Jak nie zwariować, gdy wszystko idzie nie tak
-
WIADOMOŚĆ
-
Arienkas83 wrote:U mnie dziś leje deszcz. Mąż zrobił miejsce na łóżeczko. Przy okazji sporo rzeczy do wywalenia. Do tego nawrzeszczał na mnie, ja sie go nieraz boję. Gdy ja się z czymś nie zgadzam to i tak zawsze musi postawić na swoim. Potem ryczałam długo nie mogłam sie uspokoić. Nie wiem co to będzie w przyszłości, ma coraz gorsze odzywki do mnie.
-
Generalnie sama nie wiem o co poszło. Zaczął przestawiać te meble i odkurzać i drzeć się po mnie że nie poprosiłam mamy swojej o pomoc skoro ja nie moge. Problem w tym że nie wiedziałam kiedy w końcu się za to weźmie a mame chciałam prosić o pomoc, umycie okien itd jak już poprzestawia. Potem dowalił sie o mój regał taka biblioteczka gdzie mam książki, płyty cd, albumy ze zdjęciami. Że po co one są skoro nie czytam, że on nie ma miejsca na swoje klamoty(kable, rzeczy do roweru itp co normalnie w garażu stoją). Chciał je wywalić do piwnicy bo dlaczego on ma wywalać swoje rzeczy a moje mają zostać. Potem dowalił sie do naszej szafy że jest bałagan w ciuchach i sie darł że owszem na jego półkach jest bałagan ale na moich też. To mu mówie że przed ciążą sobie to sprzątałam czyli w zeszłym roku a on sie darł że nieprawda że jestem kłamcą i nigdy tam sobie nie sprzątałam. A ja nie pamiętam kiedy ale na bank przed ciążą ostatnio. Oczywiście cały czas się darł stwierdził że zrobi miejsce po swojemu i też sie darł "wypad z pokoju". Ja na to żeby tak do mnie nie wrzeszczał bo jestem żoną a nie koleżanką a on na to że będzie bo traktuje go jak półgłówka. I taka kłótnia...także ja nie wiem co to będzie. Nie umie z nim rozmawiać zawsze na swoim musi postawić i zawsze przebija moje zdanie. Pan i władca. Szczerze to nawet nie chce żeby był przy porodzie ale wiem że chce. Myślałam że nie będzie chciał to bym prosiła mame.
-
Arienka to nieciekawie... Ale co do porodu to przecież od Ciebie zależy. Możesz poprosić mamę a nie jego i tak,to chodzi o Twój komfort. Jeśli jego obecność będzie Cie stresowala to nie powinnaś się zmuszać.
Może poczekaj aż emocje opadną i porozmawiaj z nim na spokojnie że nie podoba Ci się jego zachowanie,że ranią Cię jego słowa i nie życzysz sobie tego.Arienkas83 lubi tę wiadomość
Córeczka 08.2019 ❤️
Synek 10.2022 💙 -
Już mu to powiedziałam, przytulił mnie i żebym przestała płakać bo to szkodzi dziecku. Ale nie przeprosił mimo wszystko bo nie widzi nie odczuwa tego że źle coś powie. Dlatego się boje że coraz gorzej będzie, gorsze odzywki i traktowanie. Nie wiem może mam wychodzić bez słowa z pokoju, może to lepsze niż kontratak który mi nie wychodzi.
Co do porodu to jakby nie chciał to bym nie miała nic przeciwko. Może sobie być ale nie na partych, nie chce żeby miał obrzydzenie. Może poród nas zbliży do siebie zobaczy jak sie męcze może go to ruszy i nie wiem-nabierze szacunku?Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2019, 18:58
-
sialalaKoniczynaDwa wrote:Potem tez byla sprzeczka, ze on tez jest tym wszystkim zmęczony, praca i w ogole jego jedyna rozrywka jest wizyta w biedronce...
Nie no ja mam same rozrywki...w postaci sprzątania i prania najczesciej...ehhh
Oooo to to właśnie! Podobne gadanie mojego, w tym samym stylu.
Tyle że nie miał do mnie pretensji że nie robie tylko o to że on zapierdala (no tak zakupy robi i pranie nastawia bo zmywarke już sama robie, po prostu taki zapierdol że na kolana pada...)jego mama(że codziennie synka odbiera z przedszkola i mi przyprowadza i w weekend jadą do niej na obiad) a moja mama nic i ma pretensje że jej nie prosze. Tyle że oni w Katowicach a my w Gliwicach to mogą jedynie w weekend.
