Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Niebieskaa wrote:Oj Gadulko, straszna lipa z ta umowa:( Tym bardziej, ze bylas szczera, nic nie ukrywalas, pokazalas swoja sytuacje taka jaka jest... ehh ale doczytalam, ze Twoim szefem mialby byc Polak... Ehhh i uwazam tak jak Ty: rodacy powinni siebie wspierac, ja natomiast doswiadczylam wiele nieprzyjemnego od rodaczek. Bylo to jeszcze w czasie studiow, kiedy pojechalam z moim jeszcze wtedy chlopakiem a dzis mezem.. on pracowal na budowie, a ja znalazlam prace w firmie sprzatajacej. To czego doswiadczylam tam od Polek bylo jednym z najgoszych moich doswiadczen miedzyludzkich. Tu gdzie teraz jestem mam grupe cudownych Polek i bardzo sobie pomagamy. Natomiast chyba nie potrafilabym zaufac szefowi Polakowi:(
Moj maz ma kolege Polaka jeszcze z czasow pracy na budowie...Po kilku latach dolaczyla do niego zona i pracowala w firmie sprzatajacej u Polki na czarno za zenujaca stawke. Byla wsciekla, klnela, ale pracowala, zeby cokolwiek zarobic. Teraz kiedy ich sytuacja sie polepszyla..stac ja na to, zeby zalozyc swoja firme sprzatajaca. Niestety z wielka duma w glosie opowiadala o tym jak to zatrudni Polki, bo jest wiele kobiet, ktore beda chcialy pracowac na czarno i za mala stawke. Sama zostala wykorzystana przez pracodawce i teraz ma identyczny plan na swoja firme:/FabianCyprian
Tymuś
-
Gaduaaa Jak napisałaś, że to Polak tak Cię potraktował, ręce mi opadły. Nic się nie zmieniło, od kiedy ja kilka lat temu byłam w Holandii, żeby trochę zarobić. Wszystko, co najgorsze, spotkało mnie tam ze strony Polaków...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2017, 09:48
-
nesairah wrote:PS - Sorry, za dosłowność, może nie macie ochoty czytać tutaj o moich sprawach łóżkowych, ale nie wiedziałam, jak inaczej przekazać w czym rzecz.
Ja z tym nie mam najmniejszego problemu. Gdzie mamy pisać o takich sprawach, jak nie tu?
Dzięki temu, że napisałaś wprost, o co chodzi, teraz lepiej rozumiem sytuację.
Ja akurat nigdy nie miałam problemów z mężem jeśli chodzi "współpracę" w tym zakresie.
Bardzo często to on pilnował pewnych kwestii, albo namawiał mnie, żeby działać. Ja czasem traciłam siły, było mi głupio i jakoś tak... wstyd przed samą sobą, że uprawiam seks na zawołanie. Wtedy mój mąż zawsze mówił, że robimy! To jest nasz wspólny piękny cel. I przecież nie produkujemy dziecka z jakimiś obcymi osobami, tylko kochamy się i chcemy dać temu wyraz. Czasem nawet wymyślał jakieś sposoby, żeby mnie rozluźnić, etc. Zawsze będę mu za to wdzięczna, szczególnie, że (teoretycznie) mógłby mieć do tego dystans i zostawić wszystko mnie, bo w końcu ma już trójkę dzieci i niejeden na jego miejscu byłby kompletnie niezaangażowany.
Nigdy nie zapomnę, jak raz wpadł do domu w ciągu dnia pracy, tylko po to, żeby "zrobić co trzeba", bo akurat były te dni, a ja na drugi dzień wyjeżdżałam służbowo. Jak go zobaczyłam w domu, to aż mi się płakać zachciało. Że jak to?! Tak na zawołanie mamy robić, wykorzystać niecałą godzinę?! (zaraz potem miał spotkanie) Okropnie się z tym czułam. A on trochę się powygłupiał, jakieś scenki poodgrywał, powiedział, że przecież to super fajne, że może wpaść do domu przelecieć sobie żonę. No i super to wyszło...Bardzo mi się wtedy podobało
Ojej, bo odeszłam od tematu.
