Do końca 2014 roku ZAJDĘ W CIĄŻĘ !
-
WIADOMOŚĆ
-
mana wrote:hej dziewczynki ja się melduję pełna pozytywnej energii zaczynam nowy cykl i do końca roku 2014 zajdę w ciążę!
Brawo za podejście!! Trzymam kciuki -
Ja próbuje nadgonić pracę, ale ciągle siedzę na forum A w weekend wizyta rodzinki, zakupy przedwyjzadowe, wizyta u teściów, pranie, prasowanie itd.
-
mana wrote:hej dziewczynki ja się melduję pełna pozytywnej energii zaczynam nowy cykl i do końca roku 2014 zajdę w ciążę!
Paty090924, mana, Paulina_2603, werni lubią tę wiadomość
-
Jutro planujemy wypad nad morze. Posiedzimy na świeżym powietrzu. Pies pobiega i się wykąpie, bo biedna cieczuche ma i trzeba ją trochę rozweselić.
Tylko musimy się ciepło ubrać, bo niby gorączki nie mam, ale dolegliwości grypowe wciąż się nasilają... -
A ja sie podlamalam Odebralam wyniki prolaktynya i tak jak sie obawialam wyszla za wysoka: 33 a norma do 26. Tyle sie naczytalam, o tej prolaktynie, ze raczej nie uda mi sie zajsc w tym roku. Za tydzien wizyta u endo i wszystko sie wyjasni mam nadzieje... Miala, ktoras z Was problem z prolaktyna?
-
nick nieaktualnyamygdala wrote:A ja sie podlamalam Odebralam wyniki prolaktynya i tak jak sie obawialam wyszla za wysoka: 33 a norma do 26. Tyle sie naczytalam, o tej prolaktynie, ze raczej nie uda mi sie zajsc w tym roku. Za tydzien wizyta u endo i wszystko sie wyjasni mam nadzieje... Miala, ktoras z Was problem z prolaktyna?
-
nick nieaktualny
-
werni wrote:Tez mysle o tej prolaktynie.. ja sie duzo stresuje to pewnie dlugo nie bede miala dziecka
wiesz, ja przez ostatnie 3 lata ciągle byłam w stresie, ciągle coś mnie denerwowało, zawsze był jakiś problem większy od poprzedniego problemu, za każdym razem kiedy mój M. szukał pracy i jej nie znalazł, myślałam, że tylko ja jestem w stanie nas utrzymać, więc brałam dodatkowe zlecenia (bo wtedy jeszcze mogłam). Cały czas byłam w pracy, czy to w dzień czy to w nocy. Przez to też długo nie mogliśmy się dogadać. W tym samym czasie zamiast być przy nim i go wspierać spotykałam się z pseudo "przyjaciółkami" z pracy. Pseudo, bo myślałam, że to będzie przyjaźń na całe życie a one wszystkie na raz kopnęły mnie w du*ę w tym samym czasie, tego samego dnia i tak samo mocno oberwałam od każdej po kolei. Teraz nie utrzymujemy jako takich kontaktów, tyle tylko co w pracy, bo niestety albo stety nadal pracujemy w jednej firmie, ale innych komórkach. Teraz dbam tylko o siebie i o mojego ukochanego. Bardzo żałuję tych lat straconych na kłótnie, na brak uczuć, na nienawiść, myśląc, że pseudo przyjaźń jest więcej warta niż jedyna, prawdziwa i najpiękniejsza miłość...
Może jeśli się komuś wygadasz, to zaczniesz patrzeć na te problemy inaczej, a dzięki temu będzie mniej stresu. -
stres nas kiedyś wszystkich wykończy... ja przez niego nabawiłam się nieciekawej choroby, z którą muszę borykać się do końca życia dobrze, że przy mym boku jest wieczny optymista, który nie pozwala mi myśleć o kłopotach i podtrzymuje na duchu w gorszych momentach
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2014, 11:37
Toxey lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
małaMyszka wrote:wiesz, ja przez ostatnie 3 lata ciągle byłam w stresie, ciągle coś mnie denerwowało, zawsze był jakiś problem większy od poprzedniego problemu, za każdym razem kiedy mój M. szukał pracy i jej nie znalazł, myślałam, że tylko ja jestem w stanie nas utrzymać, więc brałam dodatkowe zlecenia (bo wtedy jeszcze mogłam). Cały czas byłam w pracy, czy to w dzień czy to w nocy. Przez to też długo nie mogliśmy się dogadać. W tym samym czasie zamiast być przy nim i go wspierać spotykałam się z pseudo "przyjaciółkami" z pracy. Pseudo, bo myślałam, że to będzie przyjaźń na całe życie a one wszystkie na raz kopnęły mnie w du*ę w tym samym czasie, tego samego dnia i tak samo mocno oberwałam od każdej po kolei. Teraz nie utrzymujemy jako takich kontaktów, tyle tylko co w pracy, bo niestety albo stety nadal pracujemy w jednej firmie, ale innych komórkach. Teraz dbam tylko o siebie i o mojego ukochanego. Bardzo żałuję tych lat straconych na kłótnie, na brak uczuć, na nienawiść, myśląc, że pseudo przyjaźń jest więcej warta niż jedyna, prawdziwa i najpiękniejsza miłość...
Może jeśli się komuś wygadasz, to zaczniesz patrzeć na te problemy inaczej, a dzięki temu będzie mniej stresu.
ja już dawno się o tym przekonałam, że liczyć to można tylko na siebie i najbliższą rodzinę, a te wszystkie pseudo przyjaciółki to prędzej czy później pokażą pazurki, jak jest dobrze to są, a jak coś jest nie tak to już ich nie ma, miałam taką jedną, z którą kolegowałam się kilka lat, potem tak dała mi popalić, że jej chyba nigdy nie zapomnę.
-
Hejka!
Nie zaglądałam zaledwie 2 tygodnie a tutaj tyle nowych wpisów, że ho ho
Mój mąż zrobił badania niedawno te podstawowe i już one źle wyszły. Powtórkę ma za 2 tygodnie więc więcej będę wiedziała już na niedługo.
Nakupowałam pełno różnych specyfików, które nam pomóc - dla siebie Femifertil dla niego Profertil i dla nas obu Żel Conceive Plus.
Macie jakieś doświadczenia z tymi wspomagaczami?
Mam nadzieję, że zmiana stylu życia, diety i te właśnie suplmenty pozwolą nam cieszyć się małym cudem, ale już chyba nie w tym roku.
Na efekty czeka się około 3 miesiące.
Tylko jak już to nie pomoże to nie mam już nadziei ani pomysłów ani siły.
Pozdrawiam cieplutko :* -
Butter wrote:ja już dawno się o tym przekonałam, że liczyć to można tylko na siebie i najbliższą rodzinę, a te wszystkie pseudo przyjaciółki to prędzej czy później pokażą pazurki, jak jest dobrze to są, a jak coś jest nie tak to już ich nie ma, miałam taką jedną, z którą kolegowałam się kilka lat, potem tak dała mi popalić, że jej chyba nigdy nie zapomnę.
-
małaMyszka wrote:wiesz, ja przez ostatnie 3 lata ciągle byłam w stresie, ciągle coś mnie denerwowało, zawsze był jakiś problem większy od poprzedniego problemu, za każdym razem kiedy mój M. szukał pracy i jej nie znalazł, myślałam, że tylko ja jestem w stanie nas utrzymać, więc brałam dodatkowe zlecenia (bo wtedy jeszcze mogłam). Cały czas byłam w pracy, czy to w dzień czy to w nocy. Przez to też długo nie mogliśmy się dogadać. W tym samym czasie zamiast być przy nim i go wspierać spotykałam się z pseudo "przyjaciółkami" z pracy. Pseudo, bo myślałam, że to będzie przyjaźń na całe życie a one wszystkie na raz kopnęły mnie w du*ę w tym samym czasie, tego samego dnia i tak samo mocno oberwałam od każdej po kolei. Teraz nie utrzymujemy jako takich kontaktów, tyle tylko co w pracy, bo niestety albo stety nadal pracujemy w jednej firmie, ale innych komórkach. Teraz dbam tylko o siebie i o mojego ukochanego. Bardzo żałuję tych lat straconych na kłótnie, na brak uczuć, na nienawiść, myśląc, że pseudo przyjaźń jest więcej warta niż jedyna, prawdziwa i najpiękniejsza miłość...
Może jeśli się komuś wygadasz, to zaczniesz patrzeć na te problemy inaczej, a dzięki temu będzie mniej stresu. -
Tak, mój M. to prawdziwy skarb. jest mężem kochankiem i najlepszym przyjacielem. Żałuję tylko tych straconych lat i narażenia naszej "przyjaźni" na nieprzyjemne sytuacje, jakie nas spotkały.
Od ponad roku nie wierzę w taką przyjaźń, jaka mnie spotkała z "koleżankami", bo prędzej czy później ktoś wbije Ci nóż w plecy jak tylko się na chwilę odwrócisz.Toxey lubi tę wiadomość