Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Laila,
A ja już od ponad 3 tygodni zbieram się, żeby coś Ci napisać i ciągle to przekładam na później.
Teraz wreszcie to zrobię. I z góry przepraszam, bo to jest totalnie oderwane od wszystkich wątków dyskusji.
Chciałam Ci podziękować za jedną rzecz, którą napisałaś do mnie wtedy, jak krwawiłam we Francji.
Wszystkie byłyście tak kosmicznie przejęte i zaangażowane, że do teraz mam łzy w oczach, jak o tym myślę... I Ty napisałaś mi wówczas jedno zdanie, które okazało się niezwykle ważne.
Napisałaś, że może powinnam zadzwonić do mojego gina i zapytać, czy nie zmienić dawki Acardu i Clexane'u.
Dało mi to wówczas bardzo do myślenia. Mój gin był na urlopie, wiec nie bardzo chciałam mu zawracać głowy. Wiedziałam, że nie mogę kombinować z Clexane'em, bo to było prawdopodobnie być albo nie być dla mojego dziecięcia. Dlatego, na własną odpowiedzialność postanowiłam odstawić Acard. Zrobiłam to. Niedługo później krwawienia zmieniły się w plamienia. A te wkrótce zmalały.
Po powrocie z wakacji nie wróciłam już do Acardu. Na wizycie opowiedziałam o tym wszystkim mojemu ginowi. Powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam. Po pierwsze, to rzeczywiście mogło pomóc. A po drugie, on - jak się okazało - nie był zwolennikiem tego Acardu, tzn. brania go przeze mnie (zleciła mi go pani profesor). No i w efekcie stanęło na tym, że mam tego środka nie brać.
Strasznie rozwlekłam tę historię, ale generalnie chodziło mi o to jedno Twoje zdanie. Taką małą sugestię, do której nie mogłam się w 100% zastosować, ale która nakierowała mnie na intuicyjny i dobry tok działania. Dziękuję Ci za to!
Miałam o tym napisać wcześniej, ale nie chciałam tego robić przed wizytą, która potwierdzi, że wszystko dobrze. No a potem ciągle wylatywało mi to z głowy.
Kolejny dowód na super działanie naszego forum.Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 września 2016, 21:50
laila_25 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
annak wrote:Laila,
A ja już od ponad 3 tygodni zbieram się, żeby coś Ci napisać i ciągle to przekładam na później.
Teraz wreszcie to zrobię. I z góry przepraszam, bo to jest totalnie oderwane od wszystkich wątków dyskusji.
Chciałam Ci podziękować za jedną rzecz, którą napisałaś do mnie wtedy, jak krwawiłam we Francji.
Wszystkie byłyście tak kosmicznie przejęte i zaangażowane, że do teraz mam łzy w oczach, jak o tym myślę... I Ty napisałaś mi wówczas jedno zdanie, które okazało się niezwykle ważne.
Napisałaś, że może powinnam zadzwonić do mojego gina i zapytać, czy nie zmienić dawki Acardu i Clexane'u.
Dało mi to wówczas bardzo do myślenia. Mój gin był na urlopie, wiec nie bardzo chciałam mu zawracać głowy. Wiedziałam, że nie mogę kombinować z Clexane'em, bo to było prawdopodobnie być albo nie być dla mojego dziecięcia. Dlatego, na własną odpowiedzialność postanowiłam odstawić Acard. Zrobiłam to. Niedługo później krwawienia zmieniły się w plamienia. A te wkrótce zmalały.
Po powrocie z wakacji nie wróciłam już do Acardu. Na wizycie opowiedziałam o tym wszystkim mojemu ginowi. Powiedział, że bardzo dobrze zrobiłam. Po pierwsze, to rzeczywiście mogło pomóc. A po drugie, on - jak się okazało - nie był zwolennikiem tego Acardu, tzn. brania go przeze mnie (zleciła mi go pani profesor). No i w efekcie stanęło na tym, że mam tego środka nie brać.
Strasznie rozwlekłam tę historię, ale generalnie chodziło mi o to jedno Twoje zdanie. Taką małą sugestię, do której nie mogłam się w 100% zastosować, ale która nakierowała mnie na intuicyjny i dobry tok działania. Dziękuję Ci za to!
Miałam o tym napisać wcześniej, ale nie chciałam tego robić przed wizytą, która potwierdzi, że wszystko dobrze. No a potem ciągle wylatywało mi to z głowy. Kolejny dowód na super działanie naszego forum.
aniołek 01.02.2016r -
Evita wrote:Wybaczcie, jeszcze dzisiejszego dnia nie nadrobiłam i nie wiem,że byłam wywoływana do tablicy
Dzięki Annak za zainteresowanie - generalnie profesor powiedział, że jestem skomplikowanym przypadkiem bo odrzuciłam już ciąże od 2 partnerów i mlr nie chce rosnąć ale kazał się nie martwić (jak to zrobić) bo leczenie na pewno zadziała. Trzeba tylko czasu (nie mam), cierpliwości (nie mam)bo to praca na żywym organizmie i różne są reakcje. Dostałam jakiś lek który ma wspomagać szczepionki.
Maliny wiara w swoje leczenie i pewność siebie poprawiły mi humor na kilka godzin a od dziś znów oficjalnie mam deprechę. Jakoś mnie strasznie zniechęciło że muszę znów się szczepić, czekać na cud i stresować się kolejne 2 miesiące czekając na wyniki jak na wyrok. Jestem rozżalona, wściekła, zazdrosna, smutna, bezsilna, bez poczucia kontroli, struta gniewem. Czuję się źle
Evitka,
Ja Cię w pełni rozumiem, bo u mnie często euforia powizytowa trwa dzień (albo i krócej) i mija nagle ot tak. Dotyczy to i czasu starań, i okresu ciąży.
Ale jednak myślę, że musisz się uczepić tego, co mówi Malina i spróbować zaczerpnąć z niego trochę tej wiary.
Masz prawo do rozżalenia. I możesz tu popsioczyć, ile wlezie!
Ale ponieważ piszesz wyłącznie o emocjach, a nie wspominasz nic o tym, że masz ochotę się poddać, to jestem spokojnaTak paradoksalnie. To jest moment i miejsce na negatywne emocje. Ale walka jeszcze się nie skończyła! Wierzę.
Evita lubi tę wiadomość
-
laila_25 wrote:Bardzo sie ciesze, ze pomoglam ci pomoc nawet w tak malutki sposob i ze wszystko juz u ciebie w porzadku. Dostalam wieksze podziekowania niż "duża" była porada
Bo efekt duży!
(to znaczy chwilowo mały, tfu tfu! na razie tylko raz dziennie taka leciutka kawa z mlekiem mi się pojawia, a w sumie mleko z kawą). Wierzę, że będzie dobrze.
Pamiętam, że jak wtedy przeczytałam tamten Twój wpis, to nawet do męża mówiłam: "a wieeeesz co? bo Laila mi napisała, żebym zadzwoniła do gina... i tak sobie myślę, że może odstawię....", hehe. Serio
On już Was tu powoli zaczyna kojarzyć z opowiadańWiadomość wyedytowana przez autora: 8 września 2016, 21:56
-
Jacqueline wrote:Poskakałam trochę z córką na trampolinie, trochę się odprężyłam
To może wytrzęsiesz z siebie małpiszona!
Tego życzę.
Kurczę, przydałoby się umyć brykę... -
Arleta wrote:to nie jest takie proste z tymi lekarzami żeby nawet chcieli przepisac głupi encorton
Arleta,
Ty to zawsze musisz mieć jakąś górkę na drodze...
Ciśnij może do endo, tak jak dziewczyny mówią.
Czy życie nie może być prostsze...?
[odp.: NIE] -
annak wrote:Bo efekt duży!
(to znaczy chwilowo mały, tfu tfu! na razie tylko raz dziennie taka leciutka kawa z mlekiem mi się pojawia, a w sumie mleko z kawą). Wierzę, że będzie dobrze.
Pamiętam, że jak wtedy przeczytałam tamten Twój wpis, to nawet do męża mówiłam: "a wieeeesz co? bo Laila mi napisała, żebym zadzwoniła do gina... i tak sobie myślę, że może odstawię....", hehe. Serio
On już Was tu powoli zaczyna kojarzyć z opowiadań
Niech twoj najwazniejszy efekt w brzuszku tam duzy rosnie!annak, Niebieskaa lubią tę wiadomość
aniołek 01.02.2016r -
nick nieaktualnyvertigo wrote:kuźwa, no ale ten termometr mi pika, a tamten zdepnięty był szklany (właśnie dlatego kupiłam szklany, żeby chłop w weekend nie słyszał co ja wyprawiam, bo by mnie chyba w łeb strzelił), więc z tą samodyscypliną to u mnie może być różnie
Nadrabiam właśnie i tak pozwolę sobie od czasu do czasu coś w trącić do poruszanych dziś wątków.
Ja na pikanie znalazłam sposób. Oplatam termometr palcami i tłumię to pikanie. Właśnie w weekendy. -
verka wrote:Dobry wieczór.
W sumie to nie wiem jak zacząć, co napisać. Stało się, strata dotknęła i nas. Teraz trwa pierwszy cykl po poronieniu. Obserwowalam go od początku, żeby mieć pewność, że jest dobrze. Czy tak jest nie wiem, bo te temperatury są dziwnie niskie, choć wszystko wskazuje na owulację, opóżnioną co prawda, ale jednak. Nie czekaliśmy, bo to by chyba jeszcze bardziej nas bolało. Próbujemy, zobaczymy co przyniesie los... walczymy o rodzeństwo dla naszego Smyka.verka lubi tę wiadomość
aniołek 01.02.2016r -
verka wrote:Nie nastawiam się za bardzo choć ciężko, nie powiem
Udało nam się w trzecim cyklu, więc to jakoś nasiliło smutek. Trochę się boję co będzie, ale jesteśmy z mężem dobrej myśli.
Pozwoliłam sobie wejść w tabelkę, którą Elaria ma w podpisie. To wszystkie dziewczyny z tego wątku? Widzę nawet jedną mieszkankę mojego miasta.
Nie wszystkie są wpisane, ale jasne wpisuj sie, łatwiej przybliżac sobie nawzajem swoje sytuacje. Czasem nie da rady nadrobic wszystkich postów tak szybko przybywają...
Jesteś świeżo po wiadomo, że boli..;(
aniołek 01.02.2016r -
Verka,
Witaj w naszym gronie.
Bardzo mi przykro, że kolejna osoba musi do nas dołączyć z tak smutnych powodów... ale to fajnie, że w tych okolicznościach trafiłaś właśnie tutaj. To jest super miejsce. Nigdzie nie znalazłam tyle wsparcia, zrozumienia, co tutaj. Ja bym tych trudnych chwil nie przeżyła bez dziewczyn!
Z Twojego pierwszego postu bije jakiś taki... spokój. Pomimo sytuacji. Życzę Ci, żeby te trudne chwile były jak najmniej ciężkie.
Pisz do nas, rozmawiaj, dziel się wszystkim. Jak powiedziała kiedyś jedna dziewczyna z wątku, w kupie raźniej, a kupy nic nie rusza
W tabelce jest większość z nas. Nie wszystkie osoby się wpisały, ale większość jest. I oczywiście Ciebie również (jak i wszystkie nowe koleżanki!) zachęcamy do wpisania się. Ta tabelka bardzo ułatwia orientację, można szybko sprawdzić kto ma jaki problem i jak sobie z nim radzi. Można także odkryć, że jest tu ktoś z tego samego miasta
A zdradzisz, ile ma Wasz Smyk? -
Elaria wrote:Nadrabiam właśnie i tak pozwolę sobie od czasu do czasu coś w trącić do poruszanych dziś wątków.
Elaria,
W ramach nadrabiania, napisz, jak tam w szkole.
Znośnie czy cierpisz?
Już jutro piątunio i weekendunio
U mnie akurat cały upłynie pod znakiem pracy, bo muszę dowieźć projekt klientowi na poniedziałek... Ale nie narzekam, bo akurat fajne i ciekawe badanie. -
verka wrote:Laila powiem Ci, że z dnia na dzien jest coraz lepiej. Najgorsze były chyba pierwsze dwa tygodnie. Teraz przypuszczam, że będę miała kryzys, gdy przyjdzie @... Tak się cieszyliśmy z mężem
Pierwszy raz widzialam mojego męża takiego smutnego...
Annak nasz Synek ma 2 latka :)Duży chłopak z Niego. Ten czas tak szybko płynie. Wiem, że wiele dało mi to, że On jest. W ciągu dnia to właśnie do Niego się przytulałam i uspokajałam...
Annak staraliśmy się jakoś to sobie wytłumaczyć, jakoś to zrozumieć, przeżyć. Na pewno duże wsparcie mam w mężu. Oboje to przeżyliśmy, ale on dzielnie znosił moje wahania nastroju.
aniołek 01.02.2016r -
nick nieaktualnyannak wrote:Właśnie mamy na Kwietniówkach dyskusję o tym, czy i jak często robić to USG
Ja co prawda w ciąży nie jestem, ale myślałam kiedyś o powrocie na fiolet i myślę, że już nie czułabym się dobrze na innym forum. Nie mówię, w merytorycznych sprawach mogłabym napisać, zapytać, ale takie tam ple ple ple o ciąży, ciuszkach itd jakoś do mnie nie pasuje. Byłam tam na początku ostatniej ciąży, nie skończyło się to dobrze i miałabym uraz.