Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Jaszczureczka, białko S jest dość istotne, bo ono się potem jeszcze obniża w ciąży... Ja właśnie na to miałam heparyne w kolejnych ciążach...
Jaszczureczka lubi tę wiadomość
27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
11.10 - Metotreksat
___________
Ostatnia szansa - II IVF - ❄️ 🙏 -
Lavenda wrote:Febergasowa, jak u Ciebie?
Opóźnił Ci się cykl czy wszystko idzie jak zazwyczaj?
Jak się czujesz?
Będziemy działać w tym cyklu 🙂 byłam tydzień temu na kontroli świeżo po krwawieniu i wszyatko ok, lekarz nie odradzał starań.
Ale ja jeszcze przed owulka, czas pokaże co z tego wyjdzie 😬
Mamy wyniki nasienia i poza morfologia 2.67%(czyli poniżej normy 4%) wszystkie inne parametry dużo ponad normę wiec chyba nie ma tragedii, na wyniki fragmentacji jeszcze czekamy.
Jak u Ciebie?😗Lavenda, Jaszczureczka lubią tę wiadomość
👩🦰1990, 🧔1986
Ja: niedoczynność tarczycy, po LEEP. Pai homo, MTHFR
10.2024 19t 🩷💔
01.2025 cb -
Fabregasowa wrote:Będziemy działać w tym cyklu 🙂 byłam tydzień temu na kontroli świeżo po krwawieniu i wszyatko ok, lekarz nie odradzał starań.
Ale ja jeszcze przed owulka, czas pokaże co z tego wyjdzie 😬
Mamy wyniki nasienia i poza morfologia 2.67%(czyli poniżej normy 4%) wszystkie inne parametry dużo ponad normę wiec chyba nie ma tragedii, na wyniki fragmentacji jeszcze czekamy.
Jak u Ciebie?😗
To dobre wieści! 😊
Będziesz szła na monitoring owulacji?
Ja się bardzo bałam, że przez biochema znowu zamiast pęknięcia pęcherzyka zrobi mi się torbiel. Nawet zrezygnowana odpuściłam wizytę, musiałam się zdystansować.
Mam testować we wtorek.
Niby zrezygnowana, ale kurcze, czuję, że mogło zaskoczyć.
A jeśli zaskoczyło to byle tylko nie kolejny biochem, bo bardzo wzięłam sobie do serca Twoje słowa i liczę na nasze wspólne, nudne ciąże na jednym wątku 🤩
👩28 👨30
12.05.2017 - 🤱
07.09.2024 - 👼 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔
25.01.2025 - cb 💔
24.02.2025 - ⏸️
9 dpo - beta 19,1
11 dpo - beta 53,4
13 dpo - beta 142,4
Zostań z nami 🤞 -
Nie, bede działać mierzeniem temperatury i testami, mam dość chodzenia po lekarzach mówiąc szczerze.
Trzymam za nas kciuki, trzeba w końcu odwrócić ten los😀 a bardzo mi się marzy dziewczynka 🥹Lavenda lubi tę wiadomość
👩🦰1990, 🧔1986
Ja: niedoczynność tarczycy, po LEEP. Pai homo, MTHFR
10.2024 19t 🩷💔
01.2025 cb -
Krysiu a jak u Ciebie?
