Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Kaczuszka86 wrote:Ten już lepiej widać i coś się tam chyba kluje
Ja robiłam dziś rano 10 dpo po domniemantm czasie ovu ( na podstawie wcześniejszych monitow i wykresów) i niestety biel. Mam 30 dc czyli norma ale okresu mię widać
Trzymajcie kciuki prosze wiecie jak marze o tym ♡
aniołek 01.02.2016r -
Dziewczyny kochane,
Ponieważ zapowiada się długi wpis, zacznę od dwóch kwestii pobocznych, tak tytułem wstępu.
Kiedy przeczytałam Wasze wczorajszo-dzisiejsze posty skierowane do mnie, poczułam wielkie wzruszenie. Podobnie, kiedy czytałam prywatne wiadomości, jakie wysłałyście mi w ostatnich dniach, pełne troski i wsparcia. Jesteście cudowne. Bardzo Wam dziękuję.
Jednocześnie zrobiło mi się trochę głupio za mój wczorajszy wpis. Zdałam sobie sprawę, że gdyby którakolwiek z Was napisała takimi półsłówkami, że coś jest nie tak, ale na razie nie może napisać, co, to również bardzo bym się martwiła. Czułam się źle, nie pisząc więcej, ale - wierzcie mi - nie mogłam. Nie byłam w stanie. Potrzebowałam zebrać myśli, poukładać je, zamknąć się w sobie (to już naprawdę rzadko mi się zdarza). Musiałam też zebrać więcej danych. A koniec końców, szukałam w głowie odpowiednich słów do tego, by napisać Wam o powodach moich gorszych dni. Tak, żeby Was nie zmartwić, nie zdenerwować, nie wzniecić niepokoju.
Już dziś w ciągu dnia doszłam do wniosku, że odezwę się szybciej niż zapowiadałam, bo nie chcę, żebyście się martwiły. Ale okoliczności pomogły. Dodatkowe wiadomości, na które czekałam, przyszły wcześniej. Dlatego jestem już z powrotem.
Być może pamiętacie, że w piątek rano złapał mnie jeden z tych niczym nieuzasadnionych dołków. Ot tak sobie. Udało mi się wyjść z niego dzięki Waszemu wsparciu, a ostatecznie pozbyłam się go całkowicie po cudownym poście Niebieskiej. Muszę Wam powiedzieć, że poczułam się tak dobrze, że… włączyłam sobie muzykę i zaczęłam tańczyć.
Było pięknie i czułam niezmącone szczęście.
Ale wszystkie na tym wątku wiemy, że szczęście rzadko lubi się dokleić na długo.
Dosłownie kilka minut po tym przypływie szczęścia dostałam telefon z laboratorium, że są do odebrania moje wyniki z badania genetycznego z krwi, ale potrzebna będzie konsultacja z genetykiem. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak, bo gdyby wszystko było ok, dostałabym zwykły SMS, że mogę odebrać wynik. W sekundę siedziałam w taksówce (bałam się prowadzić samochód) i pojechałam do labu.
Niestety rzeczywistość potwierdziła moje obawy. Badanie pokazało, że z 99% prawdopodobieństwem moje dziecko ma ciężką chorobę genetyczną. Nie muszę Wam pisać, co poczułam po przeczytaniu tego wyniku. W sekundę świat mi się zawalił. Myślałam, że gram w jakimś filmie. Zresztą myślę tak do teraz, po czterech dniach przeżytych jak we mgle.
Dałam znać mężowi, który oczywiście natychmiast wyszedł z pracy i przyjechał do mnie.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak płakałam. Co ja mówię... pamiętam doskonale. 29 grudnia 2014, kiedy moje dziecko po raz pierwszy mnie opuściło.
Oczywiście przeczytaliśmy cały Internet.
99% ciąż z tą wadą, którą wykazał mój test, kończy się w I trymestrze. Spośród tych, które przetrwają, większość zakończy się w dalszym ciągu ciąży. Bardzo nieliczne przetrwają do końca.
Wiecie jak często piszę na forum o statystykach. Tym razem nawet nie rozumiem pojęcia „procenty”. Nie dociera do mnie. Trafia o mur mojego totalnego wyparcia.
To jakiś koszmar.
Ale znaleźliśmy też światełko w tunelu. Testy nieinwazyjne z krwi czasami się mylą. Producenci twierdzą, że procent wyników fałszywie dodatnich to ok. 0,5%. Ale znalazłam niezależne opracowania, które mówią, że to nieprawda, że jest ich dużo więcej. Mówi się nawet o kilkudziesięciu procentach błędów. To nasza jedyna nadzieja.
Dziś była szansa, aby tę nadzieję wzmocnić.
Nie pisałam Wam wcześniej, ale okoliczności ułożyły się tak, że mieliśmy możliwość zrobienia dwóch różnych testów prenatalnych z krwi. Dzisiaj przyszedł wynik z drugiego. Niestety potwierdził ten pierwszy: wysokie ryzyko.
Byłam już na dwóch wizytach u genetyków. Wiem, że bywają takie parametry w kodzie genetycznym kobiety w ciąży, które mogą teoretycznie zniekształcić wynik tych testów. Zadziałałyby w obu tych testach tak samo. To moja kolejna nadzieja. Chwytam się teraz każdej, jak wody na pustyni.
Mam już skierowanie na amniopunkcję (na NFZ). Ale waham się, czy robić ją państwowo, czy prywatnie, ponieważ lekarka, która mnie dzisiaj na nią kierowała, była tak niedouczona, że aż się boję. Według mnie, dopuściła mnie na amniopunkcję w złym terminie, za wcześnie, wtedy kiedy ryzyko poronienia jest większe. A oczywiście na NFZ mam ten jeden termin i niewiele opcji zmiany. Jutro będę szukać jeszcze innych możliwości. Brak mi sił na to… Po ostatnich czterech dniach jestem tak przeczołgana psychicznie, że brakuje mi mocy na zwykłe logistyczne działania.
Amniopunkcja najwcześniej 17.10, ale bardziej prawdopodobne, że ok. 24.10. Na wyniki czeka się potem 17-21 dni (w zależności od ośrodka). Nie wiem, jak to wytrwam. Nie wiem, jak przeżyję w tej niepewności. Żadne krwawienie i lęki z Francji nie będą mogły się z tym równać. Będę szukała miejsca, gdzie można wykupić opcję szybszych wyników FISH. Wtedy jest szansa, że wstępne będą nawet po 3 dniach. Ale muszę dowiedzieć się, co obejmują i czy będą miały u mnie zastosowanie.
Boję się.
I czuję żal. Mam poczucie niesprawiedliwości. I niezrozumienia, dlaczego coś lub ktoś tak bardzo chce mnie testować. Moją cierpliwość, wytrwałość, miłość do dziecka. I nadal nie umiem zrozumieć. Może gdybym miała jakiekolwiek relacje na górze, umiałabym to sobie jakoś wytłumaczyć. Ale nie mam. Więc nie umiem.
Czeka mnie długi okres czekania z wielką niewiadomą na końcu, jednocześnie przeszyty ciągłym strachem, czy ciąża sama nie odejdzie. Jeszcze nie znam metody na przetrwanie tego, ale wiem, że jest grono cudownych kobiet, które sprawią, że będzie mi w tym czasie łatwiej. Mam nadzieję, że te same dziewczyny nie obrażą się na mnie za ten rekordowy post. Trudno było zmieścić tę historię w krótszym wpisie.
Na koniec chciałabym jeszcze napisać Wam kilka rzeczy:
Bardzo proszę Was o zrozumienie, że nie piszę więcej szczegółów, a przede wszystkim tego, o jaką chorobę chodzi. Nie robię tego celowo z kilku powodów. Po pierwsze - staram się nie dopuszczać możliwości, że moje dziecko jest chore. Nie chcę wymieniać tej nazwy, tego słowa, nie chcę się do niego przyzwyczajać, nie chcę go zobaczyć na piśmie, nie mam odwagi. Po drugie - Internet nie zapomina. Być może kiedyś ktoś nieuprawniony znajdzie mnie tu, rozpozna, dowie się o mnie czegoś intymnego, zacznie patrzeć na mnie ze współczuciem. Nie chcę tego, szczególnie, że może nie będzie powodu. Oby. Napiszę tylko, że nie chodzi o Zespół Downa.
