Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Drogie Dziewczyny.
Dziś minęły 2 lata, kiedy usłyszałam najgorsze słowa jakie można usłyszeć, słowa, które usłyszała również każda z Was Słowa, które pomimo upływu czasu wciąż są w mojej głowie obecne, szczególnie w taki dzień jak dziś. To dzień, który na zawsze odmienił moje życie. Przez te dwa lata wydarzyło się dużo w moim życiu, przede wszystkim urodziłam moją córeczkę Julię, która dziś waży juz 6kg, śmieje się do mnie, gaworzy i z każdym dniem nabywa nowe umiejętności ☺ Ale droga do miejsca, w którym się dziś znajduje była bardzo trudna. Pamiętam jak dziś jak płakałam w ramionach mamy, że może już nie będę mogła mieć dzieci i ze już na pewno nie będę miała drugiej córki, którą tak pragnęłam mieć... Pamiętam każdą łzę, którą ocierał z moich oczu mój mąż i oczy mojego syna kiedy mówiłam mu że Zosia, jego ukochana , wyczekiwana siostrzyczka odeszła. Po smierci Zosi sprzedalismy mieszkanie i kupiliśmy dom, wprowadziliśmy się poza miasto i tu krok po kroku od nowa budowalismy nasz świat. W ciążę zaszłam po roku od śmierci Zosi. To był trudny czas, ale bardzo potrzebny żeby wszystko sobie jakoś w głowie poukładać. Pamiętam co czułam kiedy trzymałam w ręku test ciążowy i strach przed tym co będzie. Tak bardzo się bałam mówić do brzuszka po imieniu że pierwszy raz uczyniłam to dopiero kiedy ją zobaczyłam. Mój mąż kiedy Ją pierwszy raz zobaczył zapytał mnie : Jak ma na imię nasza córka? Tak bardzo bałam się do niej "przywiązać", że nie mówiłam do brzuszka po imieniu. Przy cc był sztab ludzi
Trafiłam na dobrego lekarza, ordynatora oddziału, który zajął się nami tak jak obiecał. W szpitalu do porodu spędziłam 18 dni pod stałą kontrolą. Ciąża została zakończona wg usg 2,5 tygodnia wcześniej. Nie da się opisać tego, co czuje matka gdy słyszy upragniony płacz na sali porodowej. Moje życie znowu zaczęło sie toczyć. Powoli, nieśmiało ale ruszyłam z miejsca, w którym stałam. Dzięki moim dzieciom tu na ziemi nie mogę powiedziec inaczej niż to że jestem szczęśliwa. I choćbym urodziła jeszcze jedno lub więcej dzieci, żadne nie zastąpi mi Zosi. I serce zawsze będzie cierpialo. Ale życie toczy się dalej. Mam 33 lata, przeszłam swoją tragedię i żyje dalej dla moich dzieci tu przy mnie i dla mojej aniołkowej Zosi.
Życzę kazdej z Was żeby spełniły się wasze marzenia, marzenia o dziecku tu na ziemi.
A ja jestem przykładem ze marzenia się spełniają.dydone, golonat, Mama Malwinki, Mama_Mai, Agnieszka90, MamaMikołajka, cotton, Paula83 lubią tę wiadomość
Listopad 2010 - wspaniały synek
Wrzesień 2016 r. [*] 40 tc - Zosia - mój kochany Aniołek
Czerwiec 2018 - córeczka Julia
-
Hey, Alka bardzo fajny wpis.. Mam nadzieję że wszystkie będziemy miały takie doświadczenie szczęścia.. Przyszły nam wyniki naszych badań genetycznych, jesteśmy oboje zdrowi.. Jutro idę do ginekologa na monitoring, może w końcu zacznie się układać
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Witajcie dziewczyny.
Alka, dziękuję za piękny wpis.
Mamo Malwinki, rok temu 1 listopada był moim pierwszym po śmierci moich dzieci. To było straszne. Kiedyś w tym dniu chodziłam na groby 2 razy- w dzień odwiedzić zmarłych i spotkać się z rodziną, drugi wieczorem, najlepiej sama, by przeżyć to święto w zadumie. W zeszłym roku poszliśmy z mężem z samego rana, nie chciałam nikogo widzieć, tylko oplakiwalam swoje dzieci. Ten dzień nie był już dla mnie świętem tylko koszmarem. Poszłam też wieczorem i zwylam się kiedy zobaczyłam pełno zniczy...
Teraz też będzie trudno, z resztą już zawsze 1 listopada będzie inny. Juz nie odwiedzamy grobów bliskich, tylko swoje dzieci... Ale na razie nie myślę o tym.
Mam dzisiaj strasznego doła, niedawno zwlekłam się z łóżka. Czuję się jakbym była na haju...
Byłam na tym weselu. Chociaż próbowałam się wyluzować to już podczas podróży miałam cały czas gdzieś z tyłu głowy myśl że miałam tam jechać z dziećmi.
Wszystko było pięknie, tylko ta świadomość że nie ma tu moich synkow...
