, Ty ponad 3 lata temu, swoje musiałaś wycierpieć, żeby znaleźć siłę i być w miejscu, w którym jesteś teraz. Marzę o dziecku i byłoby mi bardzo ciężko znaleźć sens życia, gdyby nie było mi już dane być matką dla żywego dziecka. Również straciłam dziecko krótko przed 38 urodzinami.
ALKA7, Ty również jesteś teraz w grupie osób dających nadzieję i siłę do walki o jakąś przyszłość.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Dziewczyny nie piszą.
Mam nadzieję, że w miarę ok u Was.ALKA7 lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny dajecie nadzieje, oby nas więcej było z dobrymi wiadomościami.
U mnie jako tako, raz lepiej raz gorzej-troche nie mogę sobie znajsc miejsca w pracy.
W czwartek idę do lekarza zobaczymy jak będzie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 września 2018, 21:30
-
Cześć dziewczyny po sześciu dniach w pracy mam taki kołowrotek w głowie, akurat trafiłam na młyn naraz tyle ludzi przez 9 miesięcy siedziałam w domu nie mogę się ogarnąć jak dzik z lasu. Ale jutro wolne to odsapne.
Angelina Twoja historia jest częściowo moim marzeniem jestem po cc i tak bardzo chciałabym mieć jeszcze przynajmniej dwójkę dzieci dołuje mnie to że muszę tyle czekać aby się znów starać i strach ze coś znów się stanie najbardziej boję się że macica nie wytrzyma ze źle się zagoi. Ale po tym co napisałaś nieśmiało mam nadzieję ze może wszystko się uda.
Mila bardzo Ci współczuję trzymaj się i nie poddawaj -
Witam was dziewczyny. Ja w piątek odebrałam serduszko na pomnik takie z imieniem i nazwiskiem wcześniej stała tam taka tabliczka blaszana. Nie bardzo wiedziałam co zrobić z tą tabliczka a do domu nie chciałam zabierać więc postanowiłam wlozyc ja z tyłu za grób zaraz obok pustaków. Gdy ja wkładalam jeden z pustaków wpadł mi do grobu uderzając o trumnę. Ten partacz grabarz nie zamurowal tak jak trzeba tylko ułożył pustak na pustaku. Wcześniej nie rzuciło mi się to w oczy myślam że wszystko jest dobrze. A po tym jak ten jeden mi wpadł do środka zrobiła się dziura. Zdenerwowałam się bardzo. Niestety albo stety on już nie pracuje bo chciałam mu wygarnąć byłam taka zdenerwowana że posłuchał by sobie. Na szczęście udało mi się znaleźć kogoś kto to naprawił. Masakra.
Dziewczyny cieszę się że powroty do pracy wam się udały.
Współczuję nowym dziewczynom które tu dołączyły. To takie przykre że tyle rodzin przeżywa taka tragedię największą w życiu. Nie tak być powinno. Nawet nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego że tyle niewinnych dzieci umiera. To takie niesprawiedliwe.
U mnie 22 minie 8 miesięcy nawet nie wiem kiedy to zleciało. Zaraz po śmierci Milenki nie wyobrażałam sobie zycia dalej chciałam umrzeć razem z nią. Przy życiu trzymała mnie tylko starsza córka. Teraz bywa różnie raz lepiej raz gorzej. Zresztą same wiecie.
Jednak gorąco wierzę w to że każda z was przytuli jeszcze swoje ziemskie dziecko. Życzę wam tego z całego serca. Zresztą po tym wszystkim co przeszłyśmy nie może być inaczej.
25.01.2014 córeczka Oliwia
22.01.2018 córeczka Milenka nasz kochany Aniołek (39tc)
02.06.2019 synek Wojtuś mój tęczowy cud
18.06.2021 córeczka Klara