Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja również nie mogę sobie podarować że nie poznałam że coś się dzieje z moją córeczka. Pamiętam dobrze ten ostatni wieczór kiedy tak się rozpychala kopała a ja siedziałam i śmiałam się pukalam w brzuch do niej. Zawsze była bardzo ruchliwa więc nawet przez myśl mi nie przeszło że ona próbuje mi powiedzieć że coś się z nią dzieje może jakbym wtedy pojechała do szpitala zamiast siedzieć i śmiać się ona by żyła. Wczoraj snila mi się miała w tym śnie miala kilka miesięcy patrzyła na mnie ruszała nóżkami i rączkami i tak się śmiała głośno była w tym śnie taka podobna do siostry...
Co do powrotu do pracy ja wróciłam po 8 tygodniach na początku było ciężko płakałam w toalecie żeby nikt nie widzial ale jest to lepsze niż siedzenie w domu i rozpamietywanie zadreczanie się. Mi to dużo pomogło tam musiałam zająć głowę i skupić się na tym co robiłam, nie mogłam sobie pozwolić na błąd. Nie żałuję że wróciłam, myślę że dużo gorzej jest zostać w domu.
25.01.2014 córeczka Oliwia
22.01.2018 córeczka Milenka nasz kochany Aniołek (39tc)
02.06.2019 synek Wojtuś mój tęczowy cud
18.06.2021 córeczka Klara -
Cześć dziewczyny. Mogę tylko dołączyć jako obwiniająca się. Nie ma dnia żebym nie myślała o tym, że do końca nie miałam pojęcia, że dzieje się coś złego. Zawiodło mnie ciało i intuicja. Pisałam już o tym, ale do szpitala wchodziłam uśmiechnięta w pełnej akcji porodowej, z rozwarciem i skurczami, myśląc, że już za kilka godzin poznam swoją wyczekiwaną, upragnioną, ukochaną córeczkę. Był to przewidywany według miesiączki termin porodu. Do końca nie wiedziałam co się dzieje,gdy już do mnie dotarło, że jest jakiś problem, to myślałam, że zrobią mi cesarskie cięcie i uratują moje dziecko.
To wszystko powoduje, że tak naprawdę uważam, że nie nadaję się na matkę, że nie będę umiała zaopiekować się dzieckiem, zapewnić mu bezpieczeństwa, że na pewno coś przegapię. Tzn. oczywiście jeśli jeszcze uda mi się zajść w ciążę, przejść całą ciążę, urodzić żywe dziecko. Szczerze mówiąc przez większość czasu bardzo w to wątpię. Takie to właśnie spustoszenie w psychice robi śmierć dziecka
Trzymajcie się dziewczyny wracające do pracy. Dajcie znać jak było.
Zresztą wszystkie się trzymajcie.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny, ja też nigdy się nie pogodze z tym co mnie spotkało. Na początku również sama siebie obwinialam, że to moje ciało nawalilo, że złapałem te paskudne bakterie, ale dotarło do mnie że to nie moja wina. Przecież zrobilabys wszystko żeby moje dzieci żyły. Oddalabym za nich życie. Tak samo jest z wami, nie obwiniajcie się, to nic nie da, a tylko pogorszy. Gdybyśmy mogły cofnąć czas...
-
Trzymam za Was kciuki dziewczyny wracające do pracy!!!
Ja z kolei teraz boję się, teraz iść na l4, moja psychika mnie dobija, ciągle się zadręczam, że tym razem też mogę coś przegapić i będę ten koszmar przeżywać na nowo.. ale siedzieć 8 godz. też już mi ciężko wiec chyba w końcu zostanę w domu, w którym całe dnie będę sama ze swoimi myślami... będę musiała sie jakoś okiełznać. Dobrze że mam detektor to trochę uspokaja..02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Dziewczyny obwinia się nie możecie, zrobiły byście wszystko dla swoich dzieci, to że tak się stało to nie jest żadnej z nas wina.. Każda z nas gdyby mogla wtedy postąpić inaczej to by odmienia swój los.. Ale nie mamy takiej władzy i musimy żyć dalej ale bez poczucia winy.. Jesteśmy najlepszymi mamami dla naszych aniolkow uch i ziemskich dzieci.. NAJLEPSZYMI!
