Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
Pola90 wrote:U mnie dalej nic.
Ale jestem dobrej myśli.. raz na czas pobolewa mnie brzuch jak na @ i zaraz przestaje..
Pola również trzymam kciuki! Przetrwasz to i będzie już tylko lepiej... -
nick nieaktualny
-
Pola90 wrote:U mnie bez zmian.
Już się przestaje łudzić, że uda się ominąć szpital w piątek mam badania krwi przed zabiegiem i szpital we wtorek.
A Ty jak się trzymasz ???
Plus jest taki, że łyżeczkowanie w szpitalu to tylko kilka godzin i możesz kogoś zabrać ze sobą: np męża - może z Tobą być non-stop (wyłączając 10 min zabiegu na sali). Dużo kobiet było z partnerami.
Aczkolwiek nawet jeśli nie chcesz nikogo przy sobie to i tak na pewno musi być ktoś, żeby odebrał Cię po zabiegu, bo samej Cię nie wypuszczą po narkozie.
Wiem, że to może takie pierdoły, ale ja tego przed zabiegiem nie wiedziałam.
Najważniejsze, żeby już zamknąć temat i móc rozpocząć nowy. -
Miałam jechać dzisiaj do szpitala po wydanie karty urodzenia martwego dziecka,ale auto mi padło. Będę musiała jechać jutro. Pod koniec tygodnia,lub na początku przyszłego dostaniemy z labolatorium zwrot "materiału po łyżeczkowaniu" wtedy ogarniemy temat pogrzebu i chyba dopiero wtedy zamknę ten etap tak naprawdęWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Pytałam panią w labolatorium skąd pewność,że określili płeć dziecka a nie moją. Powiedziała,że analuzy jeszcze trwają,ale już na tym etapie znaleźli błąd w DNA,który nie mógłby należeć do mnie,bo ktoś z takim błędem nie byłby w stanie dożyć wieku dorosłegoWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
nick nieaktualnyLeira wrote:Plus jest taki, że łyżeczkowanie w szpitalu to tylko kilka godzin i możesz kogoś zabrać ze sobą: np męża - może z Tobą być non-stop (wyłączając 10 min zabiegu na sali). Dużo kobiet było z partnerami.
Aczkolwiek nawet jeśli nie chcesz nikogo przy sobie to i tak na pewno musi być ktoś, żeby odebrał Cię po zabiegu, bo samej Cię nie wypuszczą po narkozie.
Wiem, że to może takie pierdoły, ale ja tego przed zabiegiem nie wiedziałam.
Najważniejsze, żeby już zamknąć temat i móc rozpocząć nowy.
Dzięki Leira!
Ja pojadę sama taxi bo męża nie będzie:( A nie chce nikogo że sobą, żeby przeżywał że mną ta porażkę;(
Chce to mieć już za sobą! I tak jak mówisz odczekać ile trzeba i zacząć od nowa -
Natalia1984 wrote:Odnośnie infekcji pochwy, to A kupił mi olejek herbaciany, ale na opakowaniu widnieje napis, żeby nie stosować go w ciąży. W internecie również przeczytałam taką informację. Więc sama już nie wiem
Pytanie co znaczy "nie stosować w ciąży".
Bo wiem, że niektóre kobiety używają tego na tampon i wkładają do środka. Ja używam wyłącznie na bieliznę, ewentualnie wkładkę higieniczną (2-3 krople).
Pytałam też o to swojej ginki i nie miała obiekcji co do tego. -
Pola90 wrote:Dzięki Leira!
Ja pojadę sama taxi bo męża nie będzie:( A nie chce nikogo że sobą, żeby przeżywał że mną ta porażkę;(
Chce to mieć już za sobą! I tak jak mówisz odczekać ile trzeba i zacząć od nowa
Też byłam sama. Miałam podobne myślenie. Do czasu szpitala jeszcze się trzymałam jako tako, ale w szpitalu, na sali, czekając na zabieg wylałam z siebie morze łez. I to chyba była taka moja żałoba, takie oczyszczenie, bo po zabiegu odczuwałam już tylko ulgę, że to jest za mną. A po powrocie do domu zaczął się rozdział: "nowa nadzieja", który trwa do dziś
Staram się myśleć w taki sposób, że ta duszyczka, która miała należeć do mojego dziecka, nie mogła się zagnieździć w popsutym zarodku (ciele) i czeka na lepsze mieszkanko - czyli aktualny zarodek, ale pomimo zmian i przesunięcia w czasie, to jest to ta sama duszyczka.
