Cukrzyca ciążowa
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Ja miałam próby wątrobowe około 30tc.
Ja ostatnią kolację jem o 21:30 i jest to 1 kromka z serem, albo danio, czasem kasza manna, czasem małe jabłko. Nie mam większych problemów wytrzymać do pomiaru.
Wam siadają płatki owsiane? Mi za cholereMam kupione też jęczmienne i też nie mogę. Muszę spróbować kaszy jaglanej.
Kiedyś naczczo miałam ponad 100. Ale umyłam ręce i było w normie.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyJustice wrote:Kark, tak trzymać
A jak się czujesz? Infekcja odpuściła?
Kurcze, dziś na czczo 87, po śniadaniu 97. Z czego śniadanie to szklanka soku pomarańczowego, szklanka kawy zbożowej, 2 kromki pszenne z serem żółtym i salami, do tego 2 papryczki faszerowane serem, a potem jeszcze jedną czekoladkęz orzechami opchnęłam... Szok!
Ja mam od 6 lat hashimoto i niedoczynność. I ogólnie jest tak, że jak jem co chcę - normalnie jak reszta ludzi, to powoli tyję, np 1kg na pół roku/rok. Natomiast jak przestawiam się na dietę, a dieta z hashi to dieta dla cukrzyków (haha) to potrafi mi w ciągu miesiąca spaść 2-2.5kg, bez żadnej aktywności, jedząc dużo i rzadko, nie tak jak teraz.
Mi 4 tygodnie temu Basia zeszła niżej i od tamtego czasu sikam 1-2 razy w nocy, wcześniej wogóle nie sikałam w nocy, nawet w dzień chodziłam rzadziej niż ludzie bez ciąży.
Ja ostatni posiłek jem zazwyczaj 0.5-1h przed spaniem, z czego jak godzinę to jem jakiś owoc albo małą kanapeczkę, a jak pół to np piję pół szklanki soku. Ale czasami jak grzeszę wieczorem (np. mąż przywiezie po powrocie z budowy pizzę czy kebab), to wtedy nic nie jem, tylko koło tej 21 obfitszy posiłek i koniec.
Ja odkąd zobaczyłam, że mi glukometr przekłamuje aż o 8 to się nie przejmuję aż tak moimi wynikami. Bo nawet jak mi wyjdzie po obiedzie 133, to to jest 125 normalnie. Więc nawet wg starej normy to całkiem ładny wynik -
nick nieaktualnyJa wczoraj wieczorem na imprezie spuchłam. Wypiłam chyba ze 2 litry, wysikałąm może z 1/4, może mniej, wieczorem musiałam ściągnąć obrączkę, bo palce lekko spuchły, a dziś rano wchodzę na wagę i w ciągu dnia przybyło mi 0.6kg... Zaczynają się uroki końcówki ciąży.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ja jem przed 22 kromke z serem zoltym samym albo z szynka i wypijam pol szklanki kefiru:) tylko z krasnystaw;)
Dzis kromka pro body i kromka tego razowego i cukier wyrownany 96! Haha:))))
Przypomne ze po dwoch kromkach razowego mialam okolo 120 a po 3 kromkach pro body 82 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyUrodziny w sobotę były dla koleżanek i gdyby nie jedna to by było idealnie, a tak dopóki nie poszła (dobrze, że 1h wcześniej wychodziła) to myslałam, że z nerwów mi wody odejdą
Normalnie ja nie wiem jak można tak dziecko wychowywać. Jak robiłam im zabawy to grzeczna, fajna, a jak powiedziałam idzcie się pobawić na 20 minut, bo ja muszę sprzątnąć przed następną zabawą to się zachowywała jak rozpuszczony bachor, a ma młodszego brata
Np poszły się bawić, a Julka, że ona nie chce się bawić, tylko chce zobaczyć co Tosia dostała. Tosia wszystko odpakowała, po czym stwiedziła, że najlepszy prezent dostała od Julki, Ani, Zosi i Ani (czyli od wszystkich), a Julka z tekstem, że wg niej najlepsza jest hodowla kryształów od Zosi i ona chce je robić.
Tosia tłumaczyła, że te kryształy będa za kilka dni, nie od razu, bo na Mikołaja dostała podobne i im pokazała stare. Julka, że ona chce te kryształy. Tosia przyszła zapytać czy może dać dziewczynom, bo jeszcze jeden eksperyment nam został do zrobienia, to jej odłożyłam trochę, zeby starczyło, a resztę poszła dać dziewczynom.
Julka stwierdziła, że jeden to mało i ona chce te nowe robić. Tosia powiedziała, że spoko, ale jak wyjdzie jeden duży to nie da rady dać, ale jak wyjdzie kilka małych to pomogę jej podzielić i przyniesie im do szkoły. Na co Julka z tekstem "Ale czekaj, ja Ci mam pomagać, a tylko jeden kryształ dostanę?!"
W tym momencie już nie wytrzymałam, weszłam do pokoju, wzięłam wszystkie prezenty, dałam na biurko i powiedziałam, żeby się teraz pobawiły, bo muszę mieć czas na przygotowanie kolejnej zabawy.
Tosia zaproponowała grę, wszystkie "Tak, juhu", a Julka foch na łóżku, że ona nie chce. Pytam co chcą robić, jedna dziewczynka, że układać zestawy lego Tosi, wszystkie "Tak, super", Tosia wyciągnęła miliard lego (), a Julka, że ona nie chce. To jej powiedziałam, że jak nie chce to niech siedzi i patrzy jak dziewczyny się bawią.
Poszłam do kuchni, akurat Kajetan skończył wszystkie puzzle układać, to szybko mu inną zabawę wymyśliłam i ogarniałam kuchnię, zaraz słyszę pisk z pokoju, przybiegła jedna Ania i mówi "Szybko, potrzebujemy woreczka!".
