W oczekiwaniu na poronienie
- 
                    
                    WIADOMOŚĆ
 
- 
                        
                        @mila_87
O boże, cała sytuacja z salą z łazienka i teraz na dobicie to…
Przykro mi bardzo co Ty musisz przechodzić i jak się czuć.
To wszystko naraz…
                                💃🏻 34l.
-niedoczynność tarczycy
🧔🏻♂️ 38 l.
First baby 🍬
💔
20.10.25
9/7tydz.
Życie i ciąża za granica 🌍 - 
                        
                        Przepłakałam dzisiaj cały dzień wyglądam jak zapuchnięty chomik na sterydach napisałam skargę tylko czekam żeby mąż przyjechał z pracy jeszcze to przeczytał trochę na chłodno i wyślę ją do szpitala Rzecznika Praw Pacjenta Narodowego Funduszu Zdrowia Wojewódzkiego konsultanta do spraw ginekologii i położnictwa rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy okręgowej izbie i lekarskiej Ministerstwa Zdrowia i rzecznika praw obywatela. Mnie bardziej zdołowało to że w pracy wiedzą bo nie chciałam bardzo żeby wiedzieli niż to że poroniłam Było mi ciężko że poroniłam Ale doskonale wiecie że to się układa w głowie i człowiek się z tym godzi bo nie masz na to wpływu natomiast lekarka odebrała mi tą jedną rzecz na którą miałam wpływ i dawała mi Komfort w całej tej sytuacji To znaczy to że w pracy Po prostu nie musiałabym nikomu nic tłumaczyć oraz znosić tych spojrzeń że przykro Niestety moja Kadrowa jest taka że mimo tego że iż jej od razu napisałam że bardzo ją proszę o zachowanie tego dla siebie bo jest to bardzo prywatna sprawa która nie była przekazana dla informacji pracowników i nie chciałabym żeby plotkowana na całej firmie na ten temat. Czy tak się stanie Nie wiem Kadrowa jest osobą która jest największą plotkarą w firmie
 - 
                        
                        Mila_87 dzisiaj przeczytałam Twoją historię i tak mi przykro przez to co przechodzisz 😥 Nie mieści mi się też w głowie dlaczego koleżanki z pracy wiedzą o kodzie choroby. To są dane szczególnie chronione przez RODO, nie powinny wyjść poza kadry, lub przełożonego 😔 Trzymaj się tam 🫂
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 listopada, 17:23
👧🏼36 🧑🏼
02.2024 starania o pierwsze bobo👶
02.2025 💔 11tc
08.2025 💔 10tc
‼️Diagnostyka
❌️ferrytyna 19.6, hiperandrogenizm, ANA1+ 1:80, endo <7mm, mięśniaki, ANXA5 M2/N‼️, cross-match 26.5%
❎️ tarczyca, LH/FSH 1.18, AMH 1.53, estradiol, progesteron, prolaktyna, APS, trombofilia wrodzona, białko C, S, antytrombina, homocysteina, fibrynogen, ANA2 -, kariotypy, test IMK, HOMA-IR 0.97, badanie nasienia, D3 21->43, B12 306->492
🔜KIR, HLA-C, allo-MLR, test CBA, ASA
💊 Żelazo, wit. C, A, E, D, B12, kwas foliowy, cynk, Omega-3, Koenzym Q10, L-arginina, korzeń Maca, maślan sodu, Prenacaps Ovi, Feminum pregna, Acard w II fazie - 
                        
