Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
u nas w klinice nie daja relanium tzn mi nic o tym nie wiadomo ale w innych czytałam ze daja
musze o ty tez porozmawiac z doktorkiem
ja na bank bede musiała miec w pogotowiu cos bo jak dostane ataku to nie wyobrażam sobie nie miec nic na uspokojenie
jak lezalam w szpitalu i miałam te krwotoki to bralam od czasu do czasu relanium
staram sie nastawic pozytywnie ale róznie moze byc
kiedys przepisywano kobieta relanium i wszystko było ok
ja mam 5 mrożaków bo po punkcji miałam hiperke i odroczyli transfer
pierwsza ciaze zaszłam w pierwszym cyklu staraj naturalnych -pyk i była ciaza ksiazkowa przenoszona do 41 tyg
a potem to juz
IUI - 3 udana ale niestety zakażenie wewnątrz maciczne
4 IUI - nie udana
no i decyzja o In vitro -
nick nieaktualnymogę Cię zapytać czy to były krwotoki po porodzie? robili Ci może tzw. "masaż" macicy? co akurat bardziej przypomina tortury niż masaż. ja w tym upatruję naturalnych niepowodzeń, chyba wszystko mi poprzestawiali w jamie brzusznej.
Trzymam kciuki za crio
zapewne to zbieg okoliczności ale miałam udany kriotransfer (ale i tak poroniłam) jak sobie łyknęłam solidną porcję zwykłego syropku Melisal forte (nie wiem czy to efekt melisy czy etanolu)ale mną przynajmniej tak nie trzęsło w trakcie obowiązkowych 20 minut leżenia gdzie myślę tylko jak się tu, za przeproszeniem nie posikać
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2019, 12:37
-
nick nieaktualnylorinka9191 wrote:Dziewczyny, a które z Was jeszcze czekają na zielone światło?
Ja też czekam na zielone światło. Póki co mija mi 3 dzień drugiej @ po porodzie.
Wczoraj miałam drugą miesięcznicę. Wszystko wróciło. W nocy męczyły mnie koszmary, a tak marzę, by przyśniła mi się córeczka
Potem zaczęłam przypominać sobie dzień, kiedy zobaczyłam 2 kreski i czepiłam się tego wspomnienia, nadziei, że jeszcze kiedyś będzie mi dane być w ciąży.
Wczoraj gin znalazł mi w piersi kilka torbieli i zaczął coś gadać o biopsji. Szczerze, to myślałam że torbiele próbuje się najpierw usunąć farmakologicznie, zleca badanie hormonów, a ten od razu o biopsji.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2019, 14:07
-
nick nieaktualny
-
empiq, a ile czasu lekarze kazali Wam się wstrzymać ze staraniami? Doskonale Cię rozumiem z tymi wspomnieniami. Do mnie też "to" wszystko wraca, jak bumerang w najmniej spodziewanych momentach A co do tych torbieli, to ja kilka lat temu miałam włókniaki w piersiach, w jednej 4, a w drugiej 3. Lekarz rodzinny kazał zgłosić się z tym do onkologa,a ten najpierw chciał od razu zlecić usuwanie, ale że nie bardzo chciałam się na to zgodzić (ze względu na to, że nie było dokładnie wiadomo co to za zmiany), to zlecił biopsję. Po biopsji okazało się, że są to "niegroźne" włókniaki więc postanowiłam zostawić je w spokoju. Po ok roku okazało się, że większość z nich wchłonęła się samoistnie i został tylko jeden. Także cieszyłam się, że nie dałam się wtedy ciąć, żeby je usunąć.
Empiq, nie wiem, jakiego rodzaju dokładnie są Twoje torbiele, ale może rzeczywiście lepiej zrobić biopsję, żeby być spokojniejszą, że nie jest to nic groźnegoSynek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
nick nieaktualnyLorinka, lekarze w szpitalu nic nie mówili, ja nie pytałam, bo kto o tym myśli w takim momencie, ale kiedy przenosili mnie już po wszystkim na oddział ginekologiczny, to położna powiedziała sama z siebie, że za 3 miesiące będzie można się zacząć starać.
Natomiast mój obecny lekarz powiedział, że minimum pół roku, bo nie ma się co spieszyć. Tylko że ja w tym roku kończę 37 lat. U mnie czas działa na niekorzyść, a kolejne zmarnowane jajka to jeszcze mniejsze szanse na szczęśliwy cykl i naturalne poczęcie. Dlatego w lutym po kolejnej @ idę prywatnie do podobno dobrej doktor, niech oceni mi endometrium, stan szyjki i jeśli wg niej fizycznie nie ma przeciwwskazań to działamy, tym bardziej, że w pierwszą ciążę nie zaszłam od razu, tylko w 4 cs.
Nie pamiętam, która tu dziewczyna pisała niedawno, że jest w ciąży i w miarę szybko się udało. I tego się trzymam.
W lutym pewnie też skonsultuję te torbiele. A za tydzień idę do tego obecnego lekarza i może dostanę skierowania na badania krwi.
