Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Jestem,jestem, czytam na bieżąco, ale jakoś czasu mi brakuje żeby się udzielić.
Angelina , przykro mi bardzo. Jednak ogromnym pocieszeniem jest dalszy ciąg twojej historii...
Milaa, współczuję Ci. W którym tygodniu stracilaś synka? (Skoro znalas płać).Czasem sobie wmawiam że śmierć dziecka jest kresem nieszczęść i więcej złego spotkać nas nie może, powoli próbujemy wrócić do tego świata, ale los drugi raz nas okrada że wszystkiego...
Mamo Malwinki, wesele mam w najbliższą sobotę i coraz bardziej się denerwuje. Nigdy nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości , a teraz mnóstwo obcych ludzi, nie znają mojej historii i na pewno ktoś zapyta czy mamy dzieci...
Byłam na wizycie, na którą czekałam 1,5 m-ca u nowej p.dr. to była strata czasu i pieniędzy. Po 10 min rozmowy chciałam wyjść- 2 razy powtórzyła żebym poszła do psychologa bo człowiek nie jest w stanie tyle udźwignąć. Co do bakterii to miała takie samo zdanie jak mój gin, wogole podała mi jego nazwisko radząc wizytę u niego bo w okolicy tylko on sobie radzi z trudnymi pacjentkami...w ogóle mój przypadek ją przerósł , do czego na koniec się przyznała. Nawet nie przejzala mojej dokumentacji. Bardzo się rozczarowałam bo miała najwięcej opinii na znanym lekarzu- prawie wszystkie pozytywne i chyba jednak zostanę przy moim- nikt mnie tak nie zna z tej strony jak on...
A, powiedziała że nie wiadomo czy u mnie była niewydolność szyjki, bo to bakterie mogły spowodować skurcze i skracanie i ona nie założylaby szwu profilaktycznie. Kuźwa, jej zdaniem miałabym zaryzykować bez szwu, może się uda. Ale dla mnie to ryzyko że znowu stracę dziecko. No, masakra. Na koniec "uświadomiła" mi że zajęło nam to spotkanie godzinę...
Ogólnie mam gorsze dni. Do tego stopnia że chyba nie podejdę w najbliższym cyklu do transferu. Dzisiaj jestem na "nie Ale mam świadomość że jutro mogę zmienić zdanie...
Ściskam Was mocno. -
igle niestety jest wielu lekarzy, którzy są świetni (jak się wydaje) kiedy nie ma problemów, wtedy wizyta odhaczona, kasa zebrana, ale kiedy pojawia się problem to wtedy się wycofują, rozkładają ręce lub mówią niestety tak się zdarza... wiele razy czułam to co Ty z tą lekarką wrrr... naprawdę ciężko jest spotkać kogoś godnego zaufania. Ja chodzę teraz do 2, ale ostatnio mam wrażenie, że jeden z nich zaczyna mnie olewać i nie przykłada sie do badań, bagatelizuje moje spostrzeżenia i pytania, bo przecież wszystko teraz jest ok.. nie chcę wymyślać problemów, ale nie będę niczego bagatelizować, bo już raz byłam w ciąży gdzie wszystko było ok, a dziecko umarło i zrobię wszystko żeby drugi raz do tego nie dopuścić!!!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Mikuśka, ja po prostu czasem nie czuję się jeszcze gotowa, a z drugiej strony staram się myśleć pozytywnie, bo przecież bardzo chce dziecka. Nigdy nie miałem problemu z podjęciem jakiejkolwiek decyzji, ale śmierć dzieci nauczyła mnie pokory i wszystko bardzo uważnie rozważam. No i do tego strach mnie paraliżuje...
Też nie mogłam doczekać się wizyty u mojego gin, która miałam pod koniec sierpnia. Ale wszystko pękło jak dostałam receptę na kwas foliowy i estrofem. Potem jak to wykupiwalam. I co wieczór kiedy lykam kwas, to aż mnie ściska w środku...
Dydone, tak właśnie jest z tymi lekarzami, dla nich ciąża to nie choroba, zapewne żadnen z "naszych"nie przeszedł tego co my, więc nie wie co to znaczy obawiać się o maleństwo które zgodnie z prawem natury powinno się urodzić bez większych problemów, a potem poznawać świat... wcale nie wymyślasz, po prostu teraz wiesz, że różnie może być. Może skonsultuj się jeszcze z innym?
Wierzę że w końcu nam wszystkim zacznie się układać, wystarczająco złego nas spotkało!
I dzięki wam wiem, że nie jestem nienormalna...
Nie chce żeby to źle zabrzmiało, bo nikogo nie powinno być na tym wątku, ale dziękuję że jesteście.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 września 2018, 12:12
-
Tak, myślałam o psychologu już wcześniej, ale poprawiło mi się i zrezygnowałam. Mam nadzieję że teraz też obejdzie się bez, że to chwilowe załamanie bo już wychodziłam na prostą. Ach te nasze huśtawki nastroju...
Kiedy masz wizytę? Czy już będziesz zaczynać stymulacji? -
wizyte ma 12 dopiero
ale zaniepokoilo mnie cos zauwazyłam ze mam tak jakby narośl z jednej strony w pochwie nie wiem jak to nazwac jest to czerwone jakby mi napuchło moze optarłam jakos podczas stosunku martwie sie musze to poobserwowac
zawsze cos
igle damy rade zobaczysz bediemy sie dopingowac bedzie nam rażnej -
Widzę,że u nas wszystkich wciąż jest różnie, raz lepiej, raz gorzej. To chyba norma w naszej sytuacji. Ogólnie, przynajmniej teoretycznie, oddałabym wszystko żeby urodzić zdrowe, żywe dziecko, ale oczywiście są momenty, że myślę, że się nie nadaję na matkę, bo na pewno coś przegapię, znowu. Boję się ryzyka powtórki. Boję się niekompetencji, braku zaangażowania lekarzy. Na medycynę już nie pójdę, specjalizacji z położnictwa i ginekologii nie zrobię. Więc, jak Wy wszystkie, jestem skazana na kogoś, na zaufanie mu. Wydaje mi się, że mam najlepszego specjalistę, zajmującego się trudnymi ciążami, profesora i ordynatora zarazem. Póki co, ufam mu. Ale sytuacja każdej z nas jest inna. U mnie, jego zdaniem, w 40 tygodniu rozpoczął się poród i wtedy dziecko zmarło z powodu niedotlenienia.
igle, a co Twój poprzedni/główny lekarz sądzi o profilaktycznym założeniu szwu? Nie poddawaj się, proszę. Może rzeczywiście rozmowa z psychologiem jakoś Ci pomoże. Przepraszam, nie chciałabym Ciebie urazić , ale może jest tak, że po Twoich dramatycznych i rozciągniętych w czasie przeżyciach, nigdy nie poczujesz 100% gotowości. Zresztą chyba u każdej z nas pragnienie posiadania dziecka miesza się z panicznym strachem i obawami. Może właśnie psycholog będzie miał coś mądrego do powiedzenia w tym temacie.
dydone, a jak u Ciebie? Jak się czujesz? Jesteś już na zwolnieniu? Lekarz zarysował przed Tobą jakieś scenariusze dotyczące zakończenia ciąży?
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
To sie nazywa syndrom stresu pourazowego, ja miałam to napisane na wypisie ze szpitala i tak o tym poczytałam i się zgadza z moimi odczuciami strach o to by kolejny raz coś się nie stało to moja główna obawa
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 września 2018, 22:33
-
Mamo Malwinki, nie gniewam się. I chyba jednak znowu muszę to rozważyć...
Profilaktyczny szew zaproponował właśnie mój gin, dając niemalże 100% gwarancję na donoszenie ciąży. w związku z niewydolnością szyjki oczywiście.
Jeżeli chodzi o tego lekarza, to również jest bardzo dobry, chyba mu ufam. Pisze chyba bo mam do niego trochę żalu, że nie powiedzial mi o możliwych powiklaniach w ciąży bliźniaczej. Może więcej by leżała.
A czy Ty, Mamo Malwinki, masz już jakiś plan? -
Też już o tym myślałam, te powracające obrazy, klatka po klatce, scena po scenie, jak w odtwarzanym w kółko filmie, są jak u żołnierzy wracających z misji/wojny.
Dodatkowo początkowo byłam taka bardzo przestraszona, paniką reagowałam na każdy dźwięk, na otwieranie się drzwi.
Również kiedyś nie wiedziałam, że każda ciąża bliźniacza od początku jest uważana za ciążę wysokiego ryzyka. Sama kiedyś marzyłam o takiej ciąży, w rodzinie w poprzednich pokoleniach zdarzały się bliźniaki, a nawet trojaczki, które niestety moja babcia straciła. Teraz już na pewno o tym nie marzę, za duże ryzyko.
igle, nie ma sensu i nie powinno się porównywać cierpienia matek po śmierci dziecka, a nawet dzieci, jak u Ciebie, ale ten fakt rozciągnięcia cierpienia wymieszanego z nadzieją w czasie, na pewno ma znaczenie. U mnie i u większości dziewczyn wyrok zapadł z zaskoczenia i był to krótki moment. Był to czas ekstremalnego cierpienia, ale to cierpienie nie było wydłużone do ponad dwóch tygodni.
Łatwiej też na pewno, kiedy ma się wahania nastroju, obawy dotyczące kolejnej ciąży, co przeżywa każda z nas, zdecydować się, czasami nawet spontanicznie, na to żeby kochać się bez zabezpieczenia z ukochanym facetem, ojcem naszych nieżywych dzieci. W miejscu, w którym czujemy się bezpiecznie, w momencie, w którym akurat czujemy się dość dobrze. U Ciebie jest to znacznie mniej komfortowe, na starcie kojarzy się z tym co było,z białym fartuchem, więc na pewno jest to kolejne utrudnienie w podejmowaniu decyzji.
U mnie plan jest taki, aż boję się mówić, że właśnie zaczęłam robić z ukochanym facetem, to o czym napisałam powyżej. Wiek nie pozwala mi na odwlekanie macierzyństwa, a bardzo tego pragnę. Cholernie się boję, ale muszę próbować.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki dziękuję że pytasz. Czuję się w miarę ok, jestem trochę spokojniejsza, odkąd pojawiły się ruchy dziecka, czuje je już w zasadzie codziennie, ale jeśli Mała nie daje znać o sobie przez kilka godz. od razu sprawdzam detektorem czy jest tętno... Od pt jestem już na zwolnieniu, ponieważ coraz ciężej było mi wysiedzieć te 8 godz. pracuję w obsłudze klienta, bardzo często trudnego, co niesie za sobą nerwy więc poddałam się już i dla dobra dziecka siedzę w domu... nie czuje się dobrze siedząc sama w domu, sam na sam ze swoimi myślami, ale wiem że muszę!!! Tak jak pisałam wcześniej mam 2 lek., oboje pracują w szpitalach z czego 1 mam wrażenie mnie zaczyna trochę olewać i bagatelizować moje spostrzeżenia. 2 lek. to kobieta do której chodzę na nfz i o dziwo bardziej się przykłada, bada i niczego nie bagatelizuje, coraz bardziej jej ufam... ona chce mnie położyć przed rozwiązaniem na patologii kilka dni wcześniej przed cc. W moim przypadku wchodzi w gre tylko cc, kwestia tylko czy donoszę...
Jeżeli chodzi o gotowość do ciąży, to tak jak pisałaś chyba nie ma nigdy jakieś 100 % gotowości, ja bardzo czułam oddech peselu na karku więc po pół roku od straty Synka wzięłam się w garść i zaczeliśmy się starać naturalnie, potem podeszliśmy do 2 inseminacji na cyklu stymulowanym, a po roku znów in vitro, w tym dopiero 3 transfer udany, także też prosto nie było, choć wiem że to wcale nie koniec drogi w walce o rodzicielstwo, bo sama ciąża nie gwarantuje szczęśliwego zakończenia, ale jeśli nie podejmiemy walki, to pozostaje czekanie tylko na cud. Niestety nie każdemu jest on dany, czasem trzeba na niego bardzo ciężko zapracować!!!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Dydone, dasz radę, wytrwasz. Bardzo Ci kibicuję, zresztą jak my Wszystkie i za wszystkie.
