Starania po poronieniu 2025
-
WIADOMOŚĆ
-
Donna89 wrote:Ja myślę, że mam turbo wahania odnośnie starań. Czasami myślę sobie, że mam czas i w końcu się uda. Że czas zadbać o siebie i myśleć o innych planach. I mam taki spokój w sobie. A później nadchodzi moment, gdzie ogarnia mnie panika i myślę sobie o matko jak ja bym chciała już tego bobasa… Jedno wiem- po tym poronieniu przestałam wizualizować siebie w ciąży, siebie z dzieckiem wtedy i wtedy. Tak spędziłam zeszły rok- ciągle w głowie „a bo może wtedy będę już w ciąży.” To poronienie troche mnie otrząsnęło, że nie da się tego zaplanować bo nigdy nie wiadomo co będzie i pokazało jak ostatnie miesiące spędziłam na rozmyślaniu o czymś czego de facto nie ma. I jak na ten moment myśląc o kolejnych miesiącach nie ma tam dziecka, z tyłu głowy oczywiście jest i pragnę go bardzo ale już nie widzę tego stricte w najbliższej przyszłości tak jak wcześniej.
Ja mam dokładnie tak samo. Ciężko coś planować kilka miesięcy do przodu, bo przecież „może będę w ciąży”
Nawet jak kupuję leki i suple to nie przesadzam z ilością, bo jak zajdę w ciążę co z tym zrobię?
W szafce stoi olejek na brzuszek, który kupiłam zaraz po tym jak zobaczyłam dwie kreski. Za każdym razem jak ją otwieram to mi to przypomina.
Cały czas mam test ciążowy pozytywny. Uwielbiam na niego patrzeć i nie potrafię się z nim rozstać, wyrzucić 💔
Też mam wahania nastroju. Raz myślę sobie, że moje ciało potrzebuje czasu i jak będzie gotowe, to się uda. Tyle już przeszłam, dam radę. A po chwili zastygam w bezruchu ze łzami w oczach i mam ochotę przestać istnieć, bo tak bardzo dobija mnie ta strata. Czuję wtedy taką bezradność i żal. I straszny ból. Ta strata zabrała mi w życiu jakąś cześć, która już nie wróci. Często też wracam myślami do dnia, w którym zabiło serduszko. To były jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. I trwały tak krótko…
W tym wszystkim uczę się pokory i balansu. Walczę z tym, dzisiaj na przykład zaplanowałam letni wyjazd z koleżankami. Wcześniej nie chciałam, bo myślałam że już będę w zaawansowanej ciąży ale teraz sobie myślę - bez sensu skupiać się tylko na tym i odmawiać „bo co będzie gdy”. Muszę żyćWiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego, 01:45
Donna89 lubi tę wiadomość
31 👩🦳 34 🧔♂️
05.2024 rozpoczęcie starań
11.2024 straciliśmy aniołka 💔💔💔 6+2
01.2025 walczymy od nowa 🍀 -
Kokosik wrote:Ja mam dokładnie tak samo. Ciężko coś planować kilka miesięcy do przodu, bo przecież „może będę w ciąży”
Nawet jak kupuję leki i suple to nie przesadzam z ilością, bo jak zajdę w ciążę co z tym zrobię?
W szafce stoi olejek na brzuszek, który kupiłam zaraz po tym jak zobaczyłam dwie kreski. Za każdym razem jak ją otwieram to mi to przypomina.
Cały czas mam test ciążowy pozytywny. Uwielbiam na niego patrzeć i nie potrafię się z nim rozstać, wyrzucić 💔
Też mam wahania nastroju. Raz myślę sobie, że moje ciało potrzebuje czasu i jak będzie gotowe, to się uda. Tyle już przeszłam, dam radę. A po chwili zastygam w bezruchu ze łzami w oczach i mam ochotę przestać istnieć, bo tak bardzo dobija mnie ta strata. Czuję wtedy taką bezradność i żal. I straszny ból. Ta strata zabrała mi w życiu jakąś cześć, która już nie wróci. Często też wracam myślami do dnia, w którym zabiło serduszko. To były jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu. I trwały tak krótko…
W tym wszystkim uczę się pokory i balansu. Walczę z tym, dzisiaj na przykład zaplanowałam letni wyjazd z koleżankami. Wcześniej nie chciałam, bo myślałam że już będę w zaawansowanej ciąży ale teraz sobie myślę - bez sensu skupiać się tylko na tym i odmawiać „bo co będzie gdy”. Muszę żyć
Mam dokładnie tak samo, Trzymam ciągle pozytywny test, bodziaka i polaroida, którego zrobiliśmy jak się dowiedzieliśmy o bobo. Tak samo z balsamami, itp. Używałam odkąd się dowiedziałam o ciąży i teraz stoją i czekają aż znów ich użyje.
Z suplementy podobnie, staram się wprzód nie planować i nie kupować nic na zapas, bo może się uda.
To nasz pierwszy cykl starań po poronieniu, jestem dobrej myśli, ale z tyłu głowy mam obawę, że mnie przygniecie jeśli się nie uda.
-
Default.owa wrote:Mam dokładnie tak samo, Trzymam ciągle pozytywny test, bodziaka i polaroida, którego zrobiliśmy jak się dowiedzieliśmy o bobo. Tak samo z balsamami, itp. Używałam odkąd się dowiedziałam o ciąży i teraz stoją i czekają aż znów ich użyje.
Z suplementy podobnie, staram się wprzód nie planować i nie kupować nic na zapas, bo może się uda.
To nasz pierwszy cykl starań po poronieniu, jestem dobrej myśli, ale z tyłu głowy mam obawę, że mnie przygniecie jeśli się nie uda.
Ja miałam miesiąc temu pierwszy cykl starań po poronieniu. Czułam się fizycznie bardzo dobrze. Stwierdziłam, że nastawię się pozytywnie i się uda. Żyłam z tą myślą od początku stycznia, jak w końcu upolowałam płodny śluz i owulację byłam przeszczęśliwa. Wszystko w głowie nastawiłam pod to, że zobaczę dwie kreski. Po owulacji zaczęłam nawet czasem świrować, zwracać uwagę na pierwsze objawy które tak naprawdę są żadne najczęściej. Ale im bliżej okresu tym większa nadzieja jak tylko poczułam ból piersi czy brzucha. Nawet już liczyłam sobie w głowie kiedy byłby poród, mam dużo ciuszków w różnych sklepach zapisanych w ulubionych.
Po prostu nastawiłam się tak.
I to był błąd, bo jak przyszedł okres to po prostu się rozpłakałam. Czułam rozczarowanie. Już pisałam gdzieś o tym wcześniej. Taki liść w twarz - po części dobrze, bo oprzytomniałam dzięki temu.
Podglądałam wcześniej te forum, ale nie miałam wtedy sił i ochoty tutaj się udzielać, dla mnie poronienie było naprawdę koszmarem. Dalej jest ale zdecydowanie „czas leczy rany”
Dla mnie to jest też forma pamiętnika, wyrzucenia emocji, zwierzania się. Jestem tu anonimowa ale też czuję duże wsparcie i zrozumienie.
Przeżywamy to samo i nie da się tego ukryć
31 👩🦳 34 🧔♂️
05.2024 rozpoczęcie starań
11.2024 straciliśmy aniołka 💔💔💔 6+2
01.2025 walczymy od nowa 🍀 -
Ja też czuję, że już jest ze mną po poronieniu lepiej, oczywiście dalej chce mi się płakać jak o tym rozmawiam z mężem czy coś, ale jest lepiej na pewno. Ja dopiero dołączyłam, po poronieniu nie chciałam z nikim o tym rozmawiać (O zgrozo, moja teściowa tego nie rozumiała i zaledwie tydzień po poronieniu zaczęła mnie wypytywać o wszystko i szukać przyczyny we mnie. 🙈 Niestetu mieszkamy jeszcze z teściami i nie dało się tego uniknąć.), ale jak tu dołączyłam i zaczęłam się udzielać jest mi lepiej, dobrze się podzielić przeżyciami z innymi, którzy mieli podobnie, bo dalej wśród najbliższych nie chce o tym mówić, wiedzą tylko rodzice i dwie moje najbliższe przyjaciółki. A tu jestem anonimowa i to pomaga.
Co do nakręcania się, staram się tego sobie nie robić, ale po prostu czuję, że ten cykl jest inny ‐ biorę castagnus na obniżenie prolaktyny, bo jest w górnych granicach. Nie wiem, może to to. Pierwszy raz czuję mdłości w okolicach owulacji.Kokosik lubi tę wiadomość
-
Default.owa wrote:Mam dokładnie tak samo, Trzymam ciągle pozytywny test, bodziaka i polaroida, którego zrobiliśmy jak się dowiedzieliśmy o bobo. Tak samo z balsamami, itp. Używałam odkąd się dowiedziałam o ciąży i teraz stoją i czekają aż znów ich użyje.
Z suplementy podobnie, staram się wprzód nie planować i nie kupować nic na zapas, bo może się uda.
To nasz pierwszy cykl starań po poronieniu, jestem dobrej myśli, ale z tyłu głowy mam obawę, że mnie przygniecie jeśli się nie uda.
Ja po poronieniu zamówiłam specjalne personalizowane pudełko na pamiątki 🥹 schowałam tam test ciążowy, zdjęcie z USG, bombkę świąteczną "czekamy na Ciebie Maleństwo", buciki... tak jak pisała Kokosik - ta strata odebrała na zawsze jakąś część mnie, nawet jeśli kiedyś zostanę jeszcze mamą to zawsze będzie to kolejna ciąża i nic nie cofnie tego, że był ten pierwszy mały Aniołek, którego nie było mi dane poznać, ale na zawsze zostawił ślad w sercu i mimo, że to takie bolesne to nie chcę o tym zapomnieć.
Psychicznie czuję, że po tym miesiącu jest już trochę lepiej, chociaż nadal przychodzą te momenty skrajnego załamania kiedy tak strasznie bardzo czuję żal, smutek, pustkę i niezrozumienie.
Na pewno pomogłoby mi, gdybym usłyszała, że macica się już oczyściła i w kolejnym cyklu możemy powrócić do starań, zawsze to jakaś nowa nadzieja i nowe cele, więc czekam z niecierpliwością na kontrolę u lekarza u martwię się co będzie jeśli jednak nie usłyszę dobrych wieści.30 👰🏼♀️ 32 🤵🏻
11.2024 ⏸️
01.2025 💔🪽 9tc (poronienie zatrzymane 6+1)
💊: Naturell Folian, Naturell B Complex Forte, D4000, C1000, Aliness Omega 3-6-9, Aliness Koenzym Q10, Swanson Triple Magnesium Complex, zioła Ojca Sroki
🧬: V R2 hetero
🔬❌: homocysteina 8.4 umol/l, ferrytyna 25 ng/ml, wit D 44.3 ng/ml -
Podczytuje was dziewczyny i cieszę się, że nie możecie się doczekać nowych staran po poronieniu☺️ ja właśnie przechodzę drugie i głęboko zastanawiam się nad tym czy jeszcze próbować. Do tego mam presję czasu, bo już 40-ka. To już naprawdę ostatni dzwonek i tak też myślałam o tej ciąży, że pojawiła się w ostatniej chwili.Ciąża naturalna 03.2023 💔
I IVF 07.2024 ❌
II IVF 09.2024 ❌
III IVF 11.2024 ➡️ ❄️KD 5CC
FET 23.12.2024 👍➡️6t3❤️
➡️7t6💔 -
Dziewczyny pierwszy raz miałam test dodatni , to był mój 3 transfer i ostatni zarodek. Zobaczyć dwie kreski i betę najpierw 14 potem 30 to było coś cudownego i nagle beta 24. To było straszne , najgorsze w tym wszystkim jest to że wszystko trwało tylko chwile , czuje wielka stratę mimo że to była tylko ciąża biochemiczna. Boje się kolejnych procedur ale muszę działać
-
Mam jak i Wy, nie chciałam nic planować, bo "a może wtedy będę w ciąży", teraz trochę odpuściłam, jak minęło już trochę czasu, nie chce mi się już aż tak płakać przynajmniej jak na początku
Został mi tylko okropny stres. Budzę się przed budzikiem i jeszcze leżę i się boję, że zaraz będę musiała zmierzyć temperaturę, żeby monitorować cykl i moze owulacja w ogóle przepadła itd. -
Paulina66 wrote:Ja po poronieniu zamówiłam specjalne personalizowane pudełko na pamiątki 🥹 schowałam tam test ciążowy, zdjęcie z USG, bombkę świąteczną "czekamy na Ciebie Maleństwo", buciki... tak jak pisała Kokosik - ta strata odebrała na zawsze jakąś część mnie, nawet jeśli kiedyś zostanę jeszcze mamą to zawsze będzie to kolejna ciąża i nic nie cofnie tego, że był ten pierwszy mały Aniołek, którego nie było mi dane poznać, ale na zawsze zostawił ślad w sercu i mimo, że to takie bolesne to nie chcę o tym zapomnieć.
Psychicznie czuję, że po tym miesiącu jest już trochę lepiej, chociaż nadal przychodzą te momenty skrajnego załamania kiedy tak strasznie bardzo czuję żal, smutek, pustkę i niezrozumienie.
Na pewno pomogłoby mi, gdybym usłyszała, że macica się już oczyściła i w kolejnym cyklu możemy powrócić do starań, zawsze to jakaś nowa nadzieja i nowe cele, więc czekam z niecierpliwością na kontrolę u lekarza u martwię się co będzie jeśli jednak nie usłyszę dobrych wieści.
Trzymam mocno ciuki za dobre wieści 🥰
Paulina66 lubi tę wiadomość
31 👩🦳 34 🧔♂️
05.2024 rozpoczęcie starań
11.2024 straciliśmy aniołka 💔💔💔 6+2
01.2025 walczymy od nowa 🍀 -
Paulina66 wrote:Ja po poronieniu zamówiłam specjalne personalizowane pudełko na pamiątki 🥹 schowałam tam test ciążowy, zdjęcie z USG, bombkę świąteczną "czekamy na Ciebie Maleństwo", buciki... tak jak pisała Kokosik - ta strata odebrała na zawsze jakąś część mnie, nawet jeśli kiedyś zostanę jeszcze mamą to zawsze będzie to kolejna ciąża i nic nie cofnie tego, że był ten pierwszy mały Aniołek, którego nie było mi dane poznać, ale na zawsze zostawił ślad w sercu i mimo, że to takie bolesne to nie chcę o tym zapomnieć.
Psychicznie czuję, że po tym miesiącu jest już trochę lepiej, chociaż nadal przychodzą te momenty skrajnego załamania kiedy tak strasznie bardzo czuję żal, smutek, pustkę i niezrozumienie.
Na pewno pomogłoby mi, gdybym usłyszała, że macica się już oczyściła i w kolejnym cyklu możemy powrócić do starań, zawsze to jakaś nowa nadzieja i nowe cele, więc czekam z niecierpliwością na kontrolę u lekarza u martwię się co będzie jeśli jednak nie usłyszę dobrych wieści.
Doskonale Cię rozumiem, ja do szpitala z poronieniem trafiłam w urodziny mojego męża i byłam już praktycznie oczyszczona - nie wyłapałam momentu dokładnie kiedy to się zadziało. Ale jak szłam kontrolnie do mojej ginekolog to się martwiłam co się tam dzieje i czy wszystko jest w porządku. I liczyłam też, że pozwoli nam na starania od razu, ale uświadomiła mi ważną rzecz. To było poronienie w 9 tygodniu, więc początek, ale dla organizmu to już jest wielki wysiłek. Kazała w pierwszej kolejności zadbać o siebie, psychicznie i fizycznie. Wysłała mnie na badania i bardzo dobrze, wyszła mi insulinooporność, sprawdziłam hormony, które są w normach, ale lekko do poprawki. Ułożyłam to sobie wszystko w głowie, doszłam psychicznie i fizycznie do siebie - insuline i tarczycę ogarnęłam. Więc zaczynam z nową energią.
Życzę Ci aby z oczyszczeniem się było wszystko w porządku i żebyś dostała zgodę. Ale jeśli jej nie dostaniesz to pomyśl o tym, że Twój przyszły bobaska potrzebuje mieć silną i zdrową mamę, której organizm będzie przez najbliższe 9 miesięcy ciężko pracował, żeby z nim było jak najlepiej. 🩷Paulina66 lubi tę wiadomość
-
Hej dziewczyny chciałabym sprawdzić niedobory jestem umówiona z lekarzem na wtorek ale chcę dopilnować żeby dał skierowanie na wszystkie badania
Mam mutacje MTHFR C667T oraz MTHFR A1298C
Na pewno chce przebadać witaminy z grupy B a co jeszcze ?👱93
🧑🦱94
09.24 5tc 💔
01.25 8tc 💔
27.01- badania genetyczne ✊
Mutacja MTHFR C677T hetero
Mutacja MTHFR A1298C hetero
Kariotypy u obydwojga ✅ -
Cześć dziewczyny ☺️
Dawno mnie tu nie było. Ale mam pytanie i może któraś z Was miała podobnie…
Jestem po poronieniu zatrzymanym, 11 tc, końcem lipca.
Chciałabym zacząć się starać od nowa, ale cały czas „coś”.
Do października od lipca miałam pozytywną betę i żaden lekarz nie mógł stwierdzić co jest nie tak, proszę czekać.
W końcu kiedy spadła, przyszedł okres 1.10, potem 2.12 i od grudnia aż do teraz brak miesiączki…
Odchodzę od zmysłów, chodzę do lekarzy, chociażby się dowiedzieć czy jajniki działają i czy jest owu, ale nie… proszę czekać na miesiączke, proszę przyjść za miesiąc i tak dalej i tak dalej..
I totalnie już nie wiem co mam robić.
Chyba musiałam się w końcu wygadać… bo takie czekanie to se mogą wsadzić w… nos
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego, 22:35
07.12.19 - Zuzanna ❤️
24.07.24 - 11 tc - Marcelina🪽💔 -
Cześć dziewczyny.
Czytam Wasze wiadomości od 15.01.25. tego dnia zostałam poinformowana że serduszko naszego bąbelka przestało bić (8t6). Cały czas zbierałam się żeby cokolwiek napisać ale było i jest nadal ciężko. Ze wstępnej relacji „ok stało się ale jak najszybciej chcę być w następnej ciąży“ przeszłam do nastawienia „boję się że nawet jeżeli się uda to znowu będę musiała przez to przejść“. To była moja pierwsza ciąża, w którą udało mi się zajść w ciągu kilku tygodni. Bardzo nas to ucieszyło bo ja mam 38 lat a mój mąż 41. trafiłam na bardzo miłych lekarzy. Wszyscy jednogłośnie jednak mówią żeby się nie przejmować bo to pierwszy raz bo tak bardzo często jest itp. Mam odczekać 2 cykle i możemy zacząć się znowu starać. Żadnych badań nikt nie będzie zlecał. Ja jednak boję się że to wszystko może się powtórzyć i chciałabym zrobić badania na własną rękę. Zapisałam sobie Wasze polecenia, a mianowicie pakiet na trombofilie, zespół antyfosfolipidowy, wymazy MUCHa, wit b12, kwas foliowy, ferrytyna, homocysteina, wit D. Czy może coś jeszcze? Nie chce ani panikować ani doszukiwać się niewiadomo jakiej choroby ale chciałabym oszczędzić sobie chociaż trochę bólu i rozczarowania. Jestem strasznie zła na siebie. Z mężem jesteśmy ze soba 11 lat i zawsze było coś ważniejszego. A teraz kiedy w końcu się zdecydowaliśmy to stało się co się stało.
Dziewczyny będę Wdzięczna za Wasze wskazówki i trzymam za Was wszystkie kciuki! Pozdrawiam -
Katasiunia wrote:Cześć dziewczyny.
Czytam Wasze wiadomości od 15.01.25. tego dnia zostałam poinformowana że serduszko naszego bąbelka przestało bić (8t6). Cały czas zbierałam się żeby cokolwiek napisać ale było i jest nadal ciężko. Ze wstępnej relacji „ok stało się ale jak najszybciej chcę być w następnej ciąży“ przeszłam do nastawienia „boję się że nawet jeżeli się uda to znowu będę musiała przez to przejść“. To była moja pierwsza ciąża, w którą udało mi się zajść w ciągu kilku tygodni. Bardzo nas to ucieszyło bo ja mam 38 lat a mój mąż 41. trafiłam na bardzo miłych lekarzy. Wszyscy jednogłośnie jednak mówią żeby się nie przejmować bo to pierwszy raz bo tak bardzo często jest itp. Mam odczekać 2 cykle i możemy zacząć się znowu starać. Żadnych badań nikt nie będzie zlecał. Ja jednak boję się że to wszystko może się powtórzyć i chciałabym zrobić badania na własną rękę. Zapisałam sobie Wasze polecenia, a mianowicie pakiet na trombofilie, zespół antyfosfolipidowy, wymazy MUCHa, wit b12, kwas foliowy, ferrytyna, homocysteina, wit D. Czy może coś jeszcze? Nie chce ani panikować ani doszukiwać się niewiadomo jakiej choroby ale chciałabym oszczędzić sobie chociaż trochę bólu i rozczarowania. Jestem strasznie zła na siebie. Z mężem jesteśmy ze soba 11 lat i zawsze było coś ważniejszego. A teraz kiedy w końcu się zdecydowaliśmy to stało się co się stało.
Dziewczyny będę Wdzięczna za Wasze wskazówki i trzymam za Was wszystkie kciuki! Pozdrawiam
Bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić 😞 niestety to forum pokazuje jak jest nas wiele i w różnym wieku. Nie wyrzucaj sobie, że nie staraliście się wcześniej bo widocznie nie było w tamtym momencie waszego życia miejsca na pojawienie się dziecka. Gdyby się pojawiło to być może nie mielibyście możliwości poświęcić mu się tak bardzo jak dziecko tego potrzebuje i konsekwencje były by jeszcze większe.
Jeśli mogę Ci coś doradzić to znajdź jakiegoś lekarza, który Cię przez to wszystko przeprowadzi. Bo diagnostyka jest ważna, ale zapędzenie się w szereg badań, wizyt nie jest niczym przyjemnym i powoduje w nas ogromny stres, który niestety nie sprzyja zajściu i utrzymaniu ciąży. 2 lekarzy mi mówiło, że nie ma sensu robić trombofilii bo według najnowszych badań ona nie ma wpływu na utrzymanie ciąży. Ja zrobiłam, wyszła mi trombofilia i nie mam żadnych zalecen z nią związanych
Katasiunia lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny ja już po pierwszym teście. Jestem w 24 dniu cyklu i test negatywny. Niestety muszę się testować żeby jak najszybciej dowiedzieć się o ewentualnej ciąży, żeby zacząć brać leki. Mówię niestety bo nie lubię tego zapędzania się w te starania i testowanie 😕
Katasiunia, Default.owa lubią tę wiadomość
-
Inkez wrote:Bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić 😞 niestety to forum pokazuje jak jest nas wiele i w różnym wieku. Nie wyrzucaj sobie, że nie staraliście się wcześniej bo widocznie nie było w tamtym momencie waszego życia miejsca na pojawienie się dziecka. Gdyby się pojawiło to być może nie mielibyście możliwości poświęcić mu się tak bardzo jak dziecko tego potrzebuje i konsekwencje były by jeszcze większe.
Jeśli mogę Ci coś doradzić to znajdź jakiegoś lekarza, który Cię przez to wszystko przeprowadzi. Bo diagnostyka jest ważna, ale zapędzenie się w szereg badań, wizyt nie jest niczym przyjemnym i powoduje w nas ogromny stres, który niestety nie sprzyja zajściu i utrzymaniu ciąży. 2 lekarzy mi mówiło, że nie ma sensu robić trombofilii bo według najnowszych badań ona nie ma wpływu na utrzymanie ciąży. Ja zrobiłam, wyszła mi trombofilia i nie mam żadnych zalecen z nią związanych
Dziękuję 🙏 może rzeczywiście nie ma sensu szukania na siły przyczyny. Może tak miało być i powinnam pozytywnie myśleć że następnym razem się uda.
Trochę przeraziło mnie jak wiele jest kobiet które przeszły to co ja lub mają jeszcze gorsze doświadczenia. Trzymajcie się dziewczyny! -
Inkez wrote:Dziewczyny ja już po pierwszym teście. Jestem w 24 dniu cyklu i test negatywny. Niestety muszę się testować żeby jak najszybciej dowiedzieć się o ewentualnej ciąży, żeby zacząć brać leki. Mówię niestety bo nie lubię tego zapędzania się w te starania i testowanie 😕
Trzymam kciuki! Testuj, ale nie bierz do serca póki co, bo jeszcze może być nic niewidoczne na testach.
Te leki co masz zalecone to po prostu najbardziej prawdopodobna przyczyna jakaś immunologiczna, i dlatego masz je przypisane? Bo te kosmki o których pisałaś, to zupełnie odrębna rzecz dobrze rozumiem? Jak Ci lekarz tłumaczył, to mówił, czy z tym się da coś zrobić w ogóle? Czy liczyć na szczęście tylko? -
Cześć, dołączam do tej grupy. Moja historia jest krótka, dla mnie jednak smutna. Od września 2024 na poważnie z mężem zaczęliśmy się starać (oboje 28 lat). Trzy cykle, czwartego nie bylo bo pozytywna beta, dowiedziałam się 23.12. Na początku ogromna radość która po potwierdzeniu ciąży przez ginekogol przeszła w ogromny stres przez jakieś 2 tygodnie - na pewno poronię, na 100%. Uczęszczam na terapię i zaczęłam przede wszystkim walczyć z głową i z tą myślą. Zapisałam sobie nawet afirmacje na tablicy "nie ma żadnego dowodu że poroniłam". Było lepiej.
7.01 wizyta i ciąża się rozwija, jest echo zarodka. Super. Kolejna wizyta za dwa tygodnie, udało mi się opanować lek przed poronienie.
Kolejna wizyta chyba 22.01, u innego lekarza bo chciałam mieć na NFZ chociaż badania. I wtedy lekarz powiedział że ciąża jest sporo za młoda, wygląda na 7 tydzień. Tragedia, zamurowało mnie. Jak zaczęłam wierzyć że nie będzie poronienia (nie miałam żadnych objawów, objawy ciążowe nadal były) to taka wiadomość.
Wizyta u mojej ginekolog - owszem, trochę za wolno się rozwija, ale rozwinęła się od ostatniej wizyty, jeszcze nic nie jest przesadzone. Kazała zrobić bete. Niestety dzień po dniu niewielki spadek. Po trzeciej stwierdziła że niestety to nie rokuje. Mam zejść z duphastonu i czekać na krwawienie.
Czekałam tydzień, zero czegokolwiek, ani plamienia, ani krwawienia, ani bolu. Kolejna wizyta - nawet się nie zaczyna, proszę iść do szpitala, dadzą tabletki ale do domu, można porabiać w domu. Bardzo na to liczyłam, niestety nie znalazłam szpitala żeby w takim trybie działali.
Więc od soboty leżę w szpitalu. Pierwsze tabletki nie dały prawie nic, kolejna dawka w nocy dała ogromne krwawienie i masę skrzepow, choć poza tym dobrze się czułam. Pelna nadziei czekam na usg w niedzielę, niestety okazało się że pęcherzyk postanowił nie polecieć.... Kolejne dwie dawki, które nic nie dały. Czekam właśnie na usg ale nic nie oczekuje, myślę że dziś będzie łyżeczkowanie. Koszmarnie się boję powikłań, czekania na kolejne starania.. Ale chyba nie ma wyjściaWiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego, 10:34
-
Katasiunia wrote:Cześć dziewczyny.
Czytam Wasze wiadomości od 15.01.25. tego dnia zostałam poinformowana że serduszko naszego bąbelka przestało bić (8t6). Cały czas zbierałam się żeby cokolwiek napisać ale było i jest nadal ciężko. Ze wstępnej relacji „ok stało się ale jak najszybciej chcę być w następnej ciąży“ przeszłam do nastawienia „boję się że nawet jeżeli się uda to znowu będę musiała przez to przejść“. To była moja pierwsza ciąża, w którą udało mi się zajść w ciągu kilku tygodni. Bardzo nas to ucieszyło bo ja mam 38 lat a mój mąż 41. trafiłam na bardzo miłych lekarzy. Wszyscy jednogłośnie jednak mówią żeby się nie przejmować bo to pierwszy raz bo tak bardzo często jest itp. Mam odczekać 2 cykle i możemy zacząć się znowu starać. Żadnych badań nikt nie będzie zlecał. Ja jednak boję się że to wszystko może się powtórzyć i chciałabym zrobić badania na własną rękę. Zapisałam sobie Wasze polecenia, a mianowicie pakiet na trombofilie, zespół antyfosfolipidowy, wymazy MUCHa, wit b12, kwas foliowy, ferrytyna, homocysteina, wit D. Czy może coś jeszcze? Nie chce ani panikować ani doszukiwać się niewiadomo jakiej choroby ale chciałabym oszczędzić sobie chociaż trochę bólu i rozczarowania. Jestem strasznie zła na siebie. Z mężem jesteśmy ze soba 11 lat i zawsze było coś ważniejszego. A teraz kiedy w końcu się zdecydowaliśmy to stało się co się stało.
Dziewczyny będę Wdzięczna za Wasze wskazówki i trzymam za Was wszystkie kciuki! Pozdrawiam
Cześć 🥺
Wiemy przez co przychodzisz. Ja też byłam zła na siebie. Dalej jestem
Brałam antykoncepcję wiele lat i po co mi to było? Często biję się za to w pierś.
Ale trzeba nakierować myśli pozytywnie i do przodu. Trzymam kciuki żeby się udało. Też bardzo boję się następnej ciąży ale staram się nie dopuszczać myśli, że będzie powtórka.
Następna ciąża będzie zdrowa i urodzę zdrowego dzidziusia 🩷
31 👩🦳 34 🧔♂️
05.2024 rozpoczęcie starań
11.2024 straciliśmy aniołka 💔💔💔 6+2
01.2025 walczymy od nowa 🍀 -
Nana11 wrote:Trzymam kciuki! Testuj, ale nie bierz do serca póki co, bo jeszcze może być nic niewidoczne na testach.
Te leki co masz zalecone to po prostu najbardziej prawdopodobna przyczyna jakaś immunologiczna, i dlatego masz je przypisane? Bo te kosmki o których pisałaś, to zupełnie odrębna rzecz dobrze rozumiem? Jak Ci lekarz tłumaczył, to mówił, czy z tym się da coś zrobić w ogóle? Czy liczyć na szczęście tylko?Nana11 lubi tę wiadomość