Jak nie zwariować, gdy wszystko idzie nie tak
-
WIADOMOŚĆ
-
Multi ja rozumiem twoje obawy. W Wawce wcale nie jedt tak różowo z pracą i ja mimo pracy naście lat bynajmniej nie czuje się pewnie na rynku pracy. Gdybym wiedziała jak ułoży mi się życie pewnie wybrałabym inną ścieżkę kariery (jakby co to muszę się przekwalifikować więc moje doświadczenie jest g...o warte) ale nie wiedziałam i nie ma co się tym teraz zamartwiać, ty też nie powinnaś 30 to jeszcze nie dramat. 50 to już tak ale nie 30.
Multiwitamina lubi tę wiadomość
-
A ja się z matką powadzilam. To jest taka osoba która zaparkuje tak jak jej wygodnie, jak przy okazji komuś przeszkadza to jej to wisi. Staje na środku chodnika, alejki i odsunie się dopiero jak ktoś ją przeprosi. Dzisiaj stalysmy z siostrą w kolejce, mama została gdzieś w tyle. Za nami stanęła babeczka z dzieckiem na ręku. Matka przyszła i "niby" stanęła z boku żeby nam coś powiedziec, z mojej perspektywy to wyglądało jakby stanęła przed tą babeczka. Poprosiłam żeby się pani przesunela i dostałam ochrzan, że to rodzice wychowują dzieci a nie na odwrót.
I jeszcze argument że większość ludzi staje tak że przeszkadza innym. I właśnie dla mnie ta większość to idioci i nie chce się wstydzić za swoją rodzinę. Brak słów.
My z mężem z zadziwienia nie potrafimy wyjść nad polskim morzem. Kojarzyć ulice całe zawalony ludźmi, którzy idą we wszystkie strony. I Ci ludzie Cisna jak barany, wpadają jeden na drugiego i nie pomyślą że w wezszych miejscach można iść jeden za drugim.Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2018, 19:11
-
Nefre - pogodzić rodzinę z pracą nie jest tak ciężko. Robi to miliony kobiet
Kwestia przyzwyczajenia i dojścia do wprawy. To nie jest niewykonalne
Dla mnie to normalne. Robiła tak moja babcia, robiła moja mama i teraz robię to ja
Mojej córce też będę wpajać żeby szła do pracy i się rozwijała, a nie polegała na facecie.
Wróbel - w Warszawie więcej pracy, ale podejrzewam, że żeby się utrzymać czy kupić mieszkanie to trzeba nieźle zarabiać. -
A ja tez mysle ze w malzenstwie nie chodzi o bycie jak najbardziej niezaleznym od siebie. Wręcz przeciwnie. My niby oboje pracujemy a nie ma czegos takiego jak moje pieniadze i Twoje pieniądze i nie rozumiem jak mozna w zwiazku sie tak rozliczać. Wiadomo ze nie mozemy sobie wydawac kasy jak kto chce tylko uzgadniamy na co np.w tym miesiącu mozemy sobie pozwolić. Nie ma znaczenia kto więcej zarabia, ani nie mialo jak ja nie moglam znalezc pracy ani jak on byl chwilowo bez pracy. Ale to wszystko zalezy jakie kto wyznaje wartosci czym dla niego jest malzenstwo, rodzina. A nie każdy facet tylko patrzy jak tu zdradzic... A jeśli tak to tez znajdzie pretekst bo np.kobita robi kariere i nie ma dla niego czasu wiec znalazl pocieszycielke.
-
Obecnie więcej i generalnie lepiej ale niestety bardzo często do tej pracy żeby ją dostać i mieć coś więcej niż najniższa krajowa trzeba mieć znajomości (zatrudniają znajomych debili za dużą kasę) a koszty życia duże.
Mój mąż przez rok nie mógł znaleźć pracy jak się tu sprowadził a nie wybrzydzał. Jak w końcu znalazł to też dzięki temu że wyprosiłam u dyrektora mojej biblioteki rozmowę kwalifikacyjną dla niego. Dlatego teraz trochę mnie irytuje jak ktoś nie mieszkający tu mówi z zazdrością (nie mam na myśli ciebie) że u was w tej Wawce to tak łatwo, szybko i fajnie z pracą - g.... o prawda za przeproszeniem.Frida91 lubi tę wiadomość
-
Wróbel - ja akurat wiem, że tam nie jest łatwo bo mam znajomych. Często byli wyzyskiwani w jakichś korporacjach od świtu do nocy. Na mieszkanie ich często nie stać bo ceny są kosmiczne. Także różnie bywa. Zależy pewnie jaki ktoś ma fach w ręku i jakie kwalifikacje. Taki programista np. pewnie ma tam raj, a w małym mieście może mieć problem z porządną pracą. Znajomi informatycy np. tu u nas nie mieli pola do popisu, a we Wrocławiu zarabiają kokosy. Jeden jest w Volvo, drugi w Dolby. Nie narzekają.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 listopada 2018, 19:49
-
Frida - nikt nie mówi żeby być całkowicie odrębnymi jednostkami i się rozliczać z paragonów. Tak to chyba nikt raczej nie robi. My mamy każdy swoje konto bo tak zostało z czasów przed ślubem i się nie rozliczamy. Mąż płaci kredyt, rachunki. Ja płacę za zakupy i rzeczy małej. W sklepach płacimy raz ja, raz on. Komu wygodniej. Nie liczymy tego. Kasa jest wspólna. Dla mnie ważne jest to wyjście z domu, do ludzi i fakt, że nikt mi nigdy w złości nic nie wypomni, że mnie utrzymuje. Jak słyszę, że koleżanka się prosi męża o nowe buty lub kosmetyk to mi kopara opada do ziemi. Jako gówniara prosiłam tak rodziców i raczej nie chcę się do tego cofać.
Arienkas83 lubi tę wiadomość
-
Lavende my tez nadal mamy osobne konta bo jakos nie chciało nam sie isc załatwiać wspólnego
Mamy tak samo to wychodzi jakos naturalnie, ze placimy raz ja raz on nie ma to znaczenia. A z tym proszeniem sie to chore dla mnie niezależnie od tego kto zarabia...
Lavende86 lubi tę wiadomość
-
Oj ja długo byłam bez pracy niestety już po studiach. Bo na studiach nie pracowałam, głupia byłam ale też mało kto pracował na moim roczniku, może 10% ludzi. Mój mąż (wtedy chłopak) też jedynie jeździł do Londynu do pracy w wakacje co roku. Gdy się poznaliśmy to też pojechałam ale na 2 tygodnie tylko do niego. Sprzątałam w domach ciapatych, w sumie byłam tam traktowana jak my w Polsce traktujemy ich. Dziwili się że w Polsce mamy choćby kuchenkę na której się gotuje, chyba myśleli że mieszkamy w buszu w szałasie i żarcie sobie robimy na patyku na ognisku. A jak mówiłam że owszem mamy i to bardziej nowoczesną to w ogóle te hinduski się łapały za głowy.
Po studiach szukałam normalnie pracy choćby stażu i długo nic jedynie np call-center najgorsza praca w życiu. Nawet do sieciówek z ciuchami chcieli doświadczenie, nie mówiąc o pracy zgodnej z moim mgr inż. - bez znajomości mogłam zapomnieć. Cóż bardzo chciałam w laboratorium pracować i dupa.
Jakoś w końcu dostałam pracę w biurze gdy zaczęłam robić studium administracji. Ale to nie była praca na stałe tylko przez agencję. Szukałam roboty prawie 2 lata...Rok pracowałam tam i się okazało że synek zawitał w moim brzuchu najlepszy prezent na świecie. Jeszcze wtedy przerzucili mnie do innego oddziału firmy bo mój zamknęli i byłam znów bez pracy 2 tygodnie póki mnie nie przerzucili i tu ciaża wtedy załapała. Przez umowę agencyjną nie miałam macierzyńskiego. Pamiętam jak powiedziałam szefowi w 3 m-cu to mi kazał sobie szybko L4 załatwić żebym miała zasiłek z ZUS do porodu. Pamiętam jak wtedy wracałam do domu już bez stresu, z perspektywą byczenia się i przynajmniej roku po porodzie siedzenia w domku i bez musu szukania roboty. Byłam przeszczęśliwa. W końcu 1,5 roku przesiedziałam i zaczęłam szukać. Szukanie zajęło mi 3 m-ce i pracuję tu do dziś. Cóż mieliśmy szybko się starać o drugie ale mój mąż nie chciał. Teraz niby mam na stałe umowę ale firma ledwo zipie i już dawno bym szukała innej pracy. Także w dobrym momencie zaszłam. Uff rozpisałam się.
