X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Poród martwego dziecka
Odpowiedz

Poród martwego dziecka

Oceń ten wątek:
  • PM Przyjaciółka
    Postów: 118 34

    Wysłany: 17 lutego 2019, 20:12

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tez wlasnie niedawno rozmawialam z mama o tym, ze wlasnie kiedys ta medycyna nie byla rozwinieta a tak jakos nikt o tym nie slyszal, zeby komus dziecko umarlo. Moja mama tez urodzila trojke dzieci i nie miala ani jednego USG, bo wtedy nie bylo takiego sprzetu, sprawdzano tetno plodu sluchawka i tyle. I mowi, ze wszystkie jej znajome mialy po kilka dzieci i nigdy nie slyszala o martwych porodach. Moze byc, ze sie po prostu o tym nie mowilo, bo to byl temat tabu i nie bylo internetu. Ale kto wie, moze winne jest teraz temu wszystkiemu wlasnie nasze zatrute srodowiska, powietrze, jedzenie.

    Tak, ja tez mam szczescie, ze mam wspanialego meza, ktory mnie wspiera. Takze jestem wdzieczna losowu, ze go mam, a spotkalismy sie przez totalny przypadek.

    (*) 07.2018 córeczka aniołek, 41 tc.
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 17 lutego 2019, 20:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A mi się wydaje, że się wtedy o tym nie mówiło. Moja ciocia straciła córkę po urodzeniu. Rodzice koleżanki w ten sam sposób stracili syna. Ostatnio koleżanka mojej mamy powiedziała, żebyśmy się nie poddawali, że ona z 6 ciąż ma dwójkę dzieci. Moja mama również raz poroniła, a nas jest dwójka razem z bratem. Przykład ze starszego pokolenia: moja prababcia, zanim urodziła 5 zdrowych dzieci, urodziła martwą córkę. O tym wszystkim nie miałam pojęcia ( oprócz córki cioci, bo tam zawsze jeździliśmy na grób). A myślę, że takich sytuacji jak nasze, mogło być dużo mniej, bo kończyły się jeszcze bardziej tragicznie - śmiercią matki. Ale to tylko moje przypuszczenia. Wiem, że na pewno takie rzeczy się zdarzały.

  • lorinka9191 Autorytet
    Postów: 1851 1205

    Wysłany: 17 lutego 2019, 20:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ostatnio na różnych portalach społecznościowych, ludzie wystawiają (wręcz prześcigają się) w dodawaniu zdjęć z USG (już pomijam sam fakt, że dla mnie takie rzeczy są zbyt osobiste, aby je udostępniać w internecie), zdjęć z odkrytym brzuchem przyszłej mamy, na którym widnieje imię dziecka, które ma się za chwilę urodzić, ogłaszają wszem i wobec, że "SPODZIEWAMY SIĘ DZIECKA, TERMIN PORODU......" ; "SZCZĘŚLIWI PRZYSZLI RODZICE" (i tutaj kolejne zdjęcia dokumentujące ciążę). I wiecie co tak sobie myślę, że ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że może wydarzyć się coś złego. Nie jestem jakaś "społecznościowa", nie posiadam nigdzie konta, bo zwyczajnie kilka lat temu doszłam do wniosku, że te wszystkie portale to po porostu "kraina", w której ludzie zwyczajnie udają, jakie to wspaniałe i szczęśliwe życie mają. Ale te wszystkie wpisy o oczekiwaniu na dziecko zwyczajnie mnie "przerażają". Nie wyobrażam sobie, że umieszczam taki wpis, po czym spotyka mnie tragedia i tracę dziecko. I co wtedy? Naprawdę ludzie kompletnie nie są świadomi zagrożeń, jakie mogą pojawić się w ciąży, czy przy porodzie.

    Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
  • Miśka_11 Autorytet
    Postów: 1957 1197

    Wysłany: 17 lutego 2019, 21:28

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Lorinka jest dokładnie tak jak piszesz. Ludzie nie są tego świadomi, ale może to i lepiej. Sama znam dziewczynę, która ogłosiła wszystko w internecie a potem jej synek zasnął pod jej sercem w 7 mcu a ona odcięła się od wszystkich, zaczęła usuwać ze znajomych ludzi, którzy mają dzieci i unikać kontaktu z ludźmi. Ja uważam, że ciąża nawet prawidłowa jest sprawą bardzo osobistą a wręcz intymną a chwalić można się maluszkiem kiedy przyjdzie na świat.
    Co do śmierci dzieci kiedyś to uważam, że było ich jeszcze więcej. Nigdy nie mogłam patrzeć na alejki z małymi grobami, bo serce mi pękało. Teraz mam więcej odwagi. Ostatnio będąc na cmentarzu komunalnym zobaczyłam, że jest ich dużo więcej niż wcześniej mi się wydawało w tym większość z lat 80'. Są też te z ostatnich lat, ale jest ich dużo mniej. Poza tym Aniołki kiedyś często chowali z kimś z rodziny dlatego ciężko to dostrzec. U mojego męża w rodzinie chłopiec jest pochowany z dziadkami. Poza tym znam osobiście kobietę po stracie w wieku mojej mamy. A jeśli chodzi o poronienia to kobiety często nawet nie wiedziały, że są w ciąży a roniły np. podczas pracy na polu. Wiem, że to wydaje się straszne, ale życie wyglądało jednak inaczej niż dziś.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2019, 21:29

    11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
    05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
    09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
    02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
    07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
    01.09.2021-scratching endometrium
    06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
    16tc - 160 g szczęścia
    19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
    24 tc - 780g szczęścia
    29 tc - 1330g szczęścia
    32tc - 1780g ❤️❤️❤️
    36tc - 2800g naszego syneczka
    38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm
  • K.k.92 Ekspertka
    Postów: 323 52

    Wysłany: 17 lutego 2019, 21:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja dopiero teraz jak mi się to przytrafiło to się dowiaduje o tragediach takich z mojej wioski i niestety jest ich trochę nawet czasami nikt o nich nie wiedział albo nie pamiętał. Teraz nie wiem ale wydaję mi się że jest jakaś moda na obwieszczenie ciąż chwalenie się wyprawkami sesjami ciążowymi itp. i już w 3 msc wszyscy wiedzą że dana kobieta jest w ciąży a nawet wcześniej... Wiecie zazdroszczę tym mamą tej ich nieświadomości, bo ja wiem teraz że nic nie jest pewne i wiem też że będę się bała w 2 ciąży ale chcę jej i to bardzo i zrobię wszystko żeby było tak jak trzeba.

    Miśka_11 lubi tę wiadomość

    Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
    Tęczowy Ksawery 02.2020
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 17 lutego 2019, 22:39

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja ogólnie nie rozumiem uzewnętrznia się na portalach społecznościowych. Znajomych, którzy wrzucają treści, które kompletnie mnie nie interesują, można przestać obserwować i problem z głowy. Teraz nie lubię zdjęć dzieci i szczęśliwych rodzinek, nigdy nie lubiłam namolnych manifestacji politycznych ( obojętnie z której partii). A znajomi, którzy wrzucają zdjęcia z kolejnych egzotycznych wakacji, chyba aż tak dobrze się tam nie bawią, skoro mają czas na relacje na fb. Dla mnie fb jest za to super narzędziem do komunikacji, czy też przekazywania informacji o różnych fajnych wydarzeniach, tak więc nie rezygnuje z niego. Nigdy nie chwaliłam się zdjęciami ciążowego brzucha, czy też z USG (na portalach), ale nie dlatego, że brałam pod uwagę czarny scenariusz, tylko dlatego, że po prostu nie chciałam. A zazdroszczę jednak wszystkim kobietom, którym nie było dane przeżyć tego co my tej beztroski i radości przeżywania ciąży. Bo my już nigdy tego nie zaznamy.

  • lorinka9191 Autorytet
    Postów: 1851 1205

    Wysłany: 17 lutego 2019, 23:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiecie co, cieszę się, że ten dzień dobiega już końca. Bo był dla mnie naprawdę ciężki. Teraz idę spać z nadzieją na lepsze jutro...

    Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
  • Trine91 Autorytet
    Postów: 566 305

    Wysłany: 18 lutego 2019, 08:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witajcie kochane aniołkowe mamusie.. Znalazłam wątek przypadkiem, szukając jakichkolwiek medycznych przyczyn tego, że mój poród rozpoczął się prawie 4 miesiące za wcześnie... Jestem w szoku ile Was jest, od wczoraj czytałam wszystkie historie i sama chciałabym opowiedzieć o swojej...
    Pamiętam jak dziś, 25 września ubiegłego roku, zrobiłam test ciążowy, nie wiem który to już z kolei miesiąc, ale tym razem druga kreseczka pojawiła się od razu. Radości nie było końca. Odczekałam 2 tyg żeby iść do gin potwierdzić ciążę Z nadzieją, że usłyszę już serduszko. Byliśmy z mężem przeszczęśliwi, tyle czasu czekaliśmy na to nasze pierwsze wymarzone dzieciątko. W końcu gin potwierdziła ciążę i zaczął się najpiękniejszy czas w naszym życiu. Postanowiliśmy, że do badań prenatalnych nikomu nie powiemy, bo w pierwszym trymestrze jeszcze wszystko może się zdarzyć...
    Mijały tygodnie, czułam się bardzo dobrze, w końcu podzieliliśmy się naszym szczęściem z rodzicami, moja mama na wieść o pierwszym wnuku oszalała z radości, tak samo moja siostra. To były piękne i beztroskie dni, wkroczylismy w drugi trymestr, dzidziuś pięknie się rozwijał, naiwnie wierzyłam, że już nic złego nie może nas spotkać.
    Od 18tc zaczęłam czuć motylka w brzuchu, na wizycie w 19tc gin powiedziała, że to niemożliwe, że za wcześnie. Pomyślałam skąd ona może wiedzieć co ja czuje... Zrobiła usg, synuś fikał jak zawsze, a moja gin z uśmiechem na ustach powiedziała, że musimy się przygotować na bardzo ruchliwe dziecko. Cieszyliśmy się z mężem z tego naszego małego rozrabiaki i ukladalismy w głowie wizje wspólnych dni. Im więcej ruszał się mój maluszek tym bardziej twardniał mi brzuch. Zgłosiłam się do gin, przepisała magnez, nadal mogłam chodzić do pracy I prowadzić normalny tryb życia. Powiedziała, że twardnienia są normalne, bo jestem szczupła, a dzidziuś bardzo ruchliwy. Zaufałam jej i nie drążyłam tematu. Badania połówkowe potwierdziły płeć naszego synka, w dodatku okazało się, że zapowiada nam się duży chłopaczek, bo synek ważył już 400gr, zaczęło się kompletowanie wyprawki. Kupowałam ubranka, rozgladalismy się za wózkiem, brzuszek wreszcie się pokazał, chociaż wszyscy wokół mówili, że jest bardzo mały, a ja każdego ranka dziwiłam się jak szybko rośnie. Synuś kopał coraz mocniej, a radość z każdego kopniaczka była coraz większą. Przyszła środa, mój przedostatni dzień w pracy, od piątku miałam już iść na L4, A po weekendzie w poniedziałek kolejna wizyta kontrolna. Moja gin wręcz mówiła, że co ona ma robić na wizytach co 4 tygodnie jak wszystko przebiega idealnie, a ja mimo spokoju jaki dawały mi codziennie kopniaczki synka nie mogłam doczekać się wizyty żeby go po prostu zobaczyć i usłyszeć, że jest wszystko idealnie... Tej wizyty już nie doczekaliśmy..
    W środę wieczorem leżałam na kanapie z ręką na brzuszku i cieszyłam się z tą chwilą z mężem i synkiem w brzuszku. W końcu zebralam się do łazienki żeby wziąć prysznic, było parę minut po 20.. Na wkładce ujrzałam ogromną ilość śluzu z krwią, byłam przerażona, że to czop sluzowy. W ciągu 15min byliśmy już z mężem na izbie przyjęć. Pani doktor wykonała badanie i usg nic nie mówiąc, śmiała się tylko, że synek jest tak ruchliwy, że nie może złapać tętna, ale pokazała mi na monitorze bijące serduszko. Pytałam przerażona co się dzieje, skąd to krwawienie, usłyszałam tylko, że w naszym społeczeństwie istnieje fałszywe przekonanie, że każda ciąża musi zakończyć się szczęśliwym porodem. Te słowa wryły mnie w ziemie, jeszcze w windzie dostałam duphaston i oczywiście zostałam w szpitalu. Rano miałam mieć robiony wymaz, usiadłam na fotel, przyszła druga położna i powiedziała "ja chciałam zobaczyć tę szyjkę" po czym z przerażeniem stwierdziła, że wymazu nie pobierze, bo pęcherz jest w kanale rodnym i jest za duże ryzyko. Wróciłam do łóżka, zalecenie leżenia z nogami do góry i modlić się by pęcherz się cofnął... W końcu przyszła pani doktor, która badała mnie na izbie i powiedziała co się dzieje. Wieczorem szyjka skrócona do 2cm, miękka, ale zamknięta. Mimo podania duphastonu i magnezu w kroplówce przez noc szyjka jeszcze bardziej się skrociła i pojawiło się rozwarcie. Diagnoza- czekamy na cud aż pęcherz się cofnie i będzie można założyć szew na szyjkę, potem przywiozą mnie do szpitala klinicznego, bo na razie jest za dużo ryzyko transportu. Ja przerażona, ale nawet na chwilę nie Pomyślałam, że może się stać coś złego. Modliłam się cały czas, synek cały dzień kopał, ale nie mogłam już dotykać brzuszka, mogłam tylko na niego patrzeć. Przetrwałam czwartek bez ruchu, krwawienie było słabsze, a we mnie coraz więcej nadziei. Noc była chyba najgorsza w moim życiu. Pojawił się ból krzyża, dostałam paracetamol. Potem doszedl ból okresowy. Byłam przerażona, błagałam o leki rozkurczowe, bo bałam się co ten ból może oznaczać. Nie dostałam nic.. Pani doktor stwierdziła, że leki źle działają na szyjkę i mogę dostać tylko paracetamol. Udało się zasnąć na 2h.. Obudziłam się o 6, brzuch bolał coraz bardziej, poczułam kopniaczki synka, uspokoiłam się, bo wiedziałam, że mimo mojego fatalnego stanu z nim jest wszystko w porządku. Nie wiedziałam, że to były ostatnie ruchy synka jakie było mi dane poczuć...
    Przyjechał mąż, moje bóle stały się krótkie, ale coraz częstsze. Bałam się, że to skurcze porodowe, ale cały czas w głowie miałam myśl, że to nie może być prawda. Mąż biegał za lekarzem żeby mi coś podali, bo zwijałam się z bólu podczas skurczu. Przyszedł pan ordynator, powiedział, że zara mnie zbada, dobrze, że jest ze mną mąż.. Pojechaliśmy do sali zabiegowej. Usiadłam na fotel.. prawie pełne rozwarcie. Pan doktor poprosił męża.. Powiedział, że za godzinę lub za 5 godzin będzie już po wszystkim, muszę rodzić siłami natury. Ja tak naiwna nawet nie wiedziałam, że synek nie ma szans przy takim porodzie... Dziewczynę, która leżała ze mną na sali przeniesiono, ja miałam czekać aż odejdą wody lub nasilą się skurcze. Strach, smutek i ból mieszały się z naiwną nadzieją, że może stanie się cud i to wszystko nagle ustąpi.. Przewieziono mnie na porodowkę, tam rozpoczął się mój koszmar.. Skurcze się nasilały, ja robiłam wszystko żeby zatrzymać synka.. Powiedziałam położnej, że synek na pewno jest ułożony pośladkowo,po kilku minutach potwierdziła moje słowa i przebiła pęcherz.. przypadkiem, może nie..nie wiem.. W między czasie mnostwo różnych słów pana ordynatora.. ciąża jest za młoda, nie da się nic zrobić.. Przyszedł pan doktor. Powiedział, że nie urodze, bo synek jest tak ułożony,że zablokował się rączkami, już nie żyje.. Te słowa to był dla mnie cios. Wyproszono męża, uspali mnie i wydobyli mojego synka. Nie widzieliśmy go... Ważył 700gr, to był skończony 23tc i 6dzien...
    Słońce świeciło mocno tak jakby całe niebo się cieszyło, że nam go zabiera...
    O 14 mnie wzbudzili i przywieźli na oddział. Mogłam już wstać i iść do toalety, wziąć prysznic.. Dwie godziny wcześniej odszedł mój wymarzony syneczek. Jeszcze dwa dni temu nic nie zapowiadało tej tragedii..
    Kolejne dni pewnie już takie same jak u Was. Leki na uspokojenie, na sen, walka z zatrzymaniem laktacji.. Szukanie przyczyn, ciągłe "pilnowanie" przez rodzinę.. Przyszedł dzień pogrzebu. Wszystko załatwił mój mąż i siostra.. Zobaczyłam malutką białą trumienkę. Serce pękło.. Chodzimy na cmentarz codziennie i codziennie rozpadam się na milion kawałków stojąc nad grobem synka i mówiąc mu jak bardzo to z tatusiem kochamy i jak bardzo za nim tęsknimy. Wraz z synkiem umarła część naszego serca, już nigdy nic nie będzie takie same..
    Codziennie modliłam się dziękując Bogu za każdy dzień ciąży, za każdy ruch, który mogłam poczuć i prosiłam Boga o zdrowie dla synka i szczęśliwe rozwiązanie. Nie posłuchał.. Zabrał nam nasz największy skarb...
    Rozmawialiśmy z lekarzami, chcieliśmy poznać przyczynę, ale jedyne co usłyszeliśmy to- nie ma medycznego wytłumaczenia, okrutna statystyka..

