METODA NAPROTECHNOLOGI
-
WIADOMOŚĆ
-
Ojej Leye80, nie wiem co Ci doradzić, mój mąż miał problem z poczuciem ojcostwa - wychowywalam go samotnie mama... Zawsze mówił że może żyć bez dzieci, bo nie ma przykładu ojca.... Po poronieniu przegadaliśmy płacząc oboje chyba z pół nocy....
Może Twojemu mężowi też potrzebny taki wstrząs.... Oczywiście nie życzę Ci tego co przeszłam, nikomu nie życzę... Ale może jakiś dobry psycholog, albo jakieś fajne rekolekcje małżeńskie Wam by pomogły...
Nie mogę uwierzyć że ktoś przez 6lat chodzi po lekarzach, a potem mówi Ci coś tak dziwnego. Już sam fakt że się poświęcił i chodził z Tobą świadczy o tym, że Cię szanuje(?). Może pogubił się w tej sytuacji...
Jednak chyba prawdą jest, że dzieciństwo rzutuje na całą dorosłość...
A psem się nie przejmuj, my marzymy o psiaku, ale praca i 4 piętro w bloku, jakoś przeszkadzają...Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 listopada 2017, 16:24
30.11.2016 Nienarodzone dzieci nie odchodzą...one tylko zmieniają datę swojego przyjścia
na świat -
Agafia83 właśnie sęk w tym że przez moje całe leczenie (w sumie 6 lat) on był może ze mną 5 razy u lekarza, w tym czasem nawet nie wszedł do środka...Ze dwa razy jak się uczyliśmy obserwacji... Nie interesował się wcale tym jakie robię badania, co się dzieje. Jedynie oddawał krew na szczepienia z limfocytów dla mnie. Reszta była poza nim. O rekolekcjach czy psychologu nie chce słyszeć. Mam związane ręce ale wierzę ze Góra się tym zajmie. Czas na to:)
-
nick nieaktualnyleye80 wrote:Z mężem technicznie wszystko ok. Problem jest w moją genetyką do tego dochodzi endometrioza i trombofilia. Próbowaliśmy terapii która ogarniała te rzeczy ale się nie udało. Wierzę jednak bardzo że jeszcze nie wszystko stracone... Ale żeby zacząć walkę na nowo potrzebuję wsparcia od niego bo naprawdę czuję się jak wrak. Staram się bardzo żyć normalnie, cieszyć z tego co mam, mieć i podtrzymywać swoje pasje ale w naszej relacji ja to robię sama... W ośrodku adopcyjnym mąż został zdiagnozowany jako osoba nie mająca empatii, nie potrzebująca innych, człowiek mocno zapatrzony w siebie i w pracę, osiąganie sukcesów... Jak mu o tym kiedyś mówiłam to twierdził że wymyślam i że hormony mi szaleją. Zdaniem psychologów on nadaje się na terapię ale oczywiście nie chce o niej słyszeć. Jestem przekonana że brak dziecka nie musi oznaczać zmarnowanego całego życia ale żeby żyć szczęśliwie i tworzyć szczęśliwy związek trzeba być w tym razem! Miewam myśli o rozstaniu bo ilekroć ja chcę się jakoś otrząsnąć tylekroć on to niszczy. Nie wiem ile razy się jeszcze podniosę. Zawsze moim największym marzeniem było posiadanie szczęśliwej rodziny (nawet bez dzieci) ale wiem że sama jej nie stworzę...
Ciąża siostry jest dla mnie naprawdę wielkim szczęściem, bardzo się cieszę że nie musiała przechodzić mojej drogi. Ale niestety bardzo działają na mnie takie obrazki jak ciążowy brzuszek, test z dwiema kreskami czy zdjecie usg, na którym ja zawsze widziałam tylko guzy... dopada mnie wręcz histeria jak mam wziąć noworodka na ręce... wiem że z boku to wygląda jakbym była jakaś straszną flustratką...Ale wiem że nie zrozumie tego nikt kto nie przeszedł naszej drogi...Wiem że to dzieko będzie także wielką moją radością ale chciałabym żeby ten moment oswajania się był już za mną. Wierzę że będzie pięknie.