Julcia 2018, ALKA7 lubią tę wiadomość
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Hey dziewczyny
Julcia polecam pomoc profesjonalną mi pomogła fakt ze to było inne zdarzenie ale wtedy byłam w strasznym stanie
i tez polecałabym jakomś aktywność chociaz spacerki zwierzaki duzo pomagaja no i pasja jak sie ma jakomś ja zajełam sie tym wszystkim i mi to pomogło
wiadomo każda z nas jest inna
-
Niestety, Julcia, to takie przykre Momentami mam takie myśli, że chciałabym przytulić jakiekolwiek dziecko, zamknąć oczy i udawać, że jest moje, że to moja córeczka.
Czy wizyta u lekarza oznacza, że na razie odkładasz powrót do pracy?
dydone, na pewno jest Ci bardzo ciężko odganiać czarne myśli. Po przejściach jakich doświadczyłyśmy raczej ciężko o pozytywne nastawienie. Jak patrzę na Twój podpis, to nie chce mi się wierzyć jak okrutny potrafi być los, ile już przeszłaś. Chciałabym Cię po prostu wyściskać, dodać siły do dalszej walki.
Podziwiam Twoją siłę, determinację, że się nie poddałaś i kibicuję Ci z całego serca. Jestem przekonana, że za kilkanaście tygodni podzielisz się z nami tymi najlepszymi wiadomościami,że przytulisz własne, zdrowe i żywe dziecko, a my wszystkie poczujemy wtedy chęć i zapał do własnej walki.dydone lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mama Malwinki wracam jutro ...choć lekarz mi to odradza...pani doktor stwierdziła że to za wcześnie dla mnie, że niestety widzi początki depresji (nie wiem jak to poznac wiem że mam teraz gorszy okres ale depresja ?), nerwicy...chciała mondax jakieś leki ale stwierdziłam że dam radę choc coraz gorzej to widze, nie śpię po nocach i nie wiem jak to będzie jak wrócę do pracy czy będę wstanie się skupić. Nie wiem ale naprawdę nie chce mi się żyć... No ale staram się przynajmniej próbować wrócić do normalnego życia.
-
Dziewczyny ja, jadąc na porodówkę, miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Ale tez nie przypuszczałam, że moje dziecko nie żyje. Miałam okres obwiniania siebie i swojego ciała, że to moja wina i że to ja zabiłam swoje dziecko, bo to moje ciało nawaliło. Z czasem ten zal do samej siebie mijał... i minął. Choć nigdy nie pogodzę się z tym, że go z nami nie ma, żyję dalej.. uśmiecham się itp. Wiem, że to nie moja wina, że tak się stało. Okrutny los.
Życzę Wam dziewczyny żebyście szybko przeszły przez ten etap obwiniania się, bo uważam, że jest jednym z trudniejszych etapów tej ogromnej żałoby. Pamiętajcie, że „co nas nie zabije, to nas wzmocni..”07.05.2014 Kacper
10.11.2015 Kaja
(*+) 19.07.2017 Olaf 39+2 -
Kate87, bardzo mi przykro, że musiałaś dołączyć do tego nieszczęsnego grona.
Czytam wasze wpisy codziennie i jakoś nie mogłam się zabrać żeby napisać. To jest takie nienormalne, że umierają niewinne dzieci zanim się urodzą. Jest nas tak wiele, co jakiś czas dochodzą nowe mamy, że już się pogubiłam.
Ja cały czas się obwiniam, gdybym powiedziała lekarzowi o tym co wydawało mi się błahe, gdybym szybciej zareagowała to mój syn by dziś żył. Szkoda, że czasu nie da się cofnąć.Gabriel 35 tc [*], listopad 2017 -
Julcia wez sie w garsc i dasz rade jutro. Ja sie dzis spoznilam bo odwlekalam wyjscie z domu a potem kilka razy chcialam zawrocic i jeszcze odjechac z parkingu. Wkoncu weszlam tam i jak gdyby nigdy nic poszlam do swojego biurka a tam na kszesle moja poduszeczka pod plecy ktora kupilam sobie bedac w ciazy. Bylo mi smutno ale nie dalam po sobie poznac. Ludzie troche mnie obserwowali, przywitali mnie milo ale ja bylam bez emocji. Musze przyznac ze sama sie dziwie ze tak chlodno do tego podeszlam. Trzymaj sie!
