Gorące mamuśki 🤰❤️
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja myślałam że będę walczyć o vbac do utraty tchu. Myślałam że to jedyna droga żeby sobie poukładać w glowie. A w momencie kiedy zobaczyłam dwie kreski po raz drugi od razu wiedziałam że chcę CC. Dlaczego? Po pierwsze dlatego że doskonale pamiętam ten czas kiedy toczyła się akcja sn, i za nic w świecie nie chciałabym tego przeżywać. Nie dlatego że bolało, bo to akurat najmniejszy problem. Stało się tak wiele złych i stresujących rzeczy że mój strach jest zbyt wielki. A po drugie - skoro mam już pocięty brzuch i blizna po CC zostanie ze mną na zawsze, to niech chociaż podwozie będzie nienaruszone. Czy to egoistyczne? Być może, nie wstydzę się tego 👍
Clover, ja dostałam taki opie*dol za to że zgłosiłam się tydzień po terminie z dzieckiem o szacowanej wadze 4000g, że wyciszyły mi się skurcze. Lekarz z ip się na mnie darł że jak chciałam sn to trzeba było przyjść wcześniej. Tylko u mnie były chyba dodatkowe problemy, nie wiem czy z przepływami czy ogólnie z łożyskiem. Nie powiedział mi tego wprost ale wnioskuję po tym jak jechał na mojego ówczesnego lekarza i po tym jak się potoczyła akcja.
Zielona, ja Ciebie doskonale rozumiem, mam podobnie kiedy toczy się temat karmienia. Chciałabym to wyprzeć z pamięci. Chociaż oczywiście te sytuacje nie są w żaden sposób porównywalne. Co z wizytami u psychologa, zdecydowałaś się?Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 sierpnia 2021, 20:36
emdar, KarolinaMaria, Clover lubią tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
nick nieaktualnyZulu a w ksiazeczce zdrowia powinnas miec wpisane jaki byl powod cc.
Ja przy synu mam "brak postepu porodu-PROM", po corce mam "stan po cc" a w Matyldzi ksoazeczce mam "stan po 2cc".
U mnie porody hm... W sumir nie bylo najgorzej.
Filip... Mial sie urodzic naturalnie. Zero eskazan do cc. Balam sie porodu naturalnego, wszyscy mnoe straszyli jakie to straszne. Rozmawialam kilka razy z lekarzem ze wolalabym cc. No ale nie ma cc na zyczenie. Tak wiec 12.03.2016 godz. 8:00 budze sie na siku, podcieram sie i widze krew. Panika. 39t0d. I krew. Pierwszy raz. Cala ciaze mialan akcje skurczoee, porod wielokrotnie byl powstrzymywany. Dostalam tez sterydy w 32 tyg. W kazdym razie polozylam sie do lozka, z panika zadzwonilam do mamy (to byla sobota). I czekalam. Zaczely mnoe lapac bole miesiaczkowe. Mega lajcikowe. Dopakowalam torbe, pokechalam z mezem do fryzjera i pojechalam do rodzicow na obiad. Obiad juz mi nie wszedl. Niby mialam slurcze, ale nieregularne i bez szalu. Ale kapnelam sie, zr w tej panice od rana nie czuje ruchow. No i pojechalismy na ip sprawdzic co sie dzieje. Dostalam jeszcze opieprz od poloznej, ze na pewno nie rodze, bo nie zwijam sie z bolu. Zrobila mi ktg, tam byl brak ruchow. Zjadlam batonika. Dalej zero ruchow. No i kazala mi czekac w kolejce na lekarza. Tyle ze za drzwiami od ktg odeszly mi wody. No i chcac nie chcac zostalam. Dyzur miala moja gin. Zbadala mnoe, zrobila usg. Ale u mnie tak sie odwrotbie zaczelo. Wody poszly, slurcze byly, a szyjka dluga, wcale nie gotowa do porodu. Lekarka powiedziala ze ozbaczymy jak to bedzie i ze najblizsze 12h zdecyduje. To byla 16.30. Dostalam lewatywe, kazali wtedy wytrzymac jal nakdluzej. Omg. Nie dalam rady. Keszcze na ip siedzialam w kibelku. W koncu poszlam na porodowke. W tej zajebistej przezroczystej loszuli, bez majtek, musialam leciec na pietro prrzez pol szpitala. Na porodowce pokazali mi moje lozko, studentka pobrala mi krew, polozna mnie zbadala, powoedziala ze