Poronienie I co dalej...
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja nie robiłam badań. Mam dwoje małych dzieci, założyłam, że musiał wydarzyć się błąd genetyczny - może związany z naszym wiekiem, bo nie jesteśmy najmłodsi.
I, tak jak pisze Leira, ja akurat nie chciałam tracić czasu na czekanie na wyniki badań,a gdybym robiła badania, to bym się raczej w tym czasie nie starała. Chciałam się zacząć starać ponownie jak najszybciej. Dlatego też walczyłam, by poronić samoistnie, żeby móc się od razu starać i nie tracić czasu. Oprócz tego bałam się powikłań po łyżeczkowaniu, wiem, że zdarzają się rzadko, ale niestety jednak się zdarzają i bardzo bałam się, że trafi to akurat na mnie, a mnie gonił zegar biologiczny.
Moja przyjaciółka poroniła samoistnie pierwszą ciążę w 9 tc. Nie robiła żadnych badań. Pół roku później zaszła w kolejną ciążę i ma dzisiaj kilkuletnią zdrową córkę. Podobnie jak ja, założyła, że to statystyka.
Ale Ty musisz sama podjąć decyzję, która będzie dla Ciebie najlepsza. Może w środę podczas wizyty lekarz Ci podpowie coś mądrego.
Violet Flower lubi tę wiadomość
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020 -
Violet Flower wrote:Nurtuje mnie jeszcze temat tych 3 miesięcy czekania z rozpoczęciem starań. Lekarz od razu mi powiedział żeby na trzy miesiące się wstrzymać. Tylko z tego co tu czytam mnóstwo z Was zaskoczyło już w drugim cyklu po poronieniu. I z ciążami było ok.
To chodzi tylko o regenerację endometrium czy bardziej względy gotowości psychicznej? Chyba nie będę chciała czekać tych trzech miesięcy, tylko do pierwszego normalnego okresu (czyli pewnie w lipcu).
Leira jak się czujesz? Na kiedy masz termin?
Jeśli czujesz się gotowa psychicznie to pozostaje sprawdzić czy fizycznie jesteś gotowa. Zapewne co lekarz to opinia. Ja spotkałam się z trzema opiniami: odczekać pół roku (ha, ha ), odczekać 3 m-ce, odczekać do regeneracji endometrium (USG kontrolne grubości endometrium robi się po pierwszym okresie po poronieniu).
A u mnie TP na niedziele, ale komin zamknięty na cztery spusty i lekarka mówi, że przenoszę
-
Wg mnie lekarze starej daty mają takie zalecenia. Właśnie moja przyjaciółka tak pół roku czekała - ale fakt - zaszła od razu, jak tylko wznowiła starania.
Dla mnie to bzdura - wg mnie liczą się wynik USG i psychika.Violet Flower, Leira, Kat_ lubią tę wiadomość
❤️2013
❤️2015
❤️2018
❤️2020 -
Leira wrote:Jeśli czujesz się gotowa psychicznie to pozostaje sprawdzić czy fizycznie jesteś gotowa. Zapewne co lekarz to opinia. Ja spotkałam się z trzema opiniami: odczekać pół roku (ha, ha ), odczekać 3 m-ce, odczekać do regeneracji endometrium (USG kontrolne grubości endometrium robi się po pierwszym okresie po poronieniu).
A u mnie TP na niedziele, ale komin zamknięty na cztery spusty i lekarka mówi, że przenoszę
A ile grubości musi mieć endometrium by było bezpiecznie dla starań? -
Violet Flower wrote:Leira pociesze Cię, że ja słyszałam to samo, na ostatnim ktg dwa tygodnie przed terminem. Umówili mnie na kolejne badanie za tydzień. A tymczasem dwa dni później młody był na świecie
A ile grubości musi mieć endometrium by było bezpiecznie dla starań?
Z tego co wiem przy min. 9 mm dają zielone światło, aczkolwiek pewnie co lekarz to opinia.Violet Flower lubi tę wiadomość
-
Hej dziewczyny, troszkę mnie nie było.
Violet powiem Ci że faktycznie jeszcze teraz niedługo masz takie wydarzenie, oby wszystko szybko się udało i abyście mieli szczęśliwy ten dzień bez żadnych niespodzianek. Powiem Ci że na własnym przykładzie żałuję że nie miałam łyżeczkowania odrazu. Tabletka to nic przyjemnego męczyłam się cały dzień, i prawie cały podłączali mi kroplówki przeciwbólowe.Nie wspominam tego dobrze, przy każdym wyjściu do toalety z moja metalową "nereczka" chciało mi się ryczec. A w ostateczności i tak zrobili mi zabieg. A mogłam tego uniknąc dla "lepszej" psychiki. Jeśli chodzi o dzidziusia to ja nie zdecydowałam się na żadne badania genetyczne, zrobią tylko podstawowe badania histopatologiczne. Uznałam że jeśli jeszcze raz mnie to spotkanie to wtedy podejmę działania. Wszystkie wyniki do tej pory wyglądały Dobrze. I liczę na to że po prostu dzidziuś był za słaby. Jeśli chodzi o decyzję co zrobić po poronieniu, to już musi być Wasza decyzja. Ja nie zdecydowałam się na pochówek, jednak jak dostałam w szpitalu karteczkę że "odmawiam pochówku mojego dziecka narodzonego dnia...' to ryczałam jak bóbr. I nie wiedziałam czy dam radę to podpisać. To jest ciezki temat i musisz go przemyśleć.
A w ogóle jak chodzisz do ginekologa? Pisałaś że masz wizytę i on wtedy założy Ci tabletkę? Nie zostaniesz na ten czas w szpitalu? Nie wiem jak inne dziewczyny miały, ale mnie przyjmowali do szpitala i aplikowali mi co 3 h dwie tabletki. I tak cały dzień. Chyba nie wypuści Cię z nią do domu ?
Leira, pozmaykane na 3 spusty więc dzieciaczek jeszcze odpoczywa, szykuje się na przywitanie z wami
Serena gratulacje z okazji nowej pracy. No i oczywiście że wszystkie jest z wami dobrze. Muszę powiedzieć że z tym Twoim pracodawca to jakaś masakra jest... Jak można być takim człowiekiem i jeszcze w takiej chwili tak się zachować i dawać dodatkowe problemy.. no ale dobrze że znalazłaś coś nowego;)
Muszę Wam powiedzieć że ten żel i te tabletki co miałam brać nie pomagają. Raczej bez żadnej wizyty się nie obejdzie... Jestem jutro umówiona do ginekologa na nfz tutaj u siebie. Średnio ufam tym lekarza tutaj no ale do mojego mam teraz za daleko, a nie wytrzymam tygodnia. Najgorsze że tam mnie tylko przebada a chyba nawet USG tam nie ma na miejscu... Więc zobaczymy jaka będzie diagnoza... Czuje się jakby ktoś mi ognisko tam na dole rozpalił, do tego czuje się przy podcieraniu jakbym była spuchnięta więc to chyba nie za dobrze. Do tego mam wrażenie że to idzie aż do odbytu, przepraszam że tak szczegółowo pisze ale może któraś miała coś takiego. Kupiłam nawet maść na hemoroidy bo myślałam że to to ale nic nie pomaga. Nie wiem co to może być... Cały czas bardzo dbałam o higienę i to chyba nawet za bardzo i nie wiem co się może dziać teraz.. aViolet Flower lubi tę wiadomość
-
LubieSwieczki u mnie z tabletkami było podobnie: przyjęcie do szpitala, ale założyli mi tabletki na wieczór, tylko raz, a potem cała noc męczarni.. Do tego środki przeciwbólowe były ograniczone - dostałam tylko dwie kroplówki ze środkiem przeciwbólowym i to było NIC. Bóle nie do opisania, na sali wieloosobowej, gdzie 4 dziewczyny wyły z bólu - więc nawet jak udało mi się zasnąć to i tak mnie zaraz budziły, a potem ból nie pozwalał usnąć. Wspominam to traumatycznie, choć nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Potem ponad dwa tygodnie krwawienia i wypadania tkanek, to też było okropne, ale żeby chociaż zakończyło się oczyszczeniem całkowitym.. nie.. i tak miałam jeszcze zabieg. Z perspektywy czasu wiem, że nigdy więcej bym się nie zdecydowała na te tabletki.
Z tą infekcją to wygląda na jakiegoś grzyba, swąd, pieczenie, hmm. Mogłaś złapać skądś infekcję? Kible publiczne? Kąpiele w wannie? Korzystanie z ubikacji u znajomych? Rodziny?
Możesz popróbować też nasiadówek nad gorącym naparem z rumianku, aczkolwiek wizyta nieunikniona -
Ja muszę powiedzieć że u mnie opieka była pierwsza klasa. Pielęgniarki i położne były przekochanr. Dostałam chyba 4 kroplówki i mówiły że jak tylko potrzebuje więcej to odrazu mam mówić to będą podłączać dalej.dostalam tez cos na uspokojenie. Przy pierwszej dawce tabletek tak źle je znosiłam że Pielęgniarka siedziała ze mną cały czas aż w miarę się uspokoiło a później ciągle zaglądały. Po kolejnych dawkach tabletek też ciągle przychodziły i ze mną siedzialy. Ja miałam robione USG na drugi dzień i na drugi dzień odrazu zabieg. To Ty chodziłaś po tych tabletkach kilka dni zanim zrobili Ci zabieg ?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 maja 2018, 22:09
-
Lubieswieczki wrote:Ja muszę powiedzieć że u mnie opieka była pierwsza klasa. Pielęgniarki i położne były przekochanr. Dostałam chyba 4 kroplówki i mówiły że jak tylko potrzebuje więcej to odrazu mam mówić to będą podłączać dalej.dostalam tez cos na uspokojenie. Przy pierwszej dawce tabletek tak źle je znosiłam że Pielęgniarka siedziała ze mną cały czas aż w miarę się uspokoiło a później ciągle zaglądały. Po kolejnych dawkach tabletek też ciągle przychodziły i ze mną siedzialy
Początek był trudny, pamiętam, że najpierw było takie uczucie zimna i drgawki, a potem już takie mega skurcze U mnie też opieka była spoko, ale nie wiem z czego wynikały limity przeciwbólowych, czy chodziło o jakieś oszczędności czy o względy medyczne? -
Ahhhh.. nie skończyłam a już się wysłało. Właśnie nie, nigdzie nie korzystałam z toalety, żadnych kąpieli-tylko prysznic. No sama nie wiem... Myłam się, stosowałam nawet chusteczki do higieny intymnej w ciągu dnia... No nie wiem skąd mogło się tak stać...
-
Lubieswieczki wrote:Ahhhh.. nie skończyłam a już się wysłało. Właśnie nie, nigdzie nie korzystałam z toalety, żadnych kąpieli-tylko prysznic. No sama nie wiem... Myłam się, stosowałam nawet chusteczki do higieny intymnej w ciągu dnia... No nie wiem skąd mogło się tak stać...
Chusteczki?
Używałaś ich przed infekcją czy w trakcie już?
To niestety gówno straszne. Ja pierwszą infekcję w ciąży miałam od tego dziadostwa bo tak chciałam zadbać o siebie. Ciągle miałam wilgotno na dole, bo wiadomo - częste sikanie i wycieranie mokrą chusteczką (a nie do sucha papierem) i co..? Grzyb. -
Przed i w trakcie. Zawsze mam jakieś wilgotne chusteczki. Albo takie dla dzieci. Jakoś po toalecie czuje się czyściej jak ich użyje. Ale po nich zawsze jeszcze papier normalny. Czytałam też jeszcze gdzieś że po antybiotyku tak może być... A u mnie w sumie akurat pod koniec brania się zaczęło.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 maja 2018, 22:21
-
Lubieswieczki wrote:Przed, w trakcie i po. Zawsze mam jakieś wilgotne chusteczki. Albo takie dla dzieci. Jakoś po toalecie czuje się czyściej jak ich użyje. Ale po nich zawsze jeszcze papier normalny. Czytałam też jeszcze gdzieś że po antybiotyku tak może być... A u mnie w sumie akurat pod koniec brania się zaczęło.