Ja mierzyłam białko s miesiąc temu czyli 2m po terminacji i było na dolnej granicy więc też niezaciekawie, dobrze że już mam zapasy heparyny na miesiąc👩🦰1990, 🧔1986
Ja: niedoczynność tarczycy, po LEEP. Pai homo, MTHFR
10.2024 19t 🩷💔
01.2025 cb -
Dziewczyny dziś odebrałam wyniki moje. czy któraś potrafi to zinterpretować:
Wykryto haplotyp KIR: AA
Wykryto geny KIR: 2DL1, 2DL3, 2DL4norm, 2DL4del, 2DS4norm, 2DS4(del-22bp), 3DL1, 3DL2, 3DL3, 2DP1,
3DP1norm
Nie wykryto genów KIR: 2DL2, 2DL5 (grupa 1), 2DL5 (grupa 2), 2DS1, 2DS2, 2DS3, 2DS5, 3DS1, 3DP1var
To chyba bardzo źle prawda ? -
Kiniamsh wrote:Dziewczyny dziś odebrałam wyniki moje. czy któraś potrafi to zinterpretować:
Wykryto haplotyp KIR: AA
Wykryto geny KIR: 2DL1, 2DL3, 2DL4norm, 2DL4del, 2DS4norm, 2DS4(del-22bp), 3DL1, 3DL2, 3DL3, 2DP1,
3DP1norm
Nie wykryto genów KIR: 2DL2, 2DL5 (grupa 1), 2DL5 (grupa 2), 2DS1, 2DS2, 2DS3, 2DS5, 3DS1, 3DP1var
To chyba bardzo źle prawda ?
Za implantacje odpowiadają: 2DS1, 2DS2, 2DS3, 2DS5 i 3DS1
👩28 👨30
12.05.2017 - 🤱
07.09.2024 - 👼 Maksymilian 17tc
30.12.2024 - cb 💔
25.01.2025 - cb 💔
24.02.2025 - ⏸️
9 dpo - beta 19,1
11 dpo - beta 53,4
13 dpo - beta 142,4
Zostań z nami 🤞 -
Fabregasowa wrote:Krysiu a jak u Ciebie?
Ja mierzyłam białko s miesiąc temu czyli 2m po terminacji i było na dolnej granicy więc też niezaciekawie, dobrze że już mam zapasy heparyny na miesiąc
Ja się chyba pozbierałam po moich zeszłorocznych ciążach, chociaż jak sobie pomyślę, że z pierwszej ciąży mogłabym rodzic na dniach, z drugiej też byłabym za połowa to dziwnie mi z tym, bo mam wrażenie że minęły wieki...
A tak, zdecydowałam się na drugie podejście do IVF, dostaliśmy dofinansowanie i w kolejnym cyklu zaczynam stymulację ... 😱Kreska41, sewi3, Jaszczureczka, KA lubią tę wiadomość
27tc+3 - 😢 [*] 11.20
37tc+3 - 🌈
6tc+4 - 😭 [*] 07.24 - żegnaj okruszku...
3tc+4 💔
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _
X.2021 - start IVF
23.12.21 - transfer blastki ❄️4AA
29.12 - 6dpt - beta 39.40 mlU/ml
18.01 - 26dpt - 6+1 CRL 0.55cm i bijące serduszko 😍
01.03 - 12+1 I prenatalne 7.5cm chłopca 💙
21.04 - 19+3 - II prenatalne - 330g 💙
06.07 - 30+2 - III 25.08 - 1810g 💙
25.08 - 37+3 - 3220g i 54cm cudu jest juz ze mną
...
_ _ _ _
03.24 - wracamy po rodzeństwo
04.06 FET ❄️3AA 🙏🙏
09.06 - 5dpt. - ⏸️
06.07 - 7+2 💔
_ _ _ _
04.09 prog 41.8; 2dpt 18.4
05.09 - FET ostatniej szansy ❄️4AB
4dpt - ⏸️; beta 59.8🤯; prog 28.5
11.09 - 6dpt 80.4 💔 7dpt 79.8; 9dpt 98 🤯
11.10 - Metotreksat
___________
Ostatnia szansa - II IVF - ❄️ 🙏 -
Krysiu, bardzo się cieszę że podejeliscie taka decyzję. 3mam kciuki!12.12.2019- 4kg,54cm- zdrowa Izabela!
03.10.202💔 3480g,58cm,38tc Różyczka.👼😭
Mutacje hetero pai1 i mthfr1
12.12.24--->II 🤰
8.02.25----> I prenatalne. Bez zastrzeżeń!
