Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Makakus ja mam te same mutacje co Ty. Ostatnio byłam u genetyka i on tak samo powidział, że one nie mają istotnego wpływu na przebieg ciąży. Zalecił jedynie brać kwas foliowy femibion zero.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Empiq, daj sobie czas, jesteś bardzo krótko po stracie. Ja będąc w ciąży cieszyłam się też z tego że mam już spokój z badaniami, wizytami, dojazdami.
Teraz znowu to przerabiam, chociaż jestem tym zmęczona to czerpię siłę z pragnienia przytulania maleństwa. Bardzo długo nie mogłam się zdecydować na starania, nie byłam gotowa psychicznie ani na ciążę ani właśnie na walkę o nią. Ale wiem że bez tych badań, wizyt nie będę w ciąży... -
Igle jak i inne dziewczyny będące w ciąży strasznie Was podziwiam za taki spokój pomimo tego co Was, nas spotkało. Mam nadzieję, że tak jak Wy ja też kiedyś będę umiała cieszyć się macierzyństwem. Na razie nawet nie potrafię zbliżyć się do męża. Jest we mnie ciągły strach i niepokój. Ale tak jak mówicie warto zaryzykować, by cieszyć się maleństwem. Może też kiedyś u mnie tak będzie.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
nick nieaktualnyempiq, tak jak napisała Igle, daj sobie chwilę czasu. Ja dopiero po prawie 3 miesiącach zebrałam się żeby iść na konsultację do innego lekarza. To on zlecił mi te wszystkie badania. I nie chcąc na nie wydać majątku musiałam się umówić do innych specjalistów (mam medicovera, co trochę ułatwia). Wydaje mi się, że gdybym nie zrobiła tych badań, to cały czas bym się zastanawiała czy jednak wszystko jest w porządku. Oczywiście wiem, że nie jestem w stanie się przebadać na wszystko, ale przynajmniej wykluczyłam to co mogłam. No i w kolejnym roku do ginekologa mam zamiar iść tylko jak zobaczę 2 kreski na teście. Na jakiś czas też mam dość lekarzy i diganozowania się na wszystko.
Ania 33, też dostałam informację od hematologa, że powinnam przyjmować zmetylowany kwas foliowy. A patrząc na wytyczne ze strony Polskiego Towarzystwa Genetyki Człowieka http://ptgc.pl/wp-content/uploads/2018/03/MTHFR-2018.pdf (o czym poinformował mnie genetyk), nie ma to większego znaczenia. I bądź tu mądry Im więcej lekarzy się odwiedza, tym więcej teorii. -
Ania, nic na siłę, tak jak pisałam,na wszystko potrzeba czasu. Wiele dziewczyn, niedługo po porodzie, nawet jeszcze w szpitalu myślało o kolejnym dziecku, niektóre przez długi czas nie. Tak jak Ja- bardzo długo zarzekałam się że więcej dzieci nie chcę, wiedząc jaki może być finał, bałam się straty kolejnego mojego dziecka. Jednak z biegiem czasu zapragnęłam zapełnić moje puste ramiona. W moim przypadku tylko in vitro, które nie daje gwarancji że będę wogole w ciąży. Niby podjęłam decyzję, ale chciałam zrezygnować ze strachu. Dzięki wsparciu dziewczyn tu na forum w końcu się zdecydowałam. Ale mój organizm wycina mi takie numery że wszystko odwleka się w czasie, a ja chciałabym mieć to za sobą i nosić pod sercem dziecko. Skomplikowane to wszystko. Zresztą nasze życie już zawsze będzie skomplikowane...
