Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Witam wszystkie nowe mamy. Bardzo współczuję wam strat. To przerażające ile rodzin spotyka taka tragedia największa w życiu.
Co do becikowego na 100% się nie należy przy martwym porodzie. W ustawie jest napisane że należy się każdemu żywo urodzonemu dziecku.25.01.2014 córeczka Oliwia
22.01.2018 córeczka Milenka nasz kochany Aniołek (39tc)
02.06.2019 synek Wojtuś mój tęczowy cud
18.06.2021 córeczka Klara -
Lorinka, to fakt, jest nas zdecydowanie za dużo, a jesteśmy tylko malutka częścią, która tu opowiedziała swoją historię...
Może to nie jest trafne określenie ale dobrze że Tu jesteśmy, ja od nikogo nie otrzymałem takiego wsparcia jak od Was. Tu możemy się wygadać, wyzalic, nikt nas tak nie zrozumie. Osoby, które się nie znają, praktycznie nic o sobie nie wiedzą, będące na życiowym zakręcie, często nie radzące sobie same potrafią pocieszyć, podtrzymać na duchu, dać nadzieję. To niesamowite.!
-
igle, masz rację, bo nikt nie zrozumie lepiej kobiety, która straciła swoje dziecko, jak druga kobieta, ktora przeżyła to samo! Ja Wam szczerze powiem, że bardzo mnie irytuje, jak dziewczyny z mojego otoczenia, które nigdy nie doswiadczyly takiej tragedii, mówią mi, że wiedza doskonale co ja teraz czuję, że wyobrażają sobie mój ból... Denerwuje mnie to, bo wiem, że nie są w stanie sobie tego wyobrazić, nie wiedzą co ja czuję, jak bardzo tęsknię za tym dzieciatkiem, które nosiłam pod sercem... Próbują udzielać złotych rad, nie mając pojęcia o tym co ja przeżywam w środku... A rady typu: jeszcze będziesz miała dzieci... I co z tego? Przecież następne dziecko nie zastąpi mi tego, które już mam w niebie. Ja chciałabym mieć przy sobie i tego Aniołka, który siedzi na chmurce i to dziecko, które być może za jakiś czas pojawi się w naszym życiu!Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Ja ostatnio poszłam na cmentarz w innym mieście wiekszym od mojego i odnalazłam strefę gdzie pochowane są dzieci i wiecie były tam poza grobami dzieci z taką samą data urodzin i śmierci kilka grobów dzieci powyżej 7 roku życia i to dla mnie była masakra wyobrazić sobie to ze dziecko które wychowujesz 7,13 lat odchodzi... koszmar
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 października 2018, 21:57
-
Wiecie co dla mnie jest jeszcze dla najgorsze, że nie potrafię wyjść do ludzi. Czuje przed tym nie wiem, jak to wytłumaczyć, jakiś strach , lęk... Mam wrażenie, że ludzie będą mnie oceniać przez to co się stało.. Boje się, że będą zadawać jakieś pytania, a ja nie chce rozmawiać z obcymi na ten temat, nie czuję potrzeby żeby tłumaczyć wszystkim dookoła co dokładnie się wydarzyło. Myślę, że zanim w ogóle wybiorę się np do sklepu to musi minąć jeszcze trochę czasu, bo narazie coś mnie przed tym powstrzymuje, mam jakąś barierę.. jedyne moje wyjścia z domu ograniczają się na cmentarz do synka, ale to codziennie wieczorem jeździmy z mężem, także jeszcze nie spotkałam żadnych ciekawskich zadających niezręczne pytania...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Lorinka jak bardzo cię rozumiem, u mnie minęło teraz 3 miesiące a strach przed wyjściem dalej jest. Wróciłam już do pracy wiadomo strach był wielki ale jakiś ta praca pomogla, ale i tak boje się spotkać jakiś dalszych znajomych itd, też mam wrażenie że wszyscy mnie oceniaja,że przeze mnie moja córka nie żyje, że coś źle zrobiłam.