22.08.2025---> termin 🙏
Heparyna,acard,metylowany kwas foliowy,...duphrason,
Nie da się zastąpić utraconego dziecka. Ale wiarą w Niego jest niezłomna. Kocham Was dzieci !
Świat rozsypal się jak cienkie lustro. Na miliony kawałków a ja trwam.
Boże,dlaczego wymyśliłeś los człowieka który musi iść przez życie sam? Całkiem Sam. -
Jeszcze kilka dni temu nie sądziłam, że będę musiała zmienić wątek… a jednak życie jest nieprzewidywalne.
Moja ciąża od samego początku była zagrożona. Już w 7TC trafiłam na IP z pierwszym krwawieniem, bez diagnozy. 2 dni później na wizycie lekarka znalazła krwiaka i zaczął się nasz koszmar. Krwiak za krwiakiem, ciągle się dolewały, łącznie miałam 3. Leżałam, chodziłam tylko do toalety, a one pojawiały się znikąd.
Ostatni zrobił się przy łożysku i podlał w jego kierunku. W poniedziałek nad ranem trafiłam do szpitala z krwawieniem, małym ale baliśmy się. Krwiak się opróżnia, na USG dobre wieści ale mam poleżeć na obserwacji. Czułam się bardzo dobrze, we środę rozmawiałam z moją lekarka prowadzącą, żebym maksymalnie do piątku wyszła i odpoczywała bo jest nareszcie stabilnie. O 2 w nocy dostałam potwornego bólu żołądka, położne dale mi alugastrin i poszłam spać. Nad ranem powtórka i wtedy zaczął się mój największy koszmar. Lekarka wzięła mnie na badanie, a leżąc na fotelu ginekologicznym dosłownie się ze mnie polało, test paskowy i diagnoza, której nigdy nie chciałam usłyszeć - sączą sie wody płodowe. Powtórka testu - potwierdzenie. Przyszła moja lekarka - 8.8 wody, jest dobrze, walczymy - może się jeszcze zasklepi. W połowie dnia zaczęła ze mnie lecieć krew, a po podłączeniu antybiotyku o 12 w nocy zaczął się potworny ból brzucha. Kolejne badanie i kolejna diagnoza, zaczyna się poronienie w 21 tygodniu ciąży, czyli zero szans dla mojej córki, które serce nadal biło.
Spędziłam noc na porodówce, ból brzucha ustąpił, krwawienia nie. Rano przybiegła do mnie moja lekarka, CRP bardzo wysokie, bezwodzie - trzeba wywoływać poród. Byłam w szoku i nie chciałam się zgodzić na co usłyszałam „Pani Aniu błagam Panią bo nie chce wycinać macicy!” - smutek i desperacja w głosie lekarki mnie ruszyła. O 16:25 urodziłam naszą małą córeczkę i… była śliczna. Chcieliśmy ją ochrzcić, jedna polozna mówi ze nie można bo jest martwa i ona w tym momencie sie poruszyła - nasza mała wojowniczka. Nie mogę tego przeżyć, że już jej ze mną nie ma i nie będzie.
Psychicznie radzę sobie raczej dobrze oprócz momentów, kiedy uświadamiam sobie, że jej więcej nie zobaczę, nie przytulę. Wiem, że odeszła bo oboje z mężem potrzebujemy naszego aniołka, który od teraz będzie nad nami czuwał - jej śmierć nie była bezsensowna. Wiem też że od razu jak dostaniemy zielone światło chcemy starać się ponownie.Domcia897 lubi tę wiadomość
💔 Marcysia 21t 👼 -
HejAnku, śledziłam Twój wątek na grupie czerwcówek, sama nie odważyłam się do Was dołączyć... Tak strasznie mi przykro! W życiu nie pomyślałabym, że po tylu przejściach trafisz do Nas. Byłaś tak pozytywnie nastawiona 😔 Przytulam z całego serca ❤️
Nasze historie z krwiakami są bardzo podobne. Moja poprzednia ciąża z ogromnym krwiakiem zakończyła się śmiercią Synka w 33tc, choć teoretycznie nie przez to cholerstwo, ale nigdy nie będę mieć 100% pewności.