Tylko że jak ja urodze to będę miała prawdziwy zapierdol. Opieka nad maluchem, pranie, odkurzanie (nie tylko robot), mycie podłóg,łazienki,kibla,okna,kurze,zmywarka,obiad,pranie i wieszanie,odbieranie starszaka z przedszkola i też kąpanie go i na plac zabaw. I to jest zapierdol bo pan i władca będzie zarabiał więc reszta do mnie. Już mu teściowa mówiła przy mnie x razy że będzie musiał mi pomagać. Chyba spłynęło po nim.
Multi ja nie potrafie odbić ataku, on jest typ dominujący ja na odwrót. Nie potrafie się kłócić,wydrzeć się coś sensownego. Po prostu mnie zatyka i zamykam sie w skorupie, taki mam charakter. Dopiero po czasie myślę co mogłam powiedzieć i skontratakować.
On kiedyś taki nie był,byliśmy na równi. Nie było takich odzywek kłótni,traktowania z góry, narzucania swoich racji. Zmieniło sie po narodzeniu starszaka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2019, 19:37
-
Jestem w domu. Nie dałam rady tam zostać. Mała po 12 już nie chciała w ogóle jeść, trzeba było podać sondę. Ja od rana wylam i już i lekarka i pielęgniarka mnie wyrzucaly do domu bo widziały w jakim stanie jestem. Nie wiem jak czuje się ktoś bliski załamania nerwowego ale chyba jestem o krok. Dzisiaj nawet nie miałam serca opiekować się Malutka, robiłam wszystko mechanicznie. Wszystko co nam nie wychodzi powoduje u mnie ogromne wyrzuty sumienia, nie potrafię sobie z tym poradzić. Mam wrażenie że jestem beznadziejna matka. Że jestem za słaba żeby sobie poradzić z tą sytuacją.
A cała moja przyszłość jawi mi się jak koszmar.
Jutro wracam, żeby porozmawiać z lekarzami. Są chyba trzy opcje: albo nas wypuszcza z sonda i uczymy się karmić w domu (podobno czasami tak robią, sama mogłabym ta sondę zakładać), dojeżdżam na dzienne karmienia a nocne sonda. I jak nabierze sił że wszystkie dzienne ładnie pójdą to wracam na pokój i eliminujemy nocne. Albo wracam już jutro na pokój. Ale ta trzecia opcja odpada, nie dam rady.
I jutro będę rozmawiać z psychologiem.
Sorki za ten przydlugi post, dużo łatwiej mi się o tym piszę niż mówi. -
Arienka to ja też jestem taki typ. Jak się z mężem klocimy to ja się zamykam w sobie i wolę wyjść z pokoju niż dyskutować. Raczej nie była to dobra taktyka, mąż się jeszcze bardziej wkurzal. Teraz odpukać jak już się poklocimy to na bardzo krótko. Nie wiem co Ci doradzić z mężem, rozmawialiscie o jego zachowaniu kiedyś na spokojnie? Bo w kłótni to raczej nic do niego nie dociera
Arienkas83 lubi tę wiadomość
-
Mycha - tak jak Adry pisze, pewnie zeszła Ci adrenalina i zaczął się baby blues. Hormony pewnie Ci mieszają. Dodatkowo problemy z małą nie ułatwiają Ci wyjścia z tego. My też mieliśmy problemy z karmieniem małej i dorze wiem jaki to był koszmar. Nie były to takie duże problemy, ale i tak... zdarzało się, że co karmienie to wyłam. Dobrze, że masz możliwość pogadania z psychologiem. Na pewno Ci pomoże. Nie daj się tylko zapętlić tym złym myślom. Nie myśl co będzie tylko żyj tu i teraz. Nie jesteś złą matką. Nawet nie gadaj bzdur. Niestety mając dziecko trzeba się liczyć z uczuciem stresu/strachu. Prędzej czy później każdy to poczuje. Ty zaczęłaś z grubej rury i świetnie dajesz sobie radę. Jutro jest nowy dzień. Dacie sobie radę.
malutka_mycha lubi tę wiadomość
-
Koniczynka że oni nie potrafią zrozumieć jakie nami targaja emocje pod wpływem hormonów to jest bardziej niż pewne. Ja widzę po moim. Czas przed porodem i teraz jak płaczę dosyć często ewidentnie go przerosł. Ale nie w złym sensie, oni się czują bezradni kiedy nie potrafia nam pomóc w jakiś realny sposób, a nawet pocieszyć słowem. Dla nich te sytuacje też są trudne tylko oni albo nie potrafią albo nie chcą tego okazać.
Multiwitamina lubi tę wiadomość
-
Adry wrote:Arienka kłótnie są w każdym związku o wszystko, najczęsciej o pierdoły. Może mąż jest przyzwyczajony, że Ty wszystko ogarniasz i kiedy przestałaś jest rozdrażniony i nie wie co się dzieje?
Wielu facetów uważa, że jeśli chodzą do pracy i zarabiają pieniądze to to wystarczy.
To na pewno. Do tego zaczął odsuwać te meble i odkurzać ten syf. Syf-czyja wina? Ano moja, a że nie mogłam tego robić to dlaczego mamy nie poprosiłam żeby przyjechała i to ogarnęła. W efekcie on to musiał zrobić i mu korona spadła. Tak wyniósł z domu że to baby sprzątają. Tzn jego ojca nie było w domu bo jeździł na ciężarówkach i matka ogarniała 3 dzieci więc tak mu się wbiło do głowy. Tylko że teściowa mi nieraz mówiła że się o to wkurzała bo teściu nic nie robił nawet jak przyjeżdżał w końcu. Także mąż taki wzorzec wyniósł z domu a teściowa się teraz za głowę łapie jak widzi że on to samo.
Ale. Jest jedno ale. W momencie, kiedy facet wraca do domu i zastaje w nim wiecznie narzekającą kobietę, robi się wycofany i zobojętniony, czasem wręcz agresywny. Pomyśl, czy może swoim zachowaniem nie wpływasz na waszą relację. Nie twierdzę, że jakoś go rozdrażniłaś, ale analizuję różne opcje.
Tak było jakiś czas temu gdy się naprawdę bałam o synka przez tą szyjke. Sam mi mówił że nie chce mu sie ze mną gadać bo wiecznie o tym samym mówie, nie żartuje, nie ciesze sie, a tylko gadam o naczyniach czy o praniu. A jak mówiłam że sie boje to on że stresuje dziecko. Nie rozumiał tego. Wiec jest tak jak mówisz.
Ja bym spróbowała pogadać, ale inaczej niż to zapewne robicie zazwyczaj - zapytaj jakie ma oczekiwania wobec CIebie, jak widzi siebie w roli ojca dwójki dzieci, jak chciałby CI pomóc, czy jest zestresowany przed narodzinami syna (być może przez to jest pogubiony), z czego wynika, że zaczął odnosić się do Ciebie bez szacunku? Pogadajcie tylko o nim. MOże dowiesz się czegoś interesującego.
W sumie to ja to wiem. Ja ogarniam dom i dzieci bo on chodzi do pracy. Ale w sumie jak tak chce to bede sie zachowywać jak samotna matka. Tzn np wyjeżdżać sobie z dziećmi bez niego.
Co do szacunku to on twierdzi że to ja go nie szanuje. Tylko że ja się tak do niego nie odzywam choć jak będzie okazja to też mu tak powiem.
Dlatego też boje sie co z tym macierzyńskim. Bo on chce te 100% przez 5 m-cy a potem żłobek. Na samą myśl że zrobie inaczej tzn. 80% na rok to się trzęse. Bo będzie kłótnia znowu.
-
Mycha to na pewno Cię przerasta więc dobrze że pojechałaś do domu. Baby blues Ci się zaczyna i nie wmawiaj sobie że jesteś złą matką. Bo jesteś bardzo dobrą i malutka Cie potrzebuje. W końcu nauczy się jeść i będziecie w domku. Ten psycholog to dobry pomysł, może poczujesz się lepiej.
Zozo a nie możesz sama się oczyścić? Zabieg konieczny jest? Trzymaj się tam, mogę sie domyślać jak się czujesz mimo że u mnie zarodka nie było więc czujesz się gorzej. Mam nadzieję że masz wsparcie w mężu. Z czasem będzie lepiej.
Pumka to fajne małżeństwo tworzycie.
U mnie to mam wrażenie że równia pochyła. Zastanawiam się czy nie jechać jutro do teściowej po wizycie u gina. Może mi coś doradzi. Zwłaszcza z tym macierzyńskim.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 maja 2019, 23:04
pumka lubi tę wiadomość