"Kiedy masz już dość, nasze smutki i radości podczas starań"
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Judi22 wrote:Tak jak myślałam to byloby za piękne by było prawdziwe.
Temperatura spadła do 36.5 niestety rozkręca się pomału@.
Także u mnie nic z tegoInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
nick nieaktualnyMalaMiss wrote:Kurde, nie żartuj nawet! No żesz... Taki wykres i dupa blada??? A miże coś źke zmierzyłaś tempkę?
Jak jak już pisalam miewałam już takie wykresy.
Wszystko dobrze kochana mierzyłam. Poza tym piersi przestały bolec zrobiły się miękkie i jak już pisalam rozkręca się pmalu@.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 10:02
-
nick nieaktualnycalanthe wrote:MalamMiss no to faktycznie, sytuacja jest poważna, nawet nie wiem co Ci powiedzieć...
Judi cholera jasna! Może tempka jeszcze odbije. A test robiłaś?
Calanthe już nie odbije zaczyna się kolejny cykl..
Nic nie zrobi się na to. Trzeba spróbować być silną i przyjąć to na klatek i zacząć od nowa nie tracąc przy tym nadziei.
-
nick nieaktualnyDziewczyny za miesiąc mam wwizytę w klinice niepłodności, napewno zlecą wszystkie badania ale mysle czy nie poprosić lekarza o to by może dal skierowanie na 3dniowy pobyt na polnej by zrobic wszystkie badania. Niestety nie jestem z Poznania więc też jak bym musiała jeździć codziennie czy tam co 2dni to nie uśmiecha mi się to .
-
MalaMiss ale przecież pisałaś że poprawa po zabiegu będzie dopiero po 3 miesiącach więc chyba nie ma co się sugerować tym co jest teraz... wiem że łatwo mówić ale jedyne co jest wam teraz potrzebne to czas i cierpliwosc... 3 Mc po zabiegu powtorzycie badania noi jeszcze zostaje suplementacja która też często dużo pomaga. Pamiętaj kochana że Twój mąż jest w trakcie leczenia. Musisz być silna dla was obojga bo pomimo że faceci wydają się twardzi na zewnątrz to w środku jest zupełnie inaczej...
MalaMiss lubi tę wiadomość
-
MalaMiss wrote:- mąż jest realistą, wiec godzi się z losem bycia niepłodnym i nie ma checi do starań, które dają jedynie mi złudną nadzieję - widzi jak to przeżywam
- karze mi się zastanawiać czy chcę sobie z nim marnować życie (2 plus 0) czy lepiej się rozwieść i poszukać szczęścia z innym
Wypisz wymaluj to co napisałam wczoraj.. Tylko, że on przeżywa gorzej niż Ty bo wie, że jest bida i jeszcze mówiąc coś takiego dopuszcza do siebie myśl, że nie dość, że nie będzie dzieci to jeszcze straci Ciebie bo odejdziesz..
Ciężka sprawa.. jeśli chodzi o temat adopcji.. Ty mówisz, że nie chcesz być opiekunką, on - że nie będzie związany emocjonalnie.. myślę, że źle do tego podchodzicie - założyłabym się z Wami, że jak już był ten nowy członek rodziny to być może i nie byłoby szału na początku -wiadomo różnie człowiek reaguje - ale pokochalibyście tą istotkę i nie widzielibyście poza nią świata - gwarantuję Ci to..
Znam taką parę która latami się starała (mam na myśli w dziesiątkach lat..) też mówili- nie nie, adopcja nie.. ale w końcu po wielu rozmowach wspólnych i w poradni zmienili tok myślenia i nie dość że zdecydowali się na adopcję to jeszcze zaadoptowali od razu dwójkę !!! bo nie chcieli rozdzielać rodzeństwa- teraz życia sobie bez nich nie wyobrażają
Cóż może jeszcze IVF się uda.
Trzymam za Was mocno kciuki. I chociaż rozumiem, że bardzo pragniesz dziecka nie zapominaj o tym, że "siedzicie" w tym we dwoje - nie tylko Tobie jest przykro.
Judi głupi test..i głupia temperatura
Mocno tule
MalaMiss, calanthe lubią tę wiadomość
-
magdzia26 wrote:MalaMiss ale przecież pisałaś że poprawa po zabiegu będzie dopiero po 3 miesiącach więc chyba nie ma co się sugerować tym co jest teraz... wiem że łatwo mówić ale jedyne co jest wam teraz potrzebne to czas i cierpliwosc... 3 Mc po zabiegu powtorzycie badania noi jeszcze zostaje suplementacja która też często dużo pomaga. Pamiętaj kochana że Twój mąż jest w trakcie leczenia. Musisz być silna dla was obojga bo pomimo że faceci wydają się twardzi na zewnątrz to w środku jest zupełnie inaczej...
Kasiu dzięki za wsparcie.
