Zaczynamy- pocztakujace wracaja do staran od Nowego Roku
-
WIADOMOŚĆ
-
Witam Jednataka!
Bardzo mi przykro z powodu tego co cię właśnie spotyka. Życzę bardzo dużo siły bo na pewno czeka cię ciężki czas ale wierzę że i dla ciebie zaświeci słońce. Każda z nas na tym wątku przeżyła stratę - jedne wcześniejszą, inne późniejszą, więc wiem co czujesz. Przytulam bardzo mocno!10tc [*] 13.02.15 Nigdy Cię nie zapomnimy.
-
Ja mam od wczoraj napady strachu, że znowu będzie źle, że może już jest źle, a ja po prostu o tym nie wiem... To moja największa obsesja, że znowu się coś stanie, a ja przez całe tygodnie nie będę o tym wiedziała i cieszyła się z ciąży, której już nie ma... W mojej pierwszej ciąży moje maleństwo zasnęło na przełomie 7/8 tygodnia, ale dowiedziałam się dopiero w 10tc Jakbym mogła, latałabym teraz codziennie na betę, a później podłączyłabym się do USG 24h na dobę 7 dni w tygodniu. Tłumaczę sobie, że nie mogę tak wariować, ale jak nadchodzą takie momenty, zupełnie sobie nie radzę z tym strachem
Dziewczyny, co u Was działało na takie momenty paniki?
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
nick nieaktualny
-
Ja starałam sobie mówić, że nie mam na nic wpływu. Że to nie ja daję i odbieram życie. Że chociaż przepłakałabym i przemartwiłabym się całe dnie to i tak nic to nie da. Nie ukrywam, że duże ukojenie dawała mi modlitwa. Całkowicie w tej kwestii zaufałam Bogu i to pomogło mi przetrwać najbardziej stresujące tygodnie. Zresztą dla mnie każdy tydzień był stresujący: na początku bałam się żeby nie poronić, potem około 20-30 tygodnia żeby przedwcześnie nie urodzić. Teraz gdy moja Zosia jest na tyle duża że może się śmiało rodzić to boję się węzła na pępowinie, albo nagłego odklejenia łożyska albo innych nieszczęśliwych wypadków. Strach jest cały czas, ale gdy tylko czarne wizje mnie nachodzą to natychmiast je przepędzam, nie dopuszczam aby mną zawładnęły, nie rozmyślam nad nimi. Musi być dobrze!
lucy1983 lubi tę wiadomość
10tc [*] 13.02.15 Nigdy Cię nie zapomnimy.
-
Ja starałam się po prostu nie myśleć. Wierzyć z całych sił, że będzie dobrze. Najgorsze były noce, gdzie już nic nie miałam do zrobienia, a włączało się myślenie. Starłam się za wszelką cenę myśleć o czymś inny. Modliłam się i modlę o ten mój Skarb i to też bardzo pomaga. Potem kupiłam detektor i w chwilach paniki słuchałam serdunia i to mi bardzo pomagało, ponieważ wiedziałam, że żyje. Taki ogromny strach czułam do 20 tc. Potem już mniejszy, myślałam- jestem już troszkę dalej niż byłam z Mają. Teraz szczególnie gdy Hubi dokazuje jak właśnie w tej chwili mniej się boję. Ale niestety strach nigdy do końca nie znika.
Kochana po prostu za wszelką cenę staraj się nie myśleć o najgorszym. Wiem, że to trudne, ale się udaje. W chwilach paniki powtarzaj sobie, że będzie dobrze, że musi być dobrze.Uwierz w swojego Bąbelka, że jest silny, że da radę. -
Dzięki za rady i zrozumienie, dziewczyny!
Tulisiu, ja niestety ciągle czuję wewnętrzny opór przed zaufaniem Bogu i jest mi z tym bardzo źle Tak bardzo modliłam się w jednej i drugiej ciąży, z wiadomym rezultatem i strasznie sparzyło mnie to doświadczenie. Mam myśli, że skoro Bóg nie wysłuchał mnie wtedy, to jak mam wierzyć, że tym razem moje prośby Go poruszą? Nie ma we mnie na tym etapie ufności
Mysiu, sama myślę o zakupie detektora na późniejszym etapie. Od którego momentu można go używać?
Mamo_Mai, książki, filmy i praca to teraz błogosławieństwo - wszystko, byle nie myśleć za dużo!
Cieszę się bardzo, że jestem tu na forum, bo tu przynajmniej znajduję zrozumienie. Nawet moi rodzice, choć sami przeżyli dwa poronienia, mówią mi tylko, że wszystko będzie dobrze i mam się nie stresować, bo to szkodzi dziecku. Nie jest to ich intencją, ale odbieram niektóre ich wypowiedzi jak obarczanie mnie winą za moje drugie poronienie i wtedy wszystko się we mnie gotuje. Chyba w końcu kogoś pogryzę, jak jeszcze raz usłyszę "teraz wszystko będzie dobrze, o ile nie będziesz wariować" albo "martwię się tylko o twoją psychikę". Tu na forum przynajmniej czuję się normalna Tak więc wielkie dzięki dla Was wszystkich, dziewczyny, za Wasze wsparcie!!!
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
Ja używałam detektora od ok 11tc i działał naprawdę uspokajająco. Słucham serduszka tylko przez chwilkę, żeby się upewnić, że Maluszek jest i ma się dobrze.
Ludzie chyba nie wiedzą co mówić w takiej sytuacji i dlatego mówią takie denerwujące banały. Dlatego lepiej nie rozmawiać z nimi o ciąży. Ja właśnie dlatego tak długo nikomu nie mówiłam, że spodziewamy się Maleństwa. I większość rodziny nadal nie wie. Właśnie dlatego, żeby nie słyszeć: Teraz już będzie dobrze. Ja wierzę z całych sił, że będzie dobrze, ale nie chcę słyszeć tego jako oklepanej formułki, którą się mówi po to, żeby w ogóle coś powiedzieć.
-
Kehlana ja też tak średnio z bogiem, chociaż faktycznie jak zaszłam w ciążę byłam w kościele na rozmowie z panem bogiem. Nawet nie była to rozmowa a błaganie aby tym razem pozwolił mi zostać matką.
Wszystkie tu rozumiemy co czujesz i dla nas strach o ciążę i dzidziusia to już pozostaje i zawsze gdzieś w głowie siedzi. Dużo daje jak uwierzysz w swojego skarba i odwracanie uwagi typu filmy etc.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 lutego 2016, 19:20
-
Kehelana
rady dziewczyn są bardzo dobre - popieram wszystko co mówią, i tak jak Tulisia, dokładnie czuje to samo, najpierw strach poronienia i obumarcia płodu - tu detektor ratuje mi życie, bo zwariowałabym!
Teraz boję się jeszcze obumarcia i zaczynam bać się skurczy i przedwczesnego porodu, potem na pewno dojdą nowe shizy, niestety my matki tak mamy!
Mi też pomaga modlitwa, jedynie w niej znajduje ukojenie mojego strachu i paranoi.
A detektor kupiłam w ok 11t3dc, zaczełąm od 11+4 dwa razy nie znalazłam, czyli od 12 tc odnajdywałam już tętno, do dziś 2xdziennie podsłuchuje, choć próbowałam raz dziennie, ale na razie za bardzo się stresuje, wiec wole 2xdziennie po 15sekund podsłuchać króciutko niż stresować siebie i dziecko.
Niektóre dziewczyny piszą, że boją się detektora bo co jak pewnego dnia nie usłyszą tętna???
Wiec trzeba spokojnie odłożyć i poszukać za godzine/dwie, lub np na nast dzień, na spokojnie!
Na pewno zestresowało by mnie to bardzo, ale nie myślę o tym poprostu.
Jedyne co pomaga to usg - góra 24h po jestem spokojna
Detektor i modlitwa - to mi najbardziej pomaga
-
Kehlana, ja przed pierwsza ciążą byłam bardzo średnio praktykująca, potem po stracie sytuacja się jeszcze pogorszyła, strasznie się buntowałam przeciw temu co nas spotkało, mimo moich gorących modlitw o zdrowie dla pierwszego dzieciątka. Lecz potem cos się we mnie zmieniło, pogodziłam się ze wszystkim i tak jakby już za wczasu prosiłam o zdrowie dla przeszłego dzidziusia. Każdy musi po swojemu poukładać sobie sprawy z Panem Bogiem, nie ma na to jednej, prostej recepty.10tc [*] 13.02.15 Nigdy Cię nie zapomnimy.
-
Dziś zaczynam 17 tc (leci 16 tydzień) bardzo się cieszę, to już 40% ciąży za mną
Córka dziś kończy 13 lat
Mąż pieczę jej pizze - jej ulubione danie, na niej bedą świeczki
( za ciastami nie przepadamy )
A tort będzie jak rodzina przyjedzie za 2 tyg na impreze urodzinową.
Dziś mam jakieś kłócia w podbrzusza, bóle w boku i bóle krzyża, uroki ciąży, ale tylko, żeby dobrze było to wytrzymam wszystkokehlana_miyu, Tulisia, Mysia 15 lubią tę wiadomość
-
to co piszecie oddaje to, co myślę
ja obecnie przeżywam fazę buntu na Pana Boga, nie rozumiem czemu tak sytuacja mi się przytrafiła. W ogóle nie powiedziałam jeszcze nawet mojej mamie.. Też mam mętlik w głowie, bo wciąż czekam na naturalne poronienie mojego pustego jaja (10tc) i nie wiem czy nie lepiej byłoby jednak iść do szpitala po tabletkę i zakończyć ten etap...
Jak na złość pojechałam dziś rano do labolatorium i pomylili się- zrobili mi total hcg zamiast beta hcg i wyniki nie są miarodajne mój lekarz chciał dla 300% pewności jeszcze raz powtórzyć betę, bo ta niestety wolno, ale rośnie, a tu taki błąd.
Dziewczyny, które spodziewacie się już maluszków- przed Wami przepiękny czas z resztą...przed każdą z nas piękny czas, tylko w swoim czasieCóreczka 06.05.2014
Synek 03.07.2017 -
Jednataka, ale masz chociaż drobne plamienia lub krwawienia? Jakieś oznaki że coś się zaczyna dziać i czekasz na kontynuację czy w ogóle nic?
Naprawdę szczerze ci współczuję. Ja plamiłam bardzo często przez pierwsza, straconą ciążę i lekarz kazał mi przyjechać do szpitala jak się rozkręci na dobre, ale powiedział tez że nie później niż za 4 dni. Zaczęło się samo wcześniej. Ty masz jakiś maksymalny czas dany przez lekarza w którym będziesz czekać na poronienie?10tc [*] 13.02.15 Nigdy Cię nie zapomnimy.
-
Tulisia, niestety nic, a nic się nie dzieje. Do tego rośnie pęcherzyk, a w nim dalej pustka, takim to jestem ewenementem, w srodę moze czegoś wiecej się dowiem... Żadnych bóli, nic, "idealna" ciąża...
Umówiłam się z lekarzem na 2 tygodnie czekania, a potem tabletki, chcę za wszelką cenę uniknąć łyzeczkowania, i tak już jestem po cesarce... Mówił,ze moze nawet spróbuje przekonać ordynatora na danie mi tabletki do domu. a jak Ty się czujesz na końcówce?Córeczka 06.05.2014
Synek 03.07.2017 -
jednataka
współczuje
mi nikt nie dał szansy, tylko z góry -jutro rano zabieg, koniec, kropka.
w sumie to nie wiem jak lepiej, może samoistnie bo nie ma zrostów na macicy i można szybciej się starać.
ale to pewnie, że w jaju nic nie ma?
nie chce Ci robić nadziei ale cuda też się zdarzają - znam takie przypadki
jedna dziewczyna za moją namową pojechała do szpitala, niby na "łyżeczkowanie", a wiem, że przed łyżeczkowaniem kilku lekarzy robi usg (mi 3 w tym ordynator) i stwierdzają czy na pewno, jak coś nie tak to jeszcze beta, było to w Wigilię i okazalo się, że dzieciątko młodsze o 7 dni!!! ale żyje i ma się dobrze, a też nie widzieli go na usg wcześniej...
Do tej pory jest super, już nadgoniło i dla mnie to był Cud Wigilijny
Tobie też życzę cudu, jeśli nie teraz to szybko nowej zdrowej ciąży