Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
hej Anet chociaż to nie jest łatwe, to spróbuj nie stresowac się do poniedziałku - wiem, wiem, pogadać se mozna ale tak, jak dziewczyny piszą - nic nie jest przesądzone, możę maluszek sobie tam cichutko siedzi, a stres mu w niczym nie pomaga.
Pola, wypadałoby na urodziny sobie prezencik zrobić
A my dzisiaj zareestrowalismy Malutką Nazwaliśmy ją Bogumiła Maria. Jakoś tak mi spasowało Czuję taką wewnętrzną satysfakcje, gdy patrzę na podpis lekarza - tak się zarzekał, że nie podpisze, dziad jeden W ogóle w urzędzie Panie po raz pierwszy rejestrowały z Karty martwego urodzenia i troche to trwało, bo musiały wszystko sprawdzać, nie były pwene, co trzeba wpisac i gdzie, ale udało się. Zreszta , skoro taki tam ordynator to nie dziwie sie, że wczesniej nie miały okazji do takiej rejestracji.
Załatwiłam juz sobie wszystko w ZUS-ie, eszcze jutro firma pogrzebowa i ksiądzu. Ale już się czuje lepiej, że ona jest zarejestrowana, że nikt nie będzie umniejszał jej wartości i negował jej istnienia, je człowieczeństwa. Nie ważne.
BYłam wczoraj u psychologa. Po raz pierwszy w życiu. BO ogólnie jestem taką osobą dość dynamiczną, lubie mieć wszystko pod kontrolą, lubie rzązić i mieć wszystko na wczoraj (życie ze mna to nie bajka) a teraz okazało się, że nie bardzo sobie radzę z tym wszystkim, zatem wzięłam, wybrałam sie i poszłąm, ale coś nie tegez. Albo ja miałam zbyt wygórowane wyobrażenie o tej wizycie, albo po prostu nie zaiskrzyło między nami, albo jedna wizyta nie daje nic. Tylk oja myślałam, że pójdę, pogadam sobie, poryczę się, a on mi powie, ze mam prawo tak sie zachowywać, płakac, krzyczeć itd i że wcale nie jestem wariatka, tylko po prostu matką opłakującą własne dziecko. A on może i to mówił, ale takim tonem głosu i w taki sposób, że czułam sie jak małe dziecko, które zgubiło zabawke. Nie wiem jak to opisać, nie ważne ogólnie było dziwnie. Rozmowy z Wami działaja na mnie bardziej oczyszczająco i pokrzepiająco i to za darmo, a u niego zostawiłam stówkęWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Anet85 wrote:Mam już wynik B-Hcg - 9037,0 mlU/ml- nic już nie rozumiem. Napisałam do mojego lekarza zobaczę co On o tym sądzi.
5 tydz ciazy 217-7138mlU/ml
6 tydz. ciązy 158 - 31795 mlU/ml
To wiele nie powie, jesli nie wiesz kiedy byla OM, Bo jak widzisz kazda kobieta I ciaza jest Inna I ciezko sklasyfikowac. Niemniej jednak w 5-6 tyg zarodek moze byc niewidoczny. Zarodek z serduszkiem teoretycznie powinien pojawic sie do skonczonego 8 tygodnia to masz jeszcze 3-4 tyg kobieto!!!
Za tydzien czy dwa powiemy Ci zebys spadala na wrzesniowkiWiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego 2018, 18:15
Anet85 lubi tę wiadomość
-
Mój ginekolog mi napisał, że zarodek powinien się pokazać przy wartości B-HCG od ok. 10000. Może chciał mnie trochę uspokoić. OM miałam 10.12.2017 r. mam okres mam ok 35-40 dniowy. Owulacja była prawdopodobnie ok 31.12. Tyle, że 12.01 moja Beta wynosiła 132. Mały przyrost, ale czekam do poniedziałku na usg u innego lekarza. Zaczyna mnie boleć brzuch jak na okres, ale może to z tych nerwów...Czekam juz spokojniej....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego 2018, 18:16
Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
Anet85 wrote:Mój ginekolog mi napisał, że zarodek powinien się pokazać przy wartości B-HCG od ok. 10000. Może chciał mnie trochę uspokoić. OM miałam 10.12.2017 r. mam okres mam ok 35-40 dniowy. Owulacja była prawdopodobnie ok 31.12. Tyle, że 12.01 moja Beta wynosiła 132. Mały przyrost, ale czekam do poniedziałku na usg u innego lekarza. Zaczyna mnie boleć brzuch jak na okres, ale może to z tych nerwów...Czekam juz spokojniej....