-
Dziewczyny, a jak wygląda prowadzenie kolejnej ciąży po stracie. Chodzi mi głównie o to czy częściej chodzi się do ginekologa i wykonuje różne badania i czy np. Idzie się szybciej do szpitala, by wcześniej rozwiązać ciążę?Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Ania 33 to wszytko zależy jakiego masz lekarza, jeden będzie klepał Cię po ramieniu i powtarzał, że takie rzeczy się zdarzają, a Ty masz się cieszyć ciążą (!), a inny będzie chuchał na zimne. Ja wolałam się przebadać gruntownie i znaleźć takiego lekarza, który nie będzie bagatelizował moich lęków i tego co mi się przytrafiło. U mnie po prostu przestałam czuć ruchy w 39 tc i to było początkiem tragedii, pomimo że dziecko było zdrowe i duże jego serce przestało bić... przyczyny nie odnalazłam. Ale zdiagnozowałam u siebie trombofilię więc teraz cała ciąża na heparynie, od 34tc co tydz. ktg, po nowym roku szpital i patologia, a potem cc. Z reguły rozwiązują ciążę trochę wcześniej przed terminem straty, ale nie jest to regułą. U Ciebie w przypadku ciąży myślę że tak nie będzie, bo straciłaś Szymonka w 33tc, a to oznacza wcześniactwo (zakładając że ciążą rozwijała się prawidłowo) i myślę że trzymali by Cię do skończonego 37 tc czyli ciąży donoszonej, ale to wszystko zależy od lek. i polityki szpitala, a z tym bywa różnie. Grunt to znaleźć dobrego lekarza, takiego któremu zaufasz...02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Dydone ma racje,to wszystko zalezy od lekarza. Ja znalazlam tak wspaniala Pania Doktor ze niczego nie bagatelizuje. Woli dmuchac na zimno. Przed ciaza i w trakcie non stop badania. Od samego poczatku biore zastrzyki neoparin. Do szpitala ide w polowie 37 tygodnia ciazy. Bede okolo tygodnia pod obserwacja i pozniej cc. Na ktg raz w tygodniu od 35 tyg ciazy. Jest ciężko ale trzeba zaryzykowac!Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
U mnie też lekarz bardzo się starał, żebym jak najmniej się martwiła. Najpierw co 2 tygodnie wizyta, czasem i co tydzień jak się bałam. Jak tylko można było to dostałam od niego detektor tętna, od 30tyg już co tydzień wizyty, ktg 2 razy w tyg, w 35 tyg położył mnie w szpitalu i czekaliśmy do 37 tygodnia na wywołanie porodu. Na pewno w kolejnej ciąży będziesz pod mega dokładną opieką, nie zmniejszy to strachu, ale da pewnie takie poczucie, że "coś" robisz, żeby tym razem urodzić żywe dziecko. Przynajmniej u mnie tak było. Każda z Was na pewno w końcu doczeka się krzyku dziecka po urodzeniu, wierzę w to głęboko i tego Wam życzę. Tylko starajcie się, nie traccie nadziei.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
nick nieaktualny
-
Ja zostałam przy swoim, bo w mojej malenkiej miescinie nie miałam za bardzo wyboru,bardzo się starał, ale momentami wszystko mi się przypominało i teraz z pperspektywy czasu myślę, że łatwiej byłoby mi u nowego lekarza.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Ja tez zostalam przy swoim lekarzu. Nawet się przedstawiac nie musze. Położne jak i lekarz wiedzą o mnie wszystko. W poprzedniej ciąży lekarz wysłał mnie do poradni patologii ciąży i nawet tam jak Mówiłam co się stało lekarze byli przerażeni (a w sumie powinni być obyci z takimi sytuacjami). Teraz tam nie jeżdżę bo bo miała bym problem to logistycznie załatwić przy małym dziecku w domu. Na patologi ciąży miałam 2 razy usg u jednego z najlepszych specjalistów w Polsce i od niego usłyszałam " dziecko zdrowe, dlaczego oni się nad Panią tak trzęsą" . jeden plus tej całej sytuacji ze nie traktują człowieka w masowy sposób
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Myślałam nad zmianą lekarza dlatego pytałam jak wygląda prowadzenie ciąży po stracie. Chce wiedzieć jak u innych dziewczyn to wygląda żeby ewentualnie dopytać się lekarza co i jak. A trudno jest trafić na naprawdę dobrego lekarza. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć takiego z powołaniem, a nie patrzącym jedynie na kasęMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Ja zmienilam lekarza i jestem z tego bardzo zadowolona. Musze dojezdzac kiladziesiat kilometrow ale warto. Czuje sie bezpieczna i mam zaufanie do mojej Pani Doktor a to jest bardzo wazne.Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Ja zmieniłam lekarza, mieszkam w dużym mieście więc jest taka możliwość. W zasadzie to chodziłam do dwóch niezależnie od siebie. Dopiero teraz ostatecznie zdecydowałam.02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
nick nieaktualnyaleksandrazz wrote:Z jednej strony zwłaszcza wśród was powiedzenie " ciesz się że rano otwiera oczy" ma sens. Tylko że często ceną za te otwarte oczy jest utrata całego zdrowia . Moja córa otworzyła oczy w 5 dzień po porodzie a ceną za uratowanie życia jest niedowład w nogach. Dlatego ktoś kto ma zdrowe dziecko i mówi takie słowa jest dla mnie śmieszny , bo zapewne nie wytrzymałby dnia z życia rodzica dziecka niepełnosprawnego
Najbardziej wkurzaja mnie teksty " no co Ty chcesz od dziecka, zdrowa jest, daj już jej spokój ". Tak tylko pieprzony NFZ dawał mi 1/1000 tego co potrzebowalo dziecko, reszta to moja ciężka praca w domu. Do tej pory tak jest. Mam po 30 minut neurologopedy i pedagoga w tygodniu. Reszta - w domu. Nie mam nawet WWR bo córka jest w grupie ryzyka niepelnosprawnosci, a że nie łapie się na żadne orzeczenie to sobie wyobraźcie jak beznadziejna jest nasza sytuacja. Co mi zostaje, no praca, ciężka praca w domu. Wycwiczylam ja fizycznie, wycwicze i mowę. Tylko wkurza mnie słuchanie tekstów "ciesz się że żyje, ciesz się z tego co masz" - no szlag mnie trafia. Przecież sie cieszę.