-
Dziewczyny uważajcie na te odczucia które teraz macie. Mnie tez dopadła bardzo głęboka depresja. Jestem osobą, bardzo ceniąca swoje życie, bo kiedyś byłam bliska śmierci. Przy depresji przestałam jeść i miałam myśli samobójcze. Jeżeli tylko czujecie się gorzej musicie z kimś porozmawiać. Nie zamykajcie się w sobie. Powiedzcie chociaż partnerom. Oni Was potrzebują. Jesteście teraz dla nich wszystkim. Tylko mój mąż powstrzymał mnie przed tym okrojonym ruchem. Nie wiedział nic o moich zamiarach, ale ja przekonałam sama siebie że on również mojej śmierci już by nie przeżył. Nie chciałam by przezemnie On cierpiał jeszcze bardziej. To bardzo trudny okres żałoby, ale dacie radę bo pokonać. Po tym etapie odbilam się od dna bo weszłam w fazę starań o tęczowe dziecko. Tylko nie możecie się teraz poddawać!!!
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Kochane Mamy! W końcu postanowiłam napisać. Dzisiaj mijają 2 miesiące odkąd urodziłam moją najsłodsza Matyldę, która zmarła zanim zdążyła się urodzić. W poniedziałek miałam termin porodu - wizyta u lekarza wszystko w normie, ale lekarz kontrolnie prosi zgłosić się na ktg nastepnego dnia na izbę. Wieczorem nie czułam ruchów Matylki, ale z Mężem myśleliśmy że śpi. Pojechałam do szpitala na ktg - a dalej zaczyna się największy koszmar w życiu. Położne nie mogą wyczuć tentna, szybko na usg i zdanie "przykro mi nie mamy tentna". Telefon do Męża, przyjęcie na oddział i następnego dnia wywołanie porodu. Urodziłam moja najpiękniejszą Córeczkę o 16:05. Kiedy na salach obok rodziły się krzyczące dzieci, my tulilismy naszą zmarłą Matylke. Potem powrót do domu - rozkręcanie łóżeczka i chowanie ubranek. Połowa naszego serca umarła wraz z Matylda. Była przepiękna. Miała ciemne kręcone włoski po Mężu. A teraz - jest słabiutko. Tęsknię za nią codziennie. Przez 9 miesięcy byliśmy najszczęśliwszymi na świecie, a teraz rozpadliśmy się na kawałki. I tylko myśl że może jeszcze uda nam się mieć dzieci jest jakimkolwiek pocieszeniem.
Forum znalazłam jeszcze jak byłam w szpitalu. Naprawdę pomogłyście mi przejść przez te ostatnie dwa miesiące.
Ukochana Matylda - 40 tc (11.08.2018) -
Witaj Aga321 Twoja córka urodziła się 5 dni przed moim synem, tak bardzo Ci współczuję...to jest poprostu niesprawiedliwe
Marzusiax masz rację mnie psychiatra ostrzegała żeby dokładnie się pilnować bo popaść w depresję jest bardzo łatwo ale wyjść z niej okropnie trudno. U nas to dochodzi ryzyko depresji poprodowej. Pamiętajcie o swoich drugich polowach, ja głównie dla mojego męża robię wszystko co mogę żeby wrócić do normalności. Przecież to był nasz syn także był jego częścią.
Zapadanie się w żalu nic nie daje,poprostu nic...
Julcia2018 postaraj się o pomoc sam fakt że piszesz "że nie chce Ci się żyć" jest objawem niepokojacym. Wystarczy zadzwonić do poradni zdrowia psychicznego, powiedzieć o co chodzi że jesteś po stracie dziecka i potrzebujesz pomocy nie trzeba mieć skierowania do psychiatry, natomiast skierowanie do psychologa może też wystawić zarówno lekarz rodzinny jak i psychiatra tym bardziej jeżeli nie chcesz brać leków, Ja też nie chciałam, to lepiej iść na terapię. To nie jest nic strasznego raz się przełamiesz to nie zaszkodzi a tylko pomoże.