Psychicznie raczej nigdy nie będę gotowa na kolejną ciążę, to wiem na pewno. Wczoraj zbytnio nie przejęłam się samym zagrożeniem nowotworem itd. Wewnętrznie wciąż wolałabym bardziej być po tamtej stronie z córką, niż po tej bez niej. Bardziej mnie ruszyło, że znowu mają mi dłubać w ciele.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 stycznia 2019, 15:44
-
Hej dziewczyny. Ja również czekam na dobre wieści od dziewczyn, które się już mogą starać. Ja byłam dzisiaj u nowego lekarza. W sumie nic nowego mi nie powiedział. Po roku czyli w sierpniu mogę się na nowo starać. Ale powiedział mi, że 3 cesarka jest bardziej niebezpieczna dla mnie niż dla dziecka. On nie widzi przeciwwskazań medycznych do starania się o dziecko tylko głównie chodzi mu o mnie jak mój organizm zniesie kolejne cc. Także mam się nad czym zastanawiać. Jakoś u mnie trochę ten zapał o posiadaniu dziecka "już i teraz" trochę osłabł. Nie wiem co mam robić. Boję się. Ale cieszę się że Wy kobietki walczycie i za niedługo będziecie widzieć dwie kreski na teście. I wtedy mi napiszecie, że warto i że nie mam na co czekać. Trzymam mocno kciuki i wierzę, że Wam się to teraz uda.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Aniu, a jak odebrałaś tego lekarza? Myślisz, że pod jego opieką mogłabyś poczuć się bezpiecznie? Wydaje mi się, że 3 cc to nie jest w dzisiejszych czasach jakiś oszałamiający wynik. Wiadomo, że każde cc niesie za sobą ryzyko, w końcu to poważna operacja.
empiq, ja ruszyłam ze staraniami po ponad 5 miesiącach od śmierci córeczki, motywowana właśnie głównie strachem dot. przyszłej bezdzietności (jestem starsza od Ciebie o 2 lata), bo psychicznie to raczej wciąż byłam wtedy na dnie. Wizja uciekających jajeczek jednak zbyt mnie przerażała. Miałam nawet myśli czy nie mrozić, jeśli coś tam jeszcze w ogóle jest. No ale niespodziewanie udało się po 2-3 cyklach starań. Gdy nie przychodziła miesiączka byłam już przekonana, że oto przyszła menopauza. Strasznie się boję tego co będzie, co przyniosą najbliższe miesiące. Drugi raz tego nie wytrzymam.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Cześć Dziewczyny. Urodziłam. Mam Synka przy sobie. Jestem.tak bardzo szczesliwa. Ogromne szczęście nie do opisania!
Mama Malwinki, empiq, marzusiax, aZg, Jula123, dydone, ALKA7, Agnieszka90 lubią tę wiadomość
Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
I znowu łzy szczęścia! Mamo Blanusi tak bardzo, bardzo się cieszę!
Cudownie, że jesteście już razem, że doczekałaś tego momentu. Cudowne wiadomości.
Dużo zdrowia dla Ciebie i synka.
Jak dojdziesz do siebie i znajdziesz chwilkę to koniecznie napisz nam więcej.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Blanusi. Wielkie Gratulacje!! Pięknie zakończyła się Wasza historia. Dużo zdrowia dla Was. Ucałuj maluszka. I teraz delektuj się macierzyństwem. Aż łezka się w oku kręci. Kolorowo się tu robi .
Mamo Malwinki pozytywnie odebrałam tego lekarza. Spokojny, konkretny. Przed staraniami wypisze mi odpowiednie badania do zrobienia. A w ciąży da mi lekarstwa żeby utrzymać ciążę. Mam czas do sierpnia. Zastanowię się. Nie wiem czy pokonam ten strach. Nie dam rady mieć dwójki dzieci na cmentarzu. Mam mętlik w głowie jak na razie. Ale cieszę się że Wam się udałoi że Wasze historie kończą się wkońcu happy endem. Może mój też taki będzie.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
Po cesarce czuje się w miarę, zobaczymy jak będą pionizowac i skończy się kroplowka przeciwbólowa. Mały już na sali dla noworodków bo ja nie dam rady na razie się nim zajmować. Jutro już będę miała to przy sobie. Normalnie cud się zdarzył. Dziewczyny warto warto walczyć!
empiq, Mama Malwinki, aZg, ALKA7, Agnieszka90 lubią tę wiadomość
Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Mamo Blanusi pionizowanie po cc nie jest takie straszne . Trochę będą ciągnąć Cie szwy ale im więcej pochodzisz tym lepiej dla Ciebie. Ten ból się rozchodzi. Tak mi położną mówiła. Jak najszybciej wstać jak tylko się da nie leżeć. Spaceruje z synkiem . To będzie Wasz pierwszy spacerMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Mamo Blanusi ogromne gratulacje! Niech dobrych wieści będzie tu jak najwięcej. Cieszę się że trafiłam na to forum. Mogę się wygadać, nikt tak nie wspiera jak wy, a oprócz ogromu cierpienia jest też tyle nadziei...
Ania i pozostałe dziewczyny, strach jest ogromny, nikt tak jak my nie wie jaki los jest przewrotny, jak największe szczęście w jednej chwili może przerodzić się w koszmar. Mnie samej że stresu żołądek podchodzi pod gardło, ale jest tu tyle pięknych historii, że chyba musimy wierzyć że nas też coś dobrego jeszcze czeka...