    mhsvjw4zrmx08mca.png
    Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
  • aZg Ekspertka
    Postów: 196 85

    Wysłany: 18 lutego 2019, 09:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine ogromnie mi przykro. Boli serce czytając Twoje przeżycia. Niestety każda z nas wie, co to za ból. Ciężki czas żałoby przed Wami, ale nam się udało jakoś go przejść to i Wy dacie radę. Na pewno masz ogromne wsparcie w rodzinie, razem przetrwacie. Wasze życie będzie już inne, niejako naznaczone odejściem Synka, ale pozbieracie się i ruszycie powolutku do przodu z posklejanym sercem. Jesteś bardzo dzielną Mamą. Zrobiłaś dla Twojego Synka wszystko co się dało.

    Córeczka - 2015
    Synek - [*] 37tc - 2017
    Synek - 2018
  • Miśka_11 Autorytet
    Postów: 1957 1197

    Wysłany: 18 lutego 2019, 09:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine tak strasznie mi przykro. To takie okrutne i niesprawiedliwe. Przeszłam prawie to samo co Ty w listopadzie zeszłego roku. Ja czekałam na maleństwo 1,5 roku, trochę przeszłam w tym czasie a potem miała być już tylko radość. Czekałam do magicznego 12 tygodnia i miało być już super a stało się najgorsze. Z tego co piszesz tzn. że rozważali założenie szwu wynika chyba, że to mogła być niewydolność szyjki. Ale to tak może na przyszłość Ci się przyda.
    Wiem jak to strasznie boli, szok, tęsknota i niedowierzanie. Pozwól sobie na wszystkie emocje, na płacz i krzyk. Jeśli jesteś w stanie to rozmawiaj o tym z bliskimi, mi to pomogło. Z czasem będzie trochę lepiej. Wiem, że teraz wydaje Ci się to mało prawdopodobne, ale ja po 3 miesiącach jestem w stanie jakoś żyć. Wróciłam do pracy i jakoś mija dzień za dniem. U córeczki jestem codziennie, ale łez jest już mniej a w sercu tli się nowa nadzieja.

