Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Pysia, cóż za błędne myślenie, że objawy ciążowe typu wymioty, nudności, ból piersi, ból brzucha są oznaką prawidłowo rozwijające się ciąży. Sama przez ten brak objawów przechodziłam, Annak też jeszcze wiele innych dziewczyn od nas z Kwietniówek. Dużo też się naczytałam o tym. To, że kobieta ma dolegliwości ciążowe i wymioty zależy od jej organizmu i tolerancji na wzrost niektórych hormonów. Jeśli organizm sobie świetnie radzi z hormonami to negatywnych objawów po prostu nie ma, a ciąża mimo wszystko prawidłowo się rozwija. Jeśli organizm kobiety nie radzi sobie ze zmianami hormonalnymi to zaczynają doskwierać różnego typu dolegliwości mniejsze bądź większe. Także spokojnie Kochana
wizyta na pewno Cię uspokoi i dawaj nam znać zaraz po wizycie jak się ma Twój Malutki Okruszek
Martynko, Tymek śliczny chłopakprzesyłam dla niego moc buziaczków :*
przykro mi się czyta to co piszesz. Musicie z mężem znaleźć nić porozumienia w opiece nad Malcem. To, że on pracuje nie oznacza, że go zwalnia od wszelkich obowiązków bycia ojcem. Ponadto zajmowanie się dzieckiem, noworodkiem, niemowlakiem to bardzo trudne zadanie i to jest dopiero ciężka praca 24h/dobę. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że jesteś wspaniałą Matką dla swojego synka. po prostu Tymek ma problemy brzuszkowe tak jak piszesz i to jest wynikiem jego płaczu i niespokoju. Jestem pewna, że w końcu mu to przejdzie i Ty odetchniesz z ulgą
życzę dużo zdrówka dla Was :*
Lucy25, witaj na wątku. Przykro, że dołączasz w takich okolicznościach, nie mniej jednak tutaj na pewno znajdziesz ukojenie i zrozumienie. Ja poroniłam samoistnie pod koniec 8 tygodnia ciąży. W szpitalu mówili, żeby odczekać pół roku (!), ale mój gin mówił, że można zacząć starania praktycznie od razu. Poszłam na wizytę z usg po około 2-3-tyg sprawdzić czy wszystko jest w środku w porządku i od razu dostaliśmy zielone światło. Macica sama się oczyściła, nie było ingerencji łyżki, także organizm jeśli jest gotowy to na pewno zaskoczy prędzej czy późniejLucy25 lubi tę wiadomość
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
I nobel dla mnie ze napisałam takiego długiego posta na telefonie
brawo ja
Dorola31, Evita, Niebieskaa, Elmo13, Ikarzyca lubią tę wiadomość
-
M@linka wrote:Nie zgodzę sie ze to by nie miało sensu. Ja pojechalam i dowiedziałam sie o krwiaku oraz bardzo lichym progesteronie (dowie dowiedzialam sie ze żartów nie ma, zatrzymali mnie na oddziale, musiałam leżeć, zwiększono dupka a w zanadrzu byl inny lek w razie jakby krwawienie się nasiliło).
Równie dobrze może leżeć i brać progesteron czekając na wizytę. W tym sensie to nic nie zmieni w postępowaniu. Krwiak, czy ma narobić szkód czy nie w żadnym stopniu nie zależy od leków (krwiak to jest skupisko krwi wynikające z pęknięcia większego naczynia zylnego i jego pojawienie się zależy tylko od nieszczęścia związanego z takim a nie innym przebiegiem implantacji, która akurat trafi w to nsczynie). Zgodnie z nowymi doniesieniami nie zależy też od tego czy normalnie chodzimy czy lezymy. Krwiak to krwiak. Dopełni się albo nie. Pęknie albo nie. Ja bym po prostu chciała wiedzieć. Nie histeryzujmy. Albo może powiem inaczej - histeryzujmy jak jest po temu powód. Teraz trzeba czekać tu albo w szpitalu albo w gabinecie na rozwój sytuacji i mieć nadzieję na jej szczęśliwy finał.
Czulas się zaopiekowana, więc masz wrażenie że był jakikolwiek wpływ lekarzy i szpitala na Twoją sytuację. Nie było.
Ps. Ja też miałam krwiaka, krwawilam z niego, normalnie chodziłam na zajęcia i jeździłam samochodem, czekałam aż się wchłonie. Nie brałam leków. Nie poronilam.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Z jednej strony to co pisze Vertigo na temat tego krwiaka ma sens. Ale pewnie tu bardziej chodzi o psychiczne nastawienie do trudnej sytuacji jakim jest plamienie/krwawienie w ciąży. Jesteś w szpitalu, masz jakąś opiekę, ktoś mądrzejszy powie, że masz leżeć to leżysz, że masz wziąć to czy tamto to bierzesz... że w razie krwotoku podadzą coś jeszcze oprócz progesteronu to wierzysz, że takie działanie może pomóc. Masz nadzieję, że tego typu działania przyniosą poprawę, sprawią, że będzie lepiej, że utrzyma się ciąża. A w realu pewnie jest to na takiej zasadzie, że jak ma się utrzymać to się ciąża utrzyma, jeśli nie to nie i wszelakie działania lekarzy na wczesnym etapie nie mają większego znaczenia.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2016, 14:55
M@linka lubi tę wiadomość
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
nick nieaktualnyJeszcze nie wrocilam do domu. Jestem u mojej babci. Po usg mam mieszane uczucia. Lekarz w porządku, ale niezbyt rozmowny. Wg usg ryzyko zespołu Downa jest 1:660, ale cytując lekarza: te wyniki dzisiejsze bede mogla do kosza wyrzucic, jak obliczone zostanie faktyczne ryzyko po ocenie biochemii. Na wyniki PAPPA+ usg mam czekac tydzień. Lekarz bedzie do mnie dzwonił, poinformuje mnie o wynikach, a jednoczesnie wysle je poczta. Jesli ryzyko wyjdzie małe, to nigdzie więcej nie kierują, a jesli wysokie to na badania inwazyjne.
Dzisiejsze usg trwalo pol godziny. Wymęczył mnie. Przez pochwe u mnie mało widać, a przez brzuch to tez wyzwanie. W kazdym razie dziecko sie ruszalo, zginalo raczki itd.
Moj stres sie wcale nie zmniejszyl. -
sy__la wrote:Pysia, cóż za błędne myślenie, że objawy ciążowe typu wymioty, nudności, ból piersi, ból brzucha są oznaką prawidłowo rozwijające się ciąży. Sama przez ten brak objawów przechodziłam, Annak też jeszcze wiele innych dziewczyn od nas z Kwietniówek. Dużo też się naczytałam o tym. To, że kobieta ma dolegliwości ciążowe i wymioty zależy od jej organizmu i tolerancji na wzrost niektórych hormonów. Jeśli organizm sobie świetnie radzi z hormonami to negatywnych objawów po prostu nie ma, a ciąża mimo wszystko prawidłowo się rozwija. Jeśli organizm kobiety nie radzi sobie ze zmianami hormonalnymi to zaczynają doskwierać różnego typu dolegliwości mniejsze bądź większe. Także spokojnie Kochana
wizyta na pewno Cię uspokoi i dawaj nam znać zaraz po wizycie jak się ma Twój Malutki Okruszek
Martynko, Tymek śliczny chłopakprzesyłam dla niego moc buziaczków :*
przykro mi się czyta to co piszesz. Musicie z mężem znaleźć nić porozumienia w opiece nad Malcem. To, że on pracuje nie oznacza, że go zwalnia od wszelkich obowiązków bycia ojcem. Ponadto zajmowanie się dzieckiem, noworodkiem, niemowlakiem to bardzo trudne zadanie i to jest dopiero ciężka praca 24h/dobę. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że jesteś wspaniałą Matką dla swojego synka. po prostu Tymek ma problemy brzuszkowe tak jak piszesz i to jest wynikiem jego płaczu i niespokoju. Jestem pewna, że w końcu mu to przejdzie i Ty odetchniesz z ulgą
życzę dużo zdrówka dla Was :*
Lucy25, witaj na wątku. Przykro, że dołączasz w takich okolicznościach, nie mniej jednak tutaj na pewno znajdziesz ukojenie i zrozumienie. Ja poroniłam samoistnie pod koniec 8 tygodnia ciąży. W szpitalu mówili, żeby odczekać pół roku (!), ale mój gin mówił, że można zacząć starania praktycznie od razu. Poszłam na wizytę z usg po około 2-3-tyg sprawdzić czy wszystko jest w środku w porządku i od razu dostaliśmy zielone światło. Macica sama się oczyściła, nie było ingerencji łyżki, także organizm jeśli jest gotowy to na pewno zaskoczy prędzej czy później))
Lucy25 -
sy__la wrote:Z jednej strony to co pisze Vertigo na temat tego krwiaka ma sens. Ale pewnie tu bardziej chodzi o psychiczne nastawienie do trudnej sytuacji jakim jest plamienie/krwawienie w ciąży. Jesteś w szpitalu, masz jakąś opiekę, ktoś mądrzejszy powie, że masz leżeć to leżysz, że masz wziąć to czy tamto to bierzesz... że w razie krwotoku podadzą coś jeszcze oprócz progesteronu to wierzysz, że takie działanie może pomóc. Masz nadzieję, że tego typu działania przyniosą poprawę, sprawią, że będzie lepiej, że utrzyma się ciąża. A w realu pewnie jest to na takiej zasadzie, że jak ma się utrzymać to się ciąża utrzyma, jeśli nie to nie i wszelakie działania lekarzy na wczesnym etapie nie mają większego znaczenia.
Tak - to jest kwestia nastawianie psychicznego, dla mnie nie miałoby znaczenia gdzie leżę/odpoczywam, ale na niektóre kobiety szpital ma działanie kojące i nie ma podstaw tego kwestionować.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
vertigo wrote:Tak - to jest kwestia nastawianie psychicznego, dla mnie nie miałoby znaczenia gdzie leżę/odpoczywam, ale na niektóre kobiety szpital ma działanie kojące i nie ma podstaw tego kwestionować.Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
Martynko zgadzam się ze wszystkim co napisała Hope! a z facetami niestety tak jest, im ciężko dostosować się do nowej sytuacji, do roli ojca 24h my musimy i oni od nas tego oczekują. Więc ja też proponuje znaleźć jakieś zajęcie dla siebie żebyś mogła zmienić otoczenie odsapnąć, a on doceni bardziej Ciebie i oby nawiązał bliższy kontakt z Tymkiem.
Elaria hm no to Ci powiedział. Ale najważniejsze,że maluszek fikał w brzuszku.Synuś, największe szczęście :*
Córcie ur. 28.02.18r.
04.2016 [*] 10tc 09,11.2016 cb
-
vertigo wrote:Tak - to jest kwestia nastawianie psychicznego, dla mnie nie miałoby znaczenia gdzie leżę/odpoczywam, ale na niektóre kobiety szpital ma działanie kojące i nie ma podstaw tego kwestionować.Fasolka [*] 6t (06.05.2016)
Biochemiczna (09.2016)
Lileczka - 24.10.2017 nasz cud
'Nadal byłam na etapie zachwycania się wizją, w której tuliłam do siebie śliczne niemowlę.' ♥
-
Elaria wrote:Jeszcze nie wrocilam do domu. Jestem u mojej babci. Po usg mam mieszane uczucia. Lekarz w porządku, ale niezbyt rozmowny. Wg usg ryzyko zespołu Downa jest 1:660, ale cytując lekarza: te wyniki dzisiejsze bede mogla do kosza wyrzucic, jak obliczone zostanie faktyczne ryzyko po ocenie biochemii. Na wyniki PAPPA+ usg mam czekac tydzień. Lekarz bedzie do mnie dzwonił, poinformuje mnie o wynikach, a jednoczesnie wysle je poczta. Jesli ryzyko wyjdzie małe, to nigdzie więcej nie kierują, a jesli wysokie to na badania inwazyjne.
Dzisiejsze usg trwalo pol godziny. Wymęczył mnie. Przez pochwe u mnie mało widać, a przez brzuch to tez wyzwanie. W kazdym razie dziecko sie ruszalo, zginalo raczki itd.
Moj stres sie wcale nie zmniejszyl.
Elaria,
Po pierwsze, to UFFF, super, że już jesteś, bo odliczałyśmy tu już czas od Twojej wizyty.
Po drugie: rozumiem, że Twój stres po tym badaniu się nie zmniejszył, bo masz przed sobą jeszcze czas oczekiwania na wyniki i z własnego doświadczenia wiem, że człowiek ciągle się denerwuje, ALE sam wynik + to co zobaczyłaś to dobre wiadomości!
Przede wszystkim - fikające dziecko to super wiadomość.
Nie wiem, czy u Ciebie ten wynik 1:660 z USG to wynik podstawowy czy skorygowany. Ale u mnie podstawowy wynosił 1:161 (!). Korekta po USG go poprawiła, a potem kolejna korekta po PAPPa jeszcze bardziej go poprawiła.
Jeśli rozmyślasz nad tą liczbą, to pamiętaj, że w naszym przypadku ryzyko podnosi magiczny wiek!Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2016, 15:38
-
No ja też nie lubię szpitala i jak do tej pory w życiu tylko 2 razy byłam. Pierwszy raz torbiel na jajniku, drugi raz to poronienie. Ostatnio jak miałam te kłucia, zadzwoniłam do mojego gin i mu opisałam sytuację, to powiedział, żebym jechała na IP sprawdzić co się dzieję... na mnie to zadziałało paraliżująco, nie chciałam, nie miałam takiego wewnętrznego poczucia, że muszę tam jechać, bo tak na prawdę może to tylko była moja panika, że wcześniej takich odczuć nie miewałam. Po konsultacji z inną panią ginekolog uspokoiła mnie, wytłumaczyła wszystko, kazała obserwować... było wszystko OK.
Ps. już nie raz widziałam, że ludzie zdrowi, ze szpitala wychodzili zupełnie odmienieni, bardziej chorzy...smutne to, ale teraz moja przyjaciółka mierzy się z tą tragedią ze swoją babcią. Kobieta na chodzie, prowadząca swoją działalność, zdrowa, silna, żywiołowa, złamała miednicę, 2 miesiące w szpitalu, teraz wrak człowieka, warzywo
Oczywiście nie twierdzę, że szpital jest zły, bo w sytuacjach krytycznych ratuje życie!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2016, 15:39
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
nick nieaktualnyJa już po wizycie u gina.
I wyobraźcie sobie Drogie Panie, że pęcherzyk 18 mm jest w prawym jajniku - w tym niby "nieczynnym" już. Czyli owulka będzie:-)
No, ale co z tego jak M nie będzie...tzn. będzie jutro jeszcze czyli 10dc będziemya potem dupa blada...
Endo ponad 8mm - jak na 9 dc uważam że nienajgorsze. Zresztą gin też to potwierdził.
Powiedział, że może stymulka letrozolem co ruszyła w tych jajcach.
Dał mi Glukophage XR 500 choć kręcił nosem bo stwierdził, że nie mam PCOS.
Ale mam problemy z owulką i nadwagę (10kg) i dał 60 tabletek.
No i dostałam jeszcze skierowanie na krzywą cukrową i insulinową 2pkt.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2016, 15:59
M@linka, Arleta lubią tę wiadomość
-
Alisa wrote:Ja już po wizycie u gina.
I wyobraźcie sobie Drogie Panie, że pęcherzyk 18 mm jest w prawym jajniku - w tym niby "nieczynnym" już. Czyli owulka będzie:-)
No, ale co z tego jak M nie będzie...tzn. będzie jutro jeszcze czyli 10dc będziemya potem dupa blada...
Endo ponad 8mm - jak na 9 dc uważam że nienajgorsze. Zresztą gin też.
Powiedział, że może stymulka letrozolem co ruszyła w tych jajcach.
Dał mi Glukophage XR 500 choć kręcił nosem bo stwierdził, że nie mam PCOS.
Ale mam problemy z owulką i nadwagę (10kg) i dał 60 tabletek.
No i dostałam jeszcze skierowanie na krzywą cukrową i insulinową 2pkt.Fasolka [*] 6t (06.05.2016)
Biochemiczna (09.2016)
Lileczka - 24.10.2017 nasz cud
'Nadal byłam na etapie zachwycania się wizją, w której tuliłam do siebie śliczne niemowlę.' ♥
-
Cześć dziewczyny, chciałabym dołączyć, co prawda jeszcze się nie staramy bo lekarze nie pozwalają, ale jakoś łatwiej będzie w waszym gronie oczekiwać na zielone światło. Aktualnie totalny dół. Nie mogę się pozbierać, że lekarze najpierw kazali czekać 3 miesiące a potem powiedzieli, że jednak ze starań nici i trzeba unormować cukier, bo mam duże spadki poziomu glukozy we krwi. I kazali czekać kolejne 3-4 miesiące. Szału dostaję. Płakać mi się chce.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 listopada 2016, 16:54
-
nick nieaktualny