Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Koteczko,
Ja już wczoraj pisałam, ale dzisiaj powtórzę - los postanowił Cię wyjątkowo przećwiczyć tym razem. Aż trudno uwierzyć...
Mnie udało się po każdej mojej stracie i po wszystkich ciężkich przeżyciach obecnej ciąży znaleźć w nich jakiś ukryty sens. Mam nadzieję i bardzo wierzę, że i w Twoim przypadku się to uda. Że za jakiś czas się okaże, że to wszystko było po coś.
W każdym razie Ty jesteś bardzo dzielna. Podziwiam Cię, tak dobrze radzisz sobie z tą trudną sytuacją. Twoi faceci mają fajnie, że mają taką kobietę na wyłączność. I to dzieciątko, które chwilowo postanowiło przesunąć swój termin przyjścia do Ciebie, też będzie miało wielkie szczęście.
Niebieskaa,
Przebieram nogami i czekam na świeże wieści od Marianki!
Super, że tak fajnie zareagowali z tym USG.
Evitka,
Ale ten sernik bosko wygląda...!
Dzieci mojego męża zamówiły mi na ostatnie urodziny niespodziankowy tort i właśnie był z nerkowców. To był najlepszy tort, jaki jadłam kiedykolwiek! (choć oczywiście na jego smak w moich ustach na pewno złożyły się także okoliczności i serdeczność moich "pasierbów")
A jak Twój nastrój aktualnie?
Roma,
O Twój nastrój też chciałam podpytać.
Jak się czujesz?
Okruszku,
Super, że rozmowa poszła Ci dobrze!Zresztą czułam, że tak będzie.
Czekamy zatem na wieści w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że pójdziesz ścieżką sukcesów Skrzacika, tylko bez takiej wrednej baby po drodze
Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie ogólnie lepiej....?
Karma,
Witaj w naszym gronie, na najlepszym wątku świata. Zostań z nami.
Bardzo smutno czytało mi się Twoją historię. Głównie dlatego, że przypomniała mi doświadczenia moje i wielu z nas tutaj. To straszne, że to się ciągle i ciągle powtarza...
Natikka,
Gratuluję super wieści z wizyty!
Niech serducho Waszego dziecięcia bije przez kolejne... 100 lat! Dosłownie
Gaduaa,
Kciuki za Twojego męża! Daj znać jak poszło.
No i kciuki za Ciebie! Będziesz budować ekstremalną mniejszość kobiet, które w ciąży zamiast usunąć się z pracy, postanowiły do niej pójśćPowodzenia! Tylko tam ostrożnie z tymi cięższymi pracami!
Myślę, że w tej pracy szybciej też będzie leciał czas i ten marzec do 6.04 migiem Ci przeleci.
nesairah,
No przedziwna sprawa z tą Twoją @
Nie mam pojęcia, czy Bromergon mógł tak namieszać. U mnie na pewno nie miał takich skutków, bo jak go brałam, to w końcu pojawiła mi się @, której wcześniej nie miałam przez długi czas. Trzymam kciuki, żeby się to wszystko jakoś szybko wyjaśniło.
* * *
Dziękuję Wam wszystkim za dobre słowo po mojej nieszczęsnej kapuścianej nocy
(dobrze, że Was wtedy nie nastraszyłam w nocy jakimiś spanikowanymi postami).
Monika,
Bardzo Ci dziękuję za przytoczenie swojej historii!Niebieskaa, Gaduaaa, Monika1357, Natikka123, Koteczka82 lubią tę wiadomość
-
Paolina,
Nie uwierzysz, ale wczoraj wieczorem myślałam o Tobie!
Chciałam Cię nawet wywoływać, ale pomyślałam, że pewnie nas już nie czytasz.
Gratulacje pięknej liczby 38 skończonych tygodni. Nie martw się, że dziecię uparte i siedzi w środku. W końcu jeszcze jest chwila do terminu. W każdej chwili może zacząć próbować meldować się na tym świecie
Ja to bym się nie pogniewała, gdyby moja córulka siedziała w środku na tym etapie, bo cc będę miała zaplanowane tak późno, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością zakładam, że zacznie się pchać na świat przed tym terminem. Ale co tam! Jest wolność wyboru, ma prawo zamanifestować swoje roszczenia w kwestii pojawienia się na świecie
Fajnie, że napisałaś! I żebyś nam czasem nie zapomniała dać znać, jak już będzie po! -
Niebieskaa,
Juhuuu!
