W oczekiwaniu na poronienie
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyEwelcia!Dopiero teraz przeczytałąm wiadomość...
Byłam jeszcze raz na badaniu i tsh spadło do 1,89 .
Zrobiłam też ft3-2,90(norma 2-4,40) i ft4-1,04(norma 0,93 do 1,70) i przeciwciała anty TPO 5,20.
Myślę,że zrobię jeszcze za tydzień ten sam zestaw...bo jak to tak spadło,to zaraz się okaże,że spadło jeszcze poniżej normy...
Chociaż myślę,że w tym czasie co zrobiłam drugi raz badanie,to organizm doszedł do siebie,bo owulacja była,więc chyba ok -
nick nieaktualnyWitajcie, pozwolicie, ze sie wtrace Przeczytalam skrupulatnie cala rozmowe, od pierwszej do ostatniej strony. Wciagu tych 5-10 minut przezylam wszystkie emocje czytajac Wasza rozmowe. Byl placz, wzruszenie, usmiech, przygnebienie, bezradnosc, ale pojawila sie wlasnie odwaga i wiara. Naprawde dziwie sie, ze macie tyle sily i za to dla Was wszystkich tutaj ogromny szacunek z mojej strony. Od jakiegos czasu czuje tylko zwatpienie w to, ze w ogole moge zostac mama mojego aniolka. Wasze komentarze i te smutne i te wesole naprawde dodaja mi sily i checi o dalsze starania.
Dodi, nie jestem zadna specjalistka, ale uwazam, ze badnia ktore robisz, robisz slusznie. To jest cos pieknego, ze tak mozna troszczyc sie o cos, czego jeszcze nie ma, a w naszych serduszkach pojawilo sie jeszcze przed zaistnieniem. Dla tej fasolki warto sie nie poddawac :*
Buziaczki dla Was najdrozsze :*Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 lutego 2015, 00:44
fo09czka, Czarnaa94 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMlodaMama wrote:Witajcie, pozwolicie, ze sie wtrace Przeczytalam skrupulatnie cala rozmowe, od pierwszej do ostatniej strony. Wciagu tych 5-10 minut przezylam wszystkie emocje czytajac Wasza rozmowe. Byl placz, wzruszenie, usmiech, przygnebienie, bezradnosc, ale pojawila sie wlasnie odwaga i wiara. Naprawde dziwie sie, ze macie tyle sily i za to dla Was wszystkich tutaj ogromny szacunek z mojej strony. Od jakiegos czasu czuje tylko zwatpienie w to, ze w ogole moge zostac mama mojego aniolka. Wasze komentarze i te smutne i te wesole naprawde dodaja mi sily i checi o dalsze starania.
Dodi, nie jestem zadna specjalistka, ale uwazam, ze badnia ktore robisz, robisz slusznie. To jest cos pieknego, ze tak mozna troszczyc sie o cos, czego jeszcze nie ma, a w naszych serduszkach pojawilo sie jeszcze przed zaistnieniem. Dla tej fasolki warto sie nie poddawac :*
Buziaczki dla Was najdrozsze :*
A trzeba się zajać sobą,bo skoro lekarze mają Nas gdzieś,mówiąc,że poronienie to rzecz normalna,to nic innego nie pozostaje jak zająć się sama sobą...
Przykre to jest,bo nie tak powinno być-co mnie obchodzi,że większość kobiet przechodzą ciąże biochemiczne?
Liczy się przecież to,że właśnie ja ją przeszłam i wiem o tym!
Piszę to oczywiście w imieniu wszystkich
W tej chwili znów jestem w ciaży...chociaż nie nazywam to ciążą,bo zbyt mało mam wiary po tym co przeszłam...
Nie zdążyłam dostać okresu,od razu po poronieniu dalej się staraliśmy i znów od razu sie udało...
Nie chodzę na betę,bo to nie ma sensu-za duży stres,za dużo analizowania i zamartwiania.Robie sobie testy i porównuję,czy ciemnieją:)To wystarczy.
Byłam u gin jak tylko znów zobaczyłam dwie kreski,ale odesłała mnie-co oczywiste,bo nic nie zobaczy...jednak myślałam,że zrobi usg chociaż ze względu na to,że nie dostałam tego cholernego okresu...no nic...teraz idę do niej 23 lutego-chyba ,że do tego czasu dostanę "okres",na co jestem nastawiona,bo mało już we mnie wiary... -
dddodiii nie masz udostępnionego wykresu więc nie miałam jak Ci odpisać ale znalazłam Cię tutaj Zgadza się, ja też nie zdążyłam dostać @ po biochemicznej, od razu zaszłam w ciążę. Też byłam przerażona, od razu po pozytywnym teście poszłam do gina i dostałam duphaston na podtrzymanie. Pierwsze tygodnie były dla mnie mega stresem, dopiero po 13 tyg trochę odsapnęłam. A teraz moja Księżniczka urządza sobie tańce w brzuszku
Co do bety to Cię popieram, to tylko niepotrzebny stres, ja też nie robiłam Ale zacznij wierzyć że będzie dobrze! Wiem, że nie jest łatwo. Ja na początku co dzień miałam koszmary że poroniłam, że jestem w szpitalu. Wiadomo, różne myśli przychodziły ale starałam się je odpychać i myśleć pozytywnie bo to bardzo dużo daje Moja rada to znaleźć sobie jakieś fajne zajęcie żeby odciągnąć myśli i starać się nie stresować To najlepsze co teraz możesz zrobić dla maleństwa bo reszta niestety nie zależy od nas. Życzę Ci z całego serducha żeby się udało i trzymam kciuki Daj znać po kolejnej wizycie. Ja też mam wizytę 23 lutegodorbie lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDodi, co do lekarzy, to maja juz wyrobiona opinie- u nas pacjentow Rzeczywiscie nie moge zniesc, kiedy lekarz mowi: "poronienie to normalna sprawa". No szlak mnie jasny trafia kiedy to slysze, bo NORMALNE jest zajsc w ciaze i NORMALNE jest urodzic zdrowie dziecko(!) a nie poronienie. ehh..k*utasy..
Co do Twojej gin Dada- mysle, ze powinna zobaczyc ta fasolke. Chociaz, zeby sprawdzic czy w dobrym miejscu doszlo do zaplodnienia (we wczesnych tygodniach chyba tez mozna to zobaczyc?- jesli nie to wybaczcie za luki w wiedzy ). Ale i tak powinna chociazby dla zaspokojenie pacjentki "zagladnac"
Nie mysl o tym co bedzie, tylko popatrz co jest teraz!!! Udalo Ci sie w koncu! :* Wiele kobiet zamienilo by sie juz z Toba (oczywiscie bez zazdrosci!)
Trzymaj sie malenka i nie mysl o tym!!!
P.S. 23-lutego moje Kochanie ma urodzinki
Czarnaa94 lubi tę wiadomość
-
Ja też oczekuję na stratę moich maluszków
Tym razem się nie udało, jeden zarodek już przestał się rozwijać, a drugi to kwestia dni, w poniedziałek miał akcje serca taką jak moja, czyli 3x za wolną. Jezeli do piątku samoistnie się to nie rozwiąże, to mam w piątek rano pojechać do szpitala, chyba byłam na to przygotowana i gdzies czułam, że własnie tak to sie skonczy. Lekarz nie dał mi żadnej szansy na to, że coś z tej ciązy bedzie. Będę miec dwa aniołki w niebie, które będą strzec naszej trojki, dużo siły żeby to przetrwać, daje mi moja córka, cieszę się, że jest, ma się dobrze, a na rodzenstwo przyjdzie jeszcze czas, odczekamy kilka cylki i sprobujemy znowu. Lekarz powiedzial, że to nie jest nasza wina, po prostu czasami tak się dzieje i nie mamy na to wiekszego wpływu. Plan na kolejne miesiące to lepsze odzywianie, kwas foliowy codziennie i pozytywne mylenie, ze to juz nigdy nas nie spotka i kolejna ciaza zakonczy sie szczesliwie.dorbie lubi tę wiadomość
-
Ja dzisiaj na wizycie dowiedziałam się, że ciąża obumarła ;( mam 2 krwiaki i przez nie to wszystko ;/ jutro rano jadę do szpitala na wywołanie poronienia byłam na to przygotowana, lekarze nie dawali za dużo szansy i ja od 3 dni wiedziałam, że to koniec ;(
Aniołki 02.2015 8tc 02.2016 9tc 11.2016 -cb ;(
07.2016 bardzo złe wyniki u M - kuracja
MTHFR C677T homozygota, mutacja Leiden, mutacja w genie protrombiny i pai - taki mam piękny zestaw
-
MlodaMama dużo zależy od sprzętu jaki ma gin no i to też indywidualna sprawa kiedy coś widać na USG. U mnie dokładnie w dzień spodziewanej miesiączki były już 2 pęcherzyki ciążowe a sprzęt nie jakiś super ale też nie najgorszy. Fakt że w przypadku dodi ginka mogła chociaż spróbować podejrzeć
Agnieszka ja też miałam mieć bliźniaki, u mnie na szczęście jeden z maluszków przeżył. Bardzo bym chciała żeby u Ciebie zdarzył się cud i też tak było. Tak czy siak, przytulam Cię mocno bo doskonale wiem co czujesz.
Xaxa i Ciebie też tulę, trzymajcie się kochane...marzusiax lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAgnieszka wrote:Ja też oczekuję na stratę moich maluszków
Tym razem się nie udało, jeden zarodek już przestał się rozwijać, a drugi to kwestia dni, w poniedziałek miał akcje serca taką jak moja, czyli 3x za wolną. Jezeli do piątku samoistnie się to nie rozwiąże, to mam w piątek rano pojechać do szpitala, chyba byłam na to przygotowana i gdzies czułam, że własnie tak to sie skonczy. Lekarz nie dał mi żadnej szansy na to, że coś z tej ciązy bedzie. Będę miec dwa aniołki w niebie, które będą strzec naszej trojki, dużo siły żeby to przetrwać, daje mi moja córka, cieszę się, że jest, ma się dobrze, a na rodzenstwo przyjdzie jeszcze czas, odczekamy kilka cylki i sprobujemy znowu. Lekarz powiedzial, że to nie jest nasza wina, po prostu czasami tak się dzieje i nie mamy na to wiekszego wpływu. Plan na kolejne miesiące to lepsze odzywianie, kwas foliowy codziennie i pozytywne mylenie, ze to juz nigdy nas nie spotka i kolejna ciaza zakonczy sie szczesliwie. -
nick nieaktualnydddodiii, trzymam kciuki za Twoją ciążę Ta musi być
Ja własnie czekam na krwawienie, u mnie teraz jest 9 tydzien, zaridek nie rozwija się, ale obawiam się, że nie da rady samoistnie, a tak bym chciała. Mam dośc wysoką betę, mało spada i tylko plamienie było dziś. Jutro idę do lekarza, zobaczymy -
dorbie przykro mi u mnie podobna historia, tyle że ja już wtedy leżałam w szpitalu po plamieniach. Nie czekali aż oczyszczę się samoistnie i skoro już i tak leżałam tydzień to mnie wyczyścili i puścili do domu...
bądź dzielna!13.02.2015 - Aniołek (7tc)
21.01.2016 - P.
24.04.2017 - M.
-
ja chyba też dołącze do Was:( po raz 3.... pierwszą ciążę miałam wzorową i urodziłam ślicznego zdrowego synka, poród był długi bo 13,5 godzin a i tak zakończył się cc po którym rana nie chciała sie zagoic... jak synek skończył 1,5 roku postanowilismy postarac sie o rodzenstwo dla synka... udało sie w 4 cyklu.... byłam taka szczęśliwa ale niestety krótko, poroniłam w 8 tygodniu, pęcherzyk miał dziwne kształty, nie było zarodka, potem 3 miesiace później znowu test pokazał II kreski - cieszyłam sie tydzień czasu to był 6tydzień, a teraz czeka mnie to samo - jestem w 8 tyg a zarodka brak, robiłam bete i mam 21556 a po 24h 23924 czyli już obumiera.... jestem na luteinie, bromergonie, kwasie foliowym 5mg, a od 2 dni biore acard i clexane-zastrzyki w brzuch i widac ze nawet takie zestaw nie pomógł, może gdybym acard i clexane brała od poczatku ciazy to cos by z tego było a tak czeka mnie to co najgorsze.... ZNOWU.... dali mi czas do 4 marca, po tym dostane skierowanie....psychicznie juz nie wyrabiam, wychodzi na to że mój synek nie bedzie miał rodzeństwa.... i co ja mu kiedys powiem jak powie dlaczego jest sam i nie np braciszka???? nie mam sił już do walki.... beta mi pieknie rosła na początku ciąży bo o 200 a nawet 300% wiec wydawało sie ze tym razem bedzie ok....
-
Dorbie mialam łyżeczkowanie, bo po mimo tego, ze ciaza obumarla, nic sie nie dzialo, jestem juz ponad tydzien po zabiegu fizycznie idealnie, gorzej psychicznie
Aneczka mocno Ci przytulam, to straszne ze my kobiety, ktore bardzo chca dziecka, musza przechodzic takie cierpienia, mam nadzieje, ze Twoj synek bedzie mial rodzenstwo -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAgnieszka wrote:Dorbie mialam łyżeczkowanie, bo po mimo tego, ze ciaza obumarla, nic sie nie dzialo, jestem juz ponad tydzien po zabiegu fizycznie idealnie, gorzej psychicznie
Aneczka mocno Ci przytulam, to straszne ze my kobiety, ktore bardzo chca dziecka, musza przechodzic takie cierpienia, mam nadzieje, ze Twoj synek bedzie mial rodzenstwo