Dziewczyny z rocznika '82 starające się o pierwsze dziecko
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyXYZ wrote:Hehe, mam nadzieję, że do spotkania doszło
Niestety, jutro czeka mnie kolejny monitoring, bo pękło tylko jedno jajo i gin musi zobaczyć, co się stało z drugim i czy przypadkiem nie zrobi się z niego torbiel...
Fuck.
W robocie już ciągłe docinki o to moje znikanie co drugi dzień.Dzisiaj też głupkowate uśmieszki i pytania: "to kiedy następna wizyta u lekarza?" albo: "na co ty się tak leczysz, wyglądasz całkiem zdrowo?".
Mam ochotę odpowiedzieć, że na głowę, bo mam schozofrenię paranoidalną z manią prześladowczą i że jeśli nie dostanę swojej dziennej dawki leków, to dostaję ataków szału.
Mój mądry mąż za to wymyślił: "Powiedz im, że jesteś w ciąży, to się odczepią".
a tak poważnie, to współczuję tego wywiadu środowskowego:/ to jest przytłaczające i dobijające...
u mnie w pracy przez pewien czas o naszych problemach wiedziała tylko kolezanka z pokoju i moja szefowa (dzięki temu bez problemu, wręcz na zawołanie dostawałam wolne czy zwalniała mnie z pracy... wręcz nawet podtrzymywała na duchu, cudowna kobieta a do tego bardzo dyskretna), ale po dłuższym czasie współpracownicy zaczęli węszyć i zaczęły się dokładnie takie teksty jak do Ciebie... pewnego dnia tak bardzo mnie to wkurzyło, że przy większym gronie powiedziałam:
- Mam guza, raka (w końcu nie skłamałam, bo mięśniak to przecież rak niezłośliwy) i to, że ktoś pięknie wygląda na zewnątrz nie jest gwarancją, że nie gnije od środka (sesesese... miny ich były bezcenne)
I od tamtej pory mam święty spokój:D Wręcz główny szef na zebraniu powiedział, że wypytywanie się o zdrowie pracowników jest nie na miejscu i będzie bardzo źle przez niego widziane... Gniazdo plotkarskich żmij ucichło ze strachu... bynajmniej do mnie nic nie dochodzi -
Ja niestety nie cierpię jak ktoś wchodzi z butami w moje życie prywatne, zresztą całe życie byłam skryta, a jak już niezdrowe zainteresowanie wykazują osoby, których nie cierpię to mnie krew zalewa i robię się agresywna.. Mojej koleżance wprost powiedziałam, że to są moje sprawy i nie chcę o tym rozmawiać to i tak nie zrozumiała, bo dla niej najważniejszą osobą na świecie jest ona i wszyscy mają drżeć żeby jej czasem nie urazić.. A reszta nie jest ważna..
-
Eh... Trochę pocieszające, że wścibskie krowy pracują nie tylko u mnie.
W kwestii jutra na razie mam chytry plan wyskoczenia z pracy bez mówienia o tym komukolwiek, licząc, że nikt nie zauważ - a jakby co, powiem, że wyskoczyłam na lunch.
A propos, zjadłabym coś dobrego...
Najlepiej, żeby było słodkie, aromatyczne i czekoladowe.
Może być też słodkie, aromatyczne i waniliowe.
Albo orzechowe.
I najlepiej, żeby było wielkim deserem lodowym
Wracam do roboty, bo ślina mi już prawie kapie na klawiaturę
-
Straszne jest to dopytywanie się współpracowników... ja co gorsza nie mogę powiedzieć szefowej bo by mnie zwyczajnie zwolniła... niestety taka firma - kobieta planująca dziecko jest nieprzydatna, jest ciężarem. U nas mało dziewczyn zachodzi a jak już się którejś uda to natychmiast bez wyrzutów sumienia idzie na L4 i potem już nigdy nie wraca...
olka30 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
A tak w ogóle, co u Was słychać?
U mnie niestety ch...jowo, bo z w sumie 4 pęcherzyków po 3 zastrzykach przed inseminacją pękł tylko jeden.
Dzisiaj miałam kontrolny monitoring - i co? Okazało się, że żaden z pozostałych trzech nie raczył pęknąć (największy ma już 27mm)
Tyle leków, zastrzyków (do dziś mam ślady na brzuchu), tyle monitoringów - wszystko po to, żeby dowiedzieć się, że de facto było tylko jedno jajo - jak w cyklu bez stymulacji. No bo co mi po tych trzech jajach niepękniętych, w tym jednym gigantem mającym szansę zamienić sięw torbiel?
Eh... Nie powiem już, że ręce mi opadają. Mi już wszystko opada
-
u mnie podobnie, liczyłam, że @ pojawi się wczoraj, dzisiaj rano już w ostateczności, niestety jak zwykle pod górkę... w ciąży na pewno nie jestem. Dlaczego mi tak zależy? Bo mąż mój jedzie w delegację we wtorek rano (po świętach) i najprawdopodobniej po planowanej inseminacji mogą pozostać tylko plany. We wtorek byłby mój 12 dc (o ile jeszcze dzisiaj zaczęłabym się wykrwawiać), a 12-13dc zwykle mam owulację.
Wkurza mnie to, że będę miała kolejny miesiąc obsuwy (nie pierwszy z resztą -hsg też musiałam przenosić na kolejny miesiąc właśnie ze względu na to, że @ pojawiła się 2 dni później, niż powinna).
Mam już po kokardy tego planowania, szacowania, umawiania wizyt, odwoływania wizyt, zwalniania się z pracy itp., itd.