-
Dziewczyny "nowe", witam Was serdecznie, bardzo mi przykro, że się tu spotykamy, że wpisałyście te straszne słowa do wyszukiwarki i tu trafiłyście Bardzo Wam współczuję. To takie niesprawiedliwe. Wciąż rodzą się tysiące dzieci, dlaczego naszym dzieciom nie było to dane, dlaczego to my jesteśmy matkami chodzącymi na cmentarz na groby dzieci? Nie wiem, nie ogarniam tego. Nie ma odpowiedzi. Wolę o tym nie myśleć, bo ogarnie mnie wk.. na cały świat.
U mnie w tym tygodniu minie 7 miesięcy odkąd w dniu terminu porodu uśmiechnięta wchodziłam do szpitala. Ze skurczami porodowymi, rozwarciem itd. Chwilę później położne i lekarze stwierdzili brak tętna u dziecka. Następnie siłami natury urodziłam swoją ukochaną, śliczną, doskonałą, ale niestety nieżywą córeczkę. Moje pierwsze i jedyne dziecko (a mam już niestety 38 lat). Wg mojego nowego lekarza rozpoczął się poród i wtedy doszło do niedotlenienia na skutek którego moja Malwinka zmarła. Minęłyśmy się, dzieliło nas kilka godzin od poznania się...
Widzę, że scenariusz, nasze zachowania i emocje po śmierci dziecka są bardzo zbliżone. Przez ładnych parę tygodni od śmierci i pogrzebu nie wychodziłam z domu, przemykałam wyłącznie na cmentarz, ewentualnie na konieczną wizytę lekarską. Potem długo nawet nie robiliśmy zakupów w naszym lokalnym lidlu, tylko jeździliśmy do odległego. Wciąż mnie stresują wyjścia, kontakty z ludźmi, unikam ich, drażni wesołe "co słychać?". Bywa i w drugą stronę, że coś sprawi mi przyjemność i płaczę z tego powodu, bo co ze mnie za matka, że coś mnie cieszy, a przecież moje dziecko nie żyje, więc już nic nigdy nie powinno mnie cieszyć. Takie myśli też mam. Ale trzeba z tym walczyć. Nie można się pogrążać. Wszystkie mamy jedno życie i musimy zawalczyć jeszcze o jakąś przyszłość dla siebie, dla swojego faceta. Zatracić się w smutku, rozpaczy jest łatwo, ale czasu już nie cofniemy, musimy opłakiwać nasze dzieci,ale patrzeć również w przyszłość i tą przyszłość jakoś sobie planować i kształtować.
Trzymajcie się dziewczyny!
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mama Malwinki, bardzo Ci współczuję! Nie ma chyba nic gorszego, jak przeżyć śmierć własnego dziecka... U mnie minęły dopiero trzy tygodnie, jednego dnia cały czas płacze, drugiego wierzę, że będzie dobrze. Ale powiem Wam, że czuje jakaś wewnętrzna siłę, nie wiem jak to opisać, ale mam w mężu takie oparcie,że naprawdę czasem mam wrażenie , że to tylko dzięki niemu jestem w stanie jakoś funkcjonować i stawiać czoła temu wszystkiemu co nas spotkało. Chciałabym bardzo dać mu jeszcze kiedyś dziecko... wiem, że on też bardzo cierpi z powodu straty syna. Wiem, że nie będzie to łatwe, będzie zapewne trudno i starać się i potem wytrwać 9 miesięcy, bo zapewne przez cały ten czas będzie mi -nam towarzyszył ogromny strach i lęk, aby znowu nie wydarzyło się coś strasznego... Ale naprawdę dziewczyny myślę, że nasi mężowie, czy partnerzy powinni nas bardzo wspierać, ja nie wyobrażam sobie życia , gdyby mojego męża nie było przy mnie, to on w największym stopniu pomaga mi się podnieść po tej tragedii jaka nas dotknęła... To forum też jest niesamowite! Wchodząc tutaj nawet nie sądziłam, że może mi ono tak pomóc... A widzę, że tutaj zawsze można na Was liczyć, zapytać o wszystko, wyżalić się i otrzymać wsparcie bez oceniania i pouczania... Za co bardzo Wam dziękuję!Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Ja też tak miałam że przed wyjściem do ludzi bałam się że kogoś spotkam znajomego, wstydziłam sie(chyba to dobre określenie?) czego nie wiem.. Jak chodziłam po ulicy to rozglądałamm się czy nie idzie ktoś, żeby zdążyć przejść na drugą stronę. W sklepie zmiastt skupić się na zakupach, kontrolowalam czy nikogo znajomego w pobliżu nie ma. Dzisiaj sobie uświadomiłam, że czas ciąży mimo że u mnie ciężki był piękny, od porodu nie rozpatrywałam tego w tej kategorii bardziej skupilam się na tym że nie ma przy mnie dziecka. Myślę, że i tak wiele nam było dane, że nosilysmy pod sercem maluchy, że cieszyłysmy się z pierwszych ruchów z kopniakow które nieraz sprawiały bol, może to średnio pocieszające ale są kobiety które nawet tego nie mogły doświadczyć,
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 października 2018, 22:42
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Czesc dziewczyny, chyba wszystkie przechodzilysmy przez ten stan gdzie wyjscie do ludzi budzilo leki i obawy. Ja tez na jakis czas zaszylam sie w domu i nawet zakupy byly dla mnie wyzwaniem. Mamy tutaj w miasteczku polski sklep do ktorego czesto chodzilam i przyznam wam sie szczerze ze jeszcze tam nie bylam a to juz ponad 3 miesiace. Najgorsze bylo wrocic do pracy, pamietam pierwszego dnia jadac tam kilka razy chcialam zawrocic, nawet odjechac juz z parkingu ale dalam rade i teraz mysle ze dobrze zrobilam. Trzymajcie sie
-
Dziewczyny, nadszedł ten dzień. Dostałam okres. Tak bardzo chciałabym to wszystko odwlec w czasie...ten pierwszy dzień to taki wyznacznik dla mnie- zaczynam Nowa walkę. Kiedy byłam w ciąży z chłopcami, to cieszyłam się że na kilka lat mam spokój, nie wiedziałem że będę tak szybko musiała wszystko zaczynać od nowa...
Podchodząc do poprzednich prób miałam nadzieję z każdą kolejną, każde niepowodzenia traktowała jak nieudane podejście i tyle. A teraz wiem co strace- to już nie będzie nie udany transfer tylko stracone dziecko...
Do tego przeraża mnie wizja kolejnych transferow- z chłopcami udało się za 10 razem..
Dopiero trochę się uspokoilam, bo rano byłam roztrzesiona. Od jutra biorę estrofem, w piątek mam wizytę w klinice, dodatkowo u lekarza którego na oczy nie widziałam.
Nie wiem czy jestem gotowa...W zasadzie to nie wiem sama czego chce...Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 października 2018, 16:14
-
igle, 3mam za Ciebie kciuki i wierzę, że wszystko będzie dobrze! Musisz być silna i chociaż spróbować nastawić się pozytywnie, chociaż wiem, że to trudne, bo łatwo się mówi, a trudniej zrobić, ale naprawdę z całego serca życzę Ci, żeby wszystko poszło po Twojej myśli!
Dziewczyny, a powiedzcie mi po jakim czasie zaczęłyście się starać o kolejne dziecko po cc? I po jakim czasie udało Wam się zajść w kolejną ciążę?
Ja osobiście mam taki mętlik w głowie, z jednej strony chciałabym się starać o dziecko zaraz, jak tylko lekarz da nam zielone światło, a z drugiej strony tak bardzo się boję...
igle, mam dokładnie tak, jak Ty, że sama nie wiem czego chce, tylko u mnie z tą różnicą, że ja jeszcze muszę poczekać sporo czasu, żeby zacząć podejmować w kwestii ciąży jakąkolwiek decyzje...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Igle jesteś gotowa!!!! Musisz w to wierzyć. Nagroda jest warta wszelkich starań.
Lorinka ja zaczęłam się starań po pół roku po cc. Ale dopiero po 1,5 roku zaszlam w ciążę po stymulacji owulacji. Organizm totalnie się poblokowal i nie mogłam zaskoczyć. Dziewczyny które tutaj trafiły razem ze mną już rodziły kolejne dzieci a ja nie mogłam zajść w ciążę. Za bardzo tego chciałam.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele...