Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Ale tam jest lipa z tymi lekarzami,a mówi się,że do 3 miesiąca nie powinno się latać ale co w takiej sytuacji jak Twoja zrobić? Trzymam kciuki za Ciebie i za Twoją/Twoje kruszynkę/ki
-
ewel77, bardzo mi przykro, że też przeszłaś przez piekło śmierci dziecka. Ból nie do opisania i pogorzelisko, na którym trzeba odbudować swój świat. I na dokładkę świadomość, że lekarze zbagatelizowali Twoje lęki:( Współczuję i rozumiem..
Od śmierci mojej pierwszej córeczki (w 40tc) minęło 16 miesięcy, nauczyłam się żyć z tą traumą, ale nigdy się z nią nie pogodzę. Teraz z lękiem czekam na drugą córcię, tym razem jednak mam rewelacyjnego lekarza, który naprawdę przejął się moją historią. Liczę, że będzie dobrze.
Wiem, że się boisz, ale uwierz - kolejna ciąża, mimo lęków i stresu, jest jedyną receptą, by ukoić połamane serce. Jeśli te cyferki przy Twoim nicku to rok ur. to jesteśmy z tego samego rocznika.
Generalnie życzę Wam dziewczyny dużo sił w walce o swoje szczęście.
Maja35, czytałam kiedyś Twoją historię. Cieszę się, że Ci się udało
ewcia21k, JoAnn lubią tę wiadomość
-
mala_mi, jak sobie dajesz radę w ciąży teraz?
Ja się staram od zeszłego miesiąca - nie wyszło, a tym razem znowu muszę odłożyć starania, bo jestem chora! Poty mnie oblewają, straszny ból gardła, a do pracy trzeba iść, bo sezon urlopowy i nikt mnie nie zastąpi.
Ja też straciłam Córeczkę w 40 tc - kolizja pępowinowa. Za trzy dni minie 8 miesięcy od porodu. Potem zaszłam w ciążę, niestety puste jajo - łyżeczkowanie. Morfologia, cytologia i hormony w normie. Boję się cholernie.
Aniołkowa mama 2013 -
Aniołkowa mamo, tak mi przykro... Twoja historia jest bardzo podobna do mojej:( I ja niedługo po tym tragicznym porodzie zaszłam w ciążę, ale zarodek przestał się rozwijać i miałam zabieg:( Potem długo (bo aż 8 tygodni) czekałam na pierwszą @ i zaraz w tym pierwszym cyklu po poronieniu zobaczyłam dwie kreski na tescie. Początki były bardzo trudne i stresujące, do lekarza chodziłam co 2 tygodnie i zawsze drżałam co usłyszę.. Dodatkowo pierwszy trymestr źle znosiłam fizycznie - mdłości, wymioty, bóle głowy, no i nerwy sprawiły, że schudłam 4kg. Od badań prenatalnych jakoś zaczęłam nabierać optymizmu, udało mi się zapanować nad złymi myślami i budować tylko pozytywny scenariusz. Teraz, w końcówce, znowu dopada mnie stres, ale o dziwo nie jest tak ogromny jak się spodziewałam. Tym razem będę miała cc w 38tc - za równe 5 tygodni.
Kochana, nie poddawaj się, walcz o swoje szczęście, bo życie masz tylko jedno i warto robić wszystko, by przeżyć je dobrze, a nie w ciągłej rozpaczy. A według mnie jedynie kolejna ciąża jest w stanie wypełnić pustkę po stracie dziecka. Mocno trzymam kciuki:*ewcia21k lubi tę wiadomość
-
Witajcie ja też jestem Aniołką mamą. swoją córcie starciłam w 14 tc jakis 1,5 m temu. Lekarz dał mi zielone światło w sierpniu ale ja postanowiłam starać się zaraz po pierwszej@ nie wiem co z tego będzie ale zaryzykuję. Bardzo mi cięzko po starcie i mimo że mam juz córkę ( ma 8 lat) to nie jest mi łatwo, dlatego postanowiłam się znów starać. nie che zastąpić mojej iskierki kolejną ciązą ale tak bardzo pragnę dziecka...