    11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
    05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
    09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
    02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
    07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
    01.09.2021-scratching endometrium
    06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
    16tc - 160 g szczęścia
    19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
    24 tc - 780g szczęścia
    29 tc - 1330g szczęścia
    32tc - 1780g ❤️❤️❤️
    36tc - 2800g naszego syneczka
    38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm
  • lorinka9191 Autorytet
    Postów: 1851 1205

    Wysłany: 18 lutego 2019, 09:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine91, bardzo mi przykro, że i Ty musiałaś doświadczyć tak strasznej tragedii. Wiem, że jest Ci teraz cholernie ciężko, ale niestety tą żałobę trzeba przeżyć. Myślę, że dzięki wsparciu rodziny i dziewczyn z tego forum będzie Ci choć trochę łatwiej. Jeśli tylko będziesz miała ochotę to pisz, ja w swoim czasie dostałam tutaj mnóstwo wsparcia i pomocy (zresztą do dzisiaj tak jest). To forum naprawdę ma moc. Ciężko pogodzić się z naszym losem, ale musimy próbować się podnieść za wszelką cenę, mimo że czasem jest to okrutnie trudne.

    Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
  • Mikuśka Autorytet
    Postów: 4527 1669

    Wysłany: 18 lutego 2019, 09:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine bardzo mi przykro :(

    7b0f9c1e19.png
  • Ania 33 Autorytet
    Postów: 1027 187

    Wysłany: 18 lutego 2019, 10:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine bardzo mi przykro. Trzymaj się kochana. Niestety te statystyki są okrutne. A coraz więcej dzieje się takich tragedii. To jest nienormalne i niesprawiedliwe. Dobrze, że masz oparcie w mężu i rodzinie. Tutaj znajdziesz oparcie wśród kobiet, które też straciły swoje dzieci.

    Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
  • cotton Autorytet
    Postów: 438 156

    Wysłany: 18 lutego 2019, 10:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine czytałam historię ze łzami w oczach, momentami tak bardzo podobna do mojej:(

    Bardzo współczuję...

    Słowa lekarzy standardowe: przypadek, statystyka. Nie, to jest niewydolność szyjki. Niestety też po pierwszej tragedii uslyszalam to co Ty. Później przeżyłam następną.
    Przeżyjcie żałobę jak tylko potrzebujecie, dobrze, ze masz bliskich kolo siebie. Synek nad Wami czuwa i zapewne bawi sie juz z naszymi Anioleczkami w niebie. Trzymaj sie:*

    Natalka 09.12.'15 ♥️
    Klaudusia 20 tc, (*) 08.01.'18
    Michaś 18 tc, (*) 09.08.'18
    Kornelka i Emilka ~1k2o~ 💕 02.12.'19
    ..............................................
    Hashimoto, trombofilia (białko S- 55%, MTHFR C677T homo, PAI 1 homo); ANA2 1:2560; niewydolność cieśniowo-szyjkowa-> TAC od X.'18
  • PM Przyjaciółka
    Postów: 118 34

    Wysłany: 18 lutego 2019, 10:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine91, bardzo mi przykro. Tak ciezko jest czytac o kolejnej mamie/rodzicach, ktorych dotknela najstraszniejsza kara na tej ziemi, jaka jest strata upragnionego dziecka. To niewyobrazalny smutek, bol, cierpienie, zal, tesknota i trauma do konca zycia, z ktora czlowiek musi nauczyc sie zyc, bo nie ma innego wyjscia. Przed Wami bardzo trudny czas zaloby, ale musicie przez niego przejsc, wzajemnie sie wspierajac, dodajac sobie sily, wiary i otuchy. Razem dacie rade, a My Wam w tym pomozemy.

    (*) 07.2018 córeczka aniołek, 41 tc.
  • Miśka_11 Autorytet
    Postów: 1957 1197

    Wysłany: 18 lutego 2019, 10:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    I po raz kolejny bardzo mi przykro, że personel medyczny był tak podły wobec kobiety w takiej sytuacji. Strasznie mi przykro Trina, że w tym wszystkim doświadczyłaś jeszcze tego.