                        Niestety ja też dołączam do tych wszystkich dzielnych dziewczyn z tego wątku, które dały radę przez to przejść i nie zwariować.
Dla mnie ostatnie lata były ciężkie pierw długie i kosztowne leczenie niepłodności, później nerwy przez in vitro. Pierwsza w życiu ciąża i wczesne poronienie w maju. Przywiozła mnie karetka do szpitala z mocnym krwawieniem. Oczywiście tona papierologii trwało to z godzinę. Cały czas ze mnie się lalo, całe spodnie które miałam i wózek który mi dali wszystko w krwi,nawet nie zaproponowali żadnej podkładki
 było to upokarzające. Tyle się naczytałam,że krwawienie przy in vitro zdarza często i byłam dobrej myśli. Kilka h później zaczęło się poronienie. Nikt mi nie powiedział, że to się  już dzieje, nie wytłumaczył jak to ma wyglądać, była noc, zupełnie byłam w szoku co się dzieje tyle dziwnych tworów ze mnie wychodziło. Bardzo mi zależało by zabezpieczyć materiał poronny. Nie udało się jak nawet nie wiedziałam,że właśnie ronię.Nie wyszło wszystko dali mi tabletki poronne. Czułam się fatalnie psychicznie,fizycznie tylko ostra biegunka i słabość. Łazienka wspólna na korytarzu,ledwo nadążałam dobiec 
 Tyle powychodziło myślałam,że to koniec. Nie bolało bardziej niż okres.  Mialam załamanie i czułam się nieswojo na oddziale,gdzie było pewno uśmiechniętych i radosnych dziewczyny, w ciąży i bez. Rano kontrola -nnie wszystko wyszło-łyżeczkowanie.
Po kilku miesiącach decyzja o kolejnym transferze,bo inaczejskreśleniez rządowego programu.
Znowu się udało, codzienna radość mieszana ze strachem. Radość trwała tyle samo co poprzednio. Tym razem poronienie chybione. Kazali odstawić leki i czekać w domu lub jeśli wolę jechać do szpitala. W domu czuję się komfortowo więc czekam. Wiem,że rozsądniej byłoby być w szpitalu. Boję się znowu tych wszystkich procedur, poczucia osamotnienia i przebywania wokół kobiet w ciąży. W domu wiem,że przynajmniej mąż mi zrobi herbatę lub odprowadzi do łazienki czy coś mi przyniesie,wypierze itd. Boję się, że i tak mi nie pomogą, znowu skończy się zabiegiem,na który się nie zdecyduję. Na razie się w domu jakoś trzymam ;-( choć torba spakowana. Byłam mocno nastawiona,że dziś jadę, ale nie dałam rady. Co uraz psychiczny i strach robi z człowiekiem;-( - 
                        
                        @mila_87
Nie mogę uwierzyć w to, co czytam. To naprawdę przykre i szokujące, że w tym szpitalu dzieją się takie rzeczy. Wygląda na to, że pracują tam osoby zupełnie nieodpowiedzialne. A zachowanie twojej kadrowej to już całkowity brak profesjonalizmu. Szkoda, że w Polsce nie funkcjonują przepisy jak w USA . Tam za takie sytuacje można dostać wysokie odszkodowanie, a ujawnianie informacji objętych tajemnicą zawodową kończy się utratą pracy.
Dobrze, że napisałaś skargę. Trzeba reagować na takie zachowania. A tej kadrowej z Twojej pracy naprawdę należy się dyscyplinarka.🌸 43 l. | 🦋 Hashimoto, Endo/Adeno | 🧪 AMH 0,34 | MTHFR C677T (heterozygota) | heterozygota 4G/5G w PAI-1|🔄 8× IVF/ICSI | 2× cb | 🌱 Bl 4.1.2 – AZ, transfer 20.06.2025 → ciąża kliniczna, poronienie 8 t.c. 💔 | 🏥 Bocian W-wa (wcześniej Novum) - 
                        
                        @Anabela
Bardzo mi przykro, że znowu musisz przez to przechodzić 💔
Masz możliwość wybrać inny szpital na indukcję poronienia?
Ja ostatecznie zdecydowałam się jechać do placówki oddalonej o 100 km od mojego miasta, bo mój lokalny szpital to niestety relikt PRL, jeśli chodzi o ginekologię i położnictwo. Wolałam dojechać te 100 km i być w miejscu, gdzie pacjentkę traktują z troską i szacunkiem.
Wiem, że masz uraz, ale w domu to też spore ryzyko… chociaż po historii @mila_87 to już sama nie wiem, co gorsze 😔
Trzymam za Ciebie mocno kciuki, żeby tym razem trafili Ci się dobrzy, empatyczni ludzie 💜
🌸 43 l. | 🦋 Hashimoto, Endo/Adeno | 🧪 AMH 0,34 | MTHFR C677T (heterozygota) | heterozygota 4G/5G w PAI-1|🔄 8× IVF/ICSI | 2× cb | 🌱 Bl 4.1.2 – AZ, transfer 20.06.2025 → ciąża kliniczna, poronienie 8 t.c. 💔 | 🏥 Bocian W-wa (wcześniej Novum) - 
                        