Każdy lekarz ma jakieś tam "swoje normy" i często nasze organizmy się nie stosują do tego. Mi wmawiali w pierwszej ciąży, że jak przy becie 1000 nie ma pęcherzyka w macicy to już pozamaciczna ciąża.. Oczywiście pęcherzyk pojawił się przy becie ok. 5000, ale nerwów nikt mi nie odda :]
Jak masz długie cykle to już w ogóle.
Sama widzisz po normach beta HCG, że w tym samym tygodniu jedna kobieta może mieć betę 217 a inna 7000, szkoda nerwów - poczekać spokojnie do USG i zobaczymy co będzie dalej
Ja tam jestem dobrej myśliAnet85 lubi tę wiadomość
-
NiecierpliwaOna wrote:hej Anet chociaż to nie jest łatwe, to spróbuj nie stresowac się do poniedziałku - wiem, wiem, pogadać se mozna ale tak, jak dziewczyny piszą - nic nie jest przesądzone, możę maluszek sobie tam cichutko siedzi, a stres mu w niczym nie pomaga.
Pola, wypadałoby na urodziny sobie prezencik zrobić
A my dzisiaj zareestrowalismy Malutką Nazwaliśmy ją Bogumiła Maria. Jakoś tak mi spasowało Czuję taką wewnętrzną satysfakcje, gdy patrzę na podpis lekarza - tak się zarzekał, że nie podpisze, dziad jeden W ogóle w urzędzie Panie po raz pierwszy rejestrowały z Karty martwego urodzenia i troche to trwało, bo musiały wszystko sprawdzać, nie były pwene, co trzeba wpisac i gdzie, ale udało się. Zreszta , skoro taki tam ordynator to nie dziwie sie, że wczesniej nie miały okazji do takiej rejestracji.
Załatwiłam juz sobie wszystko w ZUS-ie, eszcze jutro firma pogrzebowa i ksiądzu. Ale już się czuje lepiej, że ona jest zarejestrowana, że nikt nie będzie umniejszał jej wartości i negował jej istnienia, je człowieczeństwa. Nie ważne.
BYłam wczoraj u psychologa. Po raz pierwszy w życiu. BO ogólnie jestem taką osobą dość dynamiczną, lubie mieć wszystko pod kontrolą, lubie rzązić i mieć wszystko na wczoraj (życie ze mna to nie bajka) a teraz okazało się, że nie bardzo sobie radzę z tym wszystkim, zatem wzięłam, wybrałam sie i poszłąm, ale coś nie tegez. Albo ja miałam zbyt wygórowane wyobrażenie o tej wizycie, albo po prostu nie zaiskrzyło między nami, albo jedna wizyta nie daje nic. Tylk oja myślałam, że pójdę, pogadam sobie, poryczę się, a on mi powie, ze mam prawo tak sie zachowywać, płakac, krzyczeć itd i że wcale nie jestem wariatka, tylko po prostu matką opłakującą własne dziecko. A on może i to mówił, ale takim tonem głosu i w taki sposób, że czułam sie jak małe dziecko, które zgubiło zabawke. Nie wiem jak to opisać, nie ważne ogólnie było dziwnie. Rozmowy z Wami działaja na mnie bardziej oczyszczająco i pokrzepiająco i to za darmo, a u niego zostawiłam stówkę
Też byłam u psychologa, w zasadzie psycholożki po poronieniu. Też nie była to taka rozmowa, że ja płakałam, a ona mówiła, że jest OK.
U mnie to się bardziej odbywało na zasadzie...hmm.. pytań?
Np. Pytała mnie z czego wynika mój smutek? Mówię, że jak to?! Przecież ciążę straciłam! Ale czy tylko o to? Czy to smutek z żalu, czy smutek z porażki? Jak znoszę porażki? Jakie mam obawy? I tak od słowa do słowa wyszło kilka ciekawych spraw jak zaczęłam to analizować. Coś mi to dało.
Jeśli nie ma chemii, człowiek Ci nie odpowiada to nie poddawaj się, tylko zapisz się do kogoś innego. Nie zawsze trafimy na dobrego, dla nas specjalistę. -
On mi np mówi,że powinnam przestać się smucić,bo kiedy ja jestem smutna,to ona też i oba patrzy jak ja płaczę i mówi "mamusi nie płacz,kocham cie,jestem tutaj,nie bądź smutna" a później kiedy wspominam,że chcę wkrótce zajść w ciążę,to on mówi że to zły ponysł,bo najpuerw powinnam przeżyć całą żałobę,cały rok z wszystkimi świ3tami i uroczystościamu,4 pory roku.
Jako zadanie kazał mi opowiedzieć dzieciom o Malutkuej. Mamy codziennie midluć się za nią,wyobrażać sobie wspólnie jak by wyglądała,co by lubiła,mam im przypominać że ona jest ich siostrą i że kocham ją tak mocno jak ichWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
NiecierpliwaOna wrote:On mi np mówi,że powinnam przestać się smucić,bo kiedy ja jestem smutna,to ona też i oba patrzy jak ja płaczę i mówi "mamusi nie płacz,kocham cie,jestem tutaj,nie bądź smutna" a później kiedy wspominam,że chcę wkrótce zajść w ciążę,to on mówi że to zły ponysł,bo najpuerw powinnam przeżyć całą żałobę,cały rok z wszystkimi świ3tami i uroczystościamu,4 pory roku.
Jako zadanie kazał mi opowiedzieć dzieciom o Malutkuej. Mamy codziennie midluć się za nią,wyobrażać sobie wspólnie jak by wyglądała,co by lubiła,mam im przypominać że ona jest ich siostrą i że kocham ją tak mocno jak ich
Nie jestem psychologiem, aczkolwiek z tego co wiem to psycholog nie powinien Ci doradzać czy mówić co masz robić. Psycholog powinien raczej być tym, który pyta, wysłuchuje i pozwala Ci analizować dzięki czemu wchodzisz bardziej w "głąb siebie". Tak naprawdę to Ty decydujesz kiedy zajdziesz w kolejną ciążę, kiedy i jak przeżyjesz żałobę, etc. -
Ja też tak myślałam. Sądziłam,że pozwoli mi zrozumieć to co si3 ze mną dzieje,nazwać te emocje,ogatnąć. No nic,poszukam kogoś innego. Może tym razem kobietyWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Hmm u mnie było podobnie, tylko ja trafiłam do psychologa-psychiatry z racji tego, że potrzebowałam zwolnienie. Ale jak już byłam - chciałam się wygadać. Oczywiście poryczałam, pogadałam. A pani tylko "taaak, ehee, yhyy" " no tak już jest" "musi się pani z tym pogodzić". No cóż. Nic nowego
-
Hej Dziewczyny, podczytuję Was od jakiegoś czasu, ale do tej pory nic nie pisałam. Najpierw śledziłam wątek "Sierpniowych mamuś", ale zanim się na nim odezwałam, okazało się, że zarodek przestał się rozwijać. To było 27 grudnia, ciąża była wg USG tydzień młodsza. Ginekolog próbowała mi jeszcze dawać nadzieję, ale ja już wiedziałam. Tydzień później, 4 stycznia, diagnoza się potwierdziła. Miałam wsparcie mojej lekarki i nie zdecydowałam się na łyżeczkowanie. Zależy mi, by jak najszybciej móc wrócić do starań, bez komplikacji, mam już swoje lata. Postanowiłam czekać.
Martula, poroniłam w domu tego samego dnia, co Ty, 14 stycznia. Pierwszy dzień to była rzeźnia, ale dałam radę.
Pola, trzymaj się jakoś, może jeszcze Ci się rozkręci przed zabiegiem. Czekanie jest okropne i strasznie przykre, ale jak już się wie, że nic nie można zrobić, to chociaż można sobie tłumaczyć, że po wszystkim można spróbować od nowa. Mnie to pomogło.