Niby tak. Tak też próbowałam wczoraj tłumaczyć mężowi, że wypluł plemniory sprzed zabiegu, ale On swoje czuje i tyle. Było fatalnie 3 lata temu, więc widzi, że jak jest jeszcze gorzej niż było to nie wróży to nic dobrego. Załamał się napewno, czuje się gorszy, niesprawny, wybrakowany. Myśli, że jeśli z Nim zostanę to będę się bzykać na boku by zaskoczyć i wtedy odejdę do innego, bo on takiego dziecka nie zaakceptuje - mówi tak jakby wszystko sobie dokładbie przemyślał. Jakby już klamka zapadła... Nic go nie pociesza, zresztą nie chxe tego nawet słuchać, bo to Jego problem a nie mój. Przeczuwa, że moje bycie przy Nim dobiega końca... A ja sama nie wiem jak się odnaleźć w tej sytuacji, bezrasnie rozkładam ręce i nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Mówiłam mu o "cudownym leku", który chwalicie to on na to, że najpierw lek musi mieć co poprawić a jak ma teraz sam przezroczysty płyn to se może darować. Może po części gorączka zrobiła swoje i tą mizerną jakość stłamsiła do zera. A może jest coś jeszcze oprócz żylaków co Go ogranicza? Mam nadzieję, że histopatologia nie wykarze nowotworu, tfu, tfu... Miało być już tylko lepiej a jest jak zwykle, wiecznie pod górkę. Widać naszej dwójce razem nie dane jest rodzicielstwo... Tylko co w takim razie z nami będzie??? Sama nie wiem... Mój zegar biologiczny bije na alarm, chęć posiadania dziecka jest we mnie ogromna, i co teraz - stłumić to w sobie??? Odpuścić??? Poświęcić się dla drugiej osoby??? Czy jednak zadbać o własne szczęście??? Trudne decyzje przede mną... Ale póki co czekam aż mąż wyzdrowieje by zacząć odliczać 3 miesiące do badania, może już nie zachoruje ponownieInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
Najbardziej boli mnie to, ze mąż jest bardzo skryty i gdyby nie to, że ciągnęłam Go wczoraj za język to pewnie nic by słowem nie pisnął, że coś jest źle. Może nie chciał dokładać informacji na swoją niekorzyść, ale z drugiej strony też nie fair się zachowuje, bo to się tyczy nas obojga.
Ladybag, pewnie szybko byśmy się przywiązali, ale mąż nie chce słyszeć takiego rozwiązania. Ja osobiscie wilałabym raczej mieć "w połowie moje" niż cudze. Chciałabym przeżyć macierzyństwo o ile tylko byłabym do tego zdolna, bo może też jest ze mną coś nie tak. Chciałabym się cieszyć z tego i czuć kobietą niż tylko za przeproszeniem niańczyć cudzego gnojaInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
MalaMiss - Twój Mąż miał ściągane jądra w dzieciństwie?? Mój brat także. 2 operacje. Ostatnia w wieku 15 lat. Pierwsza jak miał 3-4 latka. W rodzinie Taty ta choroba ma podłoże genetyczne. Brat Taty też ma taką przypadłość. Nigdy nie był operowany. Dzieci brak. Mój Brat ma synka. Liczył się z bezpłodnością... Jako nastolatek podjął się operacji z racji faktu, iż w ogóle nie miał bez niej szans na potomstwo. Po niej prawdopodobieństwo weszło 50/50. Pierwsza żona wiedziała o Jego przypadłości, po 5 latach małżeństwa odeszła do innego. Z tego, co wiem, do dzisiaj nie ma dzieci. Okazało się, że problem był i po Jej stronie. (Brat pracuje z Jej obecnym partnerem i ponoć w szoku była, gdy się okazało, że mój Brat będzie Tatą, a u nich nic.) Z drugą żonką starali się 2 lata. Bez spiny, bez badań nasienia, bo i tak było wiadomo, że jest źle...
Na żadne z pytań nikt nie udzieli Ci sensownej odpowiedzi. Musisz się zastanowić - bycie z Mężem i ryzyko nie posiadania własnego potomstwa, a właściwie żadnego, skoro ani adopcja, ani bank nasienia nie wchodzi w grę. Czy ułożenie sobie świata z kimś innym...i czy na pewno płodnym? A jak będzie dziecko, a facet do d.., to co wtedy? Samotne macierzyństwo? Na pewno do jakiegoś momentu dziecko wypełni pustkę, ale dzieci dorastają, układają sobie życie. A jak będzie chore i zostaniesz z tym bagażem sama?
Piszę to z własnej perspektywy... Mam cudownego Męża, swoją bratnią duszę, którą udało mi się odnaleźć i nie umiałabym być szczęśliwa bez Niego. Co prawda my nigdy nie broniliśmy się przed adopcją, rodziną zastępczą...
