Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
annak wrote:Kamma,
A o co chodzi? Bo ja nie łapię.
Co "dupa"? Że nie ma wyników, czy wynik negatywny?
Jak to, nie wiesz jaki wynik? To mama odebrała czy nie?
Piszesz zagadkami...
Kamufluje sie w robocie pisząc, siedze jak w boksach dla koni tkaie stanowiska mamy... korpo
Odebrala napisala ze dupa tak wiec nie udalo się...
eh..Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 11:28
05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
nick nieaktualnyKamma, szkoda, że mama nie napisała liczby. czytam, że piszesz ciągle ile tej luteiny brać, ale SKĄD MY MAMY WIEDZIEĆ? To lekarz ci powinien powiedzieć. Zadzwoń do niego i zapytaj.
Promyczek, M@linka, Jacqu - tylko już wiem, że na tym ciążowym L4 będę kłębkiem nerwówOczywiście, że nigdy zwolnień nie nadużywałam! Jak dziecko miałam chore to też babciom podrzucałam, jak moja mama nie mogła, to do miasta do drugiej babci wiozłam na cały tydzień pracy, wręcz teściowa mi z małą do lekarza chodziła i na kontrole też, bo ja nie chciałam robić nieobecności w pracy.
Poczułam się teraz bardzo, bardzo źle...I ja jeszcze jakieś skrupuły co do mojej nieobecności w tym tygodniu miałam, a oni jak oszusta traktują ;(
-
ok.
Elaria wrote:Kamma, szkoda, że mama nie napisała liczby. czytam, że piszesz ciągle ile tej luteiny brać, ale SKĄD MY MAMY WIEDZIEĆ? To lekarz ci powinien powiedzieć. Zadzwoń do niego i zapytaj.
Promyczek, M@linka, Jacqu - tylko już wiem, że na tym ciążowym L4 będę kłębkiem nerwówOczywiście, że nigdy zwolnień nie nadużywałam! Jak dziecko miałam chore to też babciom podrzucałam, jak moja mama nie mogła, to do miasta do drugiej babci wiozłam na cały tydzień pracy, wręcz teściowa mi z małą do lekarza chodziła i na kontrole też, bo ja nie chciałam robić nieobecności w pracy.
Poczułam się teraz bardzo, bardzo źle...I ja jeszcze jakieś skrupuły co do mojej nieobecności w tym tygodniu miałam, a oni jak oszusta traktują ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 11:36
05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Elaria ja po takiej akcji tym bardziej nie miałabym skrupułów. Tylko kurna nie wiadomo kiedy na to zwolnienie iść bo nie wiadomo jak ciąża się rozwinie. Mnie się tak ułożyło, że te najbardziej newraligczne miesiace ciazy przypadły akurat na wakacje a po wakacjach zaraz drugi trymestr, to też oczywiście żadna gwarancja tego jak długo bede na L4 ale jakoś poczułam się pewniej.
-
Bym chyba wypięła na nich pupę dalej delikatnie mówiąc, Elaria
Człowiek uczciwie pracuje, jak sama piszesz, a oni traktują Cie przy pierwszej lepszej okazji jak złodziejaM@linka lubi tę wiadomość
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Elaria nie mozesz sie denerwowac kazda pierdoła.,tym bardzie w Twoim stanie
spróbuj wyluzowac troszke.. ja mnie cos tam mnie spotyka niemilego lub nieprzyjemnego to zawsze tak sobie myśle : MAM tylko jedno życie..i co ja sie bede przejmowac ,najwazniejsze jest ze chce miec dziecko ,chce bys szczesliwa i zadna baba nie bedzie mi urzadzac mojego zycia:) a praca ? nie ta to następna ,to TYLKO praca,najwazniejsze jest Twoje zyciea zreszta za 8 miesiecy bedziesz miala inne problemy niz jakies babiny z wizytami.
2017r-IVF-wrzesień-nieudane
2018r-naturalny Cud♥
-
nick nieaktualnyAniuK Kochana jakie małe cudo :*:*:* , nawet nie wiesz jak bardzo się raduję :*:*.
Niebieskaa Wszystkiego najlepszego kochana :*:* , spóźnione ale szczere :*:*:*.
Jak zawsze jestem w tyle za wami , wczoraj prądu u mnie nie było pól dnia , a na dodatek tel mi padł i żadna ładowarka nie chciała zaskoczyć , mąż znalazł inną ładowarkę i naładowałam tel , ja trochę chora córeczki też , z Gabrysią byłam dziś u lekarza , biedna kaszlała całą noc przepusaka inne leki i lezec i się kurować , a tak to wszystko u nas dobrze apetyt dopisuje samopoczucie to różne mam i cały czas czuję łaskotki szczególnie , rano i wieczorem czasami i koło obiadu , maleństwo mi dokucza trochę i mnie łaskocze , głowa trochę mnie boli obiad już nam z głowy , później po Marysię pójdę w domu muszę porządki zrobić , a mi się nie chce.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 12:00
Niebieskaa lubi tę wiadomość
-
No Elaria nie żartuj!!!!!!!!!!!!!!! ale historia......
niesmaczna...
olej to... byłaś w domu i niech sie wypchają.....
ja tez jestem na L-quatroo z "2" i powiem wam, że ciągne od wakacji ciągiem, Dyra troche kręciła nosem, ale jak miała wpisać do zeszytu to mojego nazwiska nie umiała znaleźć - bo ja nigdy zwolnień nie brałam i nie byłam wpisana nawet....
po cichu mi chyba z 10 osób w pracy podpowiadało, żeby brać L4 i sie nie cackać, nawet te które chodziły do końca przekonywały, że nikt Ci za to nie podziękuje, więc posłuchałam i męża też i siebie - bo zmierzła sie zaczęłam robić....lepiej żeby m,nie dzieci w szkole nie doświadczyły tak zmierzłej....a z wakacji albo sobie wydłuże czsas z dzieckiem. albo mi wypłaci ekwiwalwent.....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 12:30
08.01.2016 [*] 6 tc "Pan dał, Pan zabrał "(Hb)
-
KammaMarra wrote:ja gotuje na varomie,
do garnka wrzucam w koszyczek np. ryz , w garnku rowneczesnie robi się sos,
na varomie np. rybka i warzywa
to wszystko gotuje się razem a jednak osobno:)
thertmomix gotuje na parzę
ja nie uznaje panierek itp.)
nie jem smażonego
edit: też byłam przeciwniczką, ale serio jest naprawdę wart ceny...
Mam znajoma ktora ma thermomixa i bardzo sobie chwali, ma podobne wrazenia jak Ty, tez sie czailam na to, ale maz krecil nosem i wiem, ze jego marzeniem byl Kenwood dlatego zdecydowalam sie na kenwooda. On jest glownym szefem kuchni, wiec przystalam na to. Tylko ze dostalismy ksiazke z przepisami po czesku:P chociaz sprzet zamawiany w Norwegii heeh. Na razie oswajam maszyne, troche mnie takie skomplikowane sprzety przerazaja i te miliony koncowek, a ja nie wiem co do czego.
Elaria wrote:Dziewczyny, właśnie miałam kontrolę zwolnienia z zakładu pracy. Przyszły panie sprawdzić, czy jestem w domu. Najśmieszniejsze jest, że na zwolnieniu lekarz napisał "2", czyli "pacjent może chodzić". Czyli teoretycznie wcale nie musiałyby mnie w tym domu zastać i o niczym by to nie świadczyło, w sensie na moją niekorzyść.
Elaria, jestem w ciezkim szoku, ale po reakcjach dziewczyn widze, ze to na szczescie odosobniony przypadek takiej kontroli. Bo juz zupelnie przestalabym wierzyc w swoj kraj. Jak slysze czasem, ze ludzie maja kamery, albo poblokowane wszystkie fejsbuki i inne na kompie to juz mam gesia skorke.