Po drugie - wiem, że wiele z Was jest w ciąży, a wszystkie pozostałe wkrótce będą. Zdaję sobie sprawę, że przeczytanie takiego postu nie jest dla Was łatwe. Ale chcę, żebyście wiedziały, że wada, którą u nas stwierdzono, występuję raz na kilka tysięcy ciąż. Jest bardzo rzadka. Jest też kompletnie losowa. Po prostu ktoś wskazał mnie palcem. Statystycznie to niemal nieprawdopodobne, aby wskazał w najbliższym czasie kogoś z mojego otoczenia. Mam nadzieję, że wskazał mnie jedynie po to, aby nastraszyć fałszywym testem. Ale to dopiero pokaże czas. Tak na pewno będziemy wiedzieć za 4-5 tygodni.
No i ostatnia rzecz - dziękuję Wam za ostatnie dni. Te kiedy mnie nie było i za wczoraj, kiedy już się pokazałam. Za Waszą troskę, za dostrzeżenie, że nie mnie ma, za dopytywanie, co u mnie. Jesteście cudowne. Z góry dziękuję Wam też za to wsparcie, które jeszcze od Was dostanę w nadchodzących (tygo)dniach. Wiem, że tak będzie. I od razu zapowiem, że… na pewno będę z tego wsparcia korzystać często. Musicie wybaczyć. Ale obiecuję nie zasypać Was tym ciężkim tematem. Życie toczy się dalej. A mamy tu na forum jeszcze mnóstwo innych ważnych spraw.
Jutro rano idę na zwykłą wizytę do mojego gina. Mam nadzieję, że podejrzymy dziecko na USG, bo nie robiłam tego od dwóch tygodni. Czuję większy strach niż zwykle, a jednocześnie większy spokój. Mam trochę takie wrażenie, że… nic nie jest mnie w stanie teraz złamać.
Chcę, żebyście wiedziały, że nie tracę nadziei. Stoję już w pionie. Znalazłam tyle opracowań (niezależnych i poważanych instytucji) o błędach w tych badaniach, że nabieram wiary. Zresztą co mi pozostało… Znalazłam mnóstwo przykładów dziewczyn (na granicą, bo w Polsce robi się tych testów dość mało), którym złe testy zmieniły się w dobre wyniki amniopunkcji i potem zdrowe dzieci po porodzie. Zebrałam je w jednym pliku i ciągle sobie podczytuję. To taki tymczasowy lek na przetrwanie.
Pamiętacie, jak pisałyśmy kiedyś o tym, co dało nam poronienie? Na pewno za jakiś czas będę umiała powiedzieć, co dało mi to doświadczenie. Pewnie jest po coś. Może po to, żebym przestała stresować się w ciąży głupotami typu malejące cycki
Dziękuję Wam za wszystko. Że jesteście.
Wracam już na dobre na forum. Chcę tu być z Wami. Tęskniłam za pisaniem do Was. Brakowało mi tego, przez ostatnie dni. Tu czuję się bezpiecznie.
Wiem, że będzie mi łatwiej przetrwać ten czas z Wami.
Dziękuję za wszystko. W imieniu swoim i… mojej córki. -
skrzat1988 wrote:
Jagna widzę, że już ruszyłaś ostro z IVF. Wybacz, że nie orientuję się w etapach procedury, ale bardzo trzymam kciuki, żeby wszystko szło zgodnie z planem. Teraz będziesz miała już pobieranie jajek, to pewnie niedługo transfer, prawda? Jesteś niesamowicie dzielna, powiedz, jak znosisz psychicznie to IVF? Ja się trochę boję, że emocjonalnie by mnie ten zabieg wypompował, ale kto wie, może w przyszłym roku i my spróbujemy. Choć chyba najpierw inseminacja.
Do punkcji blisko,do transferu nie wiem,nie wiem czy bedzie od razu czy dopiero po jednym normalnym cyklu.Wszystko zalezy czy hiperki nie bedzie no i czy lekarz nie stwierdzi ze lepiej bedzie odroczyc transfer,gdyz stymulacja bardzo obciąza organizm.10-15 cykli w jednym cyklu to troche sporo by od razu zajsc w ciąze,tym bardziej ze jestem po 40tce.Mozliwe ze po punkcji komórki zamrozimy albo zapłodnimy i zarodki zamrozimy i poczekamy jeden cykl,nawet nie głupi pomysł,widze w tym wszystkim jakis sens.