Chciałam więc napisać, że nie znam z doświadczenia takich problemów, ale zawsze, mimo wszystko, mam zrozumienie dla takich sytuacji, kiedy facet po prostu nie może. No, fizycznie nie daje rady. Na to trudno coś zaradzić. To w końcu też człowiek i różnie może być.
Natomiast czym innym jest dla mnie sytuacja, którą opisujesz nesairah. Powiem szczerze, że to też by mnie wkurzyło... gdyby mąż, wiedząc, że to te dni, skończył sobie gdzie indziej. Na pewno byłoby mi przykro i rozumiem Cię.
A może po prostu robisz to tak świetnie, że nawet cyborg by się nie powstrzymał...?
Trzeba pogorszyć technikę, albo wprowadzić embargo na takie zabawyWiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2017, 09:52
-
Ikarzyca wrote:Czasem sobie wyobrażam takie chwile - myślę że będę wtedy ryczec że szczęścia - takiego totalnego i bezkresnego. Nawet teraz jak o tym myślę to aż mi się oczy szkołą. Tak bardzo pozytywnie zazdroszczę teraz Wam tych chwil i niecierpliwie czekam na swoją kolej.
Ikarzyca lubi tę wiadomość
Antoś IVF,Julisia natural
-
Ikarzyca wrote:Czasem sobie wyobrażam takie chwile - myślę że będę wtedy ryczec że szczęścia - takiego totalnego i bezkresnego. Nawet teraz jak o tym myślę to aż mi się oczy szkołą. Tak bardzo pozytywnie zazdroszczę teraz Wam tych chwil i niecierpliwie czekam na swoją kolej.
Ikarku,
a) potwierdzam, że w takich momentach się płacze
b) przewiduję (bez ściemy, kokieterii i sztucznego pocieszania), że doświadczysz tego i podejrzewam, że szybciej niż myśliszIkarzyca lubi tę wiadomość
-
Evita wrote:Chyba musimy gdzieś w Europie poszukać leczenia choć martwię się że możliwości medycyny po prostu się skończyły.
Odkąd zobaczyłam zdjęcia Gabrysia naszej Inesski, mam poczucie, że możliwości medycyny są nieskończone. -
nesairah wrote:U nas na kąpiel nie ma szans... tylko prysznic! Poza tym romantyzmu u nas mało w łóżku, tak jak zresztą w życiu
Koteczka82 lubi tę wiadomość
Antoś IVF,Julisia natural
-
annak Zazdroszczę, bardzo zazdroszczę, że masz takiego męża
Masz rację, to też człowiek... nie chcę wywierać na nim jakiejś chorej presji, ale mówią, że to kobiety są skomplikowane i brak u nas logiki. A jest zupełnie odwrotnie. Jestem pewna, że za jakieś 2 tygodnie, jak test pokaże znów biel vizira będzie ogromny zawód z jego stronyBędziemy przerabiać to już czwarty raz od poronienia. Pojawi się z jego strony znów pytanie: dlaczego? Bo dzieci nie biorą się z samych chęci - dlatego (tak mu odpowiem).
A embargo muszę wprowadzić zdecydowanie, już mnie to wkurza... -
hehe Nesa ,za dobrze lizałas
a tak na powaznie to przykro..moj sie sprawdza ogolnie,po prostu jak mu mowilam ze to ten dzien,to nawet jak byl mega zmeczony po pracy lub chory ,jakos sie spinał
Elaria czekam na wiesci z wizyty:*
Gadu ja w Twojej sytuacji bym nie powiedziała.wiesz czemu..bo juz wiem ze ludzie potrafia byc podli .Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2017, 10:05
Koteczka82 lubi tę wiadomość
2017r-IVF-wrzesień-nieudane
2018r-naturalny Cud♥
-
Ikarku skoro ja, forumowy dinozaur, jeśli się nie mylę jestem tutaj najdłużej ze stażem nieciążowym, dałam radę zajść w ciążę z niewielką pomocą męża;) to znaczy, że u Ciebie to będzie pesteczka i obstawiam, że to jest kwestia 2-3 miesięcy. Czuję podskórnie, że Twoje oczekiwanie już zmierza ku końcowi, teraz zrobiło się jakieś takie poruszenie wśród dinozaurów, więc i Ty musisz do nas dołączyć
Powiem Ci szczerze, że luty zupełnie odpuściłam, tak jak Wam pisałam (wybaczcie dosłowność) 3x z mężem spółkowaliśmy i to jeszcze bezpośrednio po miesiączce (czyli byłam pewna, że to jeszcze sporo sporo przed owu), a potem kiedy według mnie nadszedł ten właściwy owulacyjny czas stwierdziłam, że po prostu mi się nie chce i trudno odpuszczam, nie będę nic robić na siłę, dałam sobie ten miesiąc odporu i zajęłam się pracą, zakupami na wiosnę, spotkaniami ze znajomymi. Na jednej imprezie to nawet trochę popłynęłam z piwkiem, czyli totalny luz. Dlatego tak długo nie robiłam testu jak okres mi się spóźniał, bo byłam prawie pewna, że to jakieś rozstrojenie organizmu, że to fizycznie NIEMOZLIWE, że to ciąża...i proszę totalnie zaskoczenie. I dodam, że oczywiście uważałam, że "wrzucenie na luz" to sranie w banie, przepraszam za wyrażenie i wściekałam się na takich mądrali, co mi doradzali wyluzowanie. Odpuściłam nie dlatego, że chciałam wyluzować, tylko dlatego, że już byłam okropnie okropnie zmęczona tymi staraniami, zrobiłam to dla siebie, a nie po to, żeby zajść w ciążę, dla swojego zdrowia psychicznego.
Jagna kochana tak mi przykro, że z tymi pogrzebami masz teraz taki urodzaj:( obyś już więcej nie musiała przeżywać w bliskim czasie takich smutnych chwil.
Elaria kciuki za usg:) ciekawe jak tam Tadek się miewa:)
Alisa fajnie, że zdecydowałaś się na psychologa. Byłaś już kilka razy czy to dopiero początek? Jak wrażenia?
annak no właśnie też mam wrażenie, że to nie do końca tylko rozłożenie nóg...my musimy zapewnić całą logistykę tego przedsięwzięcia;)
Gaduaa brak mi słów na Twojego szefa;/ obiecuje, a potem wykręca kota ogonem, to już by nie robił Ci nadziei na tę umowę, przynajmniej byś się nie rozczarowała. Smutne to jest, że w PL kobieta w ciąży jest traktowana przez pracodawcę zwykle jako złośliwa baba, która chce zrujnować firmę;]
Ja na razie nie zamierzam się ujawniać jakoś do 12tc (jeśli dotrwam do tego czasu...) potem będę się martwić jak przekazać tę radosną nowinę kierownictwu..ehh..
-
Dziewczynki,
Widziałam, że kilka z Was pytało, co u mnie. Bardzo Wam dziękuję za troskę
Otóż u mnie sytuacja taka, że w poniedziałek byłam na wizycie u gin. Moja szyjka jest bardzo miękka i w badaniu palpacyjnym czuć już przez nią napierającą główkę dziecka
(nie wiem, jak Was, ale mnie takie stwierdzenie przeraża)
Mała się wyrywa do rodziców najwyraźniej.