                        @Cień bardzo dziękuję za ciepłe słowa:-)
Myślałam na początku by prywatnie pojechać do Czech i zrobić tam ładniejszą wersję zabiegu czyli aspirację próźniową,która jest standardem w wielu krajach i zalecana przez WHO przed łyżeczkowaniem .Nie rozumiem dlaczego w polskich szpitalach tego się nie spotyka praktycznie. Jako ciekawostka po wielu poszukiwaniach znalazłam jedyny szpital na innym końcu kraju,gdzie robią to na NFZ. Dziewczyny jeśli macie informacje,że w waszej okolicy robią dajcie proszę znać.
Plusy Czech też są takie,że tam jadę na umówioną godzine,robią zabieg,za 2-3h do domu o nic nie pytają, oczywiście płatnie.
Tu mimo,że 3 specjalistów w tym jeden pracujący w dużym szpitalu powiedzieli wprost,że wg nich ciąża obumarła już 1.5 tyg temu,nie ma postepów w usg,nie ma akcji serca, ale procedury w szpitalu będą takie,że i tak pobiora mi beta hcg w odstepie czasu i zrobią 2 usg wiec minimum 2 dni poleżę w oczekiwaniu na te tabletki. Kosmos
 - 
                        
                        @mila_87 bardzo bardzo współczuję tej sytuacji. Gdy ja trafiłam na oddział, nie wiedziałam, że będzie poronienie, że będą tabletki jak to będzie wyglądać. Teraz już wiem i jakie to jest cholernie trudne zasuwać do łazienki na korytarz (u mnie tylko 2 kabiny na cały korytarz i 1 prysznic) z krwawieniem,biegunką, bólem i strachem, że zaraz się zemdleje,jak to wszystko z Ciebie leci. Gdyby były opcje,że jednak są sale z łazienką i by mnie z niej zabrali nie wiem co bym zrobiła z tej bezsilności;-( Jesteś bardzo dzielna,że to przetrwałaś nie wspominając już Twoje wcześniejsze przykre doświadczenia w tym szpitalu
 - 
                        
                        @Anabela
Sporo mi rozjaśniłaś.
Jeśli masz zasoby finansowe, to wybierz Czechy. Zdrowie fizyczne i psychiczne jest najważniejsze. Jak czytam, co się dzieje w niektórych szpitalach, to aż mnie wbija w fotel. Normalnie PRL. A potem ktoś się dziwi, że mamy ujemny przyrost naturalny. Trzymaj się, dziewczyno.
Edit
Coś mi się przypomniało.
Na wątku „Starania po poronieniu” @Nina pisała, że w szpitalu w Oleśnicy wykonują ten „próżniociąg".
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 listopada, 23:30
🌸 43 l. | 🦋 Hashimoto, Endo/Adeno | 🧪 AMH 0,34 | MTHFR C677T (heterozygota) | heterozygota 4G/5G w PAI-1|🔄 8× IVF/ICSI | 2× cb | 🌱 Bl 4.1.2 – AZ, transfer 20.06.2025 → ciąża kliniczna, poronienie 8 t.c. 💔 | 🏥 Bocian W-wa (wcześniej Novum) - 
                        
