Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
wiesz co malinko nie wiem jeszcze nic,
teściowa tylko przekazała mi tą informację, a wiadomo, że nie zadzwonię i nie spytam,
z tego co tylko wiem, to to , że miała cukrzycę ciążową.. I nic poza tym...
M@linka wrote:Kammamarra... Tak mi przykro na to co spotkalo Twoja kuzynkę. Oby ta kruszynka byla teraz silna a sytuacja skonczyla sie najlepiej jak można w takiej sytuacji...czy wiadomo co bylo przyczyna przedwczesnego porodu??
Annak dziś zaglądam na forum z drżącym sercem
Ściskam mocno Was dziewczynki, te które dzis tego potrzebują szczególnie - alisska, kamma, jagienka i annak!Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2016, 11:16
05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
dokładnie prawda?
wiesz , co dlatego zmieniam swój swiatopogląd o 360stopni...
będzie co będzie, co mi da nakręcanie...
każdy ma na górze napsisane....
Asia87 wrote:Kamam Vertigo napisała dokładnie to co pomyślałam,że życie tak szybko może sie odwrócić, Ty komuś zazdrościsz, a potem tego kogoś spotyka to samo: cierpienie,ból,obawa. Mam nadzieję,że w tym przypadku wszystko skończy sie dobrze, niech maluszek będzie silny. To straszne,że takie bezbronne dzieciaczki muszą walczyć o życie.05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Czytam namiętnie wszystkie Wasze posty tylko mało się odzywam - a właściwie to prawie wcale... Postaram się odzywać choć troszkę częściej
Ale wiedzcie, że przeżywam z każdą z Was upadki i wzloty. Codziennie czekam na nowe wieści - na dobre wieści i trzymam mocno kciuki by wszytko co złe okazało się tylko złym snem.
Zaraz dzwonię do gina umówić się na podgląd jajeczek i do endo bo kończą mi się tabletki.
Miałam dwa dni wolnego w pracy i powiem Wam, że teraz próbuję zrozumieć o co tu chodzi i nie mogę... Na maile nie poodpisywane, oferty nie wysłane, faktury nie wystawione... Ehhh czasami myślę, że łatwiej by było bez tych wolnych dni bo później ciężko to wszystko nadrobić.
Dobrze, że mam odskocznię w postaci forum
Kochać Cię było łatwo, zapomnieć niemożliwe...
Mateuszek 26tc [*]
Maleństwo 6/9tc [*]
Michaś moja miłość -
Kamma,
Tak to z naszym życiem jest, że jest ono jednym wielkim ciągiem punktów odniesienia i wszystko co się dzieje, oceniamy w oparciu o to, co obserwujemy wokół, do czego porównujemy siebie i różne zdarzenia.
Potwierdza się zasada, że wszystko jest względne.
Ja sama tego ostatnio doświadczyłam.
Pamiętam, jakie miałam marzenia a propos swojego dziecka. Pamiętam, jak myślałam, że chcę, żeby było TAKIEJ płci, żeby miało TAKI charakter, żeby było TAK inteligentne i TAK wyglądało. Tak bardzo po ludzku. Marzyłam sobie. Dzisiaj nie ma już żadnego z tych marzeń. Jest tylko jedno. Żeby ona była zdrowa.
Pamiętam też, jak po prenatalnych pokazywałam mężowi na zdjęciu z USG nosek Aurory. Cieszyłam się, że jest taki duży i wyraźny, dzięki czemu nie był markerem wiadomych wad. Wtedy mój mąż powiedział żartobliwie: "o, nie, tylko, żeby nie miała wielkiego kulfona, jak twój tata". Od razu na niego wyskoczyłam, żeby tak nie mówił, bo nos ma być na tym etapie duży i że chyba ważniejsze zdrowie niż wygląd.
Pamiętam, jak kiedyś powiedziałam: "o rany, żeby ona tylko nie miała 185 cm wzrostu albo coś w tym stylu" (ja mam 171, mąż 190, wszystko możliwe). O takich rzeczach myślałam.
Dzisiaj nie myślę już w ogóle o jej wyglądzie czy charakterze. Dziś chcę już tylko tego, żeby była zdrowa. Nic więcej. To właśnie przykład tego, jak działa punkt odniesienia.
Dziś rano myślałam sobie: niech będzie jaka chce, niegrzeczna, pyskata, niech sprawia problemy, niech się nie uczy, niech wygląda jak chce i robi co chce. Ze wszystkim sobie poradzimy. Byle była zdrowa. Byle była.
* * *
I wiecie co... chyba przeszłam test na bycie matką. Bo przed chwilą pomyślałam sobie: "losie, boże, wyższa instancjo, ktokolwiek tam decyduje... ześlij na mnie jakąś chorobę, niech mnie boli, niech cierpię, tylko żeby ona była zdrowa". Wezmę wszystko na siebie, tylko niech los ochroni ją. -
a ja wpadam w paranoję przedstaraniową..
maciczka jak nowa,mogę się starać,tylko że dla mnie wszystko się tak za pięknie zgrało żeby mogło trwać na dłużej..Boże muszę zmienić myślenie bo zwariuję..
czy którać z Was robila badania na cytomegalię (CMV)?Ja kiedyś robiłam,mam wysoko dodatnie w kl.IgGa ale właśnie przeczytałam że leczenie immuno a nawet encorton który obniża odporność może spowodować reaktywację wirusa..który jest bardziej niebezpieczny niż mi się kiedyś wydawało ..zwariuję
-
Arleta wrote:a ja wpadam w paranoję przedstaraniową..
maciczka jak nowa,mogę się starać,tylko że dla mnie wszystko się tak za pięknie zgrało żeby mogło trwać na dłużej..Boże muszę zmienić myślenie bo zwariuję..
Arleta,
Widzę, że mamy obie tak samo nierówno naklepane pod sufitem.
Jak zaszłam w obecną ciążę (i zresztą niejeden raz w czasie jej trwania) miałam taką myśl, że to chyba za piękne, żeby było prawdziwe, że... chyba jakoś za łatwo przyszło. Po prostu zaszłam i już?!
A potem przyszła refleksja...
Jakie, k****, za łatwo?!
Jakie za piękne?!
Po tym wszystkim? Po stymulacji, trzech poronieniach, dwóch indukcjach, dwóch łyżeczkowaniach, depresji, zastrzykom wbijanym w brzuch, zawrotom głowy po lekach, tysiącom złotych zostawionych u lekarzy. To było za pięknie i za łatwo?!
Wtedy dotarło do mnie, że u mnie (i u nas) już nigdy nie będzie za łatwo i za pięknie. Wszystko jest wywalczone, zasłużone. Tak samo u Ciebie (albo i jeszcze bardziej).
Może właśnie teraz wreszcie to "pięknie" powinno i będzie trwać dłużej. Kiedy, jak nie po tych wszystkich walkach i wyrzeczeniach. To w ogóle jest chore, żeby myśleć, że trzeba na to "zasłużyć", ale jeśli już tak miałabym myśleć, to kto jak nie my z tego forum?
Tak, moja droga, to jest ten czas, kiedy wreszcie masz mieć to wszystko tak jak chcesz i po swojej myśli. Macie się starać. Macie działać. Jest bardzo, bardzo (!) prawdopodobne, że, dzięki temu wszystkiemu co zrobiłaś, nigdy nie mieliście do tego lepszej sytuacji niż teraz!Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2016, 11:42
Arleta lubi tę wiadomość
-
Aniu jesteś w pełni gotowa na bycie mamą. Ja pamiętam jak zaklinałam rzeczywistość gdy dowiedziałam się,że serduszko mojego dziecia nie bije. Zsyłałam na siebie wszystkie choroby,cierpienie byle stał się cud. Rozumiem Cię, tą Twoją bezsilność,że zrobiłabyś wszystko, a nie możesz zrobić nic... Potrzeba nam tu cudu, wiary, i masz rację kto tam tym wszystkim zarządza, niech da nam tutaj tej nowej wiary i da man wiatru w żagle, niech to będzie Twój cud!Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Arleta, ja robiłam te badania. Gdy starałam się o syna wyszło mi że właśnie przechodzę, kazali mi poczekać ze staraniami i powtórzyć badanie. Po poronieniu dla własnego spokoju powtórzyłam badanie, ale wirus sie nie odrodził, to nie było to. Dla spokoju głowy zrób to badanie jeśli masz o tym myśleć i ma Cie to blokować. Wyniki na pewno będą dobre.Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
Gaduaaa, nic z tego, ja się nie sprzedaję
Kamma - to zależy od przyczyny tego porodu przedwczesnego. Jeśli przyczyną jest infekcja wewnątrzmaciczna, to dziecko na starcie ma mniejsze szanse, bo może mieć już zapalenie płuc wrodzone. Jeśli niewydolność szyjki, to szanse rosną, ale nie powalają - generalnie szanse na to, że to dziecko będzie bez żadnych deficytów całkowicie zdrowe są bliskie 0%. W najlepszym wypadku będzie miało głęboką wadę wzroku w wyniku intensywnej tlenoterapii. Poród był z zaskoczenia, nie było szansy wystymulowania rozwoju płuc.