Mamy pieska od ponad roku, także polecam wszystkim, też zachowujemy się jak nienormalni, pies jest członkiem rodziny z którym rozmawiamy, zabieramy na wakacje itp. wiem jak to z boku wygląd ale mam to gdzieś
Dziewczyny, jesteście cudowne, dziękuję za każde słowo wsparcia. Być może tutaj znajdę siłę żeby dalej walczyć.
Nie zdążę teraz przeczytać wszystkich postów, ale mam jedno pytanko. Nie myślałaś o terapii dla siebie? I nie mam tutaj nic złego na myśli. -
nick nieaktualnyAgafia83 wrote:Ojej Leye80, nie wiem co Ci doradzić, mój mąż miał problem z poczuciem ojcostwa - wychowywalam go samotnie mama... Zawsze mówił że może żyć bez dzieci, bo nie ma przykładu ojca.... Po poronieniu przegadaliśmy płacząc oboje chyba z pół nocy....
Może Twojemu mężowi też potrzebny taki wstrząs.... Oczywiście nie życzę Ci tego co przeszłam, nikomu nie życzę... Ale może jakiś dobry psycholog, albo jakieś fajne rekolekcje małżeńskie Wam by pomogły...
Nie mogę uwierzyć że ktoś przez 6lat chodzi po lekarzach, a potem mówi Ci coś tak dziwnego. Już sam fakt że się poświęcił i chodził z Tobą świadczy o tym, że Cię szanuje(?). Może pogubił się w tej sytuacji...
Jednak chyba prawdą jest, że dzieciństwo rzutuje na całą dorosłość...
A psem się nie przejmuj, my marzymy o psiaku, ale praca i 4 piętro w bloku, jakoś przeszkadzają...
Sama jestem po terapii DDA, więc doskonale wiem jak dzieciństwo może rzutować na dorosłe życie.
Ja mieszkam na 4tym piętrze bez windy i mamy Briarda
Żałuję, że tyle odwlekaliśmy..Agafia83 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAgafia83 wrote:Schmetterling czyli powiem mężowi że się da
Mogę spytać, co oznacza Twój nick?
Da się da. Ale my też potrzebowaliśmy czasu, żeby "zaryzykować". Do tego musimy go jeszcze przez jakiś czas znosić go po schodach, żeby uniknąć dysplazji stawów. A waży już 15kg.
Chyba, że mówisz o terapii? :p
To motyl po niemiecku mam fioła na punkcie tego języka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 listopada 2017, 19:16
-
Dziewczynki duzo tu sie zadzialo przez te dwa dni...jak mnie nie bylo. Leye bardzo Ci wspolczuje kochana, ja mialam kryzys w zwiazku z powodu naszej nieplodnosci i mialam wrazenie ze moj M juz nie chce dalej dozyc do posiadania bobasa. Jak sie pozniej okazalo blednie myslalam. Moj problem ktory mialam nie umywa sie do Twojego, nie wiem co bym zrobila gdybym byla w Twojej sytuacji... mysle ze trapia byla by mi potrzebna. Dzis wiem ze gdy z napro nam nie wyjdzie to przed adopcja chce isc do psychologa. Pogodzic sie zdrowo z ta starta posiadania swojego dziecka, ze nigdy nie bede mogla powiedziec do meza zobacz zachowuje sie jak ty albo oczy ma po tacie czy usteczka po mamusi. Dzis wiem ze bede musiala skorzystac z pomocy aby na zdrowo podejsc do dziecka, ktore Bog pozwoli nam zaadoptowac.
Jezeli chodzi o consive to tez uzywamy z mezem aplikatory. Maz sam mi to aplikuje podczas gry wstepnej ; )
1 iui- 01.2014
2 iui- 02.2014
3 iui- 04.2014
10.2015r.- Naprotechnologia -
Iwonka pytam bo jestem po utracie maluszka pod koniec 8 tyg. Ciąży i szukamy przyczyny. Na razie wyszły mi dodatnie przeciwciała ANA. Jutro idę zrobić ANA 2 i mutacje MTfhr. Pytałam bo zastanawiałam się czy jakoś się leczy te przeciwciała, czy coś się z nimi robi.
