Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Juz kiedyś tu pisałam, że czas nie leczy ran,tylko uczy z tą raną żyć. Myślałam że jak zajdę w kolejną ciążę,to jakoś zapomnę,albo chociaż nie będę tyle myśleć,bo moje myśli będą zajęte drugą ciążą. Niestety tak nie jest. Cały czas czuje ból po stracie córeczki i nie ma dnia,żebym o niej nie myślała. Kocham dziecko,które rośnie w moim brzuchu,ale cały czas czuje ogromną pustkę po stracie Alicji. Ta pustka będzie juz zawsze. Bardzo się boje,że coś znowu się stanie. Denerwuje mnie jak ktoś mi mówi, że będzie dobrze, bo kto to może wiedzieć. Sama sobie jestem przykładem, że moze stać się wszystko. 26 lutego minie rok jak moja Córeczka zmarła a 2 marca jak ją urodzilam. Boli mnie serce, że w tak ważnych dniach nie mogę być na jej grobie, bo mieszkam za granicą a będąc w ciąży nie chce ryzykować latać samolotem. Moja mama postawi kwiaty i znicz w moim imieniu.Spoczywaj w spokoju Córeczko...Alicja [*] 34 t.c.
-
nick nieaktualnyNo wlasnie,czas uczy żyć z ta rana,nie koi jej,ból taki sam,tylko czlowiek sie do niego przyzwyczaja,u mnie minelo dopiero poltora miesiąca,jeden dzien jest spokojny a kolejnego dostaje napadu,nie moge przestać myslec,w środku ogarnia furia,bo tego nie da sie znieść..każda faza inna..ja nie bylam przygotowana na śmierć dziecka..bylam przygotowana na zycie z dzieckiem.Gdy patrzę w okno,wyobrażam sobie jak idziemy z synkiem do domu w foteliku. codziennie.wieczorem patrzę w niebo i opowiadam synkowi co bym mu pokazala,czego nauczyla,co dala,co zrobila..wierze,zrobic on widzi i slyszy..wierze,ze jest u gory,tak mi latwiej..
nie dlugo wyjeżdżam do pracy za granice,udalo.sie zalatwic prace..moze sie oderwie od tego wszystkiego,bo tu wszyystko przypomina..no i przynajmniej kasa bedzie..
Aniolkowamama,miej sily dla dzidzi w brzuchu,daj jej tyle milosci ile sie da,uwierz,ze bedzie.dobrze,a jeśli nie,to daj poczuć dzieciątku w brzuchu wszystko co najlepsze.,
Ale bedzie dobrze,musisz.w to wierzyć,po burzy zawsze slonce wychodzi. -
nick nieaktualnyMama_Mai wrote:Czarna23 dziekuje ci za ksiazke :* i musze ci powiedziec ze przechodzilysmy podobne fazy... miesiac po porodzie tez odwiedzilam fryzjera, dosc drastycznie scielam wlosy, mysle ze musialam wredy cos zmienic cokolwiek.... a teraz 4 miesiace po porodzie nie mam ochoty na wiele rzeczy, chyba rzuce szole, jestem na dziekance od roku ale nie chce tam wracac. Kochana z czasem twoj bol i zal sie zmienia, nie wiem moze zmniejsza. U mnie tez byla troche inna sytuacja, bo moja corcia byla chora i w jakis sposob bylam "przygotowana" ze moge ja stracic, dlatego chyba szybciej pogodzilam sie z jej smiercia. Dobrze ze z partnerem lepiej ci sie juz uklada, to bardzo wazne miec wsparcie w kims kto przezywa strate tak samo mocno jak ty :*
zycze ci duzo sily i jak najszybszego powrotu do pelni formy :*
Wzajemnie:-) -
Ja po tym wszystkim stracilam wiare. Cala ciaze nosilam lancuszek z krzyzykiem - bo przeciez bog nie da zrobic krxywdy mojemu dziecku-efekt - owiniety pepowina. To glupi przesad bez podstaw meedycznych ale od porodu lancuszka nie zalozylam i nie mam zamiaru. Bardzo bym chciala uslyszec tak jak piszesz "czarna" ze od marca/kwietnia nie mosze sie zabespieczac bo dla mnie gumki=stany zapalne.
Dzis ma przyjechac siostra mojego meza oznajmic mi ze jest w ciazy. Wczoraj sie dowiedzialam od tesciowej ale czulam to juz wczesniej. Nienawidze sie za to ale nie potrafie nie myslec "zeby ja tez krzywda spotkala" poprostu nie potrafie zyczyc jej dobrze. Ona jest tych ludzi co maja wszystko- meza, wlasne mieszkanie u tesciow na pietrze, pieniadze a ja kur... nie mam nic. To co mialam a vzego ona nie miala los okrotnie mi zabral. Zeby bylo lepiej to musze jej oddac rzeczy przygotowane dla mojego dziecka, lozeczko, wozek, wanienke te rzeczy kupila tesciowa dla "poznej wpadki". Tak ze czeka mnie dzis ciezki dzien....Azande lubi tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyJa znowuz nie moge uzywac tabletek anty, musze prezerwatywy, lekarz mi zalecil,ale my chyba jednak inna sytuacje mialysmy, ja dostalam zakazenia krwi,moje crp wzrastalo ciagle, bylo juz zle bardzo, grozila mi posocznica(sepsa),w szpitalu po porodzie lezalam tydzien na antybiotykach,wiec bylam bardzo oslabiona i potem tydzien w domu tez b ylo mi ciezko chodzic,wstawac,itp ..wic dwa tygodnie po cc dochodzilam tak naprawde do siebie.U mnie zwlekali z cc,bo wlasnie bali sie kroic,bo jak zakazenie to lepiej naturalnie rodzic, z tym ze w mojej rodzinie jest sklonnosc do nieskracania sie szyjki,mowilam lekarzowi,on uwazal,ze mnie to nie dotknie a jednak,kroplowka za kroplowka i nic,dwa dni, az wlasnie zakazenie wzroslo tak bardzo,ze juz musieli wykonac cc,bo kto wie jakby jeszcze jeden dzien poczekali,nie zdawalam sobie z tego nawet sprawy wtedy,chcialam tylko urodzic i zobaczyc dziecko,bo wciaz cicha nadzieja,ze to sie nie dzieje naprawde..No i niestety dzialo sie.W szpitalu jak lezalam,zaczelam wlasnie goraczkowac,dreszcze,itp .no i sie okazalo,ze szybka zmiana antybiotykow,bo sepsa...no ,moj przypadek byl inny, z tego co slyszalam,mialam pognite w srodku wszystko ladnie...ale czy to prawda ni ewiem,chyba tak,skoro lekarz mnie wyjalawial cala..Lekarz mowil,ze to sie stalo w poniedzialek,ze malemu serducho przestalo bic, ale ja jestem przekonana,ze z niedziei na poniedzialek w nocy ..a w srode na wieczor rodzilam,wiec 3 dni,z tym,ze ja bylam po terminie,wody zgnile zielone sie saczyly,itp ..Tak to bylo u mnie..
Co do zabobonow,nie wierzylam w nie,ale ..one sie skads biora, nie z byle powodu.Mowi sie,ze w ciazy nie mozna byc chrzestna, ja bylam, nie wierzylam,ze cos moze sie zdarzyc,powtarzalam mamie i innym,ze zobacza,ze to tylko glupi przesad, a potem ja uslyszalam,ze jednak nie taki glupi..
Z tym lancuszkiem to ponoc jest tak,ze owinieta potem pepowina,itp ..Tak jak w kazdej plotce troche prawdy tak i w zabobonie, gdy przyjechalam ze skurczami mignal nam czarny kot...odeslali mnie do domu wtedy,bo mi ustaly skurcze,mimo,ze mialam zielonkawa wydzieline,choc lekarz chyba nie zauwazyl..polozna kazala nie wracac..ahh dluga historia, wczesniej o tym pisalam, poszukaj, jesli mas zochote przeczytaj,poznasz moj przypadek,choc to nic przyjemnego ..Ale uczucia nasze mysle,ze sa dokladnie taki e samo,stracilysmy dziecko tak jak inne kobiety na tym forum i wszystkie to przezywamy..Rana do konca zycia,ktora raczej sie nie zablizni ...
A to,ze zyczysz tak a nie inaczej to zwykla zazdrosc, to chyba tez jakis etap czy faza zaloby, ja przez chwikle mialam takie mysli,ale je odgonilam, bo teraz czlowiek mysli w zlosci, a tak naprawde nie zyczy sie nikomu takiej tragedii..bo dzieci nie sa niczemu winne, a rodzice tez tak naprawd..Ja swoje rzeczy mam schowane.To ylo dla mojego dziecka i nie oddam ich nikomu.Gdy przyjechalam ze szpitala,byl pusto, chlopak spakowal i wywiezli z bratem do jego domu.Ja osobiscie nie zycze sobie zeby ktos dotykal czy bral rzeczy,bo dla mnie to nalezalo do mojego dziecka..i jesli w przyszlosci decyduje sie na kolejne dziecko to ono je otrzyma i nikt inny ..ja uwazam,ze mam dziecko nadal, mam pieknego synka, dla mnie najpiekniejszego na swiecie,ale jest w niebie i w moim serce.Dlatego zaczelam bardziej wierzyc,bo co mi pozostalo?Musze wierzyc,musze wierzyc,ze moj synek mnie slyszy i widzi i wie jak bardzo go kochalam i kocham nadal,te uczucia nie zgina,zawsze beda.Wierze,ze slyszy ,co do niego mowie,on musi wiedziec ile dla niego chcialam zrobic i mu dac.Taka wiara mi pomaga..Chyba nie jestem chora psychicznie ? Poprostu mam aniolka malutkiego w niebie, ktorym opiekuje sie dziadzius i to nie jeden a dwoch;)
Uwierz,bo to pomaga, nie gniewaj sie na Boga, bo to Ci nic nie da, nie mozna zyc z gniewem,bo to w niczym nie pomoze.Mie dreczy tylko uczucie jedno..to,ze nie moge zniesc tego,ze dziecka przy mnie niema,a mnie przynim.To jest takie frustrujace..wrecz za przeproszeniem wkurwi...tego nie da sie zniesc i to uczucie narastajace,ale odganiam je od siebie.Takze tak jak juz ktos pisal, faza zaloby, za chwile bedziesz myslec inaczej .. -
Ja mialam cc bo maly mial 4900 zadnego zakazenia nic sie nie dzialo. Tydzien mialam odchody a po 4 tyg dostalam okres tygodniowy i zalewalo mnie strasznie. Operacja byla wykonywana powoli i na spokojnie bo nie bylo pospiechu maly nie zyl dopiero dobe. Sama czoraj patrzac na blizne dziwilam sie ze jest taka wazka. Taki nie duzy usmiech pod brzuchem. Nic juz nie boli nie ciagnie tylko jadac autem jak wpadie w dziure to tylko czasem czuje. Pokarmu nie mialam wogole. Tylko ta chlerna swiadomosc ze ni moge zajsc w ciaze
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMarzusia a dlaczego musisz oddać te rzeczy? Ja obiecałam kuzynce która rodzi w kwietniu córkę, że rzeczy po mojej małej będę jej oddawała, ale teraz nie oddam jej nic. Przestałam się z nią kontaktować, ona ze mną też.
Jakoś obce osoby na mnie tak nie działają, ale jak dzisiaj zobaczyłam zdjęcie mojej kuzynki na facebooku w 30 tc to znów się załamałam, zrobiło mi się tak bardzo źle bo to ja miałam być pierwsza. Ona nie chciała dziecka, wpadła, ojciec dziecka się do niej nie odzywa, nie chce mieć z nią nic wspólnego, ona w ciąży często w szpitalu, bo to skurcze, bo to skracająca się szyjka. A u mnie było wszystko idealnie i tak nagle się skończyło...tak bardzo z mężem pragnęliśmy dziecka. Pragniemy go nadal, ale przeraża mnie to że od nowa będę czekała aż zajdę w ciąże i później te długie tygodnie...
Jestem już ponad dwa miesiące po porodzie i okresu brak. Wizyta u gina dopiero za 3 tyg.
marzusia jestem na kafeterii jako mama najpiekniejszego aniolka -
Witaj! Musze oddac bo to sa rzecy ktore kupila tesciowa. Wpadla 5lat temu i musiala kupic cala wyprawke, wozek, koludre itp. Oddam tylko rzeczy od tesciowej. Mam takie rzeczy ktore kupila mi moja mama albo ja sama i tego jej naoewno nie oddam a wozek kupie sobie lepszy. Staram sie byc dobrej mysli.
Dzisiaj pierwszy raz zdecydowalismy sie na sex z mezem. Bylo dobrze ale po wszystkim polecialy mi lzy. To taki absurd - pragnac dziecka a trzeba stosowac prezerwatywy.
Co do kuzynki to jak jest taka pewna ze bedzie ok to jej sprawa. Trzeba miec swiadomosc ze moze byc roznie z zbytnia pewnosc siebie moze byc zgubna. Ja bym sie chciala podzielic swoim bolem ale nie chce litosci. Przeszla mi przez glowe mysl zeby wrzucic zdjecie ksiazki nagrobnej do netu ale to chyba zly pomysl. Zle wiesci sie tak szybko roznosza ze moj tata od kolegi sie dowiedzial ze jego corka (ktorej ja nie znam) z facebooka sie dowiedziala o mojej tragedi. Do dzis nie wiem kto poslal wiesci w swiat...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualny
-
Była, miała okazje nie jedną ale zabrakło jej widać odwagi. Przypuszczam ze zaszła przed moją tragedia więc teraz ostro jest skichana że jej takie coś też się może przydarzyć. Co do rzeczy to na spokojnie muszę je przejrzeć i odłożyć te co są moje. Na pewno jak się upomni to dopiero w 3 trymestrze bo będzie się bała o przebieg ciąży, więc jeszcze u mnie w szafce poleżą. Nie potrafie jej życzyć dobrze ale i tak wiem że ona urodzi zdrowe dziecko bez komplikacji. Ona jest z tych osób które w życiu mają wszystko co chcą.
W rodzinie mężą panują takie chore wyścigi. Jest mąż i 2 siotry dorosłe, 1 siostra ma 5 lat. My po 4 latach pobraliśmy się, szwagierka planowała wesele na rok później (gdzie z chłopakiem spotykała się dopiero rok), druga szwagierka na szybko planowała cywilny na miesiąc po naszym ślubie (żeby nie być ta ostatnia) - Chore - żadna matury nie zdała a najważniejsze w życiu to wyjść za mąż.
Teraz ja zaszłam w ciąże - nawet nie zdążyłam urodzić ta już też musiała zachodzić. Założe się że ta 2 szwagierka po cywilnym za chwile przyleci z wieściami że w ciąży. Jak dla mnie najlepiej niech razem rodzą w tym roku i będą się biły po wyprawkę a ja będę stała z boku i się śmiała bo dla mnie takie zachowanie jest żałosne. Dorośli ludzie się tak nie zachowują...
Ja się odcinam od tego. Moja rodzina, rodzice bardzo mnie wspierają i widzę że mimo upływu czasu bardzo to przeżywają i trzymają kciuki za nasze małżeństwo i żebyśmy doczekali się dzieci.unadarcy lubi tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Wczoraj w nocy minal rok jak zmarła nasza Córeczka. Zapalilismy świeczkę na całą noc. Rano wstałam,zgasilam świeczkę i poszłam do łazienki. Ku mojemu przerażeniu zobaczyłam na bieliźnie krew. Jestem w 13stym tygodniu ciąży i byłam przerażona. Pojechaliśmy do szpitala i okazało się,że wszystko wporzadku z dzieckiem,choć nie nie sprawdzili skąd jest krwawienie. Niestety w anglii do 22tygodnia ciąży nikt nie pomoże uratować ciąży. Mnie traktują nieco lepiej,bo straciłam poprzednia ciążę. Inaczej nikt by mnie nie przyjął w szpitalu,tylko odeslaliby mnie do lekarza rodzinnego a ten odeslalby mnie do domu z kwitkiem i kazał czekać na poronienie. Chore! U nich to selekcja naturalna. Jadąc do szpitala przeżyłam koszmar. Krwawienie w tym samym dniu gdzie rok wcześniej zmarło pierwsze dziecko. Cały dzień przeplakalam. Najpierw w przerażenia a później że szczęścia,że wszystko dobrze w dzieckiem. Jednak strach nie opuszcza. Donosic ciążę wydaje mi się być tak trudne. Tak się boję.Spoczywaj w spokoju Córeczko...Alicja [*] 34 t.c.
-
Kochane Aniołkowe Mamy
Piszę do was by dać wam nadzieję po wszystkim co mnie i was spotkało. Nie warto się załamywać trzeba walczyć. 31 stycznia 2014 r zmarł w 25 tc mój synek a teraz tulę do siebie mojego synka który urodził się 22 lutego tego roku W prawdzie pośpieszył się na świat miesiąc przed terminem ale jest z nami.
pozdrawiam was wszystkie, 3mam kciuki za wasze starania i zapalam świeczuszkę dla naszych Aniołeczków. One nad nami czuwają
Nadzieja umiera ostatnia.anka418, RofTW, KOLCZU20, Kava lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPrzeczytałam cały ten wątek. Boże dlaczego jest tu Was tak dużo?! Mam nadzieję że już nikt tu nie dołączy. Nie wiele brakowało a dzieliłabym z Wami los, synkowi groziła zamartwica, był zapętlony i miał guzła na pępowinie w ostatniej chwili go wyciągnęli. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić waszego bólu i cierpienia. Ściskam Was całym sercem a dla Waszych aniołków zapalę dziś wieczorem świeczuszkę :*
-
nick nieaktualnyJakis czas tu nie pisalam, ale czytam na biezaco Wasze wpisy.
Zalatwilam sobie prace w Niemczech, mialam wyjechac jutro,ale sie nie udalo i nie pojade.Troche mnie to zalamalo.Liczylam,ze sie troche odkujemy, remont moze slub,itp ..Czyt. przygotowac wszystko idealnie i starac sie znow o dziecko.
A tak naprawde to chcialam uciec do Niemiec..przestac myslec o tym wszystkim, o tym, ze teraz nie moge zajsc w ciaze a o niczym innym nie marze jak miec malego dzidziusia.Drazni mnie wszystko dookola.Nad nami mieszka jeden maluch i az mnie sciska jak slysze,gdy krzyczy,mowi mama, tata..Jak widze, gdy za rece chodzi po podworku;(W zyciu bardziej przykro mi nie bylo.Nie moge zniesc tej mysli!!!!Doprowadza mnie to do szalu w srodku..myslalam,ze wyjade i odetne sie od tej mysli, od tego wszystkiego..Wszystko bym oddala za dziecko.Dalej do mnie nie dochodzi jak to sie moglo akurat mi przytrafic, to takie niepojete, uczucie bezradnosci i nie wiem jak to nazwac,zdziwienia i szoku?
Martwie sie nie tylko tym, ale tez tym,ze gdybym zaszla w ciaze..co z pieniedzmi?Rente mam do przyszlego roku i koniec..partner zarabia,ale nie chce tak naprawde zwalac wszystkiego na jego glowe.Lepiej bylo by poczekac ze wszystkim, ale ja dluzej nie moge,psychicznie to mnie to rozwala,ciagle mysli wokol dziecka..Wszystkim mowie,ze nie chce dziecka po tym wszystkim,co mnie spotkalo..Ale co mam mowic?Ze tak naprawde chce az do tego stopnia,ze zycie dla mnie jest teraz bez sensu?Nic mnie nie cieszy,na nic nie mam ochoty,z nikim rozmawiac i to sie poglebia?Wiec mowie,ze nie chce,bo probuje w to uwierzyc,ale to juz nie jest akurat takie latwe..Dziewczyny w moim wieku dopiero biora slub albo imprezuja,o dzieciach nie mysla, a w mojej glowie to jedyna mysl,dziecko..Nie moge przezyc,ze mojego synka ze mna nie ma..7 styczen, najgorsza data ojego zycia.Powiedzcie, napiszcie ..jak Wy sobie radzilyscie?Wiem, juz pytalam oto,ale chodzi mi o Wasze mysli, chcialyscie dziecko znowu?Czy myslalyscie o czyms innym?Zycie na nowo?Chcialabym wiedziec wszystko.. -
Czarna całym sercem jestem z tobą!!!! Dla mnie 13 styczeń jest najgorszym w życiu. Obecnie moje życie również nie ma żadnego sensu. Zaczynają wychodzić u mnie nerwy. Wszystko mnie denerwuje i niestety obrywa się mojej rodzinie. Wspierają mnie jak mogą bo widzą że już mam dość tej perfidnej sytuacji jaka mnnie dotkneła. Byłam dziś w bezrobociu i będę się starała o staż od maja a czy coś z tego wyniknie to się okaże. bardzo bym chciała się zachaczyć gdzieś - nie chodzi o kasę ale o fakt że jak będziemy chcieli się starać o dziecko w lecie żebym nie myślała tylko o tym. Żeby mało było moich problemów to wszyło na usg po porodzie że mam torbiel i dziewczyny na forum mnie nastraszyło że jak pęknie to może być niebespiecznie mam już 32dc a okresu brak a po okresie mam iść na usg na kontrole czy torbiel się opróźniła a jak nie to hormony. "Jak nie urok to sracz..." Tak naprawde przy życiu trzyma mnie tylko myśl że doczekam się kiedyś dziecka. Marzy mi się na następny dzień kobiet piękny prezent od losu :)Tobie też się uda napewno. Teraz mamy czas na oddech, naladowanie akumlatorów i jak tylko distaniemy zielone światło trzeba brać się do roboty A dzieci - są wokół nas i będą. Moja szwagierka jest w ciąży a nie odważyła się powiedzieć mi tego w oczy. Będę musiała jej oddać rzeczy dla dziecka bo nie są moje ale doszłam do wniosku - że kupie sobie lepsze
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Uplynelo troszke czasu.... macie jakies dobre wiesci chetnie poczytam i nabiore nadzieji
Czarna 23 co tam u ciebie? Jak zdrowie, samopoczucie?Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 marca 2015, 16:56
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Witam, chciałabym do Was dołączyć. 3 tygodnie temu urodziłam moją córeczkę Wikusie - martwą niestety. TO był 27 tydzień. 25 lutego kiedy poszłam na wizytę stwierdził lekarz że mam praktyczne bezwodzie i serduszko mojego maleństwa już nie bije. Tego dnia świat się dla mnie zawalił. Było to moje drugie dziecko. Mam 8 letnią córkę. 13 lutego wylądowałam na patologii ciąży gdyż stwierdzono u mnie małowodzie (nie czułam generalnie ruchów dziecka) ale po paru dniach leżenia w szpitalu wypisali mnie bo było już ok. Sprawdzali tętno i wszystko było w najlepszym porządku, ilość wód wzrosła i to dość wysoko. Dostałam tylko luteinę, magnez i tyle i mogłam iść do domu. Po wyjściu miałam zgłosić się do kontroli do swojego lekarza i niestety to był już koniec. Nie znam przyczyny śmierci mojego dziecka, czekam na wyniki histopad łożyska bo sekcji nie zrobili jej bo podobno za mała była. Lekarz twierdzi, że miała wadę np nerek albo układu moczowego. Miałam wykonywaną amniopunkcję w 16 tyg bo podejrzewano u córki wadę genetyczną (testy pappa wyszły źle) ale kariotyp Wikusi był prawidłowy. Dopiero w święta Bożego Narodzenia zaczęłam cieszyć się ciążą tak naprawdę. Lecz długo to nie trwało bo pod koniec lutego Bóg już mi ją zabrał
Czuje w sobie taką dziwną pustkę. Brakuje mi uczuć w stosunku do wszystkich. Taka jestem oziębła. Wiem że czas leczy rany a dopiero dziś mija 3 tyg od porodu ale czuje że część mnie odeszła razem z Wiki.
Moja córka tak bardzo czekała na siostrę. Dzisiaj rano powiedziala mi mamo jak tam bardzo za Wikusią tesknie, tak bardzo chciałam mieć siostrę. Aż serce mnie zabolało. Najgorsze jest to, że ja bardzo chciałabym mieć dziecko, ale mój mąż powiedział, że nie chce drugi raz przechodzić takiej straty.Dana721 lubi tę wiadomość
Wikusia Aniołek 26.02.2015 [*] 27tc