                        Bardoz cie rozumiem u nas tez 1 ciaza z ivf.Anabela wrote:Niestety ja też dołączam do tych wszystkich dzielnych dziewczyn z tego wątku, które dały radę przez to przejść i nie zwariować.
Dla mnie ostatnie lata były ciężkie pierw długie i kosztowne leczenie niepłodności, później nerwy przez in vitro. Pierwsza w życiu ciąża i wczesne poronienie w maju. Przywiozła mnie karetka do szpitala z mocnym krwawieniem. Oczywiście tona papierologii trwało to z godzinę. Cały czas ze mnie się lalo, całe spodnie które miałam i wózek który mi dali wszystko w krwi,nawet nie zaproponowali żadnej podkładki
 było to upokarzające. Tyle się naczytałam,że krwawienie przy in vitro zdarza często i byłam dobrej myśli. Kilka h później zaczęło się poronienie. Nikt mi nie powiedział, że to się  już dzieje, nie wytłumaczył jak to ma wyglądać, była noc, zupełnie byłam w szoku co się dzieje tyle dziwnych tworów ze mnie wychodziło. Bardzo mi zależało by zabezpieczyć materiał poronny. Nie udało się jak nawet nie wiedziałam,że właśnie ronię.Nie wyszło wszystko dali mi tabletki poronne. Czułam się fatalnie psychicznie,fizycznie tylko ostra biegunka i słabość. Łazienka wspólna na korytarzu,ledwo nadążałam dobiec 
 Tyle powychodziło myślałam,że to koniec. Nie bolało bardziej niż okres.  Mialam załamanie i czułam się nieswojo na oddziale,gdzie było pewno uśmiechniętych i radosnych dziewczyny, w ciąży i bez. Rano kontrola -nnie wszystko wyszło-łyżeczkowanie.
Po kilku miesiącach decyzja o kolejnym transferze,bo inaczejskreśleniez rządowego programu.
Znowu się udało, codzienna radość mieszana ze strachem. Radość trwała tyle samo co poprzednio. Tym razem poronienie chybione. Kazali odstawić leki i czekać w domu lub jeśli wolę jechać do szpitala. W domu czuję się komfortowo więc czekam. Wiem,że rozsądniej byłoby być w szpitalu. Boję się znowu tych wszystkich procedur, poczucia osamotnienia i przebywania wokół kobiet w ciąży. W domu wiem,że przynajmniej mąż mi zrobi herbatę lub odprowadzi do łazienki czy coś mi przyniesie,wypierze itd. Boję się, że i tak mi nie pomogą, znowu skończy się zabiegiem,na który się nie zdecyduję. Na razie się w domu jakoś trzymam ;-( choć torba spakowana. Byłam mocno nastawiona,że dziś jadę, ale nie dałam rady. Co uraz psychiczny i strach robi z człowiekiem;-(
Ten proces jest okropnie trudny a tu jescze utrata ciazy
Rozumiem doskonale bo twz bym wolala w domu. Jeśli chcesz porozmawiać jestem parę dni po napisz do mnie. - 
                        
                        Hmmm tak robiłam 2 beta hcg ale 1 uag odrazu potwierdzenie zatrzymania i tabsyAnabela wrote:@Cień bardzo dziękuję za ciepłe słowa:-)
Myślałam na początku by prywatnie pojechać do Czech i zrobić tam ładniejszą wersję zabiegu czyli aspirację próźniową,która jest standardem w wielu krajach i zalecana przez WHO przed łyżeczkowaniem .Nie rozumiem dlaczego w polskich szpitalach tego się nie spotyka praktycznie. Jako ciekawostka po wielu poszukiwaniach znalazłam jedyny szpital na innym końcu kraju,gdzie robią to na NFZ. Dziewczyny jeśli macie informacje,że w waszej okolicy robią dajcie proszę znać.
Plusy Czech też są takie,że tam jadę na umówioną godzine,robią zabieg,za 2-3h do domu o nic nie pytają, oczywiście płatnie.
Tu mimo,że 3 specjalistów w tym jeden pracujący w dużym szpitalu powiedzieli wprost,że wg nich ciąża obumarła już 1.5 tyg temu,nie ma postepów w usg,nie ma akcji serca, ale procedury w szpitalu będą takie,że i tak pobiora mi beta hcg w odstepie czasu i zrobią 2 usg wiec minimum 2 dni poleżę w oczekiwaniu na te tabletki. Kosmos - 
                        
                        Cień wrote:@Anabela
Bardzo mi przykro, że znowu musisz przez to przechodzić 💔
Masz możliwość wybrać inny szpital na indukcję poronienia?
Ja ostatecznie zdecydowałam się jechać do placówki oddalonej o 100 km od mojego miasta, bo mój lokalny szpital to niestety relikt PRL, jeśli chodzi o ginekologię i położnictwo. Wolałam dojechać te 100 km i być w miejscu, gdzie pacjentkę traktują z troską i szacunkiem.
Wiem, że masz uraz, ale w domu to też spore ryzyko… chociaż po historii @mila_87 to już sama nie wiem, co gorsze 😔
Trzymam za Ciebie mocno kciuki, żeby tym razem trafili Ci się dobrzy, empatyczni ludzie 💜
W Oświęcimiu miałam dwukrotnie aspiracje próżniowa. Przez mojego lekarza prowadzącego, nie wiem jak inni się zapatrują na to, ale po moich ostatnich doświadczeniach, chyba nikogo bym tam nie odesłała.10.2023->07.2024 ❤️Syn 3810g 41+3 SN
07.2025 💔 7+2
10.2025 💔 10+1 (kariotyp triploidalny) - 
                    
 
				
								
				
				
			


        

