W oczekiwaniu na poronienie
-
WIADOMOŚĆ
-
maggda wrote:Ja dostalam tab po stwietdzeniu prze usg smierci malenstwa. Poronienie odbylo siepo 2godz od podania ale zabieg rowniez był.
Maggda,
Wróciłaś już do domu ze szpitala? -
maggda wrote:Tak o 20 mnie wypuscili. Jak mi ciezko wczoraj wieczorem rozmawialismy z mezei z wielkim smutkiem nie potrafimy zrozumiec dlaczego tak sie stalo skoro ja valy czas czulam sie swietnie.
Niestety tak to jest. Nie ma żadnych reguł. Nie ma znaków ostrzegawczych. Wszystko może wyglądać świetnie, a i tak zdarza się koniec taki jak u nas.
Mnie w pierwszej ciąży nawet przez myśl nie przeszło, że serduszko może przestać bić. Za trzecim razem już byłam na to wyczulona. -
Ja jestem w stanie zrozumieć przebolec swoja 1ciaze bo lekarz konowal nie widzial przy badaniu ciazy caly czas bralam tab anty pozniej mocny antybiotyk. Razem z mezem stwierdzilismy ze lepiej tak sie stalo niz patrzec co dziennie na cierpienie fzircka. Ale tej straty nie moge przeżyć czuje jedna wielka pustke czuje jak serce rozdziera bol i tęsknota za fasolka. Nawet nie jestem w stanie usmiechnac sie do coreczki.
-
Maggda bardzo mi przykro. Mnie tez nic nie bolalo..narzekalam na nudnosci, a teraz mi ich brakuje.
Nigdy nie bedzie z mojej strony zgody na to, ze natura daje nam dzieci, daje nadzieje..a potem bez mrugniecia okiem odbiera cel i motywacje do dalszej egzystencji.
Annak dziekuje, ze moglam z Toba porozmawiac. Dziekuje Ci bardzo. Nadal nie dowierzam. Momentami zastanawiam sie czy ta ciaze sobie wymyslilam? To takie nie realne, ze jest dziecko..a po chwili go nie ma.Tęsknie za Tobą moje Maleństwo -
Dziewczyny, czytam wasz wątek i dobrze wiem w jakim jestescie momencie.
Ale wiem tez ze z biegiem czasu powstaniecie do zycia, bo mi tez bylo ciezko i to dwa razy nie rozumialam dlaczego ja i co ze mna nie tak, zero checi do zycia.
Trzeba walczyc o swoje i wiem, ze wszystkim nam sie uda. Jest mnostwo takich przykladow na forum.
Wam tez sie uda, wyjsc z tego dolka i miec upragnione dziecko.
Trzymajcie sie! -
Tak NL, od razu po poronieniu 2 kwietnia. Nie doczekałam @, a tak naprawdę nawet nie sadzilam ze moze sie udac.
Dlatego tez jak tylko bedzie ie gotowe psychicznie to zacznijcie starania.
Oczywiscie ze nadal sie boje, ale na pewno ciaza mi pomogla pogodzic sie ze strata dwoch poprzednich.
Teraz dziekuje za kazdy dzien, ale mysle pozytywnie.
Trzymam za Was wszystkie kciuki!
M@linka lubi tę wiadomość
-
Dokładnie wazne jest pozytywne nastawienie. Ja po 1poronieniu od poczatku wiedzialam ze odczekamy z m 6msc i zaczniemy starania o drugie. Nie myslalam o tym co bylo tylko o tym jak to bedzie po narodzinach. A teraz mam metlik bo tak pragne dzieci ze od razu bym chciala zajsc ponownie ale w parze z tym idzie ogromny lek i przerazenie ze znowu stracimy nasze malenstwo.
-
Właśnie przeczytałam cały wątek i tak strasznie mi smutno. To okropne, że aż tak wiele z nas musiało przez to przejść. Ja właśnie czekam na poronienie. Hcg spada bardzo powoli ze 113 na 106(w ciągu 48godzin). W takim tempie to nie wiem kiedy będzie krwawienie, a nie wiem jak długo jestem w stanie psychicznie jeszcze wytrzymać. Starałam się o tą fasolkę dwa lata,a pierwszy sukces ma taki finał. Czuję pustkę w środku, i choć wiem, że brzmi to może strasznie bezdusznie, ale świadomość, że noszę w sobie martwy zarodek dobija mnie psychicznie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 września 2015, 18:47
-
Hej czy jest tu ktoś, kto tak jak ja czeka na poronienie? u mnie minie jutro tydzień od feralnego usg na ktorym okazało sie, że ciąża zatrzymała się na 3-4 tygodniu i widać sam malutki pęcherzyk ciążowy, beta zaczęła też slabo przyrastać. na razie nawet nie plamię. Dostałam skierowanie do szpitala ale cały czas liczę na to, że samo się oczyści. Lekarz nie powiedział mi, dokładnie kiedy mam się udać do szpitala.