Który to dokładnie tydzień ciąży? Bo jest jednak różnica między 25 a 29 tygodniem.
Ja generalnie (możecie mnie teraz niestety nie polubić) jestem przeciwna ratowaniu życia skrajnym wcześniakom. Nie dlatego, że to nie jest szczytna idea (sama chciałabym robić potem neonatologię jeszcze), tylko dlatego, że my mamy sukces na poziomie oddziału - dziecko żyje - a po wypisaniu tego dziecka do domu rodzice zostają sami z głęboką niepełnosprawnością i upośledzeniem. Takie są realia niestety, że w Polsce działa to źle. W innych krajach Europy, lepiej rozwiniętych, jest granica dużo wyżej, tylko my się tak siłujemy i bijemy rekordy. A prawda jest taka, że nie każdego człowieka stać na chore dziecko
Gaduaaa lubi tę wiadomość
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Arleta wrote:aczy którać z Was robila badania na cytomegalię (CMV)?Ja kiedyś robiłam,mam wysoko dodatnie w kl.IgGa ale właśnie przeczytałam że leczenie immuno a nawet encorton który obniża odporność może spowodować reaktywację wirusa..który jest bardziej niebezpieczny niż mi się kiedyś wydawało ..zwariuję
no może tak być, ale co to zmieni? Nie będziesz próbować? Jeśli będziesz próbować, to po co się martwisz? Jak będzie problem, to będziesz się zastanawiać. CMV nie jest jedynym teratogennym wirusem na świecie. Jest ich przynajmniej kilkaset, pewnie więcej takich zakażeń przechorowałaś
Arleta lubi tę wiadomość
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
vertigo wrote:Gaduaaa, nic z tego, ja się nie sprzedaję
Kamma - to zależy od przyczyny tego porodu przedwczesnego. Jeśli przyczyną jest infekcja wewnątrzmaciczna, to dziecko na starcie ma mniejsze szanse, bo może mieć już zapalenie płuc wrodzone. Jeśli niewydolność szyjki, to szanse rosną, ale nie powalają - generalnie szanse na to, że to dziecko będzie bez żadnych deficytów całkowicie zdrowe są bliskie 0%. W najlepszym wypadku będzie miało głęboką wadę wzroku w wyniku intensywnej tlenoterapii. Poród był z zaskoczenia, nie było szansy wystymulowania rozwoju płuc.
Który to dokładnie tydzień ciąży? Bo jest jednak różnica między 25 a 29 tygodniem.
Ja generalnie (możecie mnie teraz niestety nie polubić) jestem przeciwna ratowaniu życia skrajnym wcześniakom. Nie dlatego, że to nie jest szczytna idea (sama chciałabym robić potem neonatologię jeszcze), tylko dlatego, że my mamy sukces na poziomie oddziału - dziecko żyje - a po wypisaniu tego dziecka do domu rodzice zostają sami z głęboką niepełnosprawnością i upośledzeniem. Takie są realia niestety, że w Polsce działa to źle. W innych krajach Europy, lepiej rozwiniętych, jest granica dużo wyżej, tylko my się tak siłujemy i bijemy rekordy. A prawda jest taka, że nie każdego człowieka stać na chore dziecko05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
No ale to nie wiemy nigdy czy rozwarta szyjka była skutkiem czy przyczyną - czyli zaczęła się rozwierać, bo coś się działo w środku i organizm bronił się przed uogólnionym zakażeniem czy zaczęła się rozwierać, bo zaczęła się rozwierać
M@linka lubi tę wiadomość
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Vertigo ja po urodzeniu w 26 tyg pragnęłam by mój Synek żył. Pewnie jak każda matka. Pielęgniarki opowiadały mi o jeszcze młodszych dzieciach, które udaje się uratować, pocieszały. Zresztą nie tylko one - bo rodzina, znajomi także.
Tylko mój gin rozmawiał ze mną rzeczowo i powiedział, że czytał artykuł o dziecku z 22 tygodnia które przeżyło, ale sam powiedział, że o jakości życia tego dziecka już nie piszą. Samo uratowanie życia to nie jest sukces...
Kiedy mój Mateuszek zmarł, lekarz który się nim opiekował powiedział mi, że gdyby udało się Go uratować to nie byłby cud. Powiedział, że całe życie Mateuszka byłoby pasmem bólu i cierpienia.
Kochać Cię było łatwo, zapomnieć niemożliwe...
Mateuszek 26tc [*]
Maleństwo 6/9tc [*]
Michaś moja miłość -
vertigo wrote:No ale to nie wiemy nigdy czy rozwarta szyjka była skutkiem czy przyczyną - czyli zaczęła się rozwierać, bo coś się działo w środku i organizm bronił się przed uogólnionym zakażeniem czy zaczęła się rozwierać, bo zaczęła się rozwierać
Ale ty jestes mądra masakra...
Uklon i czapki z głów. ...05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Dorola31 wrote:Vertigo ja po urodzeniu w 26 tyg pragnęłam by mój Synek żył. Pewnie jak każda matka. Pielęgniarki opowiadały mi o jeszcze młodszych dzieciach, które udaje się uratować, pocieszały. Zresztą nie tylko one - bo rodzina, znajomi także.
Tylko mój gin rozmawiał ze mną rzeczowo i powiedział, że czytał artykuł o dziecku z 22 tygodnia które przeżyło, ale sam powiedział, że o jakości życia tego dziecka już nie piszą. Samo uratowanie życia to nie jest sukces...
Kiedy mój Mateuszek zmarł, lekarz który się nim opiekował powiedział mi, że gdyby udało się Go uratować to nie byłby cud. Powiedział, że całe życie Mateuszka byłoby pasmem bólu i cierpienia.
Ja mogę powiedzieć w 100%, że jako matka wolałabym mieć dziecko chore niż martwe.
Jako lekarz - całkowicie odwrotnie, bo ja wiem jak to działa u nas w kraju, jak jest z terminami do specjalistów, rehabilitacją itd.
osobiście znam jedno dziecko urodzone w 26tc, które jest zdrowe - czy to jedno dziecko aż tak zawyża statystykę, że teraz ratujemy absolutnie wszystkie które się urodzą? Nie wiem. Ale pewnie jej mama uważa, że był w tym sens. I był na pewno.
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Przed chwilą koleżanka do mnie zadzwoniła. To znaczy próbowała. Zadzwoniła mi komórka. Tak się poderwałam, że o mało się nie potłukłam o stół. Serce mi wali jak opętane. Oczywiście nie odebrałam, bo dzisiaj żadnych telefonów nie odbieram. Nie jestem w stanie gadać.
Od dwóch dni mam tętno ponad 100, a nawet ponad 120. Teraz to chyba ze 160.
Boję się, że tam niezłe turbulencje funduję Aurorze w środku tymi nerwami. Ale, jak wiemy, ona jest mocarna, nic jej nie ruszyło przez te 15 tygodni, więc pewnie i to jej nie zaszkodzi.
Ale ja się wykończę dzisiaj, to pewne...
Przepraszam najmocniej za taki wtręt do dyskusji nie na temat. Wybaczcie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2016, 12:06