Trochę się nawet pobawilam, ale bardzo ciężko było mi się przełamać. Kilka osób głupio się zapytalo czemu się nie bawię, ale rozwalił mnie tekst "Nie poznaję Cię, kiedyś byłaś pierwsza na parkiecie ". Odpowiedziałam że kiedyś wszystko było inaczej i miałam ochotę wszystkim wykrzyczeć że kiedyś nie miałam dzieci na cmentarzu, przypomnieć im że moje dzieci nie żyją. Ale przecież wszyscy wiedzą... bezmyślność ludzka nie ma granic.!
Pojutrze moi chłopcy kończą 15 m-cy... niby tyle czasu minęło, myślałam że pomimo dołków wychodzę na prostą, ale ten wyjazd jeszcze bardziej mi uświadomił że już nigdy nie będzie jak kiedyś...Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2018, 14:59
-
igle, bardzo mi przykro, że u Ciebie raczej tak sobie. Nie będę pisać banałów, że "po burzy..." itd., bo nas już chyba te wszystkie powiedzenia nie dotyczą.
Podziwiam, że znalazłaś w sobie siłę do tak dużej imprezy, do konfrontacji z ludźmi i ich niezrozumieniem. Ja aktualnie jestem na takim etapie, że od kilku dni przez większość czasu mam wyłączony telefon. Ludzi unikam.
W zasadzie jestem przekonana, że nasze życia mogą zmienić się na lepsze, jeśli poczujemy smak macierzyństwa, będziemy miały się o kogo troszczyć, kogo przytulić, o kim myśleć. Znaleźć w sobie nadzieję, wiarę i siłę, żeby do tego doszło, to jest dopiero wyzwanie. I jeszcze żeby los sprzyjał tym staraniom.
Świadomość, że tym razem 1 listopada dotyczy mnie tak osobiście, że tak wiele się zmieniło od poprzedniego 1 listopada, że będziemy szli do córeczki, jest straszna. Tak bardzo chciałabym być jedną z tych dziewczyn, które po roku czy dwóch latach, piszą tu o swoim kolejnym macierzyństwie, o tym, że jest lepiej, ku pokrzepieniu takich jak ja. Nie chcę się z Wami licytować na nieszczęścia, bo każda z nas została oszukana i los z niej zadrwił, ale przez większość czasu mam w głowie myśl, że mi nie będzie dane zamieścić tu kiedykolwiek takiego wpisu, że będę wyłącznie tą, która pierwsze i jedyne dziecko ma na cmentarzu i dołuje jeszcze inne osoby na tym forum.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Alka bardzo piękny i wzruszający wpis.
Igle niestety ale jest dużo ludzi którzy nie zastanawiają się co mówią. Oni tego nigdy nie zrozumieją bo nie przeżyli takiej tragedii jak my. Ja jak urodziłam Milenke spotkałam na ulicy "znajoma" która widząc że nie mam brzucha zaczęła mi gratulować i pytać czy wszystko dobrze itd. kiedy jej powiedziałam że moja córcia nie żyje walneła beztrosko "nie martw się będzie następne" no myślałam że jej w gębę strzele nie wiem co mnie wtedy powstrzymało ostatecznie zacisnelam zęby i przemilczałam.25.01.2014 córeczka Oliwia
22.01.2018 córeczka Milenka nasz kochany Aniołek (39tc)
02.06.2019 synek Wojtuś mój tęczowy cud
18.06.2021 córeczka Klara -
hey dziewczyny
Igle trzymaj sie dzielnie
ja miała ostatnio 2 takie sytuacje byłam na pogrzebie kuzyna w tamtym tygodniu cała rodzina bliższa i dalsza wiadomo i tak juz na stypie rozmawiamy z dalszym kuzynem kilka osób koło nas i zeszło na dzieci pyta ile córka ma lat i wyskoczył na głos ze teraz to najwyzszy czas na drugie ile bedziesz czekać wszystkie oczy skierowały sie na mnie poczułam sie okropnie ale ze spokojem odpowiedziałam ze rok temu pochowałam synka a teraz staramy sie ale in vitro wiec długo to trwa zmieszał sie okropnie zaczął przepraszać i zmiana tematu
mógł nie wiedzieć ...
-
Trzymajcie się dziewczyny...
Byłam wczoraj na badaniach kariotypu ibaz się popłakałam była taka nie miła i chamska babka ze szok.
Powiedziałam jej że nie jestem na czczo bo czytałam że nie trzeba powiedziała że tak a jak zaczęła pobierać krew to się na mnie wydarła że nie wolno nic jeść przez 6 h bo badanie wyjdzie źle i nie dość że tyle pieniazkow to kosztuje to teraz jeszcze się tym martwię....
