Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMagdzia, ja się prawie posrałam, tak się wczułam w Twój post!
Normalnie im u mnie bliżej, tym bardziej chcę to odwlec.
Trzymam kciuki za bezproblemowe rozwiązanie Twojej ciąży, żebyś trafiła na dyżur do swojego lekarzaA jak synek będzie miał na imię?
Magdzia88 lubi tę wiadomość
-
Synek Aleksander;) Oleczek maly sobie tam siedzi
Ja to w ciazy na chwile obecna moge byc jeszcze z rok...ale bez tycia juz hahha takiego pietra dostalam
Trzymajcie prosze kciuki! Nie wiem kiedy to sie rozkreci...ale juz cos jest na rzeczy...wiec modlitwa bedzie odpowiednia sprawa o jaka moge was prosic...aby moj syn byl zdrowy!
I bardzo mocno zycze wam wwszystkm rowniez zdrowka.. szczesliwych rozwiazan ...i pozytywnych testów ale juz z pomyslnym finałem! !!! Bardzo bardzo mocno wam tego zycze!
Bez wyjątków!Wiadomość wyedytowana przez autora: 1 marca 2017, 23:07
Elaria, promyczek 39, Monika1357 lubią tę wiadomość
-
Niebieskaa wrote:Sy_la i Annak, no wlasnie dziewczyny... czy oni oczekuja ze ja Wikinga urodze, czy co? poza tym tak wlasnie wyobrazam sobie Marianke...jako drobna dziewczynke.
Sy_la, jak milo sie czyta, ze masz taka ochote na sn! to mnie wspiera na duchu. Ja dalej chce sn, ale przez pojawiajacy sie strach...zaczynam myslec 50:50, chociaz i tak w No wyboru nie mam.
Bardziej boję się wklucia i znieczulenia zzo niz porodu sn. Oczywiście zamierzam rodzić bez znieczulenia snMagdzia88, Niebieskaa lubią tę wiadomość
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
Magdzia88 ... woooow! To już?? To już prawie koniec Twojej ciążuni???!! Matko, jak to zleciało!! Trzymaj się Kochana, nie sraj po gaciach bo nie będzie tak źle, a tylko smród będzie
haha.. pewnie teraz jestem taka mądra bo jeszcze mi zostalo ponad miesiąc, a zobaczymy jak to bedzie hehe
Trzymam kciuki za Ciebie i za Olka abyście ze sobą współpracowali najlepiej jak tylko się da... życzę Ci w miarę lekkiego porodu... no i oczywiście dawaj nam znać co i jak bo forumowe ciotki czekają na takie pozytywne wieści. Całuję i ściskam MOCNOOOO!Magdzia88 lubi tę wiadomość
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
Nie spie od 4...jak co noc z reszta....
Dzis pojde do kosciola....wiem jak trwoga to do Boga...tak sie niby nie powinno....
Ale potrzebuje...pomodlic sie aby wszystko poszlo dobrze.
Moj maly ogolnie jest opornym dzieckiem...nie fika w brzuszku jak niektore mamy opowiadaja...co sprawia ze nie raz odchodzilam od zmyslow..blagajac go chociaz o malenki znak ze zyje i ma sie dobrze...od wczoraj znowu ma gorszy dzien...i sie stresuje..
Wiecie.... Ze nie raz mialam takie mysle czy lekarz mnie nie oszukuje mowiac ze jest ok. Czy ma 2 raczki..2 nozki....niby widzialam..lekarz pokazywal...ale w glowie potrafila urodzic sie nagle mysl...czy aby napewno mowia mi wszystko !
Dziwne prawda....???
Sama sobie szukalam powodow do zmartwien?
Jak to nazwac?
Nie umiem...nie potrafie tego wytlumaczyc.