Myślę wtf?! Idę do pokoju, a tam Julka wzięła jeden prezent od Tosi (lego creator - WOW, jestem w szoku, że takie fajne lego robią!), i rozerwała opakowanie. Kolcki wpadły wszędzie, pod łożko, za, pod biurko, wszystkie dziewczyny zbierały, a Julka na łożko siedzi i się śmieje... -_-'
Jedna z koleżanek fajnie ją zgasiła, bo wrzasnęła na nią "I co się śmiejesz, co się śmiejesz, jak Tosi mogłaś zespuć prezent!". Tak na marginesie jednego elementu dalej nie zaleźliśmy i przez to kaczka jest niekompletna
Zawołałam je do kuchni, one malowały twarze, a ja szukałam kolcków, w akompaniamencie marudzenia Kajtusia, bo skończył się bawić.
Wchodzę do kuchni, a Julka "Słuchajcie, ja mam urodziny za 3 miesiące, ale jak chcecie być zaproszone to musicie powiedzieć co mi kupicie i wtedy zdecyduję czy was zaproszę."
Po 2.5h z Julką byłam już tak psychicznie wymęczona, że powiedziałam, że mają na karteczkach napisać swoje ulubione filmy i wybiorę najlepszy i im puszczę. Julka "A czemu to Tosia ma wybierać który film oglądamy?!", na co jej powiedziałam "Nie Tosia, tylko ja, bo ja tu rządzę, a jak się coś komuś nie podoba, to może się ubrać i iść na pole i czekać tam na rodziców".
Wtedy przyszedł mąż, włączył disco kulę, disco polo i dziewczyny tańczyły, a Julka foch na kanapie. Po 25 minutach w końcu Julka wstała, potańczyła chyba 15 sekund i wtedy przyszła jej mama...
A jak Jula poszła, to się super bawiły, śmiały, normalnie się czułam jakby nie było gości, tylko im kolację zrobiłam i jak sobie malowały paznokcie to pomagałam lewe ręce malować i naklejki naklejać
Ufff, napisałam się, ale kurde coś mnie trafiało z tym dzieckiem! Już powiedziałam Tosi, że nigdy więcej jej nie zaprosimy i mam nadzieję, że Tosia nie będzie do niej zaproszona, bo chyba jej czekoladę i to połowoie zjedzoną kupię!
A wczoraj już na spokojnie, chrzestni i brat męża z synami, także było 3x więcej osób, ale dużo spokojniej. Za to wszyscy mi mówili, że brzuch mi opadł, czym nie powiem, zestresowali męża trochę -
Boze co za dziecko... masakra. Sama sie wkurzylam jak to czytałam hehe. Mam tylko nadzieje ze to wina wychowania, ze dzieci sie poprostu takie nie rodzą, ze kazde dziecko mozna ułożyć. Mam nadzieje ze moj syn bedzie super chłopakiem, zrobie wszystko zeby tak było
-
Mam pytanko odnosnie ciuszkow. Mam juz dwie tury poprane i poprasowane, zostala jeszcze jedna. Z tym sobie jakos radze ale zastanawiam sie co robilyscie z metkami od ciuszkow. Mam wrazenie ze będą uwierac dziecko ale z drugiej strony nie chce ucinac bo chciałabym później te ciuszki sprzedac. No i mam dylemat
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKredka123 wrote:Mam pytanko odnosnie ciuszkow. Mam juz dwie tury poprane i poprasowane, zostala jeszcze jedna. Z tym sobie jakos radze ale zastanawiam sie co robilyscie z metkami od ciuszkow. Mam wrazenie ze będą uwierac dziecko ale z drugiej strony nie chce ucinac bo chciałabym później te ciuszki sprzedac. No i mam dylemat
Mnie samą metki "gryzą", a tu delikatna skórka niemowlaka, który w dodatku większość czasu na ten metce leży.
-
nick nieaktualnyKark, zawsze się uśmiechnę z tego "wyjście na pole", jakby każdy na wsi mieszkał
My mieszkamy na wsi, a chodzimy na dwór.
Co do rozwydrzonych dzieci to córka miała taką koleżankę od przedszkola i raz była przez nią zaproszona, a potem my ją zaprosiliśmy w rewanżu. Co to za koszmarek, roszczeniowa, o byle co w płacz, rządzi się, jak u siebie, rozstawia inne dzieci po kątach. Najlepsze, postawiłam tort na stoliku u córki, wróciłam do kuchni po nóż i gorącą wodę do krojenia, wracam może po 30 sekundach, a ta mała stoi po środku stołu i tańczy wokół tortu! Miała już 6 lat, no więc chyba dość, aby trochę myśleć... Myślałam, że za drzwi wystawię.
Więcej ani do niej córka nie chodziła, ani ona do nas. Ale musiała ją spotykać na urodzinach u innych koleżanek i widziałam, że dalej rozwydrzona. -
Kark i tak Cię kochana podziwiam bo ja nie mam nerwów do takich dzieci. W ogóle nie rozumiem tych fochow w sklepie tego krzyku tego zachowania. Ja byłam grzeczna mój brat tez i zawsze wiedziałam że mama np nie ma pieniążków żeby mi coś kupić i rozumiałam to. Jak patrze czasem na te dzieci w sklepach to mam ochotę nim potrzasnac żeby się obudził. Mi się wydaje ze to wszystko bezstresowe wychowanie. Mnie co prawda rodzice nie bili nie jestem tego zwolennikiem, ale nikt też mnie nie rozpieszczal i nie wmawial ze wszystko mi wolno. Nie wiem co kieruje rodzicami wychowującymi dzieci w ten sposób.
-
nick nieaktualny