    11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
    05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
    09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
    02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
    07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
    01.09.2021-scratching endometrium
    06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
    16tc - 160 g szczęścia
    19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
    24 tc - 780g szczęścia
    29 tc - 1330g szczęścia
    32tc - 1780g ❤️❤️❤️
    36tc - 2800g naszego syneczka
    38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm
  • Trine91 Autorytet
    Postów: 566 305

    Wysłany: 18 lutego 2019, 11:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia. Wiem, że tylko kobieta, która przeżyła to samo jest w stanie mnie zrozumieć.. Ja popadłam w obsesję znalezienia przyczyny tego co się stało. Nie wierzę w tak okrutny przypadek i statystykę, po prostu nie wierzę. Kilka dni po wypisaniu ze szpitala byłam po wyniki wymazu, który mi ostatecznie zrobili na łóżku w sali i pierwsze słowa pana doktora, że to na pewno nie była niewydolność szyjki, bo badanie w połowie ciąży by coś wykazało. Wtedy moja szyjka miała 3,6cm i była zamknięta, nie wzbudziła niepokoju u pani doktor.. Ja już tyle historii przeczytałam o niewydolności, która była diagnozowana w późniejszych tygodniach ciąży i właściwie sama sobie postawiłam diagnozę.. Myślę, że moja gin prowadząca zbagatelizowała te twardnienia brzucha, bo pewnie one doprowadziły do skracania szyjki. Dodatkowo mój synek był bardzo nisko ułożony i miał sporą wagę jak na wiek ciąży, a z racji długich starań mierzyłam temperaturę w każdym cyklu i wiem, że wiek ciąży był prawidłowo określony.. Może to wszystko miało wpływ na szyjkę. A jak tak naiwnie wierzyłam lekarzowi, że wszystko przebiega idealnie i nie ma powodów do niepokoju. Boję się tej niewydolności, bo to poniekąd wyrok na przyszłość, a lekarze chyba dopiero zaczynają się przejmować jak się doświadczy więcej niż jednej straty. Ja kolejnej chyba bym nie przeżyła.. Wiem, że wszystkie emocje, ktore teraz w sobie mam tez przeżywałyście, dlatego cieszę się, że tu trafiłam i po prostu mogę się wygadać komuś kto rozumie to wszystko w każdym aspekcie..

    mhsvjw4zrmx08mca.png
    Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
  • Miśka_11 Autorytet
    Postów: 1957 1197

    Wysłany: 18 lutego 2019, 11:25

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine myślę, że ważne żeby znać przyczynę. Masz rację, że szyjka to poniekąd wyrok na przyszłość, ale wiele dziewczyn przy odpowiednim postępowaniu lekarzy rodzi zdrowe dzieci w terminie. Niestety szyjka może puścić z dnia na dzień a przyczyn jest tak wiele, że nikt może nie odpowiedzieć na to pytanie. Są krążki, pessary i taśmy, które założone w porę dają bardzo duże szanse powodzenia.
    Ważne żebyś teraz zadbała o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne a kiedy będziesz gotowa zrobić krok do przodu to na pewno dziewczyny tutaj chętnie pomogą Ci odpowiedzieć na Twoje pytania. Ja również walczę z niewydolnością więc gdybyś chciała pogadać to pisz.
    A jeśli chodzi o twardnienie brzucha to może być zarówno przyczyna jak i objaw niewydolnej szyjki. Ważne też jak wyszły Ci posiewy. Dobry lekarz naprawdę jest w stanie skutecznie Wam pomóc w przyszłości tylko daj sobie teraz czas.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 lutego 2019, 11:28

    11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
    05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
    09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
    02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
    07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
    01.09.2021-scratching endometrium
    06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
    16tc - 160 g szczęścia
    19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
    24 tc - 780g szczęścia
    29 tc - 1330g szczęścia
    32tc - 1780g ❤️❤️❤️
    36tc - 2800g naszego syneczka
    38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm
  • cotton Autorytet
    Postów: 438 156

    Wysłany: 18 lutego 2019, 11:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine niestety są przypadki niewydolności cieśniowo-szyjkowej, która przebiega całkowicie bezobjawowo. Znam historie, gdzie dziewczyny byly na wizycie, z szyjką bylo okej, a na nastepny dzień juz bylo po wszystkim... Niestety.
    Ważne jest, żebyś na przyszłość znalazla lekarza, który bedzie chciał "współpracować" i np. profilaktycznie założy szew w 12/13 tygodniu, na długą i twardą szyjkę. A najlepiej, jak pojedziesz na konsultację do któregoś z profesorów, który zakłada szew cieśniowy- inaczej taśmę TAC. Poczytaj. Wyklucza problem niewydolnosci praktycznie w 100%.