Przykazanie jest takie, że mam maksymalnie dużo leżeć. I musimy dotrwać minimum do poniedziałku 20 marca. Wtedy ciąża będzie formalnie donoszona. Jest to ważne nie tylko ze względu na potencjalny stan zdrowia Avulsona (chociaż oczywiście każdy dzień w brzuchu się liczy), ale także na kwestie czysto - nazwijmy to - organizacyjne. Różnicę robi, czy urodzi się w niedzielę, czy w poniedziałek, bo w niedzielę otrzymałaby status wcześniaka i nawet jeśli będzie w takiej samej formie, jak byłaby tydzień później, to wiadomo, że taki wcześniaczek to musi potem przejść dużo więcej niż jego koleżanki i koledzy.
A więc leżę ile mogę i staram się dotrzymać. Gdy większość moich koleżanek kwietniówek odstawia już magnez, ja właśnie zaczynam go brać.
Jutro mam ostatnie już USG. Mimo, że poprzednie było dwa tygodnie temu, ginka zasugerowała, że lepiej zrobić jeszcze jedno w moim przypadku. Jutro albo w piątek mam też iść na KTG.
Liczę, że uda się dotrwać do przyszłego tygodnia, ale nie wierzę, że dociągnę do terminu cc 5.04.
W minioną sobotę zaczął mi już odchodzić czop śluzowy, brzuch się chyba trochę obniżył, no i ze dwa razy w nocy miałam takie mocne skurcze, że prawie jechaliśmy do szpitala.
A więc takie historie u mnie...
(+ ból gardła, który mam od wczoraj)
-
Bingo, Skrzat! ja wlasnie mysle, ze to ta najwieksza sztuka...ODPUSCIC, ale nie ze wzgledu na dziecko...bo to zadne odpuszczenie bedzie. To jest straszne trudne. Na kwietniowkach jest kilka dziewczyn, ktore po kilku latach staran, kiedy naprawde o tym zapomnialy, nagle zaszly w ciaze. Oczywiscie, ze te teksty wkurzaja... bo jak odpuscic kwiestie, na ktorej nam tak bardzo zalezy!A Ty jak sama piszesz..mialas juz dosc tego...i prosze jakie mile zaskoczenie:)
Aniaaa! toz to juz tuz tuz zobaczymy Avutke! Podzielisz sie fotka? chociaz na chwilke.
Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017
-
Hej dziewczyny już jestem mam 2 wiadomości dobra i zła. Którą wolicie?Pewnie dobra,a więc beta dodatnia wynik 14dni po 507 .
Zła wiadomość to taka ,że wyszło mi że mam trochę krwi w moczu.Koteczka82, Monika1357, sylvuś lubią tę wiadomość
27.08.17 22.00 i 22.01 - moje 2 największe skarby
07.06.2019 synek
3 aniołki w niebie [13tc,
10tc,
10tc] Cb
BARDZO SKUTECZNA MODLITWA W SPRAWACH TRUDNYCH I BEZNADZIEJNYCH - Modlitwa do Św. Rity -
annak ojejku, to już! Już niedługo zobaczysz swoje dziecko, spojrzysz mu w oczy... to musi być piękne! Do 20 nie tak daleko, więc miejmy nadzieję, że uda Wam się doczekać. Mam nadzieję, że będziesz czasem tu zaglądać po porodzie, jesteś chyba jednym z głównych filarów tego wątku!
-
czarnulka24 wrote:Hej dziewczyny już jestem mam 2 wiadomości dobra i zła. Którą wolicie?Pewnie dobra,a więc beta dodatnia wynik 14dni po 507 .
Zła wiadomość to taka ,że wyszło mi że mam trochę krwi w moczu.
Gratulacje! Piękna beta:)
A ta krew to myślisz, że to bardzo źle? Wydaje mi się, że nie zawsze to jest coś poważnego. Ale nie znam się, może dziewczyny coś podpowiedzą>
annak o kurcze blade! to wygląda już na zupełną końcówkę w ciąży, doleż koniecznie do tego poniedziałku. Ale generalnie czujesz się ok czy coś Cię boli?