-
Dziś spotkaliśmy kolegę z jego żoną i ich 1,5 tygodniową córką. To już ich drugie dziecko. Pierwsze jest młodsze od mojej córy. My zaczęliśmy starania przed nimi i taki efekt. Kolejne dziecko się urodziło, a u nas LIPA. Aż mi się smutno zrobiło. Ile to jeszcze potrwa? Jedno co jest dobre to dochodzę do wprawy jeśli chodzi o takie rozczarowania. Może za jakiś czas nie będzie mnie to ruszać. W przedszkolu też dwie matki przyszły po dzieci w tym samym czasie co ja i obie z takimi maluchami. Jakoś mnie to rusza dalej...
-
nick nieaktualny
-
Frida91 wrote:Lavende my tez nadal mamy osobne konta bo jakos nie chciało nam sie isc załatwiać wspólnego
Mamy tak samo to wychodzi jakos naturalnie, ze placimy raz ja raz on nie ma to znaczenia. A z tym proszeniem sie to chore dla mnie niezależnie od tego kto zarabia...
<<mistrz>>
Adry, Multiwitamina, Frida91, hipisiątko, Lavende86, malutka_mycha lubią tę wiadomość
Prawie 5 lat starań...
33 lata, endometrioza II st., IO, niepłodność idiopatyczna, amh 3
26cs ---> IUI nieudane
1) IMSI (długi protokół) Angelius
6 kom --> 5 zarodków --> 8b (ET) --> beta 1, brak ❄️
2) ICSI (długi protokół) Novum
11 kom --> 8 zarodków --> 7c, 7b (FET) -->
7dpt beta <2, 9dpt beta 2, 10dpt beta 3,16, brak ❄️
3) IMSI (krótki protokół z Elonvą) Angelius
9 kom --> 8 zarodków --> 1BB, znowu brak ❄️ 😞 FET --> 7dpt beta <0.5
4) 5) 6) ministymulacje Eurofertil Czechy 🥰 cud --> ❄️❄️❄️❄️ 4AA, 4AB, 2AA, 2BB 🥰
FET 4AA--> 6dpt beta 22
8dpt beta 78
10dpt beta 152 ❤️❤️❤️
14dpt beta 850 ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
"Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie" JP II
Córeczka 🥰🥰🥰
5.10.2022 ❤️
Moje marzenie się spełnilo 😍👶🤱 -
Lavende86 wrote:Dziś spotkaliśmy kolegę z jego żoną i ich 1,5 tygodniową córką. To już ich drugie dziecko. Pierwsze jest młodsze od mojej córy. My zaczęliśmy starania przed nimi i taki efekt. Kolejne dziecko się urodziło, a u nas LIPA. Aż mi się smutno zrobiło. Ile to jeszcze potrwa? Jedno co jest dobre to dochodzę do wprawy jeśli chodzi o takie rozczarowania. Może za jakiś czas nie będzie mnie to ruszać. W przedszkolu też dwie matki przyszły po dzieci w tym samym czasie co ja i obie z takimi maluchami. Jakoś mnie to rusza dalej...Prawie 5 lat starań...
33 lata, endometrioza II st., IO, niepłodność idiopatyczna, amh 3
26cs ---> IUI nieudane
1) IMSI (długi protokół) Angelius
6 kom --> 5 zarodków --> 8b (ET) --> beta 1, brak ❄️
2) ICSI (długi protokół) Novum
11 kom --> 8 zarodków --> 7c, 7b (FET) -->
7dpt beta <2, 9dpt beta 2, 10dpt beta 3,16, brak ❄️
3) IMSI (krótki protokół z Elonvą) Angelius
9 kom --> 8 zarodków --> 1BB, znowu brak ❄️ 😞 FET --> 7dpt beta <0.5
4) 5) 6) ministymulacje Eurofertil Czechy 🥰 cud --> ❄️❄️❄️❄️ 4AA, 4AB, 2AA, 2BB 🥰
FET 4AA--> 6dpt beta 22
8dpt beta 78
10dpt beta 152 ❤️❤️❤️
14dpt beta 850 ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
"Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie" JP II
Córeczka 🥰🥰🥰
5.10.2022 ❤️
Moje marzenie się spełnilo 😍👶🤱