Niecierpliwa, kojarzę Cię z sierpniówek, bardzo mi przykro. Może spotkamy się na jakimś wątku oczekujących.
Życzę Wam tego, Dziewczyny, z całego serca. Oby nam wszystkim wkrótce się udało.Leira, NiecierpliwaOna lubią tę wiadomość
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020 -
nick nieaktualnyAnet85 mój ostatni okres był.3.12 , beta z 28.12 489, z 30.12 1189.
Później robiłam 8.01 ok 25000 i 10.01 42000. Na usg był zarodek i bijące serduszko. 9 dni później był zarodek Ale akcji serca brak. Zrobiłam betę 22.01 żeby sprawdzić właśnie na kalkulatorze przyrost i był ok 166000.
Wytrzymasz do poniedziałku;* i będziesz mieć super prezent na Walentynki :*:*
Daniela,
No to oczekiwanie jest straszne. Atmosfera w domu się robi napięta. Wydaje mi się że mój mąż już zapomniał o wszystkim i wrócił normalnie do życia. Ja też nie zamulam tylko się stresuje.. Ale do wtorku zleci i będę mieć za sobą !
Ja też przygodę z tym forum zaczęłam od czytania wrześniowych mam, ale jeszcze będziemy się udzielać w radosniejszych sprawach...
Tak jak Ty Leira mam milion myśli na sekundę, że coś mi uszkodza, coś pójdzie nie tak. Przeraża mnie tylko ta myśl. Z resztą sobie radze. Chociaż tyle że nie czytam nic po internetach o tym zabiegu bo wiadomo że z bólu głowy masz raka wg wujka Google.
NiecierpliwaOna,
Tak będzie ! :* -
nick nieaktualny
-
Pola90 wrote:Tak jak Ty Leira mam milion myśli na sekundę, że coś mi uszkodza, coś pójdzie nie tak. Przeraża mnie tylko ta myśl. Z resztą sobie radze. Chociaż tyle że nie czytam nic po internetach o tym zabiegu bo wiadomo że z bólu głowy masz raka wg wujka Google.
Mi ostatecznie pomogła logiczna myśl, że łyżeczkowanie to jakby wyskrobanie wyściółki macicy, ale bez naruszania spójności jej ścianek. Jeśli po czymś takim miałyby być "zrosty" i problem z utrzymaniem ciąży, to kobiety po cesarce, gdzie na chama rozcinają im macicę w pół i wyciągają z niej dziecko, a potem to szyją nigdy nie miałyby więcej niż jedno dziecko A wiadomo, że są babki po 2 i 3 cesarkach więc luz
-
nick nieaktualny
-
Porozmawiałam dzisiaj z moją mamą bo wyczuwała już od wczoraj, że coś jest żle. Wiadomo jak to mama. Dzisiaj jej powiedziałam co się dzieje i po przeczytaniu Waszych postów, rozmowie z nią jest trochę lepiej. Wiadomo trzeba w życiu wszystko brać na klate, co ma być to będzie - wiem, że lepiej na początku ciązy - może faktycznie jakaś wada genetyczna... Niektóre osoby jakoś lekko przechodzą przez życie, a inne niestety mają troche pod górke.... Czekam na poniedziałku, jak będzie jakiś cień nadziei to jeszcze we wtorek powtórzę bete - sprawdze przyrost po 4 dniach.
Pola ja miałam łyżeczkowanie po cięciu cesarskim i ogólnie nie wspominam tego źle. Bolał mnie brzuch jak przy okresie, krwawiłam, ale wszystko ładnie się oczyściło. Psychicznie czułam się słabo bo miałam nagłe cc. z powodu gestozy w 37 tyg. ciaży i po cięciu okazało się że mam zespół HELLP wiec 2 tyg. leżałam, ale jakoś mnie uratowali . Trzymam kciuki, aby się wszystko ułożyło.Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
Pola,znowu nas coś łączy. Ty 14.02 masz zabieg,a ja pogrzeb Bogusi. W końcu to nie tylko Walentynki,ale i Środa PopielcowaWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Aneta,super że masz wsparcie mamy,męża. Nie jesteś sama
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 lutego 2018, 23:50
Wojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019