Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Jacqueline wrote:Dziś jedziemy na grilla, będzie tam też pewnie brat cioteczny z żoną, ona jest w ciąży, byłabym na takim samym etapie gdyby ostatnim razem się udało, różniło nas tylko kilka dni, pewnie będzie już jej ładnie brzuszek widać. Troche się starali, z półtora roku, nie mieli żadnych "przygód" z ciążami, ale to nie zmienia faktu, że im się udało, a nam kolejny raz nie
Głupie myślenie, nie powinnam tak, przecież tez nie od razu im się udało, oczywiście im dobrze życzę, jednak trochę zazdroszczę.
Coś czuję, że to będzie "ciężki dzień"...
Aga - witajCo tam u Ciebie słychać? Długo Cie nie było.
A brzuchatki nasze - co tak zamilkłyście niektóre? Annak, M@linka i reszta - odmeldować się
ostatnio spotkałam się z koleżanką która ma termin miesiąc szybciej niż ja...
i najgorsze jest to że Ona gdzieś tam komuś powiedziała że nie chciała tego dziecko.. że jej partner chciał... i paliła fajki przy mnie z widocznym już brzuszkiem...
myslałam że jej tą fajkę na pysku zgasze... generalnie musiałam wyjść.... i nie rozmawiam z nią od tamtej pory.. nie umiem... a wcześniej sobie na fb często pisałyśmy..FabianCyprian
Tymuś
-
vertigo wrote:Jacq, doskonale Cię rozumiem - bratowa mojego męża ma termin tydzień przede mną. Też się trochę starali, ona ma owulację 4x w roku, ale jednak mi żal
nie chodzi też o to, że życzę jej źle, tylko o to, że to jednak nie jest po równo rozdawane to macierzyństwo
współczuję, mnie takie spotkanie czeka najwcześniej w wigilię. Jest szansa, że będę już wtedy w ciąży, to może lepiej to zniosę. Ale jest też szansa, że jeszcze nie będę - to będzie gorzej. A najgorsze jest to, że jest też szansa, że JUZ nie będę. I to będzie bardzo bardzo bardzo nieznośne
i aż się boję tych spotkań rodzinnych itej wigilii co będzie.. bo chyba wszyscy wiedzą o poronieniu... i weź tu z nimi wszystkimi stań twarzą w twarz.. każdy patrzy z pożałowaniem... a Ty jak ten osioł nie możesz zajść w ciąże i jeszcze poroniłaś... i teraz znowu nie możesz...
i huk wie czy znowu nie poronisz...
to jest taki policzek od życia... że szok!
nawet nie wiadomo jak się w tym odnaleźć i jak to udźwignąć... z której strony?FabianCyprian
Tymuś
-
Gaduaaa wrote:Ciebie też rozumiem...
i aż się boję tych spotkań rodzinnych itej wigilii co będzie.. bo chyba wszyscy wiedzą o poronieniu... i weź tu z nimi wszystkimi stań twarzą w twarz.. każdy patrzy z pożałowaniem... a Ty jak ten osioł nie możesz zajść w ciąże i jeszcze poroniłaś... i teraz znowu nie możesz...
i huk wie czy znowu nie poronisz...
to jest taki policzek od życia... że szok!
nawet nie wiadomo jak się w tym odnaleźć i jak to udźwignąć... z której strony?
Moi to w ogóle udają, że nie ma tematu - temat widmo; mamy teraz poważniejsze sprawy na głowie, chorobę w rodzinie.
Mam żal, bo wszyscy płaczą nad chorym, a nad moim dzieckiem - martwym jednak - nie płacze właściwie nikt. Tak jakby nie istniało, jakby pękło jak bańka mydlana. Było i nie ma. Zdarza się.
Taka teoria względności, a mi jest tak ciężko, bo emocjonalnie jestem zaangażowana tu i tu. I jeszcze obarczona wiedzą o rokowaniach, której oni nie mają. I wiedzą o przebiegu, która też jest im obca, bo oni wciąż udają, że jeszcze da się coś zrobić. I to też jest dla mnie bliski człowiek. A przez telefon z moją mamą już nie rozmawiam o moim dziecku, teraz jest ważniejszy temattak mi jest przykro
nie mam już siły być dzielną.
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
vertigo wrote:Moi to w ogóle udają, że nie ma tematu - temat widmo; mamy teraz poważniejsze sprawy na głowie, chorobę w rodzinie.
Mam żal, bo wszyscy płaczą nad chorym, a nad moim dzieckiem - martwym jednak - nie płacze właściwie nikt. Tak jakby nie istniało, jakby pękło jak bańka mydlana. Było i nie ma. Zdarza się.