Trzymam ogromnie kciuki, żeby Ava wytrzymała jeszcze trochę w brzuchu mamy. Ale jak zacznie Ci się akcja porodowa to masz jeszcze szansę na cesarkę? Czy raczej musisz wyprzedzić skurcze i sama zdecydować (w sensie lekarze) kiedy malutka ma przyjść na świat? Wybacz głupie pytania, ale jestem totalnym laikiem w temacie.czarnulka24 lubi tę wiadomość
-
Niebieskaa wrote:Bingo, Skrzat! ja wlasnie mysle, ze to ta najwieksza sztuka...ODPUSCIC, ale nie ze wzgledu na dziecko...bo to zadne odpuszczenie bedzie. To jest straszne trudne. Na kwietniowkach jest kilka dziewczyn, ktore po kilku latach staran, kiedy naprawde o tym zapomnialy, nagle zaszly w ciaze. Oczywiscie, ze te teksty wkurzaja... bo jak odpuscic kwiestie, na ktorej nam tak bardzo zalezy!A Ty jak sama piszesz..mialas juz dosc tego...i prosze jakie mile zaskoczenie:)
Aniaaa! toz to juz tuz tuz zobaczymy Avutke! Podzielisz sie fotka? chociaz na chwilke.
Zgadzam się z Tobą w 100%. To ogromna sztuka. -
annak wrote:Dziewczynki,
Widziałam, że kilka z Was pytało, co u mnie. Bardzo Wam dziękuję za troskę
Otóż u mnie sytuacja taka, że w poniedziałek byłam na wizycie u gin. Moja szyjka jest bardzo miękka i w badaniu palpacyjnym czuć już przez nią napierającą główkę dziecka
(nie wiem, jak Was, ale mnie takie stwierdzenie przeraża)
Mała się wyrywa do rodziców najwyraźniej.
Przykazanie jest takie, że mam maksymalnie dużo leżeć. I musimy dotrwać minimum do poniedziałku 20 marca. Wtedy ciąża będzie formalnie donoszona. Jest to ważne nie tylko ze względu na potencjalny stan zdrowia Avulsona (chociaż oczywiście każdy dzień w brzuchu się liczy), ale także na kwestie czysto - nazwijmy to - organizacyjne. Różnicę robi, czy urodzi się w niedzielę, czy w poniedziałek, bo w niedzielę otrzymałaby status wcześniaka i nawet jeśli będzie w takiej samej formie, jak byłaby tydzień później, to wiadomo, że taki wcześniaczek to musi potem przejść dużo więcej niż jego koleżanki i koledzy.
A więc leżę ile mogę i staram się dotrzymać. Gdy większość moich koleżanek kwietniówek odstawia już magnez, ja właśnie zaczynam go brać.
Jutro mam ostatnie już USG. Mimo, że poprzednie było dwa tygodnie temu, ginka zasugerowała, że lepiej zrobić jeszcze jedno w moim przypadku. Jutro albo w piątek mam też iść na KTG.
Liczę, że uda się dotrwać do przyszłego tygodnia, ale nie wierzę, że dociągnę do terminu cc 5.04.
W minioną sobotę zaczął mi już odchodzić czop śluzowy, brzuch się chyba trochę obniżył, no i ze dwa razy w nocy miałam takie mocne skurcze, że prawie jechaliśmy do szpitala.
A więc takie historie u mnie...
(+ ból gardła, który mam od wczoraj)
Annak kurczę mam nadzieje, że wytrwasz do terminu podanego przez lekarza 20.03.tzw ,że ona wytrzyma twoja Ava chyba,że jej się spieszy na świat zobaczyć tatusia i mamusie. Ale mam nadzieje, że ładnie doczeka. Po twoich objawach :skurcze, czop można przypuszczac że poród już wkrótce. Pewnie towarzyszy ci dużo emocji.