Ogólnie dobrze sie czuje,nawet przyzwyczaiłam sie do tylu zastrzyków,tylko brak miejsca na brzuchu bo pielegniarki naciskały by zbyt szeroko od pępka nie robic wiec czasem problem sie robi.Procedura zakrecona,ale da sie przejsc,zresztą pierwszy raz zawsze trudny,kolejne to juz pestka bedą.
Wszystko jakos tak normalnie bez szalenstw sie dzieje,tęskni mi sie za tą radoscia ze jajko urosło,ze ovulka była i testowanie albo ze @ wreszcie przyszła..tego wszystkiego brak w procedurze.Moze ja to tak odbieram bo cykle miałam ksiązkowe a procedura trwa 2 miesiące czasem 3,wiec dłuzy sie to wszystko.Trzeba byc jednak cierpliwym,na koncu kazdej naszej drogi czeka przeciez szczescieAntoś IVF,Julisia natural
-
vertigo wrote:Kobitki bardziej doświadczone w temacie obserwacji - powiedzta mi - kiedy i jak obserwować śluz po seksach? w sensie jaki czas po to ma sens w ogóle? (bo rozumiem, że tuż po to bez sensu, ale na przykład na drugi dzień?). Generalnie w okresie intensywnych starań mam wrażenie, że mam stale płodny śluz, tylko nie wiem akurat czy to jest śluz szyjkowy czy z pochwy czy resztki nasienia czy chuj wie co
sprawdzam niemalże organoleptycznie, ale nadal jestem utopiona w domysłach
oczywiście jest to kompletnie bez znaczenia i nie wiem w ogóle po co to sprawdzam, bo i tak owulacja będzie kiedy ma być, a staramy się celować co 2 dzień, żeby na wszelki wypadek obstawić wszystkie możliwości... no ale ta ciekawość...mniej wiesz spokojniej spisz
baraszkujcie co drugi dzien to dobre podejscie,trzymam kciuki
Antoś IVF,Julisia natural
-
KammaMarra wrote:Mam dwa pecherzyki dominujące w lewym i prawym jajniku oba po 12 mm w piatek kolejna kontrola. Endometroum 7.1mm tak wiec do owulki jeszcze troche .dostane pregnyl zeby miec pewnosc ze na bank pekl no i do dzieła ❤❤❤❤❤
...moze uda nam sie razem betowacWiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 00:19
Antoś IVF,Julisia natural
-
Pysia87 wrote:A mi się nie chce :p Naprawdę jakaś ginofobia mi się wdała... A zamist zamówić np. testy na mutacje, kupiłam sobie kurtkę i buty
Będę płakać z głupoty jak się trzeci raz nie uda, oj będę...
Edit. Właśnie zamówiłam test na mthfr i v leiden
Ja tez sobie dzis zrobiłam prezent,kupiłam sobie butyjako nagrode za moje wyniki.Dzis byłam u radiologa i anestezjologa,serce jak dzwon,tarczyca czysta i cycki jak u młódki
Z jednej strony to IVF tyle kasy wyciągnie ale plusem jest to ze tyle badan trzeba porobic,porządny przegląd poprostu.Antoś IVF,Julisia natural
-
Moja kolzanka szyje fajne rzeczy dla dzieci,czapki,kominy,rogale,posciel do łózeczek,do wózków..
http://static.pokazywarka.pl/i/6986926/819715/fb-img-1476226089372.jpg
http://static.pokazywarka.pl/i/6986937/910061/fb-img-1476226247364.jpg
http://static.pokazywarka.pl/i/6986929/536156/fb-img-1476226138477.jpg
http://static.pokazywarka.pl/i/6986932/133144/fb-img-1476226197022.jpg
http://static.pokazywarka.pl/i/6986934/384489/fb-img-1476226211211.jpg
http://static.pokazywarka.pl/i/6986935/438875/fb-img-1476226177835.jpg
Bianka4 lubi tę wiadomość
Antoś IVF,Julisia natural
-
Elaria wrote:Laila, co u Ciebie??