Taka teoria względności, a mi jest tak ciężko, bo emocjonalnie jestem zaangażowana tu i tu. I jeszcze obarczona wiedzą o rokowaniach, której oni nie mają. I wiedzą o przebiegu, która też jest im obca, bo oni wciąż udają, że jeszcze da się coś zrobić. I to też jest dla mnie bliski człowiek. A przez telefon z moją mamą już nie rozmawiam o moim dziecku, teraz jest ważniejszy temattak mi jest przykro
nie mam już siły być dzielną.
mój dziadek umierał na czerniaka z przerzutami do mózgu...
kiedy zaszłam w tą ciąże po ciężkich 10 miesiącach... bo jednak wiadomo rokowania od diagnozy z takim czerniakiem to około 9 miesięcy... i od diagnozy codziennie do mnie napływały informacje o dziadka operacjach.. jego złym stanie... ja nikomu nawet nie mówiłam że się staram.. dwa razy leciałam do Polski żeby się z nim zdazyć zobaczyć .. i będąc w Polsce w lipcu na urlopie akurat się okazało że się udało.. i ja nawet nie chciałam.. nie mogłam się podzielić ta informacją z najbliższymi bo każdy żył stanem terminalnym dziadka... siedziałam w kącie i płakałam... w dzień wylotu do Irlandii powiedziałam tylko rodzicom... tata nic nie odpowiedział, mama tylko się delikatnie uśmiechnęła.. kilka dni później siostra wyskoczyła do mnie z pretensjami... jak z moimi chorobami mogłam sie starać !!? jakie to nie odpowiedzialne... a gdy poroniłam, leżałam jeszcze w szpitalu na kozetce.. krew ciekła po nogach.. a Ona zadzwoniła i powiedziała "a nie mówiłam?"
do mamy tylko napisałam smsa że wnuka już nie będzie...
po powrocie ze szpitala jeszcze na skype dostałam opierdziel że co ja sobie najlepszego narobiłam.... zdajecie sobie sprawe? a 3 dni pozniej umarł dziadek...
i nie mogłam lecieć na pogrzeb...
i tylko dlatego musiałam powiedzieć prawdę... bo babcia by inaczej nie zrozumiała..
jednak nikt mnie nie pyta jak się czuje... nikt nic nie mówi.. jakby nic się nie stało .... a ja w tym wszytskim sama jak kołek... przeżywam z mężem ogromną tragedię.. a sama w sobie zajebiscie podwójną... ciężką...
sorry za takie chaotyczne pisanie ...
ale cały czas cięzko o tym mówić...Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 września 2016, 08:32
FabianCyprian
Tymuś
-
Gaduaaa wrote:u mnie to było tak caly czas.... więc ja Ciebie jeszcze lepiej rozumiem... bo
mój dziadek umierał na czerniaka z przerzutami do mózgu...
kiedy zaszłam w tą ciąże po ciężkich 10 miesiącach... bo jednak wiadomo rokowania od diagnozy z takim czerniakiem to około 9 miesięcy... i od diagnozy codziennie do mnie napływały informacje o dziadka operacjach.. jego złym stanie... ja nikomu nawet nie mówiłam że się staram.. dwa razy leciałam do Polski żeby się z nim zdazyć zobaczyć .. i będąc w Polsce w lipcu na urlopie akurat się okazało że się udało.. i ja nawet nie chciałam.. nie mogłam się podzielić ta informacją z najbliższymi bo każdy żył stanem terminalnym dziadka... siedziałam w kącie i płakałam... w dzień wylotu do Irlandii powiedziałam tylko rodzicom... tata nic nie odpowiedział, mama tylko się delikatnie uśmiechnęła.. kilka dni później siostra wyskoczyła do mnie z pretensjami... jak z moimi chorobami mogłam sie starać !!? jakie to nie odpowiedzialne... a gdy poroniłam, leżałam jeszcze w szpitalu na kozetce.. krew ciekła po nogach.. a Ona zadzwoniła i powiedziała "a nie mówiłam?"
do mamy tylko napisałam smsa że wnuka już nie będzie...
po powrocie ze szpitala jeszcze na skype dostałam opierdziel że co ja sobie najlepszego narobiłam.... zdajecie sobie sprawe? a 3 dni pozniej umarł dziadek...
i nie mogłam lecieć na pogrzeb...
i tylko dlatego musiałam powiedzieć prawdę... bo babcia by inaczej nie zrozumiała..
jednak nikt mnie nie pyta jak się czuje... nikt nic nie mówi.. jakby nic się nie stało .... a ja w tym wszytskim sama jak kołek... przeżywam z mężem ogromną tragedię.. a sama w sobie zajebiscie podwójną... ciężką...
sorry za takie chaotyczne pisanie ...
ale cały czas cięzko o tym mówić...
może pocieszy Cię fakt, że nie jesteś sama z tymi emocjam włącznie z analogią do reszty
Gaduaaa lubi tę wiadomość
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Vertigo, Gaduaaa - kochane jesteście
Aga - no cóż, czekam na drugą @ po zabiegu, stwierdzam, że to za duży strach przed kolejną ciążą teraz (a raczej "powtórką z rozrywki") i zamierzam brać tabletki.
Już zaczynałam mieć schizy, czy aby nie jestem w ciąży, bo domniemane 4dpo miałam odrobinę krwi na papierze, ale poprzedniego wieczora się kochaliśmy i wczoraj też, a dziś znów troszkę krwi więc na to wychodzi, że to coś po seksie, cholera pewnie jakaś nadżerka czy co, bo nigdy nie miałam żadnych plamień po zbliżeniach.
Tam gdzie dziś jedziemy też wszyscy wiedzą, że który to już raz, ale z zachowaniem to tak jak u Was po większości - wiedzą, ale "nie wiedzą", taki temat tabu dla większości, robi się głupia cisza, rozmowa się ucina jak się na ten temat wejdzie, bo kolejny raz pytanie jak się czuję zaczyna mnie wkurzać. A jak mam się kurwa czuć, poroniłam 3, no można powiedzieć, że 4 razyI takie pitu pitu, że jesteśmy młodzi i się jeszcze doczekamy, jak płachta na byka to na mnie działa...
Gaduaaa lubi tę wiadomość
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
Jacqueline wrote:Vertigo, Gaduaaa - kochane jesteście
Aga - no cóż, czekam na drugą @ po zabiegu, stwierdzam, że to za duży strach przed kolejną ciążą teraz (a raczej "powtórką z rozrywki") i zamierzam brać tabletki.
Już zaczynałam mieć schizy, czy aby nie jestem w ciąży, bo domniemane 4dpo miałam odrobinę krwi na papierze, ale poprzedniego wieczora się kochaliśmy i wczoraj też, a dziś znów troszkę krwi więc na to wychodzi, że to coś po seksie, cholera pewnie jakaś nadżerka czy co, bo nigdy nie miałam żadnych plamień po zbliżeniach.
Tam gdzie dziś jedziemy też wszyscy wiedzą, że który to już raz, ale z zachowaniem to tak jak u Was po większości - wiedzą, ale "nie wiedzą", taki temat tabu dla większości, robi się głupia cisza, rozmowa się ucina jak się na ten temat wejdzie, bo kolejny raz pytanie jak się czuję zaczyna mnie wkurzać. A jak mam się kurwa czuć, poroniłam 3, no można powiedzieć, że 4 razyI takie pitu pitu, że jesteśmy młodzi i się jeszcze doczekamy, jak płachta na byka to na mnie działa...
Tak naprawdę to banalne pocieszenia nie pomagają, milczenie na ten temat też nie pomaga, bo my chciałybyśmy mówić o naszych dzieciach, ponieważ dla nas nie ma ważniejszego tematu. Z drugiej strony oni wszyscy myślą, że jak nie będą poruszać tego tematu, to nam będzie łatwiej przez to przejść i szybciej zapomnimy. Nie ma wokół nas wielu osób, które są gotowe dojrzale i otwarcie rozmawiać na ten temat, nie bagatelizować go. Dopiero przeżycie takiej straty czyni człowieka wrażliwszym na to cierpienie. I pozwala ją zrozumieć lepiej.
Oczywiście, że jestem młoda, piękna, bogata, mądra i w ogóle och i ach i jeszcze się doczekam. Oczywiście dupy mi nie urwie jak poczekam minutę dłużej. Ale w tej chwili jestem matką po stracie dziecka (DZIECKA, a nie ciąży jako fizjologicznego stanu - strata ciąży jest łatwiejsza do zaakceptowania) i ch...j mnie obchodzi co będzie za kilka miesięcy, natomiast bardzo mnie obchodzi to co jest teraz bo to TERAZ determinuje moje życie.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Gadua - czasem ktoś coś palnie bez "pomyślunku" i potem nie wie jak się odezwać, ale niektórzy są niereformowalni
Postawa zazwyczaj bliskich osób często "zadziwia" w takich sytuacjach.
Chciałam się Ciebie coś zapytać o czerniaka, jeśli można oczywiście, pw.12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
A tak poza tematem, to mam okropnie gigantyczne krwawienie, 3 dzień leje się ze mnie jak z kranu. Zalałam całe wyro (chłop mnie zabije) mimo największego dostępnego w sprzedaży detalicznej rozmiaru tamponu XXXXXXXXL. Gdziekolwiek siadam, zostawiam ślady
chyba znaczę teren
Nie pamiętam mojej miesiączki po pierwszym zabiegu.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
Jacqueline wrote:Gadua - czasem ktoś coś palnie bez "pomyślunku" i potem nie wie jak się odezwać, ale niektórzy są niereformowalni
Postawa zazwyczaj bliskich osób często "zadziwia" w takich sytuacjach.
Chciałam się Ciebie coś zapytać o czerniaka, jeśli można oczywiście, pw.
oczywiście możesz pytać o czerniakablondyna5555 lubi tę wiadomość
FabianCyprian
Tymuś
-
vertigo wrote:A tak poza tematem, to mam okropnie gigantyczne krwawienie, 3 dzień leje się ze mnie jak z kranu. Zalałam całe wyro (chłop mnie zabije) mimo największego dostępnego w sprzedaży detalicznej rozmiaru tamponu XXXXXXXXL. Gdziekolwiek siadam, zostawiam ślady
chyba znaczę teren
Nie pamiętam mojej miesiączki po pierwszym zabiegu.
mi powiedziała w szpitalu że po stracie lepiej kilka miesiecy odpuscic tampony żeby infekcja się nie wdała i nic się tam nie "tamowało"
niech wszystko sobie wypływalaila_25 lubi tę wiadomość
FabianCyprian
Tymuś
-
Vertigo - ja po pierwszym zabiegu dwie miesiączki miałam obfitsze niż zwykle, ale łóżka nie brudziłam, tylko wtedy wystartowałam pierwszy cykl zaraz z migdałami i winkiem. A po drugim i tym odpuściłam sobie i były nieco mniejsze, ale niewiele, niż mam normalnie12.12.2017 - jestem
Izabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
nick nieaktualnyvertigo wrote:A tak poza tematem, to mam okropnie gigantyczne krwawienie, 3 dzień leje się ze mnie jak z kranu. Zalałam całe wyro (chłop mnie zabije) mimo największego dostępnego w sprzedaży detalicznej rozmiaru tamponu XXXXXXXXL. Gdziekolwiek siadam, zostawiam ślady
chyba znaczę teren
Nie pamiętam mojej miesiączki po pierwszym zabiegu.rano się lalo a wieczorem i w nocy nic
będę wyć jak to jakiś falstart
-
A mi się powoli zaczyna, od wczoraj plamienie. Teraz to już 5 @ po poronieniu. Tak właśnie przejrzałam swoje wykresy. Wykres z pozytywnym testem ciążowym z początkiem marca. Ach, coś pięknego. Aż łezki mi się pojawiły. Wspomnienie.
-
Słuchajcie... a ja się zastanawiam nad badaniem nasienia mojego R.
Co prawda mamy dwoje dzieci więc wygląda na to że żołnierzyki są okey... ale przez 7 lat mogło sie coś zmienić z jego nasieniem? Ma szkodliwą dosyć pracę.. duży kontak z gazami typu amoniak, metan... czy istnieje taka opcja że doszło do tego zapłodnienia ale np plemnik był "uszkodzony" przez to zarodek był z wadą i doszło do poronienia?
Jak myślicie?FabianCyprian
Tymuś
-
Gaduaaa wrote:Słuchajcie... a ja się zastanawiam nad badaniem nasienia mojego R.
Co prawda mamy dwoje dzieci więc wygląda na to że żołnierzyki są okey... ale przez 7 lat mogło sie coś zmienić z jego nasieniem? Ma szkodliwą dosyć pracę.. duży kontak z gazami typu amoniak, metan... czy istnieje taka opcja że doszło do tego zapłodnienia ale np plemnik był "uszkodzony" przez to zarodek był z wadą i doszło do poronienia?
Jak myślicie?
Może tak być, że plemnik ma prawidłową budowę zewnętrzną, zapłodni komórkę, ale komórki źle się podzielą tzn., że na poziomie genetycznym jest jakieś uszkodzenie. Żeby sprawdzić dokładnie jakie są uszkodzenia DNA plemników musiałby zrobić dodatkowe badanie chromatyny plemnikowej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 września 2016, 09:43
Marysia ur. 21.04.2017
Aniołek 7t5d [*]
-
sy__la wrote:Może tak być, że plemnik ma prawidłową budowę zewnętrzną, zapłodni komórkę, ale komórki źle się podzielą tzn., że na poziomie genetycznym jest jakieś uszkodzenie. Żeby sprawdzić dokładnie jakie są uszkodzenia DNA plemników musiałby zrobić dodatkowe badanie chromatyny plemnikowej.
i się zastanawiam właśnie czy istnieje w ogóle taka możliwość o której pisałam.. hmm
więc może warto to zbadać?
FabianCyprian
Tymuś