-
mala_mi, a co się stało, że Twoja Córeczka usnęła? Jakie to wszystko niesprawiedliwe. Po łyżeczkowaniu robiłaś jakieś dodatkowe badania? Ja miałam tylko morfologię, cytologię i poziom prolaktyny i progesteronu. Nic więcej. Wszystko w normie. Tylko, że ja po porodzie zaszłam w ciążę przed pierwszą @ - minęło 10 tygodni. Po łyżeczkowaniu odczekałam 3 cykle, niestety nie udało się od razu. Ten cykl musimy odpuścić, bo jestem chora i zaraziłam już Mężusia.
anet525, współczuję i rozumiem. Też pragnę tulić Maleństwo jak najszybciej.
Ja straciłam swoją Perełkę w 40 tc. Musi nam się udać.
Aniołkowa mama 2013 -
w 40 tc matko kochana a sobie tego nawet nie wyobrazam. serdecznie ci współczuję.
ja wierzez ze nam wszystkim sie uda. jak leżałam w szpitalu to nasłuchałam się wielu historii dziewczyn które też utarciły swoje malenstwa i jedna miałą 5 poronien i w koncu za 6 razem sie doczekała bo urodzila zdrową córcię jak ja jeszcze byłam. dlatego nie wolno nam sie poddawac i msuismy próbowac dopóki nam sie nie uda. -
Aniołkowa mamo, najprawdopodobniej też zawiniła pępowina. Gdy zaczęły się skurcze czułam jeszcze ruchy małej, ale gdy dojechaliśmy do szpitala serduszko już nie biło Była zdrową, silną dziewczynką, ale jakiś zacisk na pępowinie spowodował, że się udusiła. Zabrakło nam kilku godzin do szczęśliwego finału Nie pogodzę się z tym nigdy, chociaż oswoiłam już ból i nauczyłam się z nim żyć. Późniejsze poronienie było nieporównywalnie mniejszą traumą.
Robiłam różne badania: od autoimmunologicznych (antykoagulant tocznia i przeciwciała kardiolipinowe) po bakteryjne (chlamydia itd.), ale niczego nie wykazały. Po prostu miałam pecha
Mam nadzieję, że limit nieszczęść już wykorzystałam i za 5 tygodni będę tuliła swoją drugą córeczkę.
Aniołkowa mamo, jeśli badania nie wykazały u Ciebie żadnych nieprawidłowości, to po prostu musisz próbować - wiem jakie dołujące jest to oczekiwanie każdego miesiąca:( ale innej rady nie ma. Dodam, że ja posiłkowałam się ziółkami na 1.fazę cyklu. Piłam je przed każdą z trzech dotychczasowych ciąż i uważam, że pomogły. Trzymam za Ciebie kciuki:*
-
Witajcie dziewczyny
27.06.2014 też zostałam Aniołkową mamą, urodziłam swoje martwe maleństwo w 21 tyg, z nudów weszłam na te forum i jak przeczytałam list na poprzednich stronach to poryczałam się niesamowicie, nie umiem jeszcze pogodzić się z utratą, jak byłam jeszcze w szpitalu mąż zajął się całą ceremonią, chyba jak bym była na cmentarzu to serce by mi pękło z bólu i rozpaczy, a tak mąż inaczej trochę do tego podszedł, tłumaczy że tam w niebie maleństwu jest lepiej i wszystkie ziemskie sprawy go ominą, codziennie jestem na cmentarzu ze świeczką, u mnie jeszcze nie wiadomo co było przyczyna dopiero za jakiś tydzień będzie wynik histo. i mam nadzieję że cokolwiek się dowiem. a myślę ze potem czas na jakieś badania i muszę stanąć na nogi i brać się do pracy następnego szkraba:)
Modliłam się codziennie o zdrową córeczkę i tak z perspektywy czasu to myślę że może było chore i Bóg mi je zabrała... pozdrawiam was wszystkie i mam nadzieję że mój Aniołek bawi się razem z Waszymi,
Tak trochę się martwię jak to będzie w następnej ciąży i tez postanowiłam kupić detektor tętna płodu, a nuż może w czymś pomoże...Magda_lena88 lubi tę wiadomość
Dorotka 27.06.2014r. 21 tc -
mala_mi, moja Córeczka też była zdrową, śliczną Dziewczynką. Ważyła 3795g.
Aż trzy razy miała owiniętą pępowinę wokół szyjki. Mam ogromny żal do lekarzy, bo w dniu kiedy przestało bić jej serduszko byłam w szpitalu i mówiłam, że już od kilku godzin nie czuję ruchów Maleństwa... Powiedziała mi położna, że tuż przed porodem to normalne, że ruchy słabną i mam się nie martwić. KTG lekarz ocenił w ciemno na korytarzu, no i wróciłam uspokojona do domu. Wystarczyło, żeby spojrzał na ten zapis, bo był patologiczny...
mala_mi, a powiedz mi czy od razu lekarz Ci powiedział, że tym razem będzie cesarka? Ja już się boje, że jeśli zajdę w ciążę to chyba zwariuję przed porodem. Na pewno kupię wtedy detektor tętna. Mieliśmy się już starać teraz, ale zachorowaliśmy z mężem i braliśmy leki, więc musimy odczekać. Mam nadzieję, że nie będzie pustego jaja znowu i w ogóle, że szybko uda się zajść w ciążę. W tamtym miesiącu się nie udało, ale cieszę się z tego powodu, bo choroba, by pewnie wszystko przekreśliła...
Aniołkowa mama 2013 -
mala_mi, oczywiście myślę o Tobie i życzę szczęśliwego rozwiązania. Mam nadzieję, że za te 5 tygodni będziesz tuliła w ramionach swoje Maleństwo i tym razem usłyszysz ten długo oczekiwany płacz. Życzę Ci tego z całego serca. Zawsze jestem choć troszkę spokojniejsza, jak słyszę, że kolejna aniołkowa urodziła zdrowe dzieciątko. To daje nadzieję!
diana88, przykro, że też musiałaś przejść przez piekło porodu bez płaczu.
Tulę całym sercem. Na pewno będziemy jeszcze tulić nasze ziemskie Skarby!
Naprawdę niewiele czasu upłynęło. Mam nadzieję, że masz wsparcie w bliskich.
Jest ciężko, ale my - aniołkowe mamy jesteśmy silne i się nie poddamy.
Mam na 10 do pracy, idę jeszcze do Córeczki zapalić światełko...
Pozdrawiam.Aniołkowa mama 2013 -
Aniołkowa mamo 2013 jestem pod ogromnym wrażeniem że pomimo twojego ogromnego bólu potrafisz jeszcze pocieszyć inne mamy... jesteś na prawdę wspaniałą kobietą, Twoja rodzinna musi być z Ciebie dumna:)
tak rozmawiałam z mężem i doszliśmy do wniosku że ta tragedia nas teraz zbliżyła do siebie jak przed ślubem, a po drugie jakby ten ciężar spadł na innych z naszej rodziny obwiniali by Boga za to wszystko, są słabi psychicznie przejmują się rzeczami które tak na prawdę są błahostkami,my powoli podnosimy się z tego i 'idziemy dalej' i choć łzy cisną się nadal do oczu, serce jest popękane to wierze że nam się uda i trzymam kciuki za nas wszystkich,
Dorotka 27.06.2014r. 21 tc -
Witajcie kochane moja historia jest opisana na początku pod innym nickiem ( tylko dodatkowe a jest w tym,tamto mi ktoś usunol) MOJA Anastazja zasnęła w 39 tc + 2 dni.. W dniu terminu porodu pożegnaliśmy ja na cmentarzu.. U nas też pepowina bo zrobił się jakiś zakrzep tam i mała się udusila ;( 20.07 minie rok od porodu.. Kochane nasz ból będzie towarzyszyć juz zawsze ale z czasem nauczymy się z nim żyć.. Dziś jestem w kolejnej ciąży tym razem mam synusia pod sercem boje się panicznie porodu bo tamten poród wspominam jako koszmar.. Życzę wam dużo sił i wytrwałości kochane a naszym aniołeczkom jest tam napewno dobrzePamiętamy o Tobie Aniołku 20.07.2013 39tc(*)
-
diana88, dziękuję za miłe słowa.
Moja siostra urodziła córeczkę (moją chrześniaczkę) 4 dni po mnie. Kilka dni przed tragedią śniło mi się, że siostra dostała list z którego wynikało, że jej Córcia będzie żyła RÓWNO 9 miesięcy, że wykryli jakiegoś krwiaka w mózgu. W tym śnie przytulałam siostrę w szpitalu, razem płakałyśmy...
Moja Córunia zmarła właśnie w przewidywanym dniu porodu, czyli równo po tych 9 miesiącach. Siostra przyjechała do mnie. Sala w szpitalu wyglądała identycznie jak we śnie, ale... byłyśmy zamienione miejscami.
Ktoś mi powiedział, że po prostu moja siostra nie jest tak silną osobą jak ja i nie byłaby w stanie funkcjonować po stracie, i dlatego ja dostałam do niesienia ten krzyż...
Jakby mi kiedyś ktoś powiedział, że stracę Dziecko to byłabym pewna, że wyląduję w psychiatryku.
Jest ciężko, czasem płaczę z tej bezsilności i wszechogarniającej tęsknoty, ale wiem, że muszę być silna. Chcę walczyć o sprawiedliwość, a przede wszystkim o ziemskie rodzeństwo dla ukochanej Córeczki. Dla niej staram się być silną osobą.
Klaudia, pamiętam doskonale, bo często czytałam Twoje wpisy, które zamieszczałaś w pamiętniku. Później widziałam, że dodawałaś wpisy, ale jakbym nie miała do nich dostępu, nie mogłam ich przeczytać. Pamiętam, że bardzo starałaś się o dzidziusia. To naprawdę cudowna wiadomość, że nosisz kolejny Skarb pod swoim sercem. Który to już tydzień? Ze względu na przeszłość położniczą na pewno zadbają o Ciebie w szpitalu podwójnie. Niedługo przytulisz braciszka Anastazji. Zajmuje teraz te samo mieszkanko co Twoja Córeczka przez 9 miesięcy. Na pewno wszystko tym razem zakończy się pomyślnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lipca 2014, 20:02
Aniołkowa mama 2013 -
Aniołkowa mamo, mój aktualny lekarz od razu powiedział, że nie będziemy czekać do terminu porodu i że zaleca mi cesarkę w 38tc. Miałam więc wybór, ale absolutnie nie zamierzałam sprzeciwiać się jego decyzji. To ogromna ulga psychiczna, gdy zna się dokładną datę przyjścia na świat swojego dziecka. Łatwiej opanować lęki, obawy i strach związany ze wspomnieniami z poprzedniej ciąży. I chociaż wiem, że będę bardziej obolała niż po pn, to tak naprawdę zdrowie i życie maluszka są tu najważniejsze, więc o sobie nie myślę.
Dla mnie też ogromnym pocieszeniem były historie dziewczyn, które po utracie dziecka doczekały się szczęśliwego finału i poczuły prawdziwe oblicze macierzyństwa. Dawały mi nadzieję, że i ja znajdę się w tym gronie. Oby i Tobie udało się szybko zobaczyć drugą kreseczkę na teście. Z własnego doświadczenia wiem jak bardzo to pomaga pokaleczonej psychice i pozwala nabrać chęci do życia.
Klaudia, i ja pamiętam Twoje wpisy (również z wątku na kafeterii). Cieszę się, że Ci się udało. Mam nadzieję, że tym razem będzie już dobrze do samego końca. Na pewno lekarze będą bardziej czujni - to taki "przywilej" matek po stracie...