Mamo Malwinki, po cichu życzę owocnych przytulamek.
Absolutnie nie porównuje cierpienia, bez względu na to czy to było jedno maleństwo, czy dwoje, ani w żadnej innej kategorii. A szok jest jeszcze większy, kiedy tracisz dziecko praktycznie na finiszu...
U mnie wyrok zapadł przed cc, z uwagi na wiek ciąży, a ja dopiero z perspektywy czasu wiem, że to do mnie nie dotarło wtedy. Wiedziałam że takie maleńkie dzieci przeżywają, radzą sobie. Naiwnie wierzyłam że się jakoś z tego wyjdziemy. Niby to wiedziałam, ale nie dopuszczalam tego do świadomości...
W ogóle nie byłam świadoma tego jak wiele dzieci umiera, choć czasem coś tam się słyszało... -
Hej, dziewczyny. Jak samopoczucie? Niektóre z Was ostatnio się nie odzywają, mam nadzieję, że to dlatego, że nie chcecie się dodatkowo dołować tym forum.
U mnie sytuacja wciąż zmienna, aktualny nastrój raczej mniej optymistyczny. Nastroje to są zupełnie poza moją kontrolą, wolą. Nie mam wpływu na nie.
Dydone, to musi być niesamowite, znowu czuć ruchy dziecka, budować z nim więź, głaskać, mówić. Tak bardzo chciałabym dodać Ci sił na nadchodzące tygodnie. Przesyłam mnóstwo pozytywnej energii i ciepłych myśli. Może pomyśl jak możesz sobie zagospodarować czas, żeby jednak nie myśleć za dużo.
igle, dzięki za życzenia. Mam nadzieję, że również znajdziesz w sobie siłę, żeby zrobić następne kroki w swojej walce.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
U mnie jako tako, wróciłam do pracy próbuje zająć myśli i nawet się udaję. Niestety chyba przeginam w drugą steoba, wogole nie wspominam i chce trochę żyć tak jakby się nic nie stało- więc sama nie wiem.
Dziewczyny mam nadzieję że dajecie radę-sciskam. -
Czesc dziewczyny, ja tez sie zajelam praca i do tego kontynuluje szkole wiec mam troche do ogarniecia.
A nastroje tez miewam rozne. Raz jest dobrze a raz zle. Narazie dalam sobie czas zeby wrocic do zyciowej rutyny a potem bede myslec o przyszlosci.
Ilonka ciesze sie ze zaczynacie strania i mam nadzieje ze wam sie uda!!!!!
Pozdrawiam was wszystkie -
Dziękuję Dziewczyny za miłe słowa! To prawda wspaniale znowu czuć pod sercem nowe życie i czuć namacalnie jego ruchy, a także słuchać bicia jego serca. Dziewczyny każdej z Was życzę, aby mogła znowu to poczuć całą sobą!!! Niestety momenty radosne połączone ściśle są ze strachem i pamięcią o tamtych tragicznych wydarzeniach oraz pamięcią i wyobrażeniem o utraconym dzieciątku, jakie już by było i jak wyglądałaby teraźniejszość z Nim. Nie wiem jaki tym razem będzie finał, ale wiem, że warto walczyć!!!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
nick nieaktualnycześć dziewczyny
chociaż niedawno trafiłam na ovufriend, trochę bałam się szukać i wchodzić na taki wątek, jak ten. Ja jeszcze nie pogodziłam się ze śmiercią synka, choć minęło niedawno 2 lata, a już nie ogarniam czemu wszechświat nadal pozbawia mnie możliwości posiadania dziecka
Przytulam i życzę Wam wszystkim dużo siły i wytrwałości