Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Jestem po usg. Szyjka zamknieta 3 cm sprawdzal dopochwowo przez usg. Trwalo dlugo ...sprawdzal dokladbie serce na ten tc nie widzi zadnych wad jest ok. Buzka oczki nosek broda niecofnieta czyli ok. Uda raczki itd sa. Jest ulozony glowa w dol ale powiedzial ze szyjka ok...a on za 15 min moze sie obrocic. Wiec mam nadzieje ze nie bedzie tam az tak napieral. Serduszko slyszalam. Ogolnie usg ok. Tyle w pon badanie i do domu szkoda ze az tak dlugo
Evita, Niebieskaa lubią tę wiadomość
-
annak wrote:Kamma,
Szalenie się cieszę i bardzo Ci gratuluję!
Mąż już wie, jak rozumiem? Bo on tu podobno coś spisywał na straty
Magdzia,
Myślę o Tobie cały czas i bardzo się przejmuję Twoją sytuacją.
Nawet nie ze względu na synka (tu jakoś jestem pewna, że wszystko będzie dobrze). Ale wkurzają mnie te konowalskie zachowania w szpitalu. Dobrze, że dzisiaj w ogóle cokolwiek powiedzieli, ale - tak jak pisały dziewczyny - jeśli będą oporni, to naciskajcie ich tam jak najmocniej.
W takich chwilach jeszcze bardziej doceniam mój szpital, gdzie takie historie są w ogóle nie do pomyślenia i opieka nad pacjentem jest wzorowa.
* * *
Dziewczyny,
Chciałam do Was zaapelować, żebyście (w miarę możliwości) kolekcjonowały w głowach takie przypadki, jak obecny przypadek Kammy, albo wcześniejsze: Martynki, czy Inessy. Chodzi mi o te historie, kiedy teoretycznie na nic nie było szans, a jednak potem się okazywało, że mimo "braku owulacji", "spłaszczonego pęcherzyka", "zerowego endometrium" pojawiała się ciąża. Warto te przypadki pamiętać i wyciągać je na wierzch ze swojej głowy w chwilach zwątpienia. Nie ma takiego lekarza i takiego obrazu z USG, który nie mógłby się mylić.
Pamiętam, że kiedyś jedna z dziewczyn tutaj na forum napisała, że jedynym potwierdzeniem owulacji jest monitoring na USG, a inna dziewczyna sprostowała: jedynym potwierdzeniem owulacji jest ciąża!
Tego trzeba się trzymać i nie tracić nigdy nadziei.
Wie.. Nie wierzyl . a ja mówię do niego no przeciez cytuje :" powiedziales chuj z tego będzie " a on taka mine zrobił i mówi no bo wiesz... Lekarze co innego my co innego po prostu wolalem sie nie nastawiać.
Ale do niego nie dotarlo do mnie tez zresztą. A testy dzisiaj tak oglądal co najmniej jakbu to okaz był: )
Naprawdę najbardziej w tej calej walfe zal mi bylo jego i mamy. Bo my?! Jestesmy wojowniczkami dazymy do celu. Nie bez powodu rodzimy dzieci. Ale faceci oni nie rozumieją naszych rozterek mimo swoich starań.
A mama? Mama okropne przezywala bo sama doswiadcxyla tego co my. Tak bardzo sie martwiła i to w tej walce powodowalo ze wiedziałam ze musze dac rade. Dla nich nie dla siebie!05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Aż mi samej zachciało się starać, ale najpierw muszę zaliczyć jeszcze reumatologa i wyjaśnić te nieszczęsne ana. Wizyta w poniedziałek. Aaa i zbadałam witaminę d-oczywiście też niedobór.
-
Magdzia88 wrote:Jestem po usg. Szyjka zamknieta 3 cm sprawdzal dopochwowo przez usg. Trwalo dlugo ...sprawdzal dokladbie serce na ten tc nie widzi zadnych wad jest ok. Buzka oczki nosek broda niecofnieta czyli ok. Uda raczki itd sa. Jest ulozony glowa w dol ale powiedzial ze szyjka ok...a on za 15 min moze sie obrocic. Wiec mam nadzieje ze nie bedzie tam az tak napieral. Serduszko slyszalam. Ogolnie usg ok. Tyle w pon badanie i do domu szkoda ze az tak dlugo
Dzielna kruszynka i dzielna mamusia. Będzie dobrze nie denereuj sie kochana .skoro lekarz robil dlugo ush o dokładnie to na pewno wszystko jest oki ❤05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Dzieki dziewczyny. Za mile slowa troske jak zawsze tu najlepiej !!!! I zdania nie zmienie....
Nie moge osobiscie wam pomoc doradzic w wiekszosci spraw....ale rowniez jestem z wami zwiazana emocjonalnie sledze codziennie mimo ze nie odnosze sie do kazdej z osobna...
Buziaki dla was wszystkich i odezwe sie jeszcze ;*sy__la lubi tę wiadomość
-
Skrzaciku,
No strasznie mi przykro... Myślę, że po prostu wybuchają w Was emocje nagromadzone przez ten długi czas starań.
Ja akurat nigdy nie jestem zwolenniczką rozwiązań typu wyprowadzka, przerwa i odcięcie się. Nigdy też nie byłam w sytuacji, w której nawet miałoby mi to przejść przejść przez myśl. Ja jednak skłaniałabym się ku metodzie rozmowa-rozmowa-rozmowa.
Zgadzam się z tym, że faceci nigdy do końca nas nie zrozumieją, mają inne spojrzenie na rodzicielstwo i mniej do zrobienia w całym tym procesie. Ale jednak MAJĄ coś do zrobienia i są ważni i bez nich nie byłoby całego tego zamieszania. Dlatego wiem, że (w 99%) nie są całkiem emocjonalnie odcięci od tej walki, tylko inaczej ją przeżywają. I nie można tak całkiem zignorować ich spojrzenia na sprawę.
Ja również nie zgodzę się z tym, że poświęciłaś się tylko walce o dziecko. Co jak co, ale w ostatnim czasie akurat zrobiłaś bardzo dużo dla siebie (i tym samym - dla Was): kurs, nowa praca, etc. Idziesz do przodu w wielu dziedzinach. I na pewno mąż też to widzi, tylko coś się nagle z niego wylało!
Ale (!) (i tu powiem coś być może niepopularnego i trochę się narażę) myślę, że warto też wsłuchać się w ten głos męża. On na pewno nie ma całkowitej racji, ale może dostrzegł coś, co faktycznie jest na rzeczy. Może w całych tych staraniach jednak umyka jakaś część czegoś między Wami? Może on rzeczywiście poczuł się odsunięty?
Ja stawiam tylko pytania i hipotezy. Mogę się mylić.
Trzeba po prostu pamiętać, że nie ma dziecka bez Was dwojga. I dlatego warto walczyć o Was dwoje.
[ta rada dotyczy obu stron]Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 grudnia 2016, 11:26
-
A odnośnie nie tracenia nadziei etc.
Coraz częściej ją tracę, jak czytam o Skrzacie - u której wszystko jest ok zdrowotnie (owulacje etc, etc.) a mimo to się nie udaje. Jak czytam o tym, że Aliska ma biochemiczną a Evita i Arleta wciąż i wciąż jeszcze czekają.
U mnie nie ma owulacji mimo tego, że wszystkie badania są w normie (poza uzupełnianym progesteronem). Bardzo o siebie od dawna dbam, a mimo to okazało się, że miałam infekcję i trzeba to było leczyć. Dobija mnie to, że czekam na owulację, której nie ma, potem czekam kolejne dwa tygodnie na koniec cyklu, żeby zacząć od nowa.
Co poszło nie tak w moim życiu, że to wszystko się tak układa? Za co obrywam?Wiem, że nigdy nie jest różowo - ale czemu akurat mam TEN problem? Jak to się dzieje, że moje praktycznie moje jedyne marzenie i cel życia jest w takiej strasznej ruinie bez widoków na poprawę? Dlaczego moje dziecko nie chciało ze mną zostać?
Jeszcze nie tak dawno temu było odwrotnie - miałam w sobie więcej optymizmu i tylko czasem kryzysy. A teraz? Najchętniej spałabym i obudziła się jakiś dzień przed porodem albo i po.
U mnie z kolei jest narazie tak, że nie chcę tym obciążać męża - widzę jak mu ciężko jak widzi, że znowu płaczę, albo wracam z pracy psychicznie zmarnowana. Męczy go to, że nie umie mi pomóc, a ja z kolei nie potrafię się już tak uśmiechać jak kiedyś.
Wszystko mnie dobija - pogoda, praca, zima - nadchodzące święta na których babcia ze łzami w oczach będzie nam życzyła zdrowia i lepszego roku. To się skończy tylko wtedy jak zajdę w ciążę i okaże się, że wszystko jest ok - dojdą wtedy inne zmartwienia , to jasne, ale pryśnie ta niemoc. Wiem to, ale teraz tej niemocy jest we mnie tyle, że wydaj mi się, że to jeszcze bardziej szkodzi mi w realizacji celu. Takie błędne koło. Nawet nie chcę myśleć, że być może będzie to u mnie trwało jeszcze długo - nie wyobrażam sobie funkcjonowania w tym stanie na dłuższą metę.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 grudnia 2016, 11:29
-
Ikarzyca wrote:U mnie nie ma owulacji mimo tego, że wszystkie badania są w normie (poza uzupełnianym progesteronem). Bardzo o siebie od dawna dbam, a mimo to okazało się, że miałam infekcję i trzeba to było leczyć. Dobija mnie to, że czekam na owulację, której nie ma, potem czekam kolejne dwa tygodnie na koniec cyklu, żeby zacząć od nowa.
Ikarku,
Ale skoro nie ma owulacji, to czemu nikt nic z tym nie robi?
(przepraszam, bo może pisałaś, ale gdzieś mi to umknęło) -
annak wrote:Ikarku,
Ale skoro nie ma owulacji, to czemu nikt nic z tym nie robi?
(przepraszam, bo może pisałaś, ale gdzieś mi to umknęło)
Oczywiście że robi - dostałam jakieś tam proszki - ale na czuja - bo z badań nic nie wynika.
I czuj się pomylił. -
Mam dla was hit normalnie, co mój mąż wymyślił
Była wcześniej rozmowa odnośnie starań o dziecko, że teraz nie, no bo kto będzie jeździł płytki wybierał. No i mówiłam mu, że jak będę się dobrze czuła to przecież będę jeździć, a on tu zaraz z kontrargumentem, a co jak będę się źle czuła? No to ja na to, że w internecie będę przeglądać.
No i dziś dzwoni z pracy, pyta się co robię, mówię, że płytki oglądam w internecie. A to co, w ciąży jesteś? No bo mówiłaś, że jak będziesz w ciąży to będziesz w internecie oglądać
Może jasnowidzem jest?KammaMarra, sy__la, Evita, Koteczka82 lubią tę wiadomość
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Ikarzyca wrote:Oczywiście że robi - dostałam jakieś tam proszki - ale na czuja - bo z badań nic nie wynika.
I czuj się pomylił.
Kochana, jak może pamiętasz, ja startowałam przed pierwszą ciążą w 2013 roku bez owulacji, bez miesiączki i bez endometrium. Dobre leczenie pomogło! W ciążę zaszłam. A po jej stracie wszystko się wyregulowało i normalne cykle wróciły. Czasem potrzeba trochę czasu, aby dobrać optymalną stymulację i żeby wszystko zadziałało.
A co do nadziei... ja rozumiem. Naprawdę w 100% rozumiem co czujesz. Bo też przechodziłam takie chwile. Moje wcześniejsze słowa nie oznaczały, żeby się uśmiechać i ślepo wierzyć. Wiadomo, że załamanie będzie ciągle wracać. Ale trzeba gdzieś, w najgłębszych pokładach siebie znaleźć tę bazową nadzieję, która będzie pchać do przodu mimo tych codziennych zmartwień.
Wiem, że to takie puste rady jak z jakiegoś psychologicznego poradnika. Ale realne przykłady już nie są puste. A jest ich tu mnóstwo. Dziewczyn, którym teoretycznie nie miało prawa się udać, a jednak się udało. To bardzo wiele znaczy także dla wszystkich osób, które jeszcze czekają na swoją kolej. -
Nie znoszę truizmów, zwłaszcza, gdy płyną z moich ust. Ale w tym wypadku nie chce być inaczej. Żeby tę całą cholerną drogę przejść, nie można stracić nadziei.
-
Jacqueline wrote:Mam dla was hit normalnie, co mój mąż wymyślił
Była wcześniej rozmowa odnośnie starań o dziecko, że teraz nie, no bo kto będzie jeździł płytki wybierał. No i mówiłam mu, że jak będę się dobrze czuła to przecież będę jeździć, a on tu zaraz z kontrargumentem, a co jak będę się źle czuła? No to ja na to, że w internecie będę przeglądać.
No i dziś dzwoni z pracy, pyta się co robię, mówię, że płytki oglądam w internecie. A to co, w ciąży jesteś? No bo mówiłaś, że jak będziesz w ciąży to będziesz w internecie oglądać
Może jasnowidzem jest?
Hehe, Jacq
Ty czasem na tego Twojego Małża narzekasz, ale ja Ci powiem, że naprawdę go lubię
Będzie z tego dzieckoJacqueline lubi tę wiadomość