    Natalka 09.12.'15 ♥️
    Klaudusia 20 tc, (*) 08.01.'18
    Michaś 18 tc, (*) 09.08.'18
    Kornelka i Emilka ~1k2o~ 💕 02.12.'19
    ..............................................
    Hashimoto, trombofilia (białko S- 55%, MTHFR C677T homo, PAI 1 homo); ANA2 1:2560; niewydolność cieśniowo-szyjkowa-> TAC od X.'18
  • PM Przyjaciółka
    Postów: 118 34

    Wysłany: 18 lutego 2019, 11:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Trine91, rozumiem Cie doskonale, ze chcesz poznac przyczyne, dlaczego tak sie stalo. Tez chcialabym wiedziec, co doprowadzilo do tego, ze moja corka umarla. Co prawda wiem, na co umarla ale nie wiem co bylo powodem, ze tak sie stalo. Bylam u roznych lekarzy i kazdy tylko rozkladal rece i mowil, ze to przeznaczenie. Dobre sobie. Tylko jeden dal mi chociaz skierowanie na badania krwi, zebym byla spokojniejsza ale i one nic nie wykazaly. Takze juz nigdy sie nie dowiem. Jedyne co moge zrobic, to zatroszczyc sie w nastepnej ciazy o duzo lepsza opieke i czestsze wizyty. Ale zycze Tobie, zeby sie Ci udalo odkryc przyczyne. Na pewno jest wtedy lzej.
    Moja lekarka tez cala ciaze zapewniala mnie, ze mam ksiazkowe wyniki. Tylko dlaczego dziecko nie zyje.? Powiem Ci, ze mi tez trwardnial brzuch od 4 miesiaca i corcia wazyla na polowkowych badaniach 402 g. A przyszla na swiat dzien po terminie. Takze nie wiem, czy to moglo byc przyczyna w Twoim przypadku, ze szyjka sie skrocila, ale tez nie zaprzeczam, ze tak bylo, bo kazdy organizm jest inny.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 lutego 2019, 12:19

    (*) 07.2018 córeczka aniołek, 41 tc.
‹‹ 233 234 235 236 237 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Plamienie i krwawienie międzymiesiączkowe - najczęstsze przyczyny

Czym najczęściej jest spowodowane plamienie lub krwawienie międzymiesiączkowe? Jak odróżnić plamienie od krwawienia z pochwy? Czy brązowe plamienie przed okresem to niepokojący objaw? Kiedy warto skonsultować się z lekarzem? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Warto walczyć o swoje marzenia, czyli historie starań o dziecko zakończone happy endem

O tym jak trudna i wyboista potrafi być droga do macierzyństwa, wiedzą doskonale pary, które od lat bezskutecznie starają się o dziecko. Niekończące się badania, intensywne szukanie przyczyny niepowodzeń, poddawanie się procedurom, ciągła walka, momentami bezsilność, ale też niegasnąca nadzieja... Dzisiaj swoją historią podzieliły się z nami dwie pary, których droga do wymarzonego macierzyństwa nie była łatwa. Karolina i Łukasz oraz Asia i Paweł opowiadają swoje poruszające historie zakończone happy endem! 

CZYTAJ WIĘCEJ

Najwygodniejsze sukienki ciążowe. Te modele sprawdzą się na co dzień i od święta

Wybierając ciążową garderobę, niewątpliwie jednym z najwygodniejszych i najbardziej komfortowych rozwiązań są sukienki ciążowe. Co więcej mogą one z powodzeniem zostać wykorzystane w okresie karmienia piersią. Na co zwrócić uwagę przy wyborze? Jaki krój wybrać? Przeczytaj nasze podpowiedzi!

CZYTAJ WIĘCEJ