Iwonka widzę ,że bardzo odpowiedzialnie podchodzisz do adopcji. My też cały czas rozważamy taką ewentualność. Mamy w sobie takie pragnienie ( dojrzewamy do decyzji) aby zaadoptować dziecko z zespołem Downa. Chcielibyśmy wsiąść takiego maluszka,który ma najmniejsza szanse na miłość.
Generalnie marzymy o licznej rodzinie. I mamy nadzieję wbrew nadziei . Pan Bóg jest dobry! I wierzymy ,że to nasze marzenie spełni. A czy to będą nasze dzieci biologiczne czy nie to już jest w jego planach.
W każdym razie wielokrotnie podczas spowiedzi usłyszałam ,że moje pragnienie posiadania dzieci nie jest niczym złym. Że i jest Boży plan. W tym roku po raz kolejny byliśmy na Jezusie na Stadionie i wierzymy ,że zostaliśmy uzdrowieni z naszej niepłodności. Nawet jeśli badania wychodzą źle to dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Iwonka nie trać Wiary w to ,że się uda!!
Na pewno będziesz mamą
Wiecie ja pracowałam w żłobku , ( dzieci od 1- 2 lat) i przysięgam Wam ,że niektóre z nich kocham jak.swoje
Do dzisiaj noszę je w sercu Miłości do.mojego synka też musiałam się uczyć. Kocham podnad wszytko tego mojego łobuza e początek był bardzo trudny.
Piszę o po to aby napisać Wam ,że dziecko adopcyjne może dać tyle samo radości.
Nas na razie wszystkie ośrodki adopcyjne odrzucają za brak stażu. Więc walczymy o nasze biologiczne maleństwo.Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 listopada 2017, 13:36
Karoluś81, Schmetterling lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTen śluz pojawia się u mnie czasami na dzień lub dwa przed @, to nie jest nic niepokojącego.Ja raz tak miałam (sprawdziłam w starej karcie obserwacji), i okres pojawił się 35 dnia cyklu. Gdy powiedziałam o tej sytuacji lekarzowi, to kazał mi brać Duphaston nie 10 dni, tylko 14, ale 12 robić betę tak na wszelki wypadek.Ale jak dotąd taka sytuacja się nie powtórzyła, a duphaston biorę teraz 10 - 12 dni, i w czasie brania tego leku nadchodzi @. Cykle są normalne, nie tak długie, jak ten opisany.
-
nick nieaktualnyJa już brałam w swoim życiu i lutkę i luttagen i duphaston, tak w sumie na zmianę.
Wszystko zawsze brałam po jednej tabletce na noc.Luteina to była tabletka dopochwowa, nie pamiętam jaka to była dawka,ale musiałam dość szybko odstawić, bo podrażniała okolice pochwy, tak piekło, że lekarz kazał odstawić.
Aishha, ale może u Ciebie po prostu się udało?Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 listopada 2017, 11:06
-
Ja od kilku cykli obserwuję 1-2 dni przed miesiączką śluz płodny, którego o ironio w okresie owulacji jest jak na lekarstwo. W jakichś internetowych mądrościach ludowych wyczytałam, że to może być objaw zbliżającej się menopauzy, co mnie przeraziło na maxa. Mam nadzieję, że to nieprawda.Endometrioza,
2 x laparoskopia
4 x histeroskopia,
leczenie napro
2 x IUI 😢
3 x IMSI 😢
Aniołek 15 tc [*]💔
10/2019 - ICSI - dwudniowiec 4a 😢
11/2019 - FET - blastka 4.2.1 beta 8dpt 2,31 10dpt
<1,2 😢
09/2021 - FET - blastka 4.2.1 beta 10dpt 5,18 12dpt 1,4 😢
Boże dlaczego nie zasłużyłam na ten cud... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny