Zaczynamy znowu starania
-
WIADOMOŚĆ
-
Coconue wrote:Wiesz co dla mnie jest smutne.... ze po moich poronieniach pomocy nie znalazlam u zadnego z lekarzy... tylko tutaj na forum!!! Gdyby nie dziewczyny ktore ukierunkowaly mnie na badania, a potem moja determinacja w poszukiwaniu odpowiedzi to dalej slyszalabym ze te moje dwa poronienia to przypadek. Dobrze ze mam pelen dostep do pubmedu, medlinu, biochemia i genetyka nie sa mi obce.
P.s. wole wierzyc ze mam pecha do lekarzy i jestem wyjatkiem. Rece mi Vertigo opadaja jak lekarz pyta sie po co robilam badania ANA, a w wywiadzie rodxinnym matka i babcia ma chorobe autoimmunologiczna. Nie wiem wtedy czy mam sie smiac czy plakac... czy edukowac lekarza, czy uciekac gdzie pieprz rosnie i szukac nowego.... Mam zle doswiadczenia, ale to pewnie przez to ze nie raz sama musialam diagnozowac swoich pacjentow (jestem dietetykiem) bo lekarze nie dawali rady. Smutne jest tymbardziej to nie jednego pacjenta zdiagnozowalam wysylajac go max na 5 badan.... a lekarze szukali choroby czasami i rok.
Jest to dla mnie zenujace kiedy przychodzi pacjent do dietetyka, szuka pomocy bo lekarze nie moga go zdiagnozowac. A mi wystarczy porzadnie zebrany wywiad... tylko ze ja zbieram wywiad ponad 1h... i nagle okazuje sie ze pacjent ma klasyczne objawy jakiejs choroby...jedno badanie potwierdzajace i jest diagnoza. A pacjent meczyl sie z dolegliwosciami ponad rok. I to nie jest jedna historia, jednego pacjenta.... ja bym ksiazke mogla napisac. I zawsze dziwi mnie to jak mozna bylo przeoczyc tak oczywista sprawe.
Nie mnie oceniać Twoich lekarzy, ja piszę tylko jak to wygląda z mojej perspektywy.
PS. Nie mam dla pacjenta godziny, bardzo bym chciała, ale nie mam - w sektorze publicznym czas przeznaczany na jedną wizytę wynosi 10 minut, a na ogół jest go mniej. Przeoczyłam wiele spraw w swojej karierze i popełniłam wiele błędów, mam swój prywatny cmentarzyk, na który mogłabym się wybrać, bo przerósł mnie system, bo nie mogłam go przeskoczyć - bo mi brakło czasu i pieniędzy albo odesłałam chorego do kogoś innego komu brakło czasu i pieniędzy. To nie jest tak, że jestem głupia albo niedouczona, ale jestem po prostu bardzo zmęczona - w poniedziałek przyjęłam 90 osób, nie mogę nikomu odmówić, bo na każdego młodego lekarza w Polsce czeka młody prokurator. Nie wierzę, że nie popełniłam gdzieś błędu, że dokładnie zbadałam - na pewno nie. Jeszcze muszę to opisać w dokumentacji potem. To nie jest normalne tak pracować, to jest wypalenie zawodowe murowane.
Ja nie usprawiedliwiam nikogo, nie chcę być tak odbierana, także nie piszcie do mnie że ktoś Was tam jakoś potraktował albo czegoś nie wiedział albo nie zdiagnozował bo to nie byłam ja (niewykluczone, że też bym nie wiedziała) i nie wchodźmy w polemikę, nie uogólniajmy, bo ja odpowiadam tylko za siebie.
Marzę o systemie norweskim w tym zakresie, że chciałabym, żeby lekarz rodzinny w Polsce był tym kim powinien być - w tej podstawie opieki zdrowotnej, w tej furtce do systemu powinni stać najbardziej ambitni, najmądrzejsi i najlepsi lekarze i od nich wszystko powinno zależeć. A tymczasem proporcje są zupełnie odwrotne - na zachodzie, bo tam stoi masa niekompetentnych ludzi, a u nas, bo lekarz rodzinny jest z góry traktowany jak idiota od wypisania tego, co sobie pacjent życzy.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
KammaMarra wrote:Zgadzam sie ja jak pytalam lekarzy jak lezalam w szpitalu po poronieniu o przyczynę to kazdy zgodnei odpowiadal ze tak sie zdarza ze to natura wyeliminowala itd. Dla mnie to byla zadna odpowiedz bo tyle to i ja wiem lub sie domyslam. Albo teskty ze po 1 poronieniu nie robi sie badan... Nie ni po co lepiej zamiast zapobiegac to powtórzyć do ponownej sytuacji?
A co miał powiedzieć? Przecież to prawda. Wiadomo, że lepiej byłoby usłyszeć, że mamy chorobę, którą można leczyć, bo to daje kontrolę nad życiem, ale jednak na ogół tak nie jest. A badań nikt nie zrobi na fundusz, bo NFZ (nie lekarze! tylko NFZ gdzie nie pracują lekarze tylko urzędnicy; skrót myslowy, bo to definicja ogólna i powszechna, ale u nas nfz to podchwyciło i zrobiło z tego procedurę) zdefiniowało poronienia nawracające jako 3 kolejne pod rząd i dopiero wtedy należy się diagnostyka. To nie jest tak, że ja nie zakładam, że u co którejś kobiety jest problem możliwy do wyeliminowania, tylko po prostu państwowa poradnia tego nie zleci bo nie może. To co ma Tobie powiedzieć? Że nie może zlecić? To wyleci z pracy. Musi mówić, że to statystyczny przypadek (pewnie nie rozmija się z prawdą) a jak chcesz, badania możesz zrobić prywatnie (Ty chociaż możesz, dziewczyny z innych krajów nie mogą). To nie jest żadna złośliwość, po prostu tak są rozdawane pieniądze na leczenie w tym kraju. Ja zrobiłam badania po poronieniu we własnym zakresie, wiele rzeczy wykluczyłam. Potwierdził się statystyczny przypadek. 2 razy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2016, 08:59
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
A to nie jest też do końca dobry system, gdy za zdrowie jednej osoby odpowiada jedna osoba. Gdzie nie można się skonsultować z nikim innym, omówić wątpliwości, które ma pacjent, nawet jak lekarz nie ma. Ja bym była szczęśliwa, gdyby taki system był w Polsce zamiast tego, który jest, ale ogólnie wymagałoby to dużej determinacji i dużej chęci ciągłego kształcenia się. Ja się lubię uczyć, uważam, że dobrze (nie doskonale) wykonuję swoją pracę i mi by to odpowiadało; mam bardzo dobre pielęgniarki, wykształcone i mądre, które mogłyby stanowić ten pierwszy kontakt. Natomiast wiem też na pewno, że co najmniej 70% lekarzy pierwszego kontaktu nie potrafi leczyć dobrze, bo im się nie chce, więc u nas też za chwilę wyglądałoby to dokładnie tak samo jak w Norwegii czy Anglii.Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań...
-
My też robiliśmy badania we własnym zakresie. Po drugiej stracie bo po pierwszej chciałam wierzyć lekarzom, ze to przypadek " i urodzi pani jeszcze 10 dzieci".
Po drugiej stracie powiedziałam "dość-sprawdzam!!!" no i lawina ruszyła. I nie chodzi juz o te grube tysiące wylozone na badania i lekarzy ale o to, ze nikt nie chciał mnie ukierunkować. Zero pomocy merytorycznej ze strony służby zdrowia. Determinacja i godziny spędzone na forach i w necie, samoedukowanie sie nie w swojej dziedzinie, czytanie tomów z ginikologi, endokrynologi, immunologii - intensywna praca. Czy nie mogl mi jakis lekarz powiedziec - niech pani robi to to i to i zrobiłabym bo tu juz nie o kasę i dostępność badan chodzilo. Gdyby nie moja determinacja dziś byłabym w czarnej i głębokiej dupie! Cala robotę wykonalam za swoich lekarzy a ich rola sprowadza sie do wypisywania mi recept i nie mieszkam na pipidowie. Teoretycznie mam dostep do dobrych specjalistow-zeszliśmy ich krocie!
Nie dość ze człowiek jest obciążony zmaganiem sie ze strata i problemem to jeszcze zdaje sobie sprawę ze nikt go mądrze nie poprowadzi i musi szukac sam.
Teraz dzieki Bogu jestem juz w upragnionej ciąży, dobrze narazie zakorzenionej ale dalej mysle za swoich lekarzy. Musze ich pilnować, przypominać o badaniach, dyktować leki - dla mnie to taki koszmarek.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2016, 09:09
-
M@linka wrote:My też robiliśmy badania we własnym zakresie. Po drugiej stracie bo po pierwszej chciałam wierzyć lekarzom, ze to przypadek " i urodzi pani jeszcze 10 dzieci".
Po drugiej stracie powiedziałam "dość-sprawdzam!!!" no i lawina ruszyła. I nie chodzi juz o te grube tysiące wylozone na badania i lekarzy ale o to, ze nikt nie chciał mnie ukierunkować. Zero pomocy merytorycznej ze strony służby zdrowia. Determinacja i godziny spędzone na forach i w necie, samoedukowanie sie nie w swojej dziedzinie, czytanie tomów z ginikologi, endokrynologi, immunologii - intensywna praca. Czy nie mogl mi jakis lekarz powiedziec - niech pani robi to to i to i zrobiłabym bo tu juz nie o kasę i dostępność badan chodzilo. Gdyby nie moja determinacja dziś byłabym w czarnej i głębokiej dupie! Cala robotę wykonalam za swoich lekarzy a ich rola sprowadza sie do wypisywania mi recept i nie mieszkam na pipidowie. Teoretycznie mam dostep do dobrych specjalistow-zeszliśmy ich krocie!
Nie dość ze człowiek jest obciążony zmaganiem sie ze strata i problemem to jeszcze zdaje sobie sprawę ze nikt go mądrze nie poprowadzi i musi szukac sam.
To niestety prawdawłaśnie o tym piszę, że trzeba chcieć się uczyć - we wszystkich dziedzinach.
Natomiast nie zgodzę się z teorią, że trzeba wszystko wiedzieć i w 10 minut na to wpaść - to już przesada. I że trzeba się wstydzić jak się czegoś nie wie. Ja się nie wstydzę. Tylko głupiec uważa, że się nie myli.
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
vertigo wrote:To niestety prawda
właśnie o tym piszę, że trzeba chcieć się uczyć - we wszystkich dziedzinach.
Natomiast nie zgodzę się z teorią, że trzeba wszystko wiedzieć i w 10 minut na to wpaść - to już przesada. I że trzeba się wstydzić jak się czegoś nie wie. Ja się nie wstydzę. Tylko głupiec uważa, że się nie myli.
Vertigo ja tez uwazam ze ludzie ucza sie cale zycie ze kazdy organizm jest inny i wiele przypadkow. Co do nfz tak masz 100% racji mysle ze system jest taki bo lekarze wydsje mi sie ze jak mieliby mozlwiosc to na pewno by pomogli. Tylko dziwia mnie lekarze wxprywstnych gabinetach ze sami nie sugerują jak postepowac i co robic. Ja tez jak sieo kazalo po badaniach prywatnych ktore zlecil mi moj gin ten właściwy juz. Wyszlo ze bylam przypadkiem bo nic mi nie dolega wszystko w normie wiec natura sama wyelimowala najslabsze ogniwo. Ale w poradni znowu jak bylam na nfz to zostlaam potraktowana okropnie. Pani od badan genetycznych wmowila mi wszystko co bylo mozlwie nie patrząc na moje wyniki od tarczycy poprzez cukrzyce a na koncu. Cytuje: pani rosna wlosy na udach. Pani je goli? A ja mowie no tak mam ciemną karnacje i owłosienie.a ona zadowolona aaacha mowi to na pewno cukrzyca. Wiec ja zdezorientowa wyciagam wyniki z cukru plus krzywa cukrzycowa.ona nerwowo patrzy i mowi skoro to nie to to na pewno nie przyswaja pani kwasu foliowego nie moze jsc pani mięsa i patrzac ns pania ma pani tarczyce. Rece mi opadly. Dodam ze poradnia ts znajduje sie w spzitalu największym w opolu.i tak moja przygoda z nfz sie skończyła. Wolalam wydać kase i nie słuchać komentarzy antuciala hormony wymazy zrobiłam na wlasna reke. Niz mialam jej słuchać . na koniec jak juz mialam całe oczy zaszklone to powiedziała ze powinnam sie cieszyc ze dzieki temu plodowi nie dziecki powtórzyla ze żyje.05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
vertigo wrote:A co miał powiedzieć? Przecież to prawda. Wiadomo, że lepiej byłoby usłyszeć, że mamy chorobę, którą można leczyć, bo to daje kontrolę nad życiem, ale jednak na ogół tak nie jest. A badań nikt nie zrobi na fundusz, bo NFZ (nie lekarze! tylko NFZ gdzie nie pracują lekarze tylko urzędnicy; skrót myslowy, bo to definicja ogólna i powszechna, ale u nas nfz to podchwyciło i zrobiło z tego procedurę) zdefiniowało poronienia nawracające jako 3 kolejne pod rząd i dopiero wtedy należy się diagnostyka.
Szczerze przeraża mnie teraz myśl o szukaniu lekarza zwłaszcza o podwójnej specjalizacji ginekolog-endokrynolog aby ogarnął mój przypadek. -
Kamma - trafiłaś na głupiomądrą babę i się przejmujesz - po co? Jakaś niedowartościowana. Ja też kiedyś na taką trafiłam jak moja córka miała problemy zdrowotne. Teraz mam do tego większy dystans, ale wtedy bardzo płakałam.
Uważam, że największą mądrością współczesnego lekarz/pielęgniarki jest powściągliwość, pokora i rozsądek.
EDIT: ja osobiście boję się momentu, w którym zacznę uważać, że wiem już wszystko. Myślę, że zrobi się to bardzo niebezpieczne dla moich pacjentów.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2016, 09:25
Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... -
A umie dziś świeci słońce
Zawiozlam moje dzieciaki do szkoły i przedszkola i mam jeszcze dziś wolne axh trochę legalnego spokoju....
Proszę przestać się spierać na temat kompetencji lekarzy wiadomo ilu ludzi tyle opini a jak pisze vertigo nikt nie jest wszechwiedzacy chociaż niektórzy tak myśląniestety taka prawda że trzeba mieć szczęście aby trafić na lekarza który nie potelraktuje nas rutynowo i w danym przypadku nam pomoże albo chociaż wykaże zainteresowanie ale różnie bywa. Ogólnie nie można być specjalistą we wszystkim dlatego fajnie jak lekarz wie ze nie wie i kieruje do konkretnego specjalisty i myślę że głównie o to chodzi nie żeby na wszystkim.sie znać ale wiedzieć jak pomóc
Miłego dnia wam życzęAniołek (8t) marzec 2016
-
vertigo wrote:Kamma - trafiłaś na głupiomądrą babę i się przejmujesz - po co? Jakaś niedowartościowana. Ja też kiedyś na taką trafiłam jak moja córka miała problemy zdrowotne. Teraz mam do tego większy dystans, ale wtedy bardzo płakałam.
Uważam, że największą mądrością współczesnego lekarz/pielęgniarki jest powściągliwość, pokora i rozsądek.
EDIT: ja osobiście boję się momentu, w którym zacznę uważać, że wiem już wszystko. Myślę, że zrobi się to bardzo niebezpieczne dla moich pacjentów.
Tak to co napisałas to swieta prawda. Moj gin dal mi wiare ze po burzy zawsze wychodzi slonce i to sobie powtarzam.musi być dobrze i w koncu i ja zostane mama.05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Vertigo - dla mnie nasz system to jest porażka, 90 pacjentów - ja umieram po 5h słuchając pacjentów, a 90 to jest horror.
A wiesz czemu ludzie uwazają lekarzy POZ za idiotów to ja znowu na przykładzie swoim i swoich rodziców.
Lekarka nie potrafiła zdiagnozować róży mojemu tacie - dobrze, że moja babcia miała różę - więc lekarce tata potrafił podpowiedzieł - bo ta głośno zaczela zadawac pytanie "co to moze byc? co to moze byc?"
Ja mam zawsze problem z receptą na clexane - zawsze lekarka czegos nie napisze na recepcie - i teraz wyobraz sobie sytuacje ze siedze na przeciwko niej i widze ze znowu zapomniala wypisac dawkę 1x1 (standard) i co mam jej zwracac uwage? czy udawac glupka, isc do apteki zostac odeslana do poradni z powrotem i prosic zeby dopisala - lub sama dopisac 1x1?
A jeden lekarz w mojej poradni POZ nie przyjmuje w ogole ciezarnych - jak masz grype i do niego trafisz, to on Cie wysle do ginekologa, bo uwaza ze on jako internista ciezarnych nie leczy
ale grypa, przeziebienie i z tym mam isc do ginekologa, gdzie czekasz na wizyte co najmniej kilka dni.
System jest nie wydolny.
A tak w ogole to słyszałas o 24 wrzesnia i o strajku wszystkich zawodów medycznych w Warszawie?
Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
myślę, że Ci to nie grozi. Wydajesz się bardzo fajną mądrą i rozsądną babką ze zdrowym podejściem( sądząc po twoich wpisach)
vertigo wrote:Kamma - trafiłaś na głupiomądrą babę i się przejmujesz - po co? Jakaś niedowartościowana. Ja też kiedyś na taką trafiłam jak moja córka miała problemy zdrowotne. Teraz mam do tego większy dystans, ale wtedy bardzo płakałam.
Uważam, że największą mądrością współczesnego lekarz/pielęgniarki jest powściągliwość, pokora i rozsądek.
EDIT: ja osobiście boję się momentu, w którym zacznę uważać, że wiem już wszystko. Myślę, że zrobi się to bardzo niebezpieczne dla moich pacjentów.05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Po pierwszym poronieniu też chciałam wierzyć w przypadek, potem już przestałam w to wierzyć, ale z tych paru badań co zrobiłam to nadal wynika, że mam strasznego pecha i tyle. Wiedza daje nam pewną kontrolę nad sytuacją, ale czasem sama nie wiem, czy lepiej byłoby czegoś nie wiedzieć, trochę mnie to czasem przeraża, ale cóż poradzić.
Vertigo - ot i cała prawda, w Polsce mamy wybór w wielu dziedzinach jeśli chodzi o diagnostykę i leczenie, dużo rzeczy można zrobić prywatnie, ale co ma powiedzieć ktoś kto nie ma takiego wyboru a by chciał.
Trzeba się cieszyć chociaż z tego co mamy.
12.12.2017 - jestemIzabela, 55cm i 4450g
Córcia Aleksandra 02.2011 - 57cm i 4250g
Aniołek 10 tc (*) 03.08.2015
Aniołek 9tc (*) 03.03.2016
Aniołek 5tc (*) 06.05.2016
Aniołek 10 tc (*) 15.07.2016
-
a w ogóle wiecie co jest jeszcze przerazajace...
w procesie kształcenia lekarzy nie ma zajęć z psychologicznego podejscia do pacjenta. Studentom medycyny brakuje umiejetnosci przekazywania zlych informacji pacjentom, psychologicznego delikatnego podejscia. JEdna informacje mozna przekazac na wiele sposobow... niestety te traumatyczne przezycia pacjenci zapamietuja do konca zycia.
Ale zeby nie bylo ze jade po wszystkich. Jak moj Dziadek zmarl to pamietam ze ta informacje przekazywal nam rezydent. I do konca zycia bede tego lekarza pamietac i mimo calej sytuacji pozytywnie wspominac. Poprosil nas do osobnego pomieszczenia, o wszystkim powiedzial spokojnie, ze wspolczuciem, poprosil pielegniarke o wode dla nas, o srodki uspakajajace dla Babci. Okazal empatie.
Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
dziewczyny, a ja z racji mojego dalszego braku okresu ( już mnie to bawi- przez łzy), umówiłam się na sobotę do innego ginekologa ( mój ma terminy dopiero pod koniec przyszłego nie wciśnie mnie wrr...),
mam pytanie - czy ewentualnie gdyby jakimś cudem ( w cuda nie wierzę) okazało się, że jednak jestem w ciąży to on zauważy po szyjce i nie będzie mi od razu tam gmerał?
jadę żeby ustalił i zobaczył, czemu te cykle takie nieregularne, niech mi zrobi monitoring cyklu i do działania
dzisiaj mam 30dc a okresu ani widu ani słychu - kobiecy organizm to jedna wielka niewiadoma05.12.2017 Kubuś
Aktualnie 6/7 tyg?
Chwilo trwaj.... -
Jaq patrząc na Twoją historie to wybacz ale ja nie uważam tego za przypadek. Coś jest gdzieś nie halo lecz jeszcze nie wiadomo co.
U mnie tez po pierwszych podstawowych badaniach na przyczynę poronień wyszlo wszystko cacy i z krzepiliwodcia również!! Myśleliśmy ze to problem z nasieniem i jego kiepska jakością - juz szykowali nas lekarze z incicty do iui!!
A co sie potem okazalo- jednak laiden i białko s!! Czyli co??? KRZEPLIWOŚĆ a do tego IO.
I już nie mowie Jaq by szukać przyczyny ale u Ciebie na pewno żelazny zestaw bym zastosowała. I radze Ci szukac takiego lekarza co Ci taki zestaw za serwuje.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 września 2016, 09:44
-
A mój i mojej mamy ginekolog ukochany pierwszy do którego jednak wrócę jak utrzyma się ta fasola powiedział na pierwszej wizycie tak: 'ale jest Pani podobna do mamy. A ja mówię :Gdzie ja jestem czysty tata. Mamy ani trochę.. A on ze jednak z anatomii do mamy.
Jacqueline lubi tę wiadomość
Fasolka [*] 6t (06.05.2016)
Biochemiczna (09.2016)
Lileczka - 24.10.2017 nasz cud
'Nadal byłam na etapie zachwycania się wizją, w której tuliłam do siebie śliczne niemowlę.' ♥