Alez bym sie wkurzyla jakby mnie ktos tak skontrolowal, jak nie mam sobie nic do zarzucenia. Brak zaufania ze strony pracodawcy. Dbaj o siebie i bez skrupulow bierz zwolnienie. Maluszek jest najwazniejszy i Twoj spokoj duszy.
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
nick nieaktualnyJa jeszcze się nie uspokoiłam. Wiecie, ja rozumiem... ktoś cięgiem przedstawia "dziwne" zwolnienia, ktoś doniósł, że ta osoba brała udział w jakiejś imprezie będąc na zwolnieniu, jeśli to duży zakład, setki pracowników i zwolnienia generują duże straty... Ale to jest, kurde, wiejska szkoła. Każdy każdego zna, patrzy przez płot, co sąsiad robi. A ja od poniedziałku nie wyściubiłam nosa za próg.
Może lepiej iść do pracy, kichać, kaszleć na dzieci i współpracowników, paść na twarz pod tablicą, zaniemówić itd... -
Dziewczyny wybaczcie, że tym razem nie odniosę się do Waszych postów i od razu przejdę do swojej sprawy.
Macie jakieś sposoby jak radzić sobie ze smutkiem i zazdrością? Dziś na zajęciach, które bardzo lubię dowiedziałam się, że ostatnia oprócz mnie z dziewczyn, która nie miała dzieci jest w 5tym miesiącu ciąży. Pochwaliła nam się i byłyśmy mega zaskoczone, bo nic po niej nie było widać. Została w towarzystwie jedyna bezdzietna. Wiecie - uśmiech nr 5 przyklejony, gratulacje, a w sercu nóż na wylot. Zawsze po takiej informacji mam za przeproszeniem zrąbany cały dzień. Jak sobie z tym poradzić? Macie jakieś wypracowane metody? Wykańczają mnie takie sytuacje i nie chcę żeby aż tak destrukcyjnie na mnie wpływały:(
Elaria doczytałam o kontroli! masakra....myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach i nie ma co się czegoś takiego spodziewać a tu proszę. Wiesz w sumie to lepiej, że chyba byłaś w domu to Cię odhaczyły, że wszystko ok i masz z głowy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 13:42
-
nick nieaktualnyskrzacie, mi na "nóż w sercu" z powodu zazdrości o różne sprawy u znajomych pomaga przemyślenie tego i zapytanie samej siebie, czy zamieniłabym się z tą osobą na życie. I jeszcze takiej osoby nie znalazłam. Ktoś ma pieniądze, ale szwankuje mu zdrowie (lub ciężka choroba u bliskiej osoby), ktoś jest ode mnie piękniejszy - ale nieszczęśliwy w miłości, któraś zaszła w ciążę, ale z takim chłopem, którego ona ma, to wolałabym już być bezdzietna. Generalnie, nie ma domu bez złomu. Nie spotkałam osoby, której układa się idealnie na każdej płaszczyźnie życia. Zawsze jest coś: problemy rodzinne, finansowe, mieszkaniowe, zdrowotne itd... Zawsze dochodzę do wniosku, że aż tak bardzo tej osobie nie zazdroszczę.
-
Skrzaciku,
Ja może nie jestem najlepszym doradcą w tej kwestii, bo - tak jak kiedyś pisałam - mnie akurat nigdy nie dopadło tego typu uczucie. Pamiętam jednak, że rozmawiałyśmy o tym już nieraz na forum i pojawiało się kilka bardzo ważnych i ciekawych argumentów, które do mnie trafiały.
Tak więc napiszę Ci, co podpowiada mi w tym temacie intuicja i serce:
1.
Wydaje mi się, że bardzo ważne w tym wszystkim jest uświadomienie sobie, że takie uczucia nie są złe. I są, na swój sposób, normalne i naturalne. Wiele kobiet w takiej sytuacji odczuwa podobnie jak Ty. Powiedziałabym, że zdecydowana większość. I to jest bardzo ludzkie. Myślę, że trzeba zdjąć siebie poczucie winy za to, że tak się czuje.
2.
Może mogłabyś zapytać siebie (po cichu, w głowie), czy czujesz taką zazdrość wobec wszystkich kobiet w ciąży? Czy na przykład do dziewczyn, które straciły ciążę, też? Pytam tylko z jednego powodu. Bo może być tak, że ta koleżanka z zajęć, też jest po przejściach. Może jej walka o macierzyństwo też była długa i trudna. Może... jest jedną z nas? W końcu przedostatnia z Waszego zaszła w ciążę. Może były ku temu powody.
Coraz więcej jest wokół nas dziewczyn, które walczą o dzieci, tracą je. Może warto o każdej dziewczynie w ciąży myśleć jak o takiej potencjalnej jednej z nas.
Może ona długo walczyła. W końcu jej się udało. I może... jest nadzieją dla osób, którym jeszcze się nie udało? Może, paradoksalnie, jest nadzieją dla Ciebie?
3.
Każde nowe dziecko i nowa ciąża to nadzieja, znak, potwierdzenie i dowód, że da się w ciążę zachodzić.
4.
Coś, co powiedziała bodajże Vertigo - ciąża koleżanki nie zmniejsza nam szans na naszą ciążę. Nie ma we wszechświecie limitu na dzieci w brzuchach, więc nikt nam tego miejsca ciążowego nie zabiera. To, że jej się udało nie znaczy, że nie uda się Tobie i innym dziewczynom. Co więcej, może być odwrotnie, tak jak w punkcie nr 3.
5.
Oczywiście wiem doskonale, że w chwilach, gdy jest ciężko, żadne tego typu argumenty nie trafiają. Wtedy trzeba próbować innych sposobów.
Zastanawiam się nad czymś, co już kiedyś przewinęło się przez ten wątek...
Może pomocne byłoby wsparcie psychologa...? Mówię to jako osoba, której terapia bardzo, bardzo pomogła. Wiem, że potrafi zdziałać cuda. Może rozmowa z kimś kto wysłucha i zada odpowiednie pytania, pomoże.
Mnie się wydaje, że u Ciebie to uczucie zazdrości to tylko jeden element większego smutku i wewnętrznej trudności, jaką wywołuje obecna sytuacja. Może rozmowa z kimś kto umie dobrze słuchać, byłaby krokiem do przodu?
6.
I ostatnia rzecz. Może kontrowersyjna. Więc rzucam ją tylko tak, dla gimnastyki myśli:
Czy ta zazdrość jest czymś, z czym trzeba walczyć...? Bo może to jest uczucie, które do czegoś jest Ci potrzebne? Może dzięki niemu jakieś inne uczucia lub emocje znajdują ujście? Może to daje Ci jakieś rozładowanie?
To tylko hipoteza, ale... na ogół tak jest, że potrzebujemy tych teoretycznie "złych" emocji po coś. Nie zawsze wiadomo po co. Ale one gwarantują nam, jako ludziom, przetrwanie. Więc może jest tak, że Twoje wnętrze właśnie tą drogą odprowadza coś, co je boli. Hmm. Do przemyślenia.
Ściskam Cię mocnoWiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2016, 14:09
M@linka, ruda9215, skrzat1988, Evita, vertigo lubią tę wiadomość
-
Aniu pieknie to podsumowalas, mysle, ze sporo dziewczyn mogloby to sobie wydrukowac i powiesic i wspierac sie w trudnej chwili.
Ale u mnie bylo brutalnie...zadna z tych rad mi nie pomogla. Mialam gleboko w d... czy dziewczyna obok mnie przeszla tak ciezka droge czy nie, te emocje byly dla mnie tak nowe, trudne, ze nie potrafilam wyjrzec spoza nich. Niestety. Tonelam w poczuciu zalu i niesprawiedliwosci, jedynie pocieszalam sie tym, ze wiem ze wytrwam, wiem, ze to sie kiedys skonczy... Niestety ale wiedzialam, ze to co mi pomoze wyjsc z tego stanu to ciaza. Ja mam za soba przerozne doswiadczenia terapeutyczne, mysle ze nikt tu na forum nie ma tak bogatych doswiadczen jak ja...ale teraz nawet przez mysl mi nie przyszlo, zeby po to siegnac, choc dokladnie wiem, ze terapia to najwiekszy prezent jaki mozna sobie dac. Teraz jak sobie o tym mysle, to naprawde...nie poznaje siebie...
Skrzacie, sorry...chcialam Ci dodac otuchy, nie wyszlo.skrzat1988 lubi tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Niebieska wbrew pozorom bardzo mi dodałaś otuchy:) Bo napisałaś wszystko co teraz czuję.
Nie chcę wyjść na małpę, ale te wszystkie super argumenty, które przytoczyłaś Annak są genialnie i absolutnie się z nimi zgadzam, ale jakoś nie potrafię ich wdrożyć. To są fantastyczne mądre słowa, ale wydają mi się tak odległe od mojego życia i tak...niemożliwe do zastosowania w moim przypadku. Na pewno jak ochłonę za parę dni, znów podejdę do tematu profesjonalnie, wytłumaczę sobie, że przecież ja jej wcale źle nie życzę, że może przeszła długą drogą itd., ale to bardziej chodzi o to, że mnie się nie udaje, a nie o to, żeby jej ciążę szlag trafił - rozumiecie, no nie?Tylko za każdym razem jak dostaję taką informację to nie potrafię się przed nią "obronić", za każdym razem boli tak samo.
Obawiam się, że tylko ciąża - tak jak pisze Niebieska - będzie lekiem na moją zazdrość, żale, smutek i poczucie niesprawiedliwości. -
Mi dziś babeczka z Kuchni opowiadała, że 15 lat temu poroniła. i 11 lat !!!!??? starała się zajść w ciążę.. i wkońcu INVITRO udało się za pierwszym razem. ale całe 9 miesięcy na L4.
Jak się dostali na INVITRO to poszła do dyrki i powiedziała jak wygląda sprawa..
a ja jak mi się uda z tą ciążą.. to pójdę na L4 po feriach. chociaż powiem chyba o ciąży dopiero koło 12 tygodnia.Fasolka [*] 6t (06.05.2016)
Biochemiczna (09.2016)
Lileczka - 24.10.2017 nasz cud
'Nadal byłam na etapie zachwycania się wizją, w której tuliłam do siebie śliczne niemowlę.' ♥
-
Mnie tez bolalo Skrzacie:( za kazdym razem bardziej... Ja naprawde podziwiam Cie Annak, ze Tobie jest obce to uczucie, chcialabym doswiadczyc tego stanu...ze cofam sie kilka miesiecy do tylu, ciezko mi z moimi stratami i nie czuje smutku na widok ciezarnej kobiety...
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
ruda po 11 latach od poronienia zaszła w ciążę?! o matko jedyna...czyli słowa vertigo się sprawdzają, że KAŻDA kobieta, która poroniła zajdzie w ciążę następny raz, ale Boże drogi błagam, żebym nie musiała czekać 11 lat.
Niebieska ja właśnie też jestem pełna podziwu dla naszej Annak. Jest mi trochę głupio, że mam takie ukłucia zazdrości, ale z drugiej strony, widzę, że nie tylko ja tak czuję i to mnie pokrzepia. I niestety jest tak jak piszesz Niebieska, każda następna informacja o ciąży w moim otoczeniu jest trudniejsza i potrzebuję więcej czasu, żeby ją przepracować. W tym przypadku czas chyba nie działa na moją korzyść i im więcej miesięcy upływa od poronienia tym jest mi gorzej i zaczynam widzieć w sobie inną osobę - że to nie ja byłam wtedy w ciąży. Przecież ja nie potrafię, mi się ciągle nie udaje, to była jakaś bajka, jakiś sen:(
Ehh, uciekam kochane, wyjeżdżam na przedłużony weekend do Niemców;) Mam nadzieję, że trochę oderwę głowę od staraniowych tematów.
Ściskam Was wszystkie mocno, jesteście przekochane:**