Co do Męża.... Piszesz tak, jakby sam chciał zachorować i spieprzyć swoje wyniki. Jakby robił Ci na złość. A przecież nie wszystko zależy od nas. Sugerowanie Mu dni płodnych, gdy ma doła, jest po zabiegu i wie, że wyniki poprawiają się po 3 m-cach to dosyć słaby pomysł. Dzieci biorą się z seksu, ale sam seks też powinien być przyjemnością. A nie - mam dni płodne, stawaj do boju. Już! Łatwo nam mówić, bo my przysłowiowo, rozstawiamy nóżki i bach. Dziurka zawsze czynna. A jak nie ma nawilżenia - przyjdzie żel z pomocą. Zapłodnij mnie i już. Twój Mężczyzna ma problem z psychiką i to chyba nad nią powinniście popracować, skoro przez 3 miesiące wyniki się nie zmienią, nie polepszą, skupcie się na niej. Zbliżcie się do siebie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 11:34
calanthe, MalaMiss, ladybag, Gaduaaa, Posok82 lubią tę wiadomość
-
Pamiętam też, że Brat po operacji brał jakieś leki, hormony. Musiał masować jajka, żeby nie cofnęły się z moszny. Moi Rodzice bardzo walczyli o Jego operacje. Latali po profesorach w całej Polsce.
edit: hormony były przed operacją... jemu jądro w ogóle się nie rozwinęło i leki miały za zadanie rozwinąć jądra.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 11:45
-
Qrwa mać, calą treść mi skasowało bo strona się zawiesiła. Shit!Insulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
Trzeba było cofnąć - powinno być zachowane na moment kiedy się powiesił. Ja tak zawsze robie i działa
No i zgadzam się z Lilith w zupełności.
Ciężka sytuacja choć jak mam być szczera - bardzo kocham swojego męża i nawet gdyby sie okazalo ze nie da rady z dzidziusiem to nie mogłabym odejść. Jasne byłoby mi przykro ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Może w końcu zdecydowaliśmy się na adopcje albo kupili pieska (swoją drogą zrobiliśmy tak po 2 poronieniu i baaardzo mi to pomoglo) ale na pewno bym go nie zostawila.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2017, 12:31
-
Będę pisać na raty i bez pl znakow to bedzie szybciej.
Lilith.P. Tak.maz jako dzieciak (chyba w podstawowce) mial sciagane jadra. W zasadzie do chwili obecnej ootrafia mu "wskoczyc z powrotem", i biedny sam musi je sobie wypychac. Lekarz nic mu na to nie poradzilInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
Co do jakosci to zawsze mial biala.wiec nie podejrzewal.ze moze miec z tym problem. Jak po oswiadczynach poprosilam o badanie nasienia to mnie wykpil.byl pewny.ze bedzie ok.ale zwlekal. Dal mi wyniki na 2 tyg.przed slubem. Byl przekonany.ze bedzie ok.ale tak nie bylo. Morfologia wyszla fatalna. Pomyslalam.ze to moze przez nerwy.stres.w koncu to moj supermacho.ogier pierwsza klasa - chwilowe problemyInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)
-
LILITH.P wrote:Pamiętam też, że Brat po operacji brał jakieś leki, hormony. Musiał masować jajka, żeby nie cofnęły się z moszny. Moi Rodzice bardzo walczyli o Jego operacje. Latali po profesorach w całej Polsce.
edit: hormony były przed operacją... jemu jądro w ogóle się nie rozwinęło i leki miały za zadanie rozwinąć jądra.
takie historie motywują i dają nadzieję, może po prostu w przypadku Miss trzeba jeszcze dogłębniej poszukać i polatać po profesorach w całej polsce...
i dać sobie też czas.. bo faktycznie nasz organizm po zabiegu obojętnie jakim jest osłabiony... układ odpornościowy ma za zadanie najpierw naprawić co zostało popsute.. na wszystko trzeba czasu..
aa co nagle to po diableladybag lubi tę wiadomość
FabianCyprian
Tymuś
-
Zreszta predzej nawet obstawialam.ze to w klinice zle pobrali probe.rozmrozili przy przechowywaniu a z mezem jest ok. Po miesiacu pomowilismy badanie.ale juz nie bylo mozliwpsci zrobienia morfologii. Wyslalam meza do androloga.ale ten tylko olal temat i zalecil luzne gacie. Maz odlozyl temat na polke wmawiajac mi.ze zanim dziecko to musze osiagnac cel w karierze zawodowej. Nie dawal sie przekonac.wiec w koncu dopelnilam celu meza. Dopiero po 3 miesiacach ponowil badania - znowu okazalo sie.ze z morfologii nici. Potem.wyczulam u meza gulke na jadrze i wyslalam do lekarza - po badaniach stwierdzili zylaki powrozka nasiennego. Dalszy ciag znacieInsulinooporność. Problem męski (kryptozoospermia)
01.2013 początek starań. 01.2017 usunięcie ŻPN. 08.2017 klinika. 12.01.18 punkcja (19 oocytów, 15 dojrzałych). 16.03.18 crio (1)24.04.18 transfer (2)