Haana, "dobrze się zdiagnozowałaś", kurde, cieszyć się, czy płakać? Bo z tego, co tu na forum widzę, to znakomita większość dziewczyn z mutacjami czy innymi Vleidenami musiała zdiagnozować się SAMA! To po ch...oinkę ci lekarze, skoro kobieta musi diagnozować się sama? Podać na tacy problem, diagnozę, a ci łaskawie leki wypiszą.Antoś IVF,Julisia natural
-
Pysia87 wrote:Ja mam ten problem, że niestety mój gin nigdzie mnie nie pokierował, bo chyba wogóle nic nie wie na temat poronień... Dlatego jestem taka zniechęcona.. Wszystko robiłam sama, prócz kariotypów na nfz, tam pani też nawet nie myślała dać mi skierowania na mthfr i v leiden, dlatego dziś zamówiłam je sama pod wpływem wyrzutów sumienia, co widać w moim poprzednim poście.
Byliśmy z mężem u profesora, to zlecił jedynie chromatyne plemnikowa i mi białko c,s, kwas foliowy. Wszystko robiłam w diagnostyce i wyszło w normach. Chromatyny nie dałam mężowi robić, bo morfologia wyszła 11% więc uznał, że raczej powinno być nieźle. Może źle zrobiłam? Zrobić ta chromatyne???
Antoś IVF,Julisia natural
-
laila_25 wrote:Podrasowalam troche kontrast...wydaje sie jakby cos mialo byc... to z teraz juz swiruje dzis zrobilam z 4testy
chyba i mnie przeciwniczke bety jutro skusi kujka...
Antoś IVF,Julisia natural
-
AnnaK DLACZEGO!!
Trudno mi pojąc czemu cie to spotyka,czemu nie moze byc dobrze.Naprawde mam nadzieje ze kolejne badania wykluczą te chorobe,tak bardzo zycze sobie dla ciebie zdrowego dzieciaczka,kazda z nas zasługuje na to.
Bede modlic sie za twoje dziecko,tylko ze to i tak nic nie zmieni,bo to co sie dzieje nie da sie odwrócic.Nie chce myslec ze twoje dziecko moze byc chore,chce myslec by było zdrowe,ze jest zdrowe.Nie zaciskam kciuków bo troche dziwne mi sie to teraz wydaje,poprostu wierze w twoje dziecko,wierze ze jest zdrowe.To głupia pomyłka,która tak wiele kosztuje..Bardzo mi przykro ze musisz przez to przechodzic,zadnej z nas nie zyczyłabym tego,wiem ze dasz rade i przejdziesz kolejną próbe,bo to chyba jakis sprawdzian ile mozesz uniesc dla swojego dziecka.Jestesmy z tobą...boli tak bardzo to co napisałas,mi osobiscie pęka serce i rycze na klawiature,ale ocieram te łzy i trzeba wierzyc skoro jakies swiatełko jest,oby to wszystko było złym snem.Tule kochanaAntoś IVF,Julisia natural
-
AnnaK przypomniał mi sie ten post kiedy pisałas ze na wizycie lekarz nagle stracił humor,zaczął sie dziwnie zachowywac...czy on cos wtedy zauwazył na usg?Rozmawiałas z nim o tym jego zachowaniu?Dziwne to wszystko...
Boziu,zeby to sie nie sprawdziło,prosze tego dla naszej AniAntoś IVF,Julisia natural
-
Annak - nie wierzę w to co czytam, popłakałam się, serio
Oby okazało się, że to jednak "Tylko" bardzo kosztowny (w sensie finansowym) błąd.
Niby NIFTY czy HARMONY ma dawać taką praktycznie absolutną pewność jak potwierdzenie ciąży w badaniu krwi. Tylko jak sama piszesz, ile jest tych pomyłek, ile zdążyłaś już znaleźć takich historii.
Więc na ch*j robić te testy skoro i tak mogą się mylić, a tylko zasiać niepotrzebny strach...
Oby u Ciebie też tak było, jak w historiach które przeczytałaś, należeć do tej części statystyki u której te testy jednak się myliły i było jednak dobrze.
W obecnej chwili uświadomiłam sobie, że ja nie jestem absolutnie w żadnym ułamku % przygotowana na takie coś.
Także Aniu podziwiam Cię i życzę dużo siły w tych chwilach.
Trzymaj się Kochana12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Aniu na początku napisze Ci ze czułam, że będziesz miała córkę. To wspaniała wiadomość. Co do badań Malutkiej - kompletnie nie rozumiem dlaczego ciągle musimy być tymi 'wybranymi' albo roni jedna na trzy i to akurat my, a jak już wywalczymy ciążę to ciągle jest coś co przeszkadza nam spać spokojnie. Nie wyobrażam sobie przez co przechodzisz. Nie chce być wybrana do przechodzenia czegos podobnego. Jest to niewyobrażalne i najbardziej niesprawiedliwe na świecie. Mogę tylko być tutaj dla Ciebie i modlić się o to, żeby to była pomyłka.
-
nick nieaktualnyAniuk, nasza kochana Aniuk! No nie wierzę! Jak zobaczyłam Twój awatarek, moje myśli: o, jest, poukładała swoje sprawy. Potem niepokój, że dalej ma kłopoty. Myślę, może finansowe, może z mężem, może coś w pracy...
Ale nie z dzieckiem! To niewiarygodne, koszmar, horror! Tyle stresu latem, potem super wyniki usg, nieszczęsna PAPPA, która bywa tak bezlitosna też wyszła pięknie. Jak w takim razie coś może być źle?! Aniu, czytałam Twój post z walącym sercem. Czuję, się jakby ktoś mnie zabrał na kiepski film, naciągany melodramat, no niewiarygodne po prostu. Nie chcę w to wierzyć. Te tygodnie do wyników twojej amniopinkcji będą pełne niepokoju. Nie chcę brzmieć górnolotnie, ale czuję się tak wstrząśnięta i przytłoczona, jakby to dotyczyło mojej siostry, której nie mam. Też niestety nie mam chodów u wyższych instancji. Modlitwy mi nie pomogą, też nie umiem sobie tego niczym wytłumaczyć. Po prostu to nie ma sensu. Będę czekała z Tobą na wyniki. I mają być dobre! Doświadczyłyśmy już tylu "cudow" tu, na forum. Czekam na nastepny. A tymczasem przytulam, jestem. -
nick nieaktualnyAniu cóż ja Ci mogę napisać.... rób amniopunkcję, nawet nie wahaj się i miejmy nadzieję że da wynik dobry.
Ja Wam powiem że gdybym była w ciąży z racji wieku od razu pierwsze co rozważałabym amniopunkcję. Żadne tam Nifty, Harmony.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 października 2016, 07:06
-
Aniu... jestem zdruzgotana tym co napisalas... siedzialam przy kawie porannej, czytajac posta i plakalam...meza obudzilam, zeby mu o tym wszystkim powiedziec..a on tylko: nie wierze, to nie moze byc prawda... Nie ...ja sie na to nie zgadzam!!! To jakis horror...ktory minie...nie...to nieprawda...
Jak dziewczyny napisaly wczoraj, ze boja sie, ze moze cos niepokojacego wyszlo w wynikach to ja po prostu bylam pewna, ze to nie to...ze to odpukac moze jakas choroba w rodzinie i potrzebujesz teraz spokoju...Czytajac Twojego posta do ostatnich zdan bylam pewna, ze napiszesz zaraz ze to jednak pomylka:(((((((((Boze blagam Cie zeby to byla pomylka.
Moje serce placze...oczy mokre...to ze mialam szczescie spotkac Cie na zywo sprawilo, ze jestes mi jeszcze blizsza, tak samo jak Skrzat. Jestes wazna jako osoba z forum, ale mozliwosc poznania Cie sprawila, ze Twoje radosci i problemy sa tak bliskie...razem jestesmy na kwetniowkach, razem czekalysmy na ten test... nie wiem... jestem zrozpaczona, wierze, k...wierze ze to Chora statystyka i ten koszmar zaraz minie...
Placze z Toba...
Wiem, ze to nie miejsce i ani moment na to... ale dopadl mnie taki strach o moje dziecie, ze oszaleje... placze za Twoje, zamartwiam sie moim...wiem ze to bez sensu...ale tak bardzo pragne zdrowych dzieci dla kazdej z nas...
musze sie uspokoic...brak slow
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Aniu....
brak mi słów, dlaczego ?!
Nie wiem, co napisać... nie wiem co czujesz.... ale wiem jedno...
nie poddawaj się proszę...
brak mi słów, wyje w pracy jak bóbr... dosłownie...
Modlę się za Was... i jestem z Tobą myślami, pamiętaj masz NAS....
05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj....