Tęczowa ciąża i macierzyństwo
-
WIADOMOŚĆ
-
Makakus, tak bardzo mi przykro:-(. Nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie:-(
Ja moja pierwsza ciaze rowniez poronilam, takze chcialabym podzielic sie z Toba moimi doswiadczeniami. U mnie poronienie zostalo stwierdzone pod koniec 12 tyg., ale nastapilo okolo 2-3 tygodni wczesniej. Nie mialam zadnych objawow, ze cos jest nie tak. Od razu, jeszcze w ten sam dzien szpital i zabieg lyzeczkowania. U mnie tabletki nie wchodzily w gre ze wzgledu na pozny tydzien ciazy. Bardzo balam sie tego zabiegu, ale wszystko przebieglo szybko, w sumie to pamietam tylko moj placz, jak mnie wiezli na zabieg, pielegniarke, ktora trzymala mnie za reke i podala narkoze. U mnie tez nie znaleziono plodu, takze nic nie badali. Na drugi dzien zostalam wypisana do domu. Fizycznie bylo wszystko ok, malo bolu i krwawienia, tydzien bylam na zwolnieniu. Po czterech tygodniach dostalam okres, tak po 5 bylam u ginekologa na kontroli,czy wszystko zostalo usuniete. Ja w nastepna ciaze zaszlam po 2 miesiacach.
Jeszcze raz tak strasznie mi przykro. Przytulam i placze razem z Toba:-(
(*) 07.2018 córeczka aniołek, 41 tc. -
nick nieaktualnyDziękuję dziewczyny za wsparcie. Ja jestem po zabiegu. Zdecydowałam się wczoraj na tabletki, ale i tak zabieg był konieczny. Jest mi cholernie ciężko. Jakoś tak sobie ubzdurałam, że już teraz musi być dobrze. A jednak. Znowu jesteśmy w tym samym miejscu co pół roku temu. Teraz jeszcze dochodzi strach o kolejne komplikacje. W końcu była to kolejna ingerencja na macicy. Nic, trzymam za was mocno kciuki, żeby wam się wszystko ułożyło dobrze:*
-
Makakus, wiem, ze nie ma slow pocieszenia, bo to jest naprawde straszne. Nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumiem, dlaczego przytrafia sie to zawsze tym samym osobom. Dobrze, ze jestes juz chociaz po zabiegu i niedlugo wypisza Cie do domu. Sprobuj duzo odpoczywac, lezec, zeby wszystko szybko wrocilo do formy. Jestem myslami z Toba/Wami. Przytulam(*) 07.2018 córeczka aniołek, 41 tc.
-
Makakus, myślałam o Tobie/Was cały czas. Tak, jak pisze PM nie ma żadnych słów pocieszenia w takich sytuacjach niestety To wszystko jest nie do pojęcia. A w głowie ciągle huczy pytanie "dlaczego?". Teraz dbaj o siebie i 3maj się dzielnie kochana! Ściskam.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Makakus jeżeli Cię to pocieszy chociaż trochę to przed moim tęczowym synem miałam ciążę biochemiczna. To nic w porownaniu z poronieniem ale po 1,5 roku staran tylko przez tydzień cieszyłam się ciąża. W kolejnym cyklu za zaszłam w ciążę z której mam syna
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mama Malwinki na razie nic nie wiem jak będzie wyglądało rozwiązanie. Moja gin chce mi dac skierowanie w 37tc na konsultacje do szpitala niech oni ocenia. Teraz gdy mam małe dziecko w domu nie uśmiecha mi się hospitalizacja wcześniejsza. W poprzedniej ciąży lezalam na patologi od 37tc a w 38+4 dni (dokładnie tak jak przy Krzysiu) miałam cc na zimno. Jest możliwość w moim szpitalu aby wykupić domowe ktg i to jest super opcja tylko musze się dowiedzieć jaka teraz jest cena. 2 lata temu wychodziło 150zl na tydzień. Robisz ktg sobie w domu a potem wynik elektronicznie idzie do oceny lekarza i dostaje się wiadomość zwrotna czy jest ok czy zalecają kontrole na IP
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyDziękuję wam dziewczyny. Jestem już w domu. Teraz miałam naprawdę dużo wiary i pozytywnego myślenia że wszystko będzie dobrze. A teraz opadła ze mnie cała chec walki o swoje szczęście. Muszę to jakoś przetrawić.
Marzusiax, Twoja historia mnie nie pociesza, bo nie powinnaś przez to przechodzić może jest mi troszkę raźniej, że nie jestem jedyna. W tej chwili czuje się jakas wybrakowana, jakby coś jednak było ze mną nie tak. Wtedy mówili pech, teraz mówią pech, że to dwa niezależne zdarzenia. Może i tak jest, ale przeraża mnie to ile jeszcze może mnie spotkać. Już wiem jak to jest stracić dziecko na początku i na końcu ciąży. Został jeszcze 2 trymestr do sprawdzenia:( to miał być ten radośniejszy wątek. Pełen nadziei i dobrych nowin. Nie będę wam już tutaj marudzić. Za to mocno trzymam za was kciuki. -
Makakus ale ty głupoty piszesz. Jaka strata w 2 tr? Nie ma takiej obcji! Wiem ze znowu twój optymizm spadł na ziemie. Tez się tak czułam mimo że cieszyłam się tylko tydzień. To takie uczucie jak by znowu nie zaliczyć roku w szkole mimo że człowiek bardzo chciał zaliczyć... Ja przebolałam okres, kolejne starania znowu 2 kreski w kolejnym terminie miesiączki. Na bete poszłam dopiero 15 dni po terminie miesiączki a cieszyć się że się udało dopiero zaczęłam jak przytulilam własne dziecko. Nie potrafiłam się w ciąży cieszyć wogole. Żeby było śmieszniej ja byłam przekonana że mi kolejny syn umrze w nocy przed terminem cc. Poprostu balam się przywiązywać do tego dziecka. Teraz w 3 ciąży jest dokładnie tak samo. Bardzo się boje powtórki. Zwłaszcza że jedna dziewczyna z tego forum (1 dziecko zmarło po porodzie na sepse, 2 dziecko żywe) w 3 ciąży przepływy były słabe i rozwiązywali na szybko ciążę długo przed terminem. Okazało się że był węzeł prawdziwy. Chciałabym wierzyć w to że limit nieszczęść wyczerpany ale chyba tak nie jest...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Marzusiax a myślałam, że tylko ja tak mam że nie chce przywiązywać się do ciąży do dziecka.. Człowiek żyje 8mscy w stresie, i wykupuje sobie chwilę spokoju wizytami u lekarza
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2019, 11:35
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Makakus, chciałam tylko napisać, że również przez ostatnie dni nieustannie myślałam o Tobie. Ciężko zrozumieć i zaakceptować, że los jest aż tak okrutny i bezwzględny, a życie takie niesprawiedliwe. Po prostu nie chce mi się wierzyć, że po tym co przeszłyśmy, życie funduje kolejne ciosy.
Mam wielką nadzieję, że szybko wrócisz do sił fizycznych i odnajdziesz w sobie siłę do walki o macierzyństwo. Jest mi tak cholernie przykro, że ta droga okazała się dla Ciebie tak trudna i wyboista... Ale proszę, nie poddawaj się.
W ostatnich dniach również bardzo ciężko mi odganiać czarne myśli. Myślę o ludziach takich jak Eleni, Ewa Bem, Eric Clapton. Wiem, że w jakiś sposób jestem uszkodzona już na zawsze. Jest we mnie ten wewnętrzny smutek, żal, poczucie pustki i braku córeczki, braku części mnie samej. Te uczucia nie opuszczają mnie nigdy. W oczach zagościł wieczny smutek, wiem jak bardzo odstaję od zwykłych, szczęśliwych ludzi, którym często wydaje się, że mają różne problemy w życiu, a nawet nie wiedzą ile mają szczęścia w życiu i tego nie doceniają.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2019, 17:17
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualnyDziewczyny jeszcze raz dziękuję. Macie rację, trzeba się pozbierać i iść dalej i spróbować jeszcze raz. Jak nie teraz, to za jakiś czas. Bo albo uwierzę, że się uda, albo będę musiała się pogodzić z bezdzietnością. Na to drugie nie jestem jeszcze gotowa.
Ja bardzo wierzę, że w waszym wypadku wszystko tym razem skończy się szczęśliwie. A żal i smutek chyba już będzie z nami zawsze. Mam jedynie nadzieję, że z czasem schowa się gdzieś dużo głębiej i nie będzie tak często wychodził że swojej kryjówki. -
Makakus tak strasznie mi przykro nie mogłam uwierzyć w Twój wpis. Jestem taka zła na tą niesprawiedliwość losu. Ale my nie możemy się poddać w sumie nie wolno nam. Wiem że co bym nie napisała to pewnie marne pocieszenie ale musi być dobrze musi. Trzymaj się ściskam Cię bardzo mocno !
-
Ja trochę się zajelam, porzadkami w domu bo stwierdziłam że za dużo myślę i za dużo siedzę z nosem w tel. Walczę teraz z moją garderobą i wszystkiego mi zawsze szkoda wyrzucić ale ludze się ze powrócę może kiedyś do starej wagi;) chodzę też raz w tyg na warsztaty z rękodzieła to w ramach zajęcia się czymś żeby nie zwariować i obiecałam sobie że wrócę do mojego ukochanego decoupage bo tyle nie dokonczonych prac leży i czeka na mnie.
Ostatnio ktoś mnie zapytał jak tam a ja ze czuję się jak bym siedziała na niewybuchu. Za każdym razem jak idę do toalety boję się żeby nie ujrzeć jakiejś krwi. Obsesja. Jak małe się nie rusza to już mam schize jak się rusza to boję się żeby nie za bardzo żeby znów nie zaplatala się pepowina. Ach to chyba już do końca tak będzie w sumie,( jak się mam nadzieję urodzi), to do końca życia o to dziecko będę się bała. I też się boję że będę nadopiekuncza. Ach wariacja. Świeczka w głowie...
Jeszcze nie wiem kto to tam mieszka narazie mój lokator siedzi posladkowo i ma w nosie pokazywanie. 1 mam usg polowkowe.
A jak u Was?
Mikuska może wszystko się jakos unormuje samo. Wiosna się zbliża napewno przyniesie coś dobrego.