Tak chciałabym cofnąć czas -
Witajcie. Od tygodnia zastanawiam się czy Wam napisać to co się u mnie dzieje, ale dziś już chyba pękłam. Jestem w 14tc i chyba na tym będzie koniec. Właśnie dzwonili, że są wyniki z pappa i potwierdziła się diagnoza (na usg 12tc nt 9.2 , ryzyko trisomi 1:4) . W przyszlym tyg ma zadzwonić genetyk, a za 2 amniopunkcja. W sumie to chciałabym żeby już się to wszystko skończyło. Z każdym tygodniem coraz trudniej będzie się pożegnać. Limit nieszczęść widać jak dla mnie nigdy się nie wyczerpuje. Nie ma jak mieć w życiu szczęście...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Julcia 2018 wrote:Trzymajcie się dziewczyny...
Byłam wczoraj na badaniach kariotypu ibaz się popłakałam była taka nie miła i chamska babka ze szok.
Powiedziałam jej że nie jestem na czczo bo czytałam że nie trzeba powiedziała że tak a jak zaczęła pobierać krew to się na mnie wydarła że nie wolno nic jeść przez 6 h bo badanie wyjdzie źle i nie dość że tyle pieniazkow to kosztuje to teraz jeszcze się tym martwię....
Tak chciałabym cofnąć czas
oj ja bym dała tej babie
w ogóle co to ma byc ze ktoś podnosi na ciebie głos @!!! nie daj sie ngdy wiecej !!! -
Julcia, nie przejmuj się wrednym babskiem. Następnym razem nie daj się i traktuj ludzi z wzajemnością.
Ja zawsze miałam cięty język, ale teraz to już czasem nawet przesadzam. Ale cóż, życie mnie tego nauczyło... -
nick nieaktualnyMama Malwinki wrote:...... Tak bardzo chciałabym być jedną z tych dziewczyn, które po roku czy dwóch latach, piszą tu o swoim kolejnym macierzyństwie, o tym, że jest lepiej, ku pokrzepieniu takich jak ja. Nie chcę się z Wami licytować na nieszczęścia, bo każda z nas została oszukana i los z niej zadrwił, ale przez większość czasu mam w głowie myśl, że mi nie będzie dane zamieścić tu kiedykolwiek takiego wpisu, że będę wyłącznie tą, która pierwsze i jedyne dziecko ma na cmentarzu i dołuje jeszcze inne osoby na tym forum.
MamoMalwinki, po pierwszym impulsywnym wpisie na tym forum poczytałam je trochę i też stwierdziłam że chyba nie powinnam się udzielać bo mogę jedynie dodatkowo "zdołować" i tak pogrążone w rozpaczy matki. Poza obezwładniającą rozpaczą i żalem do całego świata, posiadanie żyjącego dziecka to była nadrzędna myśl gdy tylko wydostałam się ze wszystkich szpitali. ale jak widać mnie nie jest to dane (a nie mam innych dzieci). śledząc wątki na ovu widać że większości się udaje dostąpić tego cudu i wierzę, że Ty i wszystkie inne mamy, które niedawno straciły dziecko też będziecie niedługo w ciąży. Wszystkie moje znajome, które poznałam po porodzie i pogrzebie, które straciły dzieci w tym samym czasie co ja mają już roczne, zdrowe maluszki. To prawda, że jest to koszmarnie dołujące, że z całej grupy zostało się znowu samej, a nawet z brakiem możliwości zajścia w ciążę, Ale, jeśli nie masz przeciwwskazań do ciąży nie możesz zadręczać się myślą, że jedyne dziecko masz tylko na cmentarzu. Wiem, jest jeszcze wcześnie, ale wszystko przed Tobą. PrzytulamWiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2018, 15:54
-
Marzusiax Pappa to tylko statystyka.. To NT faktycznie duże.,, ale byłaś u innego lekarza żeby zobaczyć czy to nie błąd pomiaru.. Ja uważam że odpowiedź da amnio albo Nifty.. Jak kiedyś się wiele tym interesowałam jak byłam w ciąży to były dziewczyny co miały 1:2 i ich dzieciaczki były zdrowe:)Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
-
nick nieaktualnymarzusiax wrote:Witajcie. Od tygodnia zastanawiam się czy Wam napisać to co się u mnie dzieje, ale dziś już chyba pękłam. Jestem w 14tc i chyba na tym będzie koniec. Właśnie dzwonili, że są wyniki z pappa i potwierdziła się diagnoza (na usg 12tc nt 9.2 , ryzyko trisomi 1:4) . W przyszlym tyg ma zadzwonić genetyk, a za 2 amniopunkcja. W sumie to chciałabym żeby już się to wszystko skończyło. Z każdym tygodniem coraz trudniej będzie się pożegnać. Limit nieszczęść widać jak dla mnie nigdy się nie wyczerpuje. Nie ma jak mieć w życiu szczęście...
Witaj
Ja jestem po amniopunkcji w 16tc.
Moje NT w 12 tc wyniosło 5mm.
Wynik amnio: ZD.
Po Pappa mielismy ryzyko 1:4.
Faktycznie Twoje NT jest duzo za duze.
Zrób amniopunkcję. Ona da Ci 100 procentową pewność.
Nadmienię ze ciąży nie usunęłam. Leci 26 tc. Będzie synek z ZDWiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2018, 18:52