Teraz kolejna ciąża i kolejna walka z krwiakiem. Jeszcze większym niż poprzednio. Ale lekarka od razu włączyła mi arnikę w dużej dawce. Niby lekarz, a tu homeopatia, ale krwiak się zorganizował, zmniejszył, jest nadzieja.
Jestem myślami z Tobą, pisz tutaj, jeśli tylko potrzebujesz. To forum jest darmową psychoterapią dla mam po stracie. Wszystkie się tu rozumiemy. Jeszcze raz mocno Cię przytulam 🫂
13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku
22.01 - II prenatalne - 470 g Królewny ❤️👶
-
HejAnku🌸 wrote:Jeszcze kilka dni temu nie sądziłam, że będę musiała zmienić wątek… a jednak życie jest nieprzewidywalne.
Moja ciąża od samego początku była zagrożona. Już w 7TC trafiłam na IP z pierwszym krwawieniem, bez diagnozy. 2 dni później na wizycie lekarka znalazła krwiaka i zaczął się nasz koszmar. Krwiak za krwiakiem, ciągle się dolewały, łącznie miałam 3. Leżałam, chodziłam tylko do toalety, a one pojawiały się znikąd.
Ostatni zrobił się przy łożysku i podlał w jego kierunku. W poniedziałek nad ranem trafiłam do szpitala z krwawieniem, małym ale baliśmy się. Krwiak się opróżnia, na USG dobre wieści ale mam poleżeć na obserwacji. Czułam się bardzo dobrze, we środę rozmawiałam z moją lekarka prowadzącą, żebym maksymalnie do piątku wyszła i odpoczywała bo jest nareszcie stabilnie. O 2 w nocy dostałam potwornego bólu żołądka, położne dale mi alugastrin i poszłam spać. Nad ranem powtórka i wtedy zaczął się mój największy koszmar. Lekarka wzięła mnie na badanie, a leżąc na fotelu ginekologicznym dosłownie się ze mnie polało, test paskowy i diagnoza, której nigdy nie chciałam usłyszeć - sączą sie wody płodowe. Powtórka testu - potwierdzenie. Przyszła moja lekarka - 8.8 wody, jest dobrze, walczymy - może się jeszcze zasklepi. W połowie dnia zaczęła ze mnie lecieć krew, a po podłączeniu antybiotyku o 12 w nocy zaczął się potworny ból brzucha. Kolejne badanie i kolejna diagnoza, zaczyna się poronienie w 21 tygodniu ciąży, czyli zero szans dla mojej córki, które serce nadal biło.
Spędziłam noc na porodówce, ból brzucha ustąpił, krwawienia nie. Rano przybiegła do mnie moja lekarka, CRP bardzo wysokie, bezwodzie - trzeba wywoływać poród. Byłam w szoku i nie chciałam się zgodzić na co usłyszałam „Pani Aniu błagam Panią bo nie chce wycinać macicy!” - smutek i desperacja w głosie lekarki mnie ruszyła. O 16:25 urodziłam naszą małą córeczkę i… była śliczna. Chcieliśmy ją ochrzcić, jedna polozna mówi ze nie można bo jest martwa i ona w tym momencie sie poruszyła - nasza mała wojowniczka. Nie mogę tego przeżyć, że już jej ze mną nie ma i nie będzie.
Psychicznie radzę sobie raczej dobrze oprócz momentów, kiedy uświadamiam sobie, że jej więcej nie zobaczę, nie przytulę. Wiem, że odeszła bo oboje z mężem potrzebujemy naszego aniołka, który od teraz będzie nad nami czuwał - jej śmierć nie była bezsensowna. Wiem też że od razu jak dostaniemy zielone światło chcemy starać się ponownie. -
Krysia1411 - dzieki za informacje. Niewiele wiem na temat parametrow hematologicznych, więc w sumie nie wiedziałam że białko S spada w ciąży.