Wlasnie teraz tez tak mam....nie sypiam dobrze juz z dobry miesiac...jest mi ciezko...jestem zmeczona...obolala...i coraz bardziej zestresowana. Tam na forum...marcowym...na belly zrobila sie selekcja. Tz zostalo utworzone prywatne forum ze tak powiem...aby zadne trole nie zagladaly....naleze do tego grona...ale tam kompletnie inna bajka sie odbywa....wiem ze tylko tu moge cokolwiek napisac ...i wiem ze zawsze nawet jak ktos nie napisze to wiem ze tu jest wsparcie i zrozumienie...a nie krytyka...
Boje sie...ale to normalne co nie ???
Malutki synku....prosze odezwij sie do mnie malym kopniakiem...bo sie martwie....
Czy to ze jest leniwy...to moze znaczyc cos zlego???
Teraz gdy wiem...ze cos ztam sie u mnie dzieje....2 cm rozwarcia...sprawilo ze wczoraj bylam strasznie podjarana...jak nakrecona...jakas dziwna sytuacja...po wizycie pojechalismy prosto do naszej knajpki na lodowy koktajl...bo mowie kurde...nie wiadomo czy za chwile nie bede lezala na porodowce...naprwno jest inaczej...wiedzac ze juz cos sie tam rusza...niz ...idziesz z akcja z zaskoczenianie wiem co lepsze ?
Sorki dziewczyny....przepraszam bardzo ze zawracam glowe....
Jakos tak mnie opętanlo.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2017, 05:31
Koteczka82 lubi tę wiadomość
-
Syla...tez wole sn... Ale strasznie sie tego boje...!
Mam nadzieje ze twoje marzenie sie spelni..i bedziesz stekala zeby wypchac ten maly cud na swiat
Ciekawe ile pochodze z tym rozwarciem????Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2017, 05:32
sy__la lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMagdzia, ja nie śpię, bo wstałam siku, mąż już chodził i tak już zostałam z nim na śniadaniu, odeśpię później, jak córkę wyprawię do szkoły.
Tak czytam o Twoich obawach i wiedz, że one są normalne. Im bliżej końca tej drogi i początku kolejnej, tym więcej myśli. Musi być dobrze! Twój Oluś ma już bardzo ciasno, więc ciężko mu się już rusza.
Widzę, że jesteś wierząca, więc nie ma się co zastanawiać, tylko pędzić do kościoła, pewnie Ci to pomoże. A że do Boga, jak trwoga, no przecież z założenia to jest Nasz Ojciec, więc sytuacja zwracania się o pomoc jest jak najbardziej na miejscu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2017, 07:36
Magdzia88 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWiecie, myślałam o tym od paru dni, a teraz rano dopadło mnie wspomnienie wydarzeń sprzed roku. Muszę przyznać, że wcale nie staram się go "celebrować", ale TEJ daty szybko nie zapomnę. Pamiętam, jak całą noc z 1 na 2 marca nie spałam, tylko siedziałam na kanapie i zrywałam się co i rusz do łazienki, bo miałam mocne plamienia (właściwie od początku tamtej ciąży, ale lekarz powiedział, że to przez polip w szyjce), nad ranem plamienie bardziej już zaczęło przypominać lekkie krwawienie. Ok 7 nie wytrzymałam, zadzwoniłam do gina, powiedział, że może mnie przyjąć po południu, ale radzi jechać do szpitala. Nawet podał, do którego, ale wówczas nie wiedziałam, że on tam właśnie pracuje i pojechałam do innego, bliższego. Mąż mnie zawiózł, tam szybko mi zrobili mi usg i dowiedziałam się, że właśnie ronię, akcji serca brak, a rozwój zatrzymał się ok 3 tygodnie wcześniej, to musiało być chwilę po ostatniej wizycie, w czasie której zobaczyłam serduszko. Jakoś najbardziej mnie zmroziło, że prawie 3 tygodnie chodziłam z "trupem" dziecka pod sercem snując plany, marzenia, mówiąc rodzinie, znajomym, że będziemy mieli drugie dziecko...