Jak wycierasz potem do sucha to OK.
Antybiotyk.. tak .. zdecydowanie tu bym w takim razie postawiła. Pewnie bez osłony (probiotyków)? -
Lubieswieczki wrote:W czwartek skończyłam brać antybiotyk i jakoś wtedy się zaczęło. Brałam osłonkę też, także chyba nic nie dała
Heh, no to złośliwość losu. Jeszcze w takim momencie, na świeżo po zabiegu
No nic, trzeba będzie pewnie jeszcze raz to przeleczyć. Postaw też na ten dopochwowy probiotyk - to jak wybije Ci bakterie w pochwie to od razu zasadzisz miejscowo świeżutką kolonię dobrych bakterii, które będą walczyć z tymi złymi
Chociaż sama zastanawiam się co będzie u mnie po odstawieniu Lactovaginalu po tylu miesiącach. Bo jak urodzę i będę mieć świeżą ranę to nie mogę go używać. Nie wiem czy mi organizm nie zgłupieje, jak przez tyle czasu był przyzwyczajony do takiego dobrobytu -
Tak właśnie myślę że dostanę jakieś dopochwowe tabletki, boje się tylko czy są one bezpieczne? Czy nic się nie stanie jak tak mało czasu od łyżeczkowania minęło...
To może lekarz doradzi Ci coś w zamian ? Może jakieś suplementy.. szczerze mówiąc nie wiem czy je można brać po ciąży, to była moja pierwsza i nie dotrwałam do tego etapu. Ale może jakoś można zaradzić -
Lubieswieczki wrote:Tak właśnie myślę że dostanę jakieś dopochwowe tabletki, boje się tylko czy są one bezpieczne? Czy nic się nie stanie jak tak mało czasu od łyżeczkowania minęło...
To może lekarz doradzi Ci coś w zamian ? Może jakieś suplementy.. szczerze mówiąc nie wiem czy je można brać po ciąży, to była moja pierwsza i nie dotrwałam do tego etapu. Ale może jakoś można zaradzić
Niby po łyżeczkowaniu do 2 tygodni trzeba uważać, no ale wiadomo - najbezpieczniej do pierwszego okresu. Aczkolwiek w sytuacji infekcji to pewnie trzeba reagować.
Natomiast nie wiem jak będzie po porodzie - to nadal abstrakcja dla mnie.
A Wy długo się staraliście o tą ciążę? -
Szczerze to nie. Ostatni okres miałam 8.02 a w sumie przestaliśmy się zabezpieczać 27.02 pierwszy raz więc myślałam że nic z tego nie będzie, no i w sumie w marcu @juz nie przyszła:) także piękna niespodzianka to dla nas była. Ciekawe jak będzie teraz.
No tak najpierw trzeba się nauczyć życia w czasie ciąży, a teraz pora na funkcjonowanie po:) Ale jeszcze trochę i będziesz nam radzić w drugą stronę -
Lubieswieczki wrote:Szczerze to nie. Ostatni okres miałam 8.02 a w sumie przestaliśmy się zabezpieczać 27.02 pierwszy raz więc myślałam że nic z tego nie będzie, no i w sumie w marcu @juz nie przyszła:) także piękna niespodzianka to dla nas była. Ciekawe jak będzie teraz.
No tak najpierw trzeba się nauczyć życia w czasie ciąży, a teraz pora na funkcjonowanie po:) Ale jeszcze trochę i będziesz nam radzić w drugą stronę
U nas też pierwsza ciąża z zaskoczenia nieco, nie planowaliśmy, ale po stracie całkowicie zmieniliśmy myślenie i aktualna ciąża jest jak najbardziej planowana
Oby u Ciebie wszystko się szybko unormowało i obyś zaskoczyła w kolejną ciążę