Hematolog mi kazał badać tylko D-Dimer w ciazy, a teraz jeśli do marca nie będę w ciąży to czeka mnie powtorka badan
Kciuki za procedurę🤞🤞🤞Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 lutego, 16:42
----
2024
2024.11 - poronienie chybione 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań -
HejAnku - bardzo przykra historia. Dużo siły na ten ciężki czas.----
2024
2024.11 - poronienie chybione 14w
2024.09 - 37dc II
2024.07 - biochem - 30dc ||
----
2023
40w4 | 3280g - ♀️ - 2023.04
----
2022
40dc II
----
Hashimoto i insulinooporność:
Metformina 2x850 ; Q-10 ; Folian ; B12 ; NAC ; R-ALA ; Wit D, C, E ; Mioinozytol 4g ; DHA
----
2021
41w2d - ♀️ - 2021.04
----
2020
2020.07 FET >29dpt ❤
2020.06 I IVF > 1 zarodek w 3 dobie
2020.01 4 IUI - biochem
---
2019
3 IUI - biochem
2 IUI - biochem
1 IUI - puste jajo płodowe
---
2018 - pierwsza wizyta w klinice
---
2016 - początek starań -
Cześć dziewczyny. Wpadłam na chwilkę z małą aktualizacją co u mnie. Od poronienia minęło już 8 tygodni. Pochowaliśmy maluszka na początku stycznia. Miałam gorsze dni i lepsze. Myślałam że jakoś się trzymam ale jakoś 2 tygodnie temu wieczorem miałam małą załamkę. Zaczełam płakac i nie mogłam się powstrzymać. I tak ryczałam może z 2-3 godziny. W tym czasie ciągle powtarzalam sobie że to nie moja wina że nic nie mogłam zrobić i zrobiłam wszystko co mogłam aby go uratować. Po tym jak płacz przeszedl poczułam taką ulgę. I teraz jest mi lżej. Nadal boli jak sobie przypominam o dzidziusiu ale jakaś mała część tej dziury w sercu się zasklepiła i idzie ku lepszemu.
Ja jestem już po kolposkopii i wygląda na to że dysplazja po porodzie mi się cofnęła. Czekam jeszcze na wyniki biopsji i jeśli wyniki będą OK to wracamy do starań. Jeśli coś tam jednak będzie to będę musiała wyciąć fragment szyjki, ale lekarka powiedziała że wygląda na to, że nie będzie takiej potrzeby.💊 Sundose
💊 Metformax
💊 Euthyrox
🏡 okolice Wrocławia
💔19.12.24 👼 Maksymilian 23 tydzień -
SylwiaG wrote:Cześć dziewczyny. Wpadłam na chwilkę z małą aktualizacją co u mnie. Od poronienia minęło już 8 tygodni. Pochowaliśmy maluszka na początku stycznia. Miałam gorsze dni i lepsze. Myślałam że jakoś się trzymam ale jakoś 2 tygodnie temu wieczorem miałam małą załamkę. Zaczełam płakac i nie mogłam się powstrzymać. I tak ryczałam może z 2-3 godziny. W tym czasie ciągle powtarzalam sobie że to nie moja wina że nic nie mogłam zrobić i zrobiłam wszystko co mogłam aby go uratować. Po tym jak płacz przeszedl poczułam taką ulgę. I teraz jest mi lżej. Nadal boli jak sobie przypominam o dzidziusiu ale jakaś mała część tej dziury w sercu się zasklepiła i idzie ku lepszemu.