dluga droga przed nami. I to byl ostatno raz kiedy wodzialam polozne. Jej zalecenie bylo "chodzic". W jednej chwili skurrcze po wodach i po lewatywie zroboly sie tak mocne, ze myslalam ze umre. Lecialam sobie na wc i parlam na skurczu bo to mo dawalo ulge. Chwile po 20 wpadl nagle ba moja sale jakis lekarz (zmianw dyzuru byla). Spojrzal w papiery, rozszerzyl oczy, i mowi mi, ze ja naturalnie na pewno nie urodze. Ze z taka szyjka przy twkich skurczach tto mi szyjka peknie predzej. No i podpisalam zgode na cc. W tamtym momencie znieczulenke to bylo wybawienie od rych cholernych slurrczow. Sama operacja.. Hm. Srednio. Nie wiedzialam jak to wyglada, czego sie spodziewac. Nie wiedzualam ze to tak szybko... Chwila komrnt i mnie zszyli, a na wyjezdzie dostalam dziecko w rozku na piersi i kazali mi mocno trzymac bo jechalismy pietro nozej na sale. Pamoetam tylko, ze na moja cc zawolali ordynatora. I wiem, zr lekarz sie pytal ordynatora jak mnoe szyli, co maja wpisac w papiery i ordynator powiedzial "wpisz brak postepu porodu". Tak zrobili. Jaka byla przyczyna? Nie do konca wiem. Na pewno cos bylo nie tak, bo noe czulam ruchow. Natomiast po cc... O zgrozo. To byl najgorszy czas ever. Nie umialam wstac, karmoc, przewinac dziecka. Za chwile mialam nawal, cycki jak kamienie, uczucie goraczki, bezsilnosx. Dobrze ze wtedy maz mogl wchodzic i mama, wiec mi sporo pomagali. Alr po wyjsciu do domu jeszcze 2 tyg moalam z zycia wyjete.
Kornela... 38t0d. Wracam z pracy po 15. Po 17 skurcze mnie lapia, ale slabiaki. Po 18 jedzieny zawiezc Filipa do mamy i do szpitala. Tu bylam zdecydowana na cc od razu. Nie chcialam slyszec o sn. Choc lekarze mnie namawiali. Nie dalam sie. Twardo mowilam ze cc i koniec. Slurcze bolalu, ale nie tak jak pierwszym razem. Szyjka dluga, rozwarcie standardowo 1,5 cm, bez szalu. 21:54 sie urodzila Kornelka. Sama operacja spoko, ciut dluzej to trwalo niz 2 razem. Natomiast po cc - magia. Wiedzialam co i jak i czulam sie fajnie. Tak po tyg smigalam.
Matylda - to ogolnke szybka akcja. Chcialam probowac sn, alr mi zabronili tym razem. Slurcze mocne jak za 1 razem, szyjka dluga, rozwarcie chyba 1,5cm. Standard. 18 na ip, 20.20 urodzila sie Matylda. Jak widzialy moje ktg, to biegaly jak oszalale zeby mnie pociac jak najszybciej. Sama operacja - dluga. Najdluzsza z 3. Do tego maseczka, nerwy o strach. Placz bo wczesniak. Po operacjo dlugo czekalismy az mnoe zabiora z bloki, bylo mi niedobrze. Po operacji psychocznie siadlam. Zero wiesci o dziecku. Fizycznie super. Od poczatku move powiedziec, ze chodzilam i finkcjonowalam normalnie. To chyba adrrnalina. Ale psuchicznie... Dramat. Same wiecie.
Nie mam porownaia do sn. Roxzilam tylko cc, choc kazdy porod zaczynal sie sn. I powiem szczerzr, ze wole 100x bardziej bol po cc, niz te zasranr slurcze. Jak pomysle o parciu to mnie wzdryga. Ale..
Co by nir bylo, kazda z nas ma inny prog bolu. Kazda z nas chce czegos innego. Kazda z nas inaczej o porodzie myslala. Wazne jednak jest to, ze mamy dzieciatka pdzy sobie. A czy dolem, czy cieciem, dla mnie nie ma to znaczrnia...Suszarka, emdar, KarolinaMaria, Clover, Wik89 lubią tę wiadomość
-
Karolina, za dużo analizujesz. Ja syna wypierałam 45 min, dziecko 4,64kg. Miał podbite oczy. Gdybym to analizowała to bym musiała się po psychoterapeutach bujać. Marta była indukowana najpierw 5h oksytocyna a potem drugie 5h. Parte trwały 15min, cały poród od 2cm 5h. Nie chodzimy w ogóle po fizjoterapeutach, w żaden sposób to na nią nie wpłynęło. Ma obniżone napięcie w buzi spowodowane częstymi infekcjami i katarem.