Tylko szkoda mi, że nie ma dzieciństwa jak inne dzieci, że dostaje tylko zabawki edukacyjne, że jeździmy na zajęcia i że ćwiczymy dużo w domu zamiast się bawić czy oglądać bajki. Brakuje mi takiej sielanki.. A nikt nie rozumie tego, że to w jakim jest stanie nie przyszło samo. To była jej, moja i terapeutów ciężka praca. A żeby dalej to jakoś szło, to dalej musimy pracować. -
Hej, dziewczyny. Ja również mam nowego lekarza. Jakiś czas po śmierci córeczki zaczęłam się badać "na wszystko", odwiedzać przeróżnych lekarzy. Natrafiłam na miłą panią hematolog i drugą hipertensjolog i one mnie nakierowały na myślenie, że to czego mi trzeba to bardzo dobry ginekolog, któremu zaufam. Poleciły mi właśnie jego. Jest on również ordynatorem, na czym mi zależało, bo w razie czego będzie decyzyjny. W poczekalni trzeba swoje odsiedzieć, ale na pierwszej wizycie poświęcił mi ok. 1,5 h. Dokładnie wszystko analizował. Jest wyczulony/przeczulony na wszystko, specjalista od trudnych ciąż.
Co do postępowania w kolejnej ciąży, to Polskie Towarzystwo Ginekologiczne rekomenduje wcześniejsze zakończenie ciąży (indukcja lub cc, to już w zależności od okoliczności) w przypadku kobiet, które mają za sobą obumarcie donoszonego płodu w wywiadzie (czyli ukończony 37 tydzień). Nie pamiętam jednak tu na forum przypadku, żeby nie zakończono ciąży przed 40 tygodniem u kobiety, która straciła dziecka wcześniej (czyli pomiędzy 22 a 37 tygodniem, bo według terminologii medycznej i prawnej o porodzie martwego dziecka mówimy od 22 tygodnia, wcześniej to poronienie).
Pocieszająca jest myśl, że tu na forum pośród bardzo wielu historii, nikomu nie przydarzyła się taka tragedia dwa razy. Myślę też, że o ile położnicy często są sceptyczni do tokofobii, to w naszym przypadku cc ze względów psychicznych jak najbardziej wchodzi w grę.
Ciężki ten okres przedświąteczny Te reklamy i sztuczne kreowanie "magicznej" atmosfery dobijają mnie. Najchętniej uciekłabym dosłownie na drugi koniec świata, ale niestety nie mam takiej możliwości. Jak u Was?03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualnyJa jestem tak pograzona w swoim swiecie i mysleniu o Natalii, ze mam ignor kompletny. Jakbym byla za jakas szyba. Gdzies tam slysze koledy, widze bombki, ale jestem obok tego.
Jestem po usg. Mimo okresu bylo dopochwowe, a leci ze mnie jak z kranu, az mi slabo. Endometrium jednolite, wiec odetchnelam. Szyjka ma tylko 2,5cm Przed porodem miala 5cm. Poryczalam sie na usg, dostalam dreszczy, nie potrafie mowic o smierci Malutkiej, a tu znowu pytania "Co sie stalo"...Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 grudnia 2018, 12:27
-
Smutne te święta. Podchodzę do pewnych rzeczy zadaniowo. Ale myślami jestem gdzie indziej. Jedynie córeczka cieszy się że dostanie prezenty, więc chociaż ona ma frajdę. Niech ten rok już się kończy nie tak to wszystko miało wyglądać:,(Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
nick nieaktualnyOdebrałam wyniki sekcji. Przyczyna śmierci nieustalona, od płodu niezależna. Ryczę cały czas. Płuca, serce wszystko córeczka miała zdrowe. Napisaliby, gdyby był zakrzep w pępowinie, łożysku albo płucach?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 grudnia 2018, 13:40