Zaczynamy- pocztakujace wracaja do staran od Nowego Roku
-
WIADOMOŚĆ
-
To jest największy problem - jak wrzucić na luz i nie myśleć o tym, skoro cały czas myślę?
Chociaż mój mąż pomaga mi w tym jak może, nikt tak jak on nie potrafi odwrócić mojej uwagi od moich rozkminek:Dmeeegi1771 lubi tę wiadomość
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
kehlana_miyu wrote:Kejt, ujęłaś dokładnie to co czuję - bycie w ciąży było takie cudowne i kontrast z tym, co czułam po stracie tak drastyczny, że niczego nie pragnę tak bardzo jak wrócić do tej radości sprzed utraty.
Kehlana, dokładnie tak. Coś odebrano nam nagle i dlatego oczekujemy, że równie szybko zostanie nam to przywrócone.
ja nie miałam żadnych objawów. Po stracie ciąży bardziej czuje, że w niej byłam niż podczas jej trwania. ironia.Jak pożegnać się z kimś, kto odszedł bez pożegnania?
W 2015 zostaniemy szczęśliwymi rodzicami
Aniołek 17.12.2014 -
Witam wszystkie dziewczynki.
Jangwa_maua uda się w kolejnym cyklu nie martw się. U mnie też w pierwszym się nie udało starałam sobie to wyjaśni tak ze widocznie dzidzi nie miałaby dobrych warunków do rozwoju i lepiej poczekać niż przechodzić przez to samo.
Tak wchodzę i czytam co tam u Was czekam na wieści bo tyle testujacych teraz kciuki zaciśnięte :*
Mnie zaczęły męczyć nudności od kilku dni. Czuje się jak na kacu no nie jest to fajne ale wszystko się zniesie dla maleństwa. Jutro usg o 14.30. Trzymajcie kciuki*Kejt*, slomkaaa lubią tę wiadomość
-
Oddałabym wszystko aby męczyły mnie mdłości ... mogę całe 9 miesięcy być nie do życia tylko aby urodzić zdrowe maleństwo .. . No mam nadzieję,że w tym cyklu się uda ... . Oby wszystko na USG było w porządku kciuki oczywiście będą trzymane
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2015, 10:51
Lili30, slomkaaa lubią tę wiadomość
-
Powiem Wam kochane, że ja po trzech startach nabrałam wielkiej... hmmm chyba pokory... Dziecko nie jest dla nas nagrodą, nie jest dla nas czymś co nam się niezaprzeczalnie należy, nie dostajemy go ot tak bo go chcemy, czekamy i staramy się o nie, to tak nie działa... Czasem wiele czasu potrzeba, aby pewne rzeczy poukładać i nauczyć się cierpliwości, która z resztą potem przydaje sie w wychowaniu dzieci, czasem potrzeba czasu aby może coś zmienić w sobie czy w życiu?. Logiczne jest że chce się zapełnić pustkę - dziurę brutalnie wyrwana w sercu, ale warto tez zastanowić się "Czy mam siłę by unieść jeszcze porażkę jeśli ona się zdarzy?" Nie jestem pesymistką, choć te słowa może tak zabrzmią, ale wiem jakim brzemieniem była 1 strata, a jakim brzemieniem są 3 starty w krótkim okresie czasu... Oczywiście musimy myśleć pozytywnie, ale zmierzam do tego, że czasem organizm nie jest gotowy na kolejna ciąże, a czasem psychika nie pozwala na to. Trzeba skupić się na tym co tu i teraz na codzienności, relacjach z najbliższymi i robić wszystkie te rzeczy których po urodzeniu naszych skarbów już dłuuuuugo nie będziemy robić... Róbcie jak najwięcej dla siebie a reszta sama przyjdzie Serio
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2015, 10:55
3 Aniołki w niebie
-
Pszczoła Mam to samo dosłownie jak na kacu e nie ciągle tylko chwilami kciukaski mocno zaciśnięte Kochana ,czekamy na dobre wieści !
Widzę wszystkie jesteśmy tego zdania ,że przetwarzanie wszystko aby szczęśliwie donosic dzidziusia przez 9 miesięcy ehh My to się Mamy -
Megi ja tez nie cały czas ale już np wczoraj było częściej niż przedwczoraj. Jak otworzyłam lodówkę i poczułam zapach kiełbasy która ogólnie Lubie to biegiem do łazienki ale nic z tego nie wyszło także póki co bez wymiotów a jeśli trzeba będzie to i to się zniesie ja tempki nie mierzyłam nigdy. Ale jutro będzie dzień. Mam nadzieje ze szczęśliwy. Normalnie to bym z mężem winka się napila no a tak wycisne sobie sok oby oby tak było Megi a u Ciebie dzidzi miało 2,5 i jaki wiek ciąży lekarz wyznaczył ?
-
pszczoła10 wrote:Witam wszystkie dziewczynki.
Jangwa_maua uda się w kolejnym cyklu nie martw się. U mnie też w pierwszym się nie udało starałam sobie to wyjaśni tak ze widocznie dzidzi nie miałaby dobrych warunków do rozwoju i lepiej poczekać niż przechodzić przez to samo.
Tak wchodzę i czytam co tam u Was czekam na wieści bo tyle testujacych teraz kciuki zaciśnięte :*
Mnie zaczęły męczyć nudności od kilku dni. Czuje się jak na kacu no nie jest to fajne ale wszystko się zniesie dla maleństwa. Jutro usg o 14.30. Trzymajcie kciuki
Trzymam mocno kciuki Kochana! Wszystko bedzie dobrze!!!!!!
Fasolka 9tyg (24.12.14)
-
nick nieaktualny
-
Moje Drogie,
ja staram sie zrobic to co w mojej mocy by pomoc losowi i ufam, ze tam na gorze Ktos wie co jest dobre i w ktorym momencie.... Staralam sobie wytlumaczyc, ze ta strata widocznie ma jakis sens, ze tak mialo byc. Zaakceptowalam to.... ale nie poddaje sie w staraniach. Powiedzialam sobie: musze zrobic wszystko co w mojej mocy i reszta nie zalezy ode mnie. Malenstwo jest cudem zycia, ukoronowaniem milosci, jest darem...tym najwiekszym. Nie jest dla mnie wypelnieniem jakiejs luki, jest dopelnieniem mojej rodziny.
Nie wiem czy jestem gotowa na ewentualna druga strate. Nie bylam gotowa na pierwsza ale mysle, ze godnie ja przezylam i zaakceptowalam. Wczesniej pare miesiecy nie robilo mi roznicy... teraz biorac pod uwage, ze sytuacja moze sie powtorzyc... robi roznice. Ale nie mysle negatywnie. Wrecz przeciwnie, wierze caly czas, ze bedzie dobrze i bede doswiadcze Happy Endu .... bo wierze rowniez w moc pozytywnego myslenia. Marze by jak najszybciej przytulic owoc naszej milosci i dac mu wszystko co moge... nie uda sie w tym miesiacu,... moze w nastepnym..
Pamietacie co napisalysmy na poczatku stycznia? To jest nasz rok i spelnia sie nasze marzenia
Buziaki dla kazdej z Was
Kejt, kiedy zaczynasz aktywne dzialania? Chyba juz na dniach?meeegi1771 lubi tę wiadomość
Fasolka 9tyg (24.12.14)
-
Rachele wrote:Moje Drogie,
ja staram sie zrobic to co w mojej mocy by pomoc losowi i ufam, ze tam na gorze Ktos wie co jest dobre i w ktorym momencie.... Staralam sobie wytlumaczyc, ze ta strata widocznie ma jakis sens, ze tak mialo byc. Zaakceptowalam to.... ale nie poddaje sie w staraniach. Powiedzialam sobie: musze zrobic wszystko co w mojej mocy i reszta nie zalezy ode mnie. Malenstwo jest cudem zycia, ukoronowaniem milosci, jest darem...tym najwiekszym. Nie jest dla mnie wypelnieniem jakiejs luki, jest dopelnieniem mojej rodziny.
Nie wiem czy jestem gotowa na ewentualna druga strate. Nie bylam gotowa na pierwsza ale mysle, ze godnie ja przezylam i zaakceptowalam. Wczesniej pare miesiecy nie robilo mi roznicy... teraz biorac pod uwage, ze sytuacja moze sie powtorzyc... robi roznice. Ale nie mysle negatywnie. Wrecz przeciwnie, wierze caly czas, ze bedzie dobrze i bede doswiadcze Happy Endu .... bo wierze rowniez w moc pozytywnego myslenia. Marze by jak najszybciej przytulic owoc naszej milosci i dac mu wszystko co moge... nie uda sie w tym miesiacu,... moze w nastepnym..
Pamietacie co napisalysmy na poczatku stycznia? To jest nasz rok i spelnia sie nasze marzenia
Buziaki dla kazdej z Was
Kejt, kiedy zaczynasz aktywne dzialania? Chyba juz na dniach?
Mam wiele podobnych odczuć, również uważam że pozytywne myślenie w jakiś sposób może kształtować nasz los. Zmierzałam jedynie do tego, że nie można się całkowicie zatracać w tych naszych staraniach ponieważ odbija się to na naszym samopoczucie, relacjach z partnerem, całe życie jest podporządkowane staraniom, nie ma w tym wszystkim spontaniczności. Poronienia dały mi możliwość zbudowania niesamowitej więzi z partnerem, sprawiły, że zatrzymaliśmy się nad naszym życiem. Czułam się źle z poczuciem, że nie mogę z jakiegoś powodu dać dziecka mojemu mężowi, wtedy dojrzeliśmy do adopcji i nawet jeśli będziemy mieć swoje biologiczne dziecko to wiem, że jeśli tylko nie będzie przeciwskazań prawnych i materialnych to adoptujemy dziecko. Często pytałam Boga DLACZEGO? Teraz poniekąd czuję gdzieś w głębi serca że nawet te dramaty jakoś poukładały nasz życie, nasze małżeństwo i wiem że jesteśmy silni jak nigdy i gotowi na wszystko... A Bóg jesli będzie chciał da nam upragnione dziecko, my po prostu cierpliwie na nie czekamy i wierzymy że prędzej czy później będzie nas więcej niż dwoje.
Ale martwi mnie tez jak wiele takich sytuacji kończy się dramatami- rozwodami, kryzysami, depresjami, załamaniami i to są fakty... Ciężko jest odzyskać spokój i stanąć mocno na nogach.
Każdej z Was życzę wiele sił, spokoju, zrozumienia sytuacji w jakiej stawia nas Bóg i pięknego HAPPY ENDU!!!Rachele, jangwa_maua lubią tę wiadomość
3 Aniołki w niebie
-
nick nieaktualny