Wiedziałam, że będzie dobrze
Dlatego też w poprzednim poście pisałam o nowych wieściach od Marianki, a nie o tym, żebyś dała znać, czy jest ok.
Ja po prostu mam jakąś absolutną pewność, że u Was wszystko gra i już!
2,3 kg dziecka w brzuchu, hehe... Brzmi dumnie
No to teraz pozostaje... po prostu czekać aż malutka zapuka do drzwi tego świataNiebieskaa lubi tę wiadomość
-
annak wrote:Niebieskaa,
Juhuuu!
Wiedziałam, że będzie dobrze
Dlatego też w poprzednim poście pisałam o nowych wieściach od Marianki, a nie o tym, żebyś dała znać, czy jest ok.
Ja po prostu mam jakąś absolutną pewność, że u Was wszystko gra i już!
2,3 kg dziecka w brzuchu, hehe... Brzmi dumnie
No to teraz pozostaje... po prostu czekać aż malutka zapuka do drzwi tego świata
Och Aniu, dziekuje Ci za te pewnosc:* Ja staram sie Malej nie stresowac, wiec zachowuje spokoj. Ja wazylam ponizej 3kg, moja siostra tez, moj maz tez...no raczej nie wyjdzie ze mnie wielki bobas:)
Ale kolejny raz bylam bardzo dobrze potraktowana, na spokojnie, z przegladem papierow itd. Ja nie wiem jak to w Pl funkcjonuje, ale tu jest tak, ze jest jeden journal...czyli taki jakby dziennik kazdego pacjenta i do niego ma dostep moja polozna, ktora prowadzi ciaze i szpital. I ktory ja tez "nielegalnie" sobie podgladalam w pracy. I oni wszyscy sa zaktualizowani jak przychodze na wizyte. Bo usg wykonuja polozne, ale konsultuja sie z lekarzami. I ta polozna przy mnie dzwonila do tego prywatnego gina (bo on tez pracuje panstwowo i jest takim jakby konsultantem poloznych) i upewniala sie czy ustawic kolejne badanie za 3tyg, tak tez zrobili. Wiec podoba mi sie to, ze monitoruja Mala i ja nie musze za kazdym razem wszystkiego opowiadac, bo oni sa zupdateowani.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:22
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Annak - o kurczaki, to faktycznie masz termin cesarki jakoś blisko naturalnego, ale podobno tak lepiej jak nic się nie dzieje
wiesz, może tak się zdarzyć, że ja naszą umowę rozwiążę nieco "przedterminowo"Czyli około 14 marca
Więc nie zdziw się, jeśli Avutka przywita się z Toba jeszcze w marcu, jak piszesz
Choć oczywiście może i dłużej siedzieć, ale mam nadzieję, że "zabierzesz" ode mnie @Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:22
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
AnnaK obiecuje ze się odmelduje
Ja tam w sumie moge sobie jeszcze w ciazy chodzic bo czuje sie bardzo dobrze i nic mi nie dolega ale tak jak mowlam boje sie wywolywania kroplowkami itp a po drugie moj kluseczek ma juz 3500g takze zaczynam się bac z jaka waga postanowi przyjsc na swiat...11.02.2016r Aniołek
-
Ech, Dziewczyny, nóż mi się w kieszeni otwiera, jak czytam o tych wszystkich ciężkich przejściach w szpitalach.
Nigdy nie zrozumiem tego, czemu tak to wszystko wygląda. Czy to efekt jakichś post-historycznych rys w naszej mentalności, czy to wynik stresów lekarzy pracujących na tak trudnych oddziałach, czy zwyczajna ludzka znieczulica. Ale to jest okropne, szczególnie, że trafiamy na porodówkę / patologię / neonatologię w najtrudniejszych emocjonalnie momentach naszego życia, pełne stresu, lęku, niepewności. Nie ma nic ważniejszego niż jakiś przewodnik dający kobiecie poczucie bezpieczeństwa. A tutaj takie historie...
M@linko,
Strasznie mi przykro, że to przeszliście. Tak nie powinno być.
I nie dziwię się, że nie miałaś siły pisać do nas wcześniej. Super, że dałaś znać dzisiaj.
Los najwyraźniej postanowił sobie tak: "M@linko, miałaś cały czas pod górkę, to ja też na koniec muszę Ci przywalić, żebyś zakończyła ciążę z przytupem". Innego wyjaśnienia nie ma.
W tej sytuacji nie pozostaje chyba nic innego niż postarać się... zapomnieć o tym co było i iść do przodu. A masz dla kogoNajważniejsze, że Dominiś jest już zdrowy, jest z Wami, w domu.
Bardzo jestem ciekawa, jak starszak na niego zareagował. Jak kiedyś będziesz miała chwilkę na forum, to jeszcze Cię podpytam.
Życzę Wam wszystkiego dobrego. Dla Dominika - wspaniałego życia, pełnego fajnych przygód, radości oraz samych dobrych ludzi na jego drodze! I niech mu rodzice nie dają za bardzo popalićM@linka lubi tę wiadomość
-
Aniu dziękuję, że pytasz
wczoraj byłam na usg, które poprawiło mi humor. No więc równo tydzień temu byłam na usg dzień po tym, jak wyszedł mi bardzo pozytywny test owulacyjny. Podjarałam się, a tu rozczarowanie bo pęcherzyk miał niespełna 18 mm i urósł w ciągu tygodnia jedynie 4 mm... Następnego dnia zaczęłam plamić. Potem pisałam Wam ten poniedziałkowy post, że odbiłam się od drzwi gabinetu bo nie było lekarki a chciałam podejrzeć co się dzieje. Plamienia cały czas były, M chciał dalej działać ale ja poirytowana całą sytuacją, przekonana że cykl bezowulacyjny i jeszcze te pamienia powiedziałam że nie ma sensu i pogrążyłam się w rozpaczy. No i wczoraj idę na usg, równo tydzień po tamtym i słyszę, cytuję: "piękne ciałko żółte otoczone naczyniami krwionośnymi". I endo 12 mm. Więc kamień z serca - owu była
plamienia dalej nie wiadomo skąd, dostałam dupka mimo że progesteron mam zawsze kosmicznie wysoki. Wzięłam wczoraj wieczorem a dzisiaj... czysto. No i mam nauczkę żeby częściej słuchać męża - owu była pewnie po kilku dniach, a seksu w tym czasie nie było
no bo wątpię żeby strzelił przy 18 mm.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:26
annak, inessa, Koteczka82 lubią tę wiadomość
25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Jacqueline wrote:Annak - o kurczaki, to faktycznie masz termin cesarki jakoś blisko naturalnego, ale podobno tak lepiej jak nic się nie dzieje
wiesz, może tak się zdarzyć, że ja naszą umowę rozwiążę nieco "przedterminowo"Czyli około 14 marca
Więc nie zdziw się, jeśli Avutka przywita się z Toba jeszcze w marcu, jak piszesz
Choć oczywiście może i dłużej siedzieć, ale mam nadzieję, że "zabierzesz" ode mnie @
Ło matko i córko!!
Ty mnie tu nie strasz, Kobito!!
Myślę, że możemy przyjąć takie założenie, że Ty dostajesz @ wtedy kiedy ja mam ciążę donoszoną. To będzie bezpieczny układ dla nas obu, hihi... Czyli, że niby ja mogę już wtedy przejść na drugą stronę, ale nie muszę.
Z tym terminiem to jest tak, że w moim szpitalu jest zasada, że nie można umówić planowanej cc wcześniej niż na tydzień przed terminem z OM. Niestety w moim przypadku pierwsze USG pokazało termin jeszcze wcześniejszy niż ten z OM, więc spodziewam się małego przyspieszenia. Ale co tam. Nie będę wariować z tego powodu. Teraz priorytetem jest dla mnie, żeby ta historia porodu została otwarta w szpitalu na wypadek nagłej akcji. Bo niestety żaden inny papier nie zadziała. No i niestety to wszystko działa tylko w tym jednym szpitalu. Więc trochę stresu wokół tego tematu mam. Ale znacie mnie. Ja sobie zawsze znajdę jakiś powód, żeby się postresować -
M@linko - to straszne co musieliście przejść, skoro miałaś aż takie myśli
Jednakże życzę Ci dużo spokoju i w ogóle żebyś w domowym zaciszu przy wsparciu najbliższych wreszcie doszła do siebieDla maluszka to też na pewno przeżycie, pamiętam jak Bomblica pisała, że mała miała awersje do lekarzy po szpitalnych przygodach...
Trzymaj się M@linkoUcałuj Dominika
M@linka lubi tę wiadomość
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
roma wrote:Aniu dziękuję, że pytasz
wczoraj byłam na usg, które poprawiło mi humor. No więc równo tydzień temu byłam na usg dzień po tym, jak wyszedł mi bardzo pozytywny test owulacyjny. Podjarałam się, a tu rozczarowanie bo pęcherzyk miał niespełna 18 mm i urósł w ciągu tygodnia jedynie 4 mm... Następnego dnia zaczęłam plamić. Potem pisałam Wam ten poniedziałkowy post, że odbiłam się od drzwi gabinetu bo nie było lekarki a chciałam podejrzeć co się dzieje. Plamienia cały czas były, M chciał dalej działać ale ja poirytowana całą sytuacją, przekonana że cykl bezowulacyjny i jeszcze te pamienia powiedziałam że nie ma sensu i pogrążyłam się w rozpaczy. No i wczoraj idę na usg, równo tydzień po tamtym i słyszę, cytuję: "piękne ciałko żółte otoczone naczyniami krwionośnymi". I endo 12 mm. Więc kamień z serca - owu była
plamienia dalej nie wiadomo skąd, dostałam dupka mimo że progesteron mam zawsze kosmicznie wysoki. Wzięłam wczoraj wieczorem a dzisiaj... czysto. No i mam nauczkę żeby częściej słuchać męża - owu była pewnie po kilku dniach, a seksu w tym czasie nie było
no bo wątpię żeby strzelił przy 18 mm.
Brawo mąż!
Kochana, a ja widzę w tej historii dużo pozytywów!
- pęcherzyk był!
- owu była!
- mąż myśli w dobrym kierunku!
- mąż chce!
- Twój nastrój - lepszy!
To już dużo czynników, które mogą sprzyjać dobremu ciągowi dalszemu.
Kto tam wie, co tam kiedy pękło i co dokąd kiedy dotarło
Także, moja droga, nie zamartwiaj się teraz, nic już nie licz. Słuchaj częściej męża i będzie dobrzeroma, Karma88 lubią tę wiadomość
-
Powiem Wam, że z tego co widzę to w szpitalach nie ma reguly.
W pierwszej ciazy trafilam od swojej lekarki do szpitala w Warszawie na Zelaznej. Tam wszystkie pielegniarki, polozne z sercem do nas podchodzily i ze zrozumieniem. No i byly specjalne pojemniki w ktore trzeba bylo sikac po podaniu lekow i "lapac" to co zejdzie.
Za drugim razem moj gin byl z Inflanckiej tez w Warszawie, tam leki podane i wszystko do toalety szlo, na sali nie lezalam tak jak poprzednio z dziewczynami tracacymi ciaze tylko z roznymi pacjentkami wiec nawet nie bylo takiego wsparcia jak od dziewczyn z tym samym bolem. A lekarze i personel bardzo mi nie podeszli wtedy. Bardzo niesympatyczni, zero empatii, a jakby nie patrzec bylam pacjentka ktora tracila dziecko zbywanie ot tak to troche nie na miejscu.
Gdy po miesiacu wrocilam znowu to juz moim lekarzem byl tez gin z Inflanckiej ale dosc wysoko postawiony.
Byl obecny przy zabiegu razem z jakims konkretnym profesorem i tu szybko i sprawnie zrobili porzadek. Lekarze widzieli od kogo jestem to skakali i obrot o 180 stopni...
Powiem Wam, że jak patrze jak co poniektore z Was maja po kilkoro dzieciaczkow stracone to zastanawiam sie ile ja bede w stanie zniesc...
Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia -
Niebieska super wiadomosc. Ciesze sie ze malutka juz nie taka malutka ladnie rosnie :)przygotowane juz wszystko na przyjscie maluszka? rodzisz naturalnie czy cc?Mój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
nick nieaktualnyNiebieska, widocznie Marianka ma być filigranowa, bo i po kim miałaby być duża. Często dzieci wagą urodzeniową podobne są do rodziców, np. nasza Miśka, urodziła się ważąc 3650 g, a ja i mąż mamy wpisaną dokładnie tę samą wagę w papierach.
Aniuk, jak Ty i Niebieska się rozpakujecie, to dla mnie skończy się pewna epoka na tym wątku -
Karma, tyle ile będzie trzeba, wierz mi...
Ale takie "przypadki" nie są na szczęście częste. Wierzę, że Ciebie to nie spotka.25.05.2010 Aniołek 9 tc
03.10.2011 - Synuś, mój mały - wielki cud
17.04.2015 - Aniołek 8 tc
03.01.2016 - Aniołek 8 tc
29.04.2016 - Aniołek 9 tc
25.07.2018 - Córcia
Cuda się zdarzają, czasem nawet dwa razy -
Karma88 wrote:Powiem Wam, że z tego co widzę to w szpitalach nie ma reguly.
W pierwszej ciazy trafilam od swojej lekarki do szpitala w Warszawie na Zelaznej. Tam wszystkie pielegniarki, polozne z sercem do nas podchodzily i ze zrozumieniem. No i byly specjalne pojemniki w ktore trzeba bylo sikac po podaniu lekow i "lapac" to co zejdzie.
Karma,
Wyjęłaś mi te słowa z ust.
Ja już kilka razy pisałam tutaj na forum, że pobyty w szpitalu po poronieniach to było szczęście w całym tym nieszczęściu.
Leżałam 4 razy właśnie na Żelaznej i spotkałam się z nieprawdopodobną skalą empatii, sympatii, troski, delikatności i wszystkiego co najlepsze.
Swoją drogą, jak przeczytałam Twój poprzedni post (ten z całą opowiedzianą historią), to przeszło mi przez myśl pytanie, czy czasem nie leżałaś w Zośce.
Ja mam wielki szacunek do tego szpitala. Jak się nie wydarzy żaden kataklizm, to właśnie tam za kilka tygodni przyjdzie na świat moja dziecinka.
Karma88 wrote:Powiem Wam, że jak patrze jak co poniektore z Was maja po kilkoro dzieciaczkow stracone to zastanawiam sie ile ja bede w stanie zniesc...
Nie myśl o tym.
Może już nigdy nie będziesz musiała nic takiego znosić. Tak trzeba myśleć. I zrobić wszystko, aby jedyną rzeczą do zniesienia była ciąża i poród.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:47
-
Elaria wrote:Niebieska, widocznie Marianka ma być filigranowa, bo i po kim miałaby być duża. Często dzieci wagą urodzeniową podobne są do rodziców, np. nasza Miśka, urodziła się ważąc 3650 g, a ja i mąż mamy wpisaną dokładnie tę samą wagę w papierach.
O matulu...
Ja urodzona z wagą 3750, a mąż 4200
Avuletko, bądź łaskawa dla mamy!
Służbo zdrowia, krój i tnij, błagam!
Elaria wrote:Aniuk, jak Ty i Niebieska się rozpakujecie, to dla mnie skończy się pewna epoka na tym wątku
Elaria,
Jak my tu wszystkie wreszcie urodzimy, to dla mnie zacznie się nowa epoka na tym wątku
PS.
DziękujęWiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:50
Ikarzyca lubi tę wiadomość
-
roma wrote:Karma, tyle ile będzie trzeba, wierz mi...
Ale takie "przypadki" nie są na szczęście częste. Wierzę, że Ciebie to nie spotka.
Roma eh no na ten moment nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że musiałabym znowu przez to przechodzić, ale gdyby przyszło co do czego to wiadomo, że bym walczyła.
Chociaż powiem Wam, że po tej drugiej ciąży moja psychika to wrak.
annak wrote:Wyjęłaś mi te słowa z ust.
Ja już kilka razy pisałam tutaj na forum, że pobyty w szpitalu po poronieniach to było szczęście w całym tym nieszczęściu.
Leżałam 4 razy właśnie na Żelaznej i spotkałam się z nieprawdopodobną skalą empatii, sympatii, troski, delikatności i wszystkiego co najlepsze.
Swoją drogą, jak przeczytałam Twój poprzedni post (ten z całą opowiedzianą historią), to przeszło mi przez myśl pytanie, czy czasem nie leżałaś w Zośce.
O masz.
Powiem Ci, że u nich akurat genialne było to, że leżałam na sali z podobnymi dziewczynami. Ja byłam na sali pierwsza, do mnie dobiła dziewczyna w podobnym terminie i też z pierwszą stratą. My się nawzajem "ratowałyśmy", a każda kolejna który dochodziła to była pod naszą opieką. Bo jedna drugą wspierała.
Jedna rzecz, która mnie zmroziła tam: doszła do nas dziewczyna coś około 28-29 tc i też podali jej leki, dali pojemnik i kazali robić swoje. Dla mnie to coś nie do pomyślenia.
Mój gin jest akurat z Inflanckiej i niego będę się trzymać. W tym samym czasie co traciłam drugą ciążę, on prowadził moją kumpelę. Obie miałyśmy krwiaka pod maleństwem, ona dostała leki na full na podtrzymanie, zakaz ruszania się, a ja od swojego właściwie nic i w końcu skończyło się u mnie jak się skończyło, a ona ma zdrowego synka.
I po jej przypadku wiem, że jestem już w dobrych rękach.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2017, 14:57
Emilka
Od 09.2013:02.2014-5t6dc07.2015-12tc
MTHFR A1298C+C667T+PAI-1 4G-hetero, immunologia