Ja jestem już po kolposkopii i wygląda na to że dysplazja po porodzie mi się cofnęła. Czekam jeszcze na wyniki biopsji i jeśli wyniki będą OK to wracamy do starań. Jeśli coś tam jednak będzie to będę musiała wyciąć fragment szyjki, ale lekarka powiedziała że wygląda na to, że nie będzie takiej potrzeby.
U mnie minęło 3 miesiące i kilka dni. Nic nie jest łatwiejsze. Chodzę do pracy i jakoś żyję albo przynajmniej próbuje. Potrafię codziennie płakać i codziennie odwiedzam synka na cmentarzu. Największa nadzieja to właśnie w ponownym staraniu, planujemy zacząć już w tym cyklu (a właśnie dostałam miesiaczke) także 🫣 stres jest, ale to jakie są nadzieje, że uda się za pierwszym razem i wszystko będzie dobrze jest nie do opisania… wiem, że nie powinnam się tak nastawiać, bo mogę sobie zablokować głowę, ale naprawdę inaczej nie umiem… jeszcze muszę poinformować mojego lekarza, że mam zamiar się starać, boję się tego zrobić, bo on pozwolił po pół roku… chyba, że po prostu będę udawać, że wpadłam jeśli się uda. Już nawet obliczam kiedy byłby potencjalny poród jeśli by się udało… nie wiem czy jestem gotowa, ale z drugiej strony niczego innego nie pragnę bardziej niż mieć drugie dzieciątko, tym razem w domu i się nim opiekować
9/11/24 Maksymilian 31tc 👼💔 -
Hej dziewczyny,
Nie odzywałam się tu ładnych kilka lat, ale czasem poczytuję co tu się pojawia nowego lub czy ktoś ze „ starej ekipy „ jeszcze zabiera głos.
Widzę że trafiło tu bardzo dużo nowych osób. Wielka szkoda że musiałyście tu trafić, ale też szczęście, bo to forum pomogło mi w największej tragedii jaką mnie spotkała.
5 lat temu 5 lutego straciłam swoje pierwsze upragnione dziecko - córkę w 39 tygodniu ciąży.
Było bardzo źle, ale to każda z Was o tym niestety wie.
Na pocieszenie dla wszystkich świeżych mam borykających się z tą tragedia - tęsknota będzie z wami już zawsze, ale życie się ułoży ( mimo że teraz ciężko w to uwierzyć)
I nie myślecie że nawet po tych 5 latach nie będą dopadały was te smutne dni czy momenty - będą, ale przecież straciłyście coś najcenniejszego, o tym nie da się zapomnieć, ale będzie dało się z tym żyć 🩵
A dla tych którzy mnie jeszcze pamiętają, chciałam napisać że w listopadzie 2024 urodziłam pięknego zdrowego chłopca, którego właśnie nakarmiłam i stąd ta dziwna pora mojej wiadomości 🩵
Trzymajcie się dziewczyny i przechodźcie swoją żałobę tylko po swojemu ! Każdy sposób jest najlepszy 🩵Fabregasowa, Ang3llica, Jaszczureczka, SylwiaG, Misiaa, glodia, Kreska41, Ayayanee, KA, Marysia996 lubią tę wiadomość
Aniołek 39 t.c. Luty 2020 -
Ang3llica wrote:U mnie minęło 3 miesiące i kilka dni. Nic nie jest łatwiejsze. Chodzę do pracy i jakoś żyję albo przynajmniej próbuje. Potrafię codziennie płakać i codziennie odwiedzam synka na cmentarzu. Największa nadzieja to właśnie w ponownym staraniu, planujemy zacząć już w tym cyklu (a właśnie dostałam miesiaczke) także 🫣 stres jest, ale to jakie są nadzieje, że uda się za pierwszym razem i wszystko będzie dobrze jest nie do opisania… wiem, że nie powinnam się tak nastawiać, bo mogę sobie zablokować głowę, ale naprawdę inaczej nie umiem… jeszcze muszę poinformować mojego lekarza, że mam zamiar się starać, boję się tego zrobić, bo on pozwolił po pół roku… chyba, że po prostu będę udawać, że wpadłam jeśli się uda. Już nawet obliczam kiedy byłby potencjalny poród jeśli by się udało… nie wiem czy jestem gotowa, ale z drugiej strony niczego innego nie pragnę bardziej niż mieć drugie dzieciątko, tym razem w domu i się nim opiekować
Myślę że każdy potrzebuje innego czasu na przepracowanie tego dramatu który nas spotkał. I każdy radzi sobie z tym inaczej.