-
Jestem załamana - chciałabym mieć to już za sobą...nie chcę teraz do szpitala
Nie mam dobrego lekarza jeden mnie zostawił ze skierowaniem do szpitala i nie poinformował kiedy najlepiej byłoby tam się udać. Dzwoniłam na ginekologię czy mogę jak mam skierowanie przyjść tam kiedy chce to mnie opiórkał lekarz, żebym ich czas szanowała wyc mi się chce.
-
M@linka,trzymaj się,ja przez tydzień żyłam ze świadomością,że i tak muszę iść..bo i tak raczej wyjścia nie ma,i tak bym nie zaczęła krwawić,chyba taka moja uroda,w pierwszym poronieniu nosiłam 3,5 tyg martwą ciążę..byłam oczywiście w nieświadomości mojej tragedii..a do szpitala przyjęli mnie już z gorączką,co jest bardzo niebezpieczne.
Kochana spakuj się i idz najlepiej rano do szpitala,będziesz miała to już za sobą,powinnaś wyjść tego samego dnia
Wiem co czujesz,ja już jestem 2tyg.po,nadal mi ciężko..
Ale chcę próbować dalej,chcę być mamą,zobaczysz,że jeszcze nam się uda
-
Hej dziewczyny,
jestem tu nowa.
Tydzień temu dowiedziałam się, że moja ciąża się nie rozwija. Pusty pęcherzyk. To był 8 tydzień. Nie miałam krwawień, bólów, gorączki - nic. Lekarz poradził, aby w związku z brakiem dolegliwości poczekać aż organizm sam się oczyści. Więc czekam. Już od tygodnia. Nadal nie zobaczyłam ani kropli krwi. Brzuch też nie boli. Fizycznie czuję się dobrze, gorzej psychicznie. Dobija mnie to czekanie. Chyba powoli godzę się już z myślą, że tym razem się nie udało. Może stwierdzicie że jestem nieczuła ale nie uważam się za "Aniołkową mamę", może dlatego że nie zobaczyłam zarodka ani serduszka. Poza tym, takie myślenie chyba mi pomaga. To co teraz czuję to gniew i silne poczucie niesprawiedliwości.Płaczę ciągle z tej bezsilności. Siedzę w domu i czekam. Ale wiem, że to wszystko minie. Tylko chcę, aby to się już skończyło. Czekanie na poronienie to jak czekanie na wyrok. Tragedia. -
nick nieaktualnywitajcie, chcialabym sie podzielic moja historia poronienia. jezcze pamietam jak niecale 3 miesiacy temu dzielilam sie z oczekiwaniami na pozytywny wynik testu ciazowego. obecnie mieszkam w anglii, tutaj pierwsze rutynowe usg robi sie ok 12 tygodnia ciazy , tak tez mialam, data byla ustalona na czwartek, a wczesniej w niedziele zaczelam plamic, na jasnorozowo, potem na brazowo, nie czulam zadnego bolu, zadzwonilam oczywiscie ja jakis numer alarmowy, zeby sie porozumiec czy mam powody do obaw, czy jechac do szpitala, konsultowalam sie tez z moaja mama pielegniarka, a ta jeszze ze znajoma polozna w polsce-nie powinnam sie niczego obawiac, to bywa normalne. Jednak nadeszedl czwartek,termin pierwszego upragnionego usg, bardzo chcialam zobaczyc dziecko, niestety ku mojemu zdziwieniu i mojego meza (gdyz usg bylo robione brzusznie) nic nie ujrzelismy na monitorze, strasznie sie przestraszylam, maz wtedy mocno chwycil mnie za reke-wtedy pomyslalm ze to juz koniec, grunt zapadl mi sie pod nogami, polozna spytala, czy moze mnie zbadac dopochwow, bo widzi nierywazny obraz, zgodzilam sie bez wahania, zadala mi pytanie kiedy zroblam test ciazowy, powiedzialam ze po dacie spodziewanej miesiaczki nawet dwa testy z kilkudniowym odstepem bo nie dowierzalam, ze wkoncu nam sie udalo, zapytala w ktorym jestem tygodniu, mowie, ze polozna wyliczyla ze to mial sie zaczac 12 tydzien, zwariowalam jak uslyszalam informacje, ze wyglada moj zarodek, czy plod na 5-6 tydzien. Nie bylo nic widac, zadnych wytworzonych narzadow, ani serca, ani nic, jakies tylko jakies kropki:( nie wiem..., zapytalam wprost czy to poronienie, ona powiedziala, ze z jej doswiadczenia na to wyglada, ze rozwoj zatrzymal sie na 5-6 tygodniu...zawolala jeszcze jedna polozna na konsultacje i zeby ona mnie zbadala... potwierdzilo sie...wpadlam w szal...zostalam zaprowadzona z mezem do specjalnego pokoju, gdzie moglam sie wyplakac do woli i tam czekalam na lekarza, dosyc dlugo to trwalo,chyba omawiali moj przypadek...,lekarka powiedziala,ze jest podejrzenie ciazy blizniaczej, ale nie mozna tego do konca stwierdzic, gdzyz jest za wczesnie, musza zrobic kolejne usg za tydzien sprawdzic, czy cos rozwoj sie posunal czy nie, ja juz chcialam od razu usuwac, od razu na zabieg, myslalam co mi da to czekanie tydzien?przeciez to nic nie zmieniloby nagle? ale takie sa ponoc procedury,ze bywaly przypadki ze poronienie , a cos zaczelo sie rozwijac,po pierwszym usg dalej plamilam, czasem jakies nitki skrzepow wychodzily,a po 5 dniach od pierwszego usg dostalam krwawienia,krwawienie wygladalo jak normalny okres, nie czulam specjalnego bolu , takie jakby uklucia, czasem wieksze, czasem mniejsze oraz zaczely ze mnie wychodzic malutkie skrzepiki,,,we wtorek wyszly ze mnie 3 male skrzepiki okragle wielkosci moze troche wiekszej jak glowki szpilki, czulam dalej klucia. Jadac na powtorne usg czulam sie jakbym jechala na skazanie, na wyrok ktory itak wiem jak sie skonczy,potwierdzilo sie... poronienie, dostalam ulotke o metodach, dezycje moge podjac w kazdej chwili, zadzwonic do szpitala na co sie zdecydowalam i zmienic zdanie rozwniez, jesli bede chciala nagle np miec zabieg,mam do wyboru 3 metody: naturalnie, tabletki albo zabieg, na poczatku strasznie chcialam zabieg, ale teraz, skoro zaczelam krwawic i pytalam lekarki czy to krwawienie to moze byc znak ze zaczelam sama sie oczyszczac, mowi ze tak, pomyslalm ze dam sobie szanse, 2 tygodnie, po tym czasie moge oczywiscie zdecydowac, jesli dalej cos bedzie to na zabieg albo tabletki. narazie krwawie jakbym miala okres, nie jest to takie intensywne krwawienie jakieo sie spodziewalam, ale czasem mam takie mini skurcze, albo takie glebokie uklucia, tabletek jeszcze nie bralam bo jest to do zniesienia, wczoraj troche mnie brzuch pobolewal, dzisiaj widze ze nie krwawie, tylko mam plamienie raczej, nie wiem czy to tak ma byc? czy bedzie to tak partiami na spokojnie ze mnie schodzic? czy ktoras tak z was miala? troche sie boje, a zarazem chce dac szanse organizmowi. wiecie do bylo dla mnie najgorsze? to ze tak naprawde nie dowierzalam, ze bylam w ciazy, bo mowilam ze nie uwierze, dopoki nie zobacze na usg dziecka, albo brzucha ktory bedzie pozniej rosl... i nie zobaczylam nic... wiec tak naprawde nawet nie poczulam realnie, ze wtej ciazy bylam:( czujse sie jakbym byla w jakims koszmarze, ze to nie dzieje sie teraz, chyab ejstem jeszcze w szoku, moze za jakis czas ockne sie co tak naprawde sie stalo. plakac placze dalej, juz mniej, ale jak otym pomysle, albo otym pisze ,mowie komus to ze lzami w oczach, nie da sie inaczej. Pozdrawiam was wszystkie serdecznie.