Trzymam kciuki byś wytrwała do terminu porodu . I wszystko było dobrze.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 marca 2017, 10:40
27.08.17 22.00 i 22.01 - moje 2 największe skarby
07.06.2019 synek
3 aniołki w niebie [13tc,
10tc,
10tc] Cb
BARDZO SKUTECZNA MODLITWA W SPRAWACH TRUDNYCH I BEZNADZIEJNYCH - Modlitwa do Św. Rity -
Dziękuję Wam, Dziewuszki moje
nesa,
(muszę skracać Twój nick, bo zawsze się boję, że zrobię w nim jakąś literówkę)
Nie wyobrażam sobie w ogóle tego, że mogłoby mnie tu nie być z Wami i nie dowiadywać się na bieżąco, co się tu dzieje. Poza tym, ja mam tu jeszcze całkiem duże grono moich dziewczyn (czyli Waaas!!), które musicie zajść w ciążę i urodzić, abym mogła powiedzieć, że Ovu spełniło swoją funkcję i ja także odchodzę z niego spełniona.
Jednocześnie, pewnie nie umiem sobie też wyobrazić, co będzie oznaczało pojawienie się dziecka w naszym życiu. Czas pewnie się skurczy. Ale zrobię wszystko, by być tu z Wami.
Nawiasem mówiąc - jakiś tydzień temu byłam na scallingu zębów i potem u stomatologa. I dowiedziałam się, że mam zęby w jakimś wyjątkowo super stanie, zero nalotów, etc. Jako, że mam druciany retainer na obu szczękach (po aparacie ortodontycznym) to naprawdę u mnie trudno utrzymać dobry stan białości zębów. Ale zostałam pochwalona, że mam je super zadbane, Pomyślałam, że to chyba zasługa Ovu, bo... dzięki Wam myję zęby dwa razy dłużej, ponieważ przy szczotkowaniu zawsze czytam forum, hehe... Może to jest metoda na czasy Avy (łazienka, kibelek i smartfon w dłoni)
PS. Potem mój mąż sprowadził mnie na ziemię i powiedział, że ten piękny stan zębów to prawdopodobnie efekt niepicia czerwonego wina przez ostatnie 8 miesięcynesairah, Koteczka82 lubią tę wiadomość
-
annak ojejku, to już powoli zbliza sie ten moment! Trzymam kciukiMój pierwszy cud - kochany Michałek ❤️❤️❤️
Mój drugi cud - kochany Juluś♥️♥️♥️
Nigdy się nie poddawaj chociaż byłoby to trudne! - Kiedy śmieje się dziecko - śmieje się cały świat
❤️❤️❤️ -
Justa87 wrote:Genshirin Wow to już 18 tc! Jak się czujesz? Chodzisz nadal do pracy? Ja tez już chce 18 tydzien!
Ja pracuje teraz po 4h zamiast 8h. Samopoczucie mam dobre choć bardzo dużo śpięJa czekam na połówkowe, mam nadzieję, że w tedy dowiem się czy Żelek to on czy ona i zaczniemy z mężem kompletować powoli wyprawkę i przygotowywać pokoik dla maluszka.
A jak tam samopoczucie u ciebie?
Elaria czekam na wieści o Tadku
Gaduaaa przykre, że za swoją szczerość zostałaś tak po chamsko potraktowana. I może nie słusznie, ale uważam, że jego powód o obrotach jest tak tylko żeby ci w ciąży nie dać umowy. Ojojam i tulę.
AnnaK to niby tylko 5 dni albo aż 5 dniTrzymam kciuki, żeby Ava jednak poczekała do poniedziałku.
Czarnulko beta super. Oby krew nie była niczym poważnym. Niestety nie powiem nic więcej na ten temat bo się nie znam, ale wspieram i trzymam kciuki za to, żeby to nie było nic poważnego.
Nesairah przykro mi, że mąż tak się zachował. Ojojam i tulę mocno. Trzymam również &&& żeby może w końcu coś dotarło do jego głowy, że TEN dzień jest ważny i nie może być żaden inny.
Jeżeli kogoś pominęłam przepraszam, ale tyle się tu ostatnio dziejeczarnulka24 lubi tę wiadomość