Może to głupie, ale ta myśl sprawia, że czuję się lepiej
-
Natalia1984 wrote:Również czytałam o stosowaniu tamponów nawilżonych olejkiem. Ja dodaję kilka kropel do płynu do higieny intymnej, nie mogę na majtki, bo zapach mnie prześladuje
Hahaha, tak, ten zapach to niestety zdecydowany minus olejku
Ja próbowałam początkowo na skórę, ale piekło mnie nieziemsko, więc zostałam przy nakraplaniu bielizny. Szczerze mówiąc to nie wiem czy bym wytrzymała chociażby 10s z tym olejkiem na tamponie, w środku
Jak idę "gdzieś do ludzi" to raczej się wstrzymuję z użyciem, bo mam wrażenie, że inni czują ten zapach, ale większość czasu jestem w domu, więc nie mam aż takiego dyskomfortu -
nick nieaktualnyLeira wrote:Też byłam sama. Miałam podobne myślenie. Do czasu szpitala jeszcze się trzymałam jako tako, ale w szpitalu, na sali, czekając na zabieg wylałam z siebie morze łez. I to chyba była taka moja żałoba, takie oczyszczenie, bo po zabiegu odczuwałam już tylko ulgę, że to jest za mną. A po powrocie do domu zaczął się rozdział: "nowa nadzieja", który trwa do dziś
Staram się myśleć w taki sposób, że ta duszyczka, która miała należeć do mojego dziecka, nie mogła się zagnieździć w popsutym zarodku (ciele) i czeka na lepsze mieszkanko - czyli aktualny zarodek, ale pomimo zmian i przesunięcia w czasie, to jest to ta sama duszyczka.
Może to głupie, ale ta myśl sprawia, że czuję się lepiej
Dla mnie teraz to puste jajo, to jak opuszczony szałasik babelka.. pewnie było mu w nim źle i ustąpił miejsca młodszemu rodzenstwu:( porabane to myślenie Ale inaczej bym sfiksowala.
Najgorsze pewnie jeszcze będzie widzieć te wszystkie szczęśliwe kobiety glaskajace się po.brzuchach:( Ale wierzę że pod koniec rooku sama sobie zagłaskam brzuszek aż się będzie świecił -
Pola90 wrote:Dla mnie teraz to puste jajo, to jak opuszczony szałasik babelka.. pewnie było mu w nim źle i ustąpił miejsca młodszemu rodzenstwu:( porabane to myślenie Ale inaczej bym sfiksowala.
Najgorsze pewnie jeszcze będzie widzieć te wszystkie szczęśliwe kobiety glaskajace się po.brzuchach:( Ale wierzę że pod koniec rooku sama sobie zagłaskam brzuszek aż się będzie świecił
Byłam w dwóch szpitalach - w jednym oddziały ginekologiczne i położnicze były połączone - i tak, tutaj szłam z pustym jajem do usunięcia, a obok mnie w poczekalni siedziały kobiety z brzuchami, myślałam, że umrę..
W drugim ginekologia była oddzielnie - co za ulga, brzuchatych nie widziałam.
No nie jest to nic miłego, co tu dużo gadać. Aczkolwiek jeśli nie idziesz na usuniecie do szpitala stricte położniczo-ginekologicznego tylko do ogólnego to jest mała szansa na ciężarne -
nick nieaktualny
-
Pola90 wrote:Idę do szpitala uniwersyteckiego, z oddziałem gin-poł. Tak więc czeka mnie oczekiwanie na patologii ciąży i jak patologia się będę czuć.
Byle do 14 lutego!!!
Wiem, że marne to pocieszenie, ale ja od czasu jak stwierdzono u mnie puste jajo i skierowano mnie na terminację to miałam po drodze dzień matki i dzień dziecka..
Tak naprawdę nigdy nie ma dobrego terminu na takie coś
Oby na święta zostało Ci to wynagrodzone -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Pola90 wrote:Kochana! OBY :*
Ty już wtedy jedną nogą ma porodowce
I oby tylko jedną
Czekam na info od Ciebie i innych dziewczyn, które przeżyły tragedię poronienia, że jest nowa, zdrowa ciąża, żeby móc sobie razem powspominać, że najgorsze już za nami