Moja lekarka powiedziała że mogę się starać jak tylko wyniki będą ok. Ale ja urodziłam w 23tyg i dojście mojego organizmu do siebie trwało krócej. Też daliśmy na imie Maksymilian❤️.
Moim zdaniem powinnaś sprawdzić czy wszystko u ciebie już się zagoiło zanim zaczniesz się starać, bo organizm też musi dojść do siebie po porodzie .
Tak naprawdę to wy oboje wiecie czy psychicznie jesteście gotowi na kolejne starania.Ang3llica lubi tę wiadomość
💊 Sundose
💊 Metformax
💊 Euthyrox
🏡 okolice Wrocławia
💔19.12.24 👼 Maksymilian 23 tydzień -
Ang3llica wrote:U mnie minęło 3 miesiące i kilka dni. Nic nie jest łatwiejsze. Chodzę do pracy i jakoś żyję albo przynajmniej próbuje. Potrafię codziennie płakać i codziennie odwiedzam synka na cmentarzu. Największa nadzieja to właśnie w ponownym staraniu, planujemy zacząć już w tym cyklu (a właśnie dostałam miesiaczke) także 🫣 stres jest, ale to jakie są nadzieje, że uda się za pierwszym razem i wszystko będzie dobrze jest nie do opisania… wiem, że nie powinnam się tak nastawiać, bo mogę sobie zablokować głowę, ale naprawdę inaczej nie umiem… jeszcze muszę poinformować mojego lekarza, że mam zamiar się starać, boję się tego zrobić, bo on pozwolił po pół roku… chyba, że po prostu będę udawać, że wpadłam jeśli się uda. Już nawet obliczam kiedy byłby potencjalny poród jeśli by się udało… nie wiem czy jestem gotowa, ale z drugiej strony niczego innego nie pragnę bardziej niż mieć drugie dzieciątko, tym razem w domu i się nim opiekować
Ang3llica, ja po stracie synka też miałam ogromne parcie na kolejną ciążę, po 3 cyklu zaczęliśmy starania. Mieliśmy zielone światło od lekarza. Niestety, tak jak bardzo chciałam tak kilka miesięcy nie wychodziło. Może to i lepiej. Fizycznie dłużej odpoczęłam od kolejnej ciąży.
Mam nadzieję, że Tobie uda się bez problemu, ale pamiętaj, że ciało musi się trochę zregenerować. Straciłaś dzieciątko na podobnym etapie co ja, to naprawdę późna strata 😔
Po 3 miesiącach dla mnie też nic nie było łatwiejsze, ale brałam silne leki, które tłumiły rozpacz.
Walcz o swoje marzenie. Trzymam mocno za Ciebie kciuki🫶Ang3llica lubi tę wiadomość
13.12.2013 synek Oliwier 😍
06.2018 poronienie w 6tc😪
08.2018 poronienie zatrzymane w 8tc 😪
01.2023 poronienie w 6tc 😪
05.2023 poronienie w 7tc 😪
31.01.2024 Aniołek Adaś z 33tc 😭👼💔
"Jeśli czasem patrzysz w niebo, to znaczy, że jeszcze w coś wierzysz..."
05.10. - II 😍
14.10. - mamy ❤️
23.11. - I prenatalne - 6,4cm maleństwa 😘 USG w porządku
22.01 - II prenatalne - 470 g Królewny ❤️👶