Dziewczyny, wiem że może czasem jest trudno, ale rozpamiętując w kółko i w kółko te rzeczy które poszły nie tak tylko pielęgnujmy i utwierdzały w sobie złe wspomnienia.
Ja zamiast mówić jaki miałam super poród mogłabym opisać go tak:
Mam fatalne wspomnienia z porodu. Najpierw przyjęli mnie do indukcji i cały dzień nie zrobili nic tylko kilka godzin wypełniali papiery które można uzupełnić w pół godziny. Nastepnego dnia doszli do wniosku, że nic takiego się nie dzieje, skoro urodzilam dziecko 4,6kg to córka 4kg jest okruszkiem i mogę czekać. Założyli mi balonik, z którym nawet nie powiedzieli że trzeba chodzić. W dodatku zakładała mi dziewczyna która dopiero uczyła sie na mnie. Nawet nie zapytali czy może sie na mnie uczyć. Chodzimy ze skurczami ktore strasznie bolały. W końcu padłam i położyłam się spać. Jak wstalam to poczułam że balonik wypada, ale lekarz nie chcial przyjść bo stwoerdzil że ma duzo pracy. W końcu łaskawie się pojawił i jeszcze mnie zjechał. Oksy podali nasteonego dnia. Położnej była niemiła i kazala mi siedzieć w maseczce zebym jej nie zarazila. Po 5h skurczy porodowych odpieli mi kroplówkę bo rozwarcia nie zmieniło się. Rozpłakałam się i nie mialam juz sil. Nasteonego dnia kazali odpoczywać, a ja już tęskniłam za mężem i synem. W dodatku siedzenie z xholestazy nie dawalo mi spać a na sali ciągle patrzyłam na dzieeczyny z dziecmi. Dopiero kolejnego dnia moj lekarz powiedział ze jak juz nie pójdzie to cesarka. Położna podpięła mi oksy i kazała wzywać jak będę jej potrzebować. Nawet nie mogłam iść pod prysznic bo musiałam mieć podpięte ktg. Z porodu w wodzie też nie moglam skorzystacie kiedy poprosilam o znieczulenie lekarz zrobił masaż szyjki i powiększył rozwarcie tak, że nie mogli mi juz podać. Myślałam że umrę, na skurczach odpływałam, nie wiedziałem co się ze mna dzieje. Jak dostałam małą to byłam tak padniętą, że nie czułam potrzeby kangurowania 2 godzin bo zasypiałem z nia na rękach. W dodatku musiała być naciętą a lekarka tak mnie mocno zszyla, że szef rozdarl skórę i blizna zagoila się jak po pęknięciu.
Mogłabym mieć takie wspomnienia, bo tak też wyglądał moj poród. Ale nie mam, bo skupiam sie na pozytywach, nie tym co zlego mi sie przytrafiło. Rozumiecie o co chodzi? To od Was zalezy jak będziecie wspominać ten dzień.Lalia lubi tę wiadomość
-
Emdar ma rację.
Zulu też miałam rodzic w Żeromskim bo każdy mówił, że tam jest spoko, ale ze względu na testy zmieniłam w ostatniej chwili szpital.
W moim odczuciu ciężko jest na coś takiego przygotować w 100% (mówię o 1 porodzie). To było coś czego wcześniej nie doświadczyłam i wychodziłam z założenia, że jak tyle kobiet urodziło dzieci to przecież też dam radę. Tak też dałam radę, ale już wiem, że jeżeli będzie mi dane być jeszcze raz w ciąży i dotrwać do porodu to będę chciała mieć swoją położna która mnie pokieruje przez poród.
.
Suszarka, KarolinaMaria, Lalia, emdar, Clover lubią tę wiadomość
-
Wiecie, mimo ze moj porod byl na prawde super to tez czasami miewam mysli czy na pewno wszystko zrobilam dobrze. Czy moglam poczekac w domu dluzej? Pewnie moglam, ale zaczelo sie krwawieniem. Czy moglam nie brac zzo? Moglam nie prosic o nie (nie liczylam ze dostane, skurcze krzyzowe to zlo), ale poprosilam i dostalam. Dzieki temu urodzilam w 2h bo wlali we mnie litry kroplówek i jak od 7-12 nawet po przebiciu wod nie bylo postępu, tak o 14.09 Malwina byla juz ze mna. Skurcze z brzucha po oksy (nie czulam ich przed bo mialam prawie ciagle krzyzowe ktore mj zagłuszały) byly juz tak lajtowe ze sobie drzemalam, odpoczelam bo nie spalam od 3 nad ranem i mialam sily na dalsza czesc porodu. Mialam polozna,ktora byla bardzo niezadowolona ze po zzo musi ze mna siedziec, ktora nie zrobila nic aby ochronić krocze tylko rutynowo nacięła. Neonatolog glupio skomentowal, ze on „nie lubi jak porod jest wspomagany bo to trudniejsze dla dziecka”, ordynator walnal „i co? Jakos dalo rade urodzic”.. To rzeczy na ktore moze mialam wplyw, ale juz sie nie dowiem. Ale minelo, mam wspaniala coreczke i staram sie raczej myslec o tym co spotkało mnie dobrego. Nie bolalo tak strasznie, mialam ze soba meza, ktory byl wielkim wsparciem.
O wiele gorzej wspominam polog. Ciagle zawroty glowy, bole kregoslupa i miednicy. 😳
🔸28 lat
_______________
14.01.2021 Malwinka ❤️ -
nick nieaktualnyPowiem Wam, ze jak czytam Wasze historie porodowe, to jestem przerażona. Nie wiem czy dam radę…
Nie ważne czy SN czy cc. Jesteście bohaterkami !! Wasze maluszki to najszczęśliwsze dzieci na świecie, mając takie wspaniałe i dzielne mamy !!SzalonaOna, dmg111, Ounai, kar_oliv, Wik89 lubią tę wiadomość
-
Ounai, ja myślę że w tym wypadku akurat wiele zależy od naszej własnej siły psychicznej, od stanu matki i dziecka przed i po porodzie, od samego przebiegu akcji, okoliczności, zaryzykuję nawet stwierdzenie że od tego czy to pierwszy czy kolejny poród. Nie można porównywać sytuacji kiedy np. w terminie trafiasz do szpitala ze skurczami, akcja postępuje dobrze ale położna jest niemiła do sytuacji kiedy dostajesz np. krwotoku na ulicy, zabiera Cię karetka, robią CC w znieczuleniu ogólnym, po wszystkim się okazuje że dziecko jest w inkubatorze bo jego stan jest fatalny... Uważam że nie można generalizować mówiąc "to od Was zależy jakie będziecie mieć wspomnienia z tego dnia", ja mojego porodu nigdy nie będę wspominała super, bo najpierw bałam się że Iga umrze albo już umarła, a potem się bałam że ja sama pójdę za tęczowy most i nie będę mogła patrzeć jak moja córka dorasta. Jestem wdzięczna za zdrową córkę, wyszłyśmy z tego obronną ręką, jestem bardzo wzruszona jak słyszę w radio piosenkę która leciała na sali operacyjnej podczas CC, ale w życiu nie powiem że miałam super poród. Nie dlatego że lubię szukać dziury w całym, bo naprawdę drobne niedogodności szpitalne to pestka w tym wszystkim, tylko dlatego że po prostu stało się bardzo dużo przerażających dla mnie rzeczy w bardzo krótkim okresie czasu. Nie jestem typem człowieka który się nad sobą użala, raczej się biorę za bary z każdą sytuacją, a w tym wypadku nie dałam rady.
KarolinaMaria, emdar, Clover, kar_oliv lubią tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
Ounai, wiedziałam, że skontrujesz mój post. Napisałam o swoich odczuciach i mam podstawy, żeby przypuszczać, że 2 faza porodu mogła źle wpłynąć na Mati. Nie bez powodu robili jej w szpitalu USG przezciemiączkowe, które nie wyszło idealnie. Każda z nas ma inną historię. A co do bujania się po psychoterapeutach, to ja się swoje wybujałam, zrozumiałam tam m.in., że nadmierne analizowanie to jedna z moich cech i nie ma co z tym walczyć. Taka już jestem
dmg111, Ounai, Nowastaraczka, kar_oliv lubią tę wiadomość
'90
06.05.2020 r. II 🦄
13.01.2021 r. godz. 11.00 Matylda 3280 g, 51 cm -
A właśnie dziewczyny propo kataru to wkurzał mnie już ten katarek plus i walka z odkurzaczem więc kupiłam Novama Pingo elektryczny aspirator do nosa i jest mega!
Szybki, cichy, sprawny i ma też jakieś melodyjki zachęcające dziecko (można je wyłączyć). Maks przed nim nie ucieka i jest idealny na cieknący katar.
Jakby co nikt mi za reklamę nie zapłacił 😂KarolinaMaria, Suszarka, emdar, Clover, dmg111, Ounai, Nowastaraczka, kar_oliv, Wik89 lubią tę wiadomość
Córcia❤️05.2015 (3 cs) 39t1d - 2650 g hipotrofia // spadek do 2450 g SN
Synek💙10.2020 (5cs) - 40t2d - 3100 g spadek do 2895 SN+CC
[/url]
Autoimmunologiczne zapalenie tarczycy + jej niedoczynność -
Ja nie mam traumy zwiazanej z porodem. Byłam bardzo proSN i mocno sie pomylilam, mysle, ze nie dalabym rady urodzic SN, dla mnie bol byl obezwladniajacy. Ciesze sie, ze skonczylo sie na CC, bo chyba bym nie przezyla 20 godzinnego porodu, jeśli po 2 godzinach wlasciwie bylam obojetna co sie dzieje, byle tylko to sie skończyło. Drugie chce miec CC i tyle.
SzalonaOna, Nowastaraczka lubią tę wiadomość
Mikołaj 💗 07.09.2020
Adam 💗28.05.2023 -
Pcosik, spokojnie dasz radę. Natura tak to skonstruowała, że od 37 tc będziesz błagać, żeby się zaczęło. Stawiam piwo 0%, że tak będzie
Suszarka, Zulugula, emdar, emdar, Clover, Pcosik_2, dmg111, Ounai, Ladyo, kar_oliv lubią tę wiadomość
'90
06.05.2020 r. II 🦄
13.01.2021 r. godz. 11.00 Matylda 3280 g, 51 cm -
Przykleilam córce pierwszy raz ten plasterek Aromactiv. Wchodzę teraz do sypialni po dwóch godzinach a tam tak daje, że aż kot się wycofał i nie chciał wejść 😁😁
Bardzo intensywne, aż się zstanawiam, czy nie jwst zbyt mocne dla dziecka i nie wiem, czy jej tego nie ściągnę. -
KarolinaMaria wrote:Pcosik, spokojnie dasz radę. Natura tak to skonstruowała, że od 37 tc będziesz błagać, żeby się zaczęło. Stawiam piwo 0%, że tak będzie
ja uważam że końcówka ciąży jest tak beznadziejna nie bez powodu, natura to tak wymyśliła że strach przed porodem znika, byle ta męka się skończyła 😂
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 sierpnia 2021, 21:42
emdar, Clover, KarolinaMaria, kar_oliv lubią tę wiadomość
Iga ❤️ 7.01.2021
Jagoda ❤️ 7.04.2022 -
KarolinaMaria wrote:Ounai, wiedziałam, że skontrujesz mój post. Napisałam o swoich odczuciach i mam podstawy, żeby przypuszczać, że 2 faza porodu mogła źle wpłynąć na Mati. Nie bez powodu robili jej w szpitalu USG przezciemiączkowe, które nie wyszło idealnie. Każda z nas ma inną historię. A co do bujania się po psychoterapeutach, to ja się swoje wybujałam, zrozumiałam tam m.in., że nadmierne analizowanie to jedna z moich cech i nie ma co z tym walczyć. Taka już jestem
Karolina, czy możesz napisać co masz na myśli pisząc, że usg przezciemiaczkowe nie wyszło idealne ? Czy później po szpitalu powtarzaliscie ?
Jeśli zbyt prywatne pytanie to zrozumiem.
My niestety przez zamartwice powtarzamy USG co dwa miesiące. -
Dziewczyny co do porodu ze śmiechem wspominam początek (oczywiście po czasie 😁). Byliśmy z moim nad Zalewem Zegrzyńskim na noc bo bardzo chciał ostatniego grilla jeszcze zrobić q że do porodu 3 tygodnie to się zgodziłam. On powiedział że znajomymi do 1 a.ja o 2 budzę go ze chyba wody mi odeszły on oczywiście stwierdził że pewnie się z sikalam. Ja w szoku latam po pomoście w ta i z powrotem i nie wiem co robić, najgorzej że ciemno więc nie mogę sprawdzić jaki kolor mają wody zresztą wszystko wsiąka w drewno.
Ostatecznie pojechaliśmy do szpitala, zachaczajac po drodze po walizkę.
Co do samego porodu to oprócz odejścia wód brak było skurczy. O 9 dostałam pierwszą oksy o 12 znieczulenie dzięki czemu mogłam się zdrzemnąć. Prawdziwa jazda zaczęła się jakoś koło 14 było co raz gorzej ale rozwarcie zatrzymało się na 5 cm. O 15 już się zastanawiali co dalej i nagle 10 cm. Same parte trwały ok 20 minut.
Położna trafiła się bardzo pomocna, nic mi nie pękło.Wik89 lubi tę wiadomość
Kuba 26.07.2020
Bartek 27.10.2022