Miovelia + miovelia nac
-
WIADOMOŚĆ
-
kredka wrote:Dzięki Asia! 😉 nigdy nie rozkminiałam jakoś mega wyników progesteronu więc każde info cenne. Poszperałam też trochę i wydaje się być w porządku. Przynajmniej potwierdza owu.
Jak u Was? Ja myślę, że w piątek skuszę się na test jeśli się @ nie pojawi albo temp nie spadnie. Twarz pryszczata jak nastolatka, piersi ważą chyba po 5 kg każda... -
kredka wrote:W sumie masz racje, skocze chyba na betę w sobotę. Będzie wtedy 13/14dpo więc wynik powinien być już wiarygodny. No chyba, że @ przyjdzie.
Kciuki za wizytę! Daj znać! 😊
Suzi też jakoś nie mam dobrych przeczuć... No ale zobaczymy.
Trzymam kciuki aby Wasze przeczucia sie nie sprawdziły 😘
Dam znać, dam... już się nie mogę doczekać a tu jeszcze cały tydzień 😥 -
kredka wrote:Ehhhh Suzi... oby nie... przytulam. 💙
Też się boję @ bo wiem, że będzie ciężko... jest coraz ciężej. -
Suzi wrote:Ogólnie rozważam in vitro... podpytam może na wizycie. O ile się odważe. Bo moja gin jest bardzo stresująca... tyle że te koszty😓 przerażają trochę...
Wiesz Suzi, Ty chyba jeszcze wszystkich opcji nie wyczerpalas... zaczęłabym od tańszych rozwiązań, np. zastrzyki...
Kiedy się do Pani dr wybierasz? Nie chciałabym nic sugerować ale jak stresują Cię wizyty u niej to nie wiem czy to odpowiedni wybór... -
Niby przeczyna to pcos. Ale owulacje mam normalnie. Od 3 lat może ze 3 czy 4 razy nie mialam owu... więc juz nie wiem czemu nie ma tej ciąży. Chyba emocje biorą górę. Co do mojej gin to jest mało empatyczna ale z opinii wnioskuję że skuteczna. Tylko trzeba jej zaufać. Ale mam u siebie w miescie drugiego lekarza, który jest bardzo miły i chętnie tłumaczy. Także czego nie rozumiem po wizycie u prof to dopytuje u niego.
-
kredka wrote:Suzi u mnie też pcos i IO w pakiecie. Tylko u mnie naturalna owulacja to święto i trafienie w nią to prawie jak strzał w lotka. W pierwszej ciąży sprawdzałam temp do 35 dni i nic, później olałam temat i okazało się że owu była koło 70 dnia jakoś i się nam udało wstrzelić. Zdziwienie moje i mojego lekarza było nie pojęte.
-
Suzi wrote:Ale mieliście szczęście... chyba że to dowód na to że co ma być to będzie. Juz nie wiem co myśleć. Owulacja jest a ciąży brak. Może na prawde psychicznie jestem zablokowana. Bo nieraz mam takie fatalne dni że juz sama ze sobą sobie poradzić nie mogę 🙄 jak słyszę że jeszcze jestem młoda i 3 lata starań to mało i spokojnie mam jeszcze z 5 lat to mnie nerwy zalewają. Zastanawiam się ile jeszcze jestem w stanie wytrzymać...
Możecie mi uwierzyć lub nie, ale mam wrażenie że przez ten okres starania się o dziecko, i słuchania tych wszystkich rad i diagnoz lekarzy mentalnie postarzałam sie z 10 lat, autentycznie czuje się staro...
Mam nadzieję że jak sie juz pojawi dziecko to trochę odżyje bo będzie dla kogo...
Suzi, w innej sytuacji poradziłabym Ci jakis urlop i wakacje, tak dla oderwania glowy... Ale teraz to bez szans raczej ☹ kolezanka mi kiedyś opowiadała ze jej siostra zachodziła w ciaze tylko na wakacjach, przez cały rok byla tak zestresowana pracą ze nie wychodziło... teraz ma 3 dzieci i każde z przełomu lipiec/sierpień jak byli na urlopie 😅
-
kredka wrote:Oczywiście, że 3 lata to bardzo długo! Co za gadanie... Kawał czasu. Właśnie mam wrażenie, że głowa to ogromny problem. Owulacje można wywołać lekami, różne wyniki lekami podwyższyć lub obniżyć a głowy i myślenia nie da się tak po prostu przestawić. 😐
U naw faktycznie było to ogromne szczęście. Lekarz wprost mówił, że bez leków to praktycznie niemożliwe z takimi wynikami jakie miałam. Teraz walczę z lekami 6 cykl a przez wcześniej rok staraliśmy się na luzie. Zastanawiam się coraz bardziej czy mój limit szczęścia się nie wyczerpał... Jeśli tak jest to trudno, pewnie z czasem odpuszczę. Wiem, że na invitro nie jestem gotowa psychicznie.
Aaaaa no i temp odbiła, zrobiłam test i dupa jak na razie, biało.
-
kredka wrote:Niestety to prawda, że najlepiej zrozumie nas tylko druga kobieta która też walczy o to samo. Pewnie dlatego jest nas na tym forum tak dużo. Gdzieś w głębi mocno wierze, że się nam wszystkim uda. ❤️