Lekarz w szpitalu dał mi skierowanie na oddział, ale wtedy jeszcze chciałam wrócić do domu, po swoje rzeczy, wiedziałam, że nikt z rodziny nie wejdzie na oddział, bo panowała grypa i był zakaz odwiedzin. Wróciliśmy do domu, rozkręciło się krwawienie, doszedł straszny ból, podobny do porodowego, mąż pomógł mi się umyć, spakować, ubrać, wróciliśmy do szpitala, krzyczałam z bólu w samochodzie, zostawił mnie przed oddziałem, było ok 10 rano, teraz nawet nie pamiętam, kto córkę wyprawił do szkoły... chyba moja mama, jak my byliśmy pierwszy raz w szpitalu. Ona nawet nie wiedziała, co się dzieje.
Zabieg miałam 2 marca wieczorem, po wcześniejszym podglądzie na usg przez innego lekarza, myślałam, że po tych bólach i tym, co ze mnie wylatywało, będzie pusto, ale pęcherzyk się trzymał. Wszystko trwało chwilę, w narkozie, na sali była młoda dziewczyna, też na zabiegu, bo źle jej łożysko wyszło po porodzie.
Cały ten 2 marca trzymałam się dzielnie, żadnych łez, wszystko na spokojnie sobie tłumaczyłam, tak bywa, selekcja naturalna, widocznie były śmiertelne wady zarodka. Najbardziej żal mi było córki, która tak się cieszyła. Pękłam dopiero po zabiegu, tak mi było żal, że nie ma ze mną męża, a nie chciałam mu chlipać w słuchawkę, tylko pisałam smsy i prosiłam, by też pisał, ale nie dzwonił. Wypisali mnie następnego dnia rano, przyjechała po mnie mama, w domu była teściowa, ogarnęła dom, wyprawiła wnuczkę do szkoły, o nic nie pytała, po prostu była, przytulała, jak widziała w moich oczach łzy, spokojnie wysłuchała. Mam z nią lepszy kontakt niż z własną matką. Jak płakałam w samochodzie jadąc z mamą do domu, to czułam, że nie bardzo mnie rozumie. Potrzebowałam po prostu się wypłakać, a mama zaczęła gadkę, że nie można się tak załamywać, że powinnam iść do psychologa. Ehh...
Na szczęście, że miałam już córkę, dla niej nie mogłam się załamywać, musiałam jej szybko powiedzieć, że rodzeństwa nie będzie, wytłumaczyłam jej to bez mówienia o aniołkach, po prostu, że dzidziuś był malutki, jak cukiereczek i przestał się rozwijać i zaniknął, i że mi smutno z tego powodu. Było jej smutno, ale nie płakała. Mnie napadał płacz jeszcze kilka dni, zwłaszcza na spacerach, kiedy szłam sama po lesie. Wtedy dawałam sobie zielone światło na rozpacz. Ale w domu starałam się trzymać pion. Mąż mi bardzo pomógł, tyle ciepła i czułości dostałam, chyba zapas na cały rok.
No, a dziś jestem tu, gdzie jestem. Jakoś zrzuciłam z siebie te wspomnienia, bo w sumie gdzie. Czułam, że chcę to napisać. Nawet nie wiem, czy przypuszczałam rok temu, że za 12 miesięcy będę znów w ciąży, właściwie za jej połową. Raczej nie myślałam tak konkretnie, wiedziałam tylko, że chcę znów spróbować.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2017, 07:37
Koteczka82 lubi tę wiadomość
-
Magdzia,
Czy ja Ci już mówiłam, że Cię... kocham po prostu?!
Ty należysz wąskiego klubu najbardziej autentycznych ludzi ma świecie. Jak przeczytam Twój post, jakikolwiek, to normalnie namacalnie czuję każde odczucie, jakie Ty opisujesz.
Tym razem jednak nawet nie muszę się wczuwać, bo wszystko, o czym piszesz, jest absolutnie normalne. I mam to samo co Ty.
I też nie śpię od świtu.
Boisz się. To normalne! Masz prawo. I jeszcze większe prawo masz, aby pisać o tym tutaj.
Jak ja Cię rozumiem...
Nie wiem, czy to Ci pomoże, ale ja wczoraj (mimo dobrej wizyty) przepłakałam wieczór. Coś mnie puszcza, myślę, że to strach, który rośnie w obliczu spotkania z rozwiązaniem tej długiej drogi.
Tak jak pisze Elaria, idź do kościoła. Nie myśl, czy to trwoga, czy nie. Nawet jeśli tak, to co? Potrzebujesz, więc idź.
I pamiętaj, że jak trwoga, to do b. i pamiętaj, że jak trwoga, to na Ovu.
Nie opuścimy Cię tu w żadnym momencie.Magdzia88, Koteczka82 lubią tę wiadomość
-
Elaria,
Choćby nas ktoś obudził w środku nocy z głębokiego snu, choćby ktoś wyrzucił wszystkie kalendarze, choćby poprzestawiał zegarki, to zawsze będziemy pamiętać te daty. One tak bardzo wyryły się w naszych sercach. Tego nie da się zapomnieć.
Niezwykle mnie poruszyła ta Twoja historia. Pochlipuję sobie teraz o poranku nad komputerem.
Piękny wniosek na koniec tego co napisałaś - w tych najgorszych chwilach, w największym dole, nigdy, przenigdy nie wiemy, czy za miesiąc, dwa albo dwanaście nie będziemy już w zupełnie innym miejscu. Możemy być. Ty już wiesz, że to możliwe. Jesteś tu. Jesteście. We czwórkę.
Powiedz dziś ode mnie Tadkowi, że to wspaniałe, że przyszedł. I to w takim momencie, żeby powitać się ze światem w maju. Pamiętam to przepiękne zdjęcie Waszego ogrodu zimną. Takie bajkowe. I teraz wyobrażam sobie ten ogród na wiosnę. Taki cudny, rozświetlony. A w nim Wy. Razem. I to nowe życie...Koteczka82, jatoszka lubią tę wiadomość
-
Magda cudnie, nic się nie stresuj ja z rozwarciem 2 cm i bez szyjki też trochę pochodziłam (2 dni od wykrycia tego, ale ile to było na prawdę nikt nie wie) jak chcesz wytrzymać to kładz się i czekaj aaa... I zero przytulanek bo wyskoczy jak u nas
Nie odzywałam się chwilę, ale miałam jakiś zły czas. 27-go odbierałam na poczcie list polecony. I tak mnie dopadła ta data żeasakra. Miałam na ten dzień termin porodu. Do dzisiaj chodziłam jak w trasie jakimś. Do mojego się nie odezwałam nawet. Nie wiem jak to znosi... Ale dzisiaj muszę się już wziąść w garść. Mam umówienia wizytę na NFZ celem wyciągnięcia skierowana na badania immunologiczne. Ale dupa, bo okazało się że moje wyniki hisropatologiczne jeszcze nie są gotowe i nie wiem czy mnie przyjmie. A autoimmunologie to ponoć do 6 tyg od poronienia trzeba robić? Jak to liczyć? Od obumarcia czy od zabiegu? Q głowie mi się uroilo że skoro przed samym pierwszym zabiegiem miałam betę lekko ponad 400 TP już organizm zaczął wracać do normy i powinnam to liczyć od dnia obumarcia. A to już za chwilę minie i na nic później te badania. Jak to jest? Orientuje się któraś?Nadia 2008
* 7tc 2016
*10tc 2017
*15tc 2017
WOJTUŚ 2018
STAŚ 2019 -
Dziwny czas "rocznic" ....
Dokładnie rok temu 2 marca dowiedziałam się, że serduszko znowu nie bije...
Wtedy najwięcej plamiłam/krwawiłam w terminie pierwszej miesiączki, potem był spokój, jakieś drobne plamienia czasem się zdarzały, a tydzień po ostatniej wizycie nagle pociekła krew trochę, ja oczywiście w bek, mąż mnie zawiózł do szpitala i już tam zostałam...
3 marca po obchodzie niedługo był zabieg, wyszłam po południu tego samego dnia.
I jeszcze pamiętam słowa doktor, co tu się kurde dzieje, że nie możesz utrzymać ciąży.
2 razy to właśnie ona była na dyżurze, kiedy padła ta "diagnoza", trzecim razem to było u mojego lekarza w gabinecie.
Pokłóciłam się wczoraj z mężem, miałam tak straszną ochotę na same wiecie co (to ewidentny znak, że jakoś płodne mam), on w sumie też tak insynuował, że też chce, a jak przyszło co do czego to on zmęczony...
A na 5 marca miałam termin pierwszej z ciąż które straciłam
Dobrze, że wykańczamy dom teraz, jest trochę zajęcia, inaczej bym miała za dużo czasu na rozpamiętywanie tego, a tak to głowa trochę zajęta.
No i dobrze, że mam Was, bez Was byłoby dużo gorzej, dobrze, że Annak w sierpniu półtora roku temu napisała mi o tym wątku, że gdzieś coś takie jest i zaczęłam szukać12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
nick nieaktualnyAniuk, teraz to i mam łzy w oczach, ze wzruszenia
Dziękuję :*
Ulli, wydaje mi się, że od dnia zabiegu. A z drugiej strony czytałam, że badania robią niektórzy dwa razy, bo może problem pojawia się w ciąży, a po niej już nie można go wykryć?
Jacqu, co my byśmy zrobiły bez tego wątku. Gdzie bym się przytuliła, gdyby nie tu. -
Magdziu!!! chyba żeśmy sie zmówiły w ostatnim czasie. Ja pół nocy nie spałam, przez ból kręgosłupa ale tez przez czarne myśli... ze moze Marianka to jedna wielka ściema, ze brzuch zamiast sie zwiększać to mam wrażenie, ze sie zmniejszył, ze jak zacznie sie akcja porodowa to ja siądę na podłodze i zacznę płakać i nie będę umiała współpracować itd.
Kochana, jak będziesz juz jechać do szpitala to pamiętaj (choć bedzie to raczej trudne;)), ze kibicuje Ci i dodaje otuchy cała zgraja z ovufriend! Ty biegniesz w maratonie, a na każdym odcinku drogi stoi któraś z nas! Wrzeszczy, dodając siły! Podaje wodę i cos słodkiego! Jest z Tobą i wie, ze meta tuż tuż, a medal juz za chwile bedzie Twój!
Czekam z mega podnieceniem i niecierpliwością na Twoja wiadomosc po porodzie:*
Dajesz czadu, Maleńka!!!Evita, Koteczka82, sy__la lubią tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
A potem będę czekac na informacje od Ani,Syli, Elarii, Jagny...
A potem duzy rozdział mojego życia forumowego zamknę porodem Romy, Skrzata, Alisy, Evity, Ikarka, Arlety i Jacqu ❤
oraz oczywiscie porodem Promyczka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 marca 2017, 08:58
Evita, Magdzia88, Alisa, Arleta, roma, promyczek 39, Jacqueline, Ikarzyca, sy__la lubią tę wiadomość
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Dziewczyny jestescie poprostu cudowne!!!
Kocham was!
To jest tak cholerbie dziwne uczucie...jakie mam teraz ze nie jestem w stanie opisac go slowami.
Dobrze wiedzieć ze ma sie was! To bardzo duzo...czasem w naszym tu...swiecie...codziennym tyle otuchy i wsparcia sie nie dostanie.
Dziekuje kazdejne osobna!
I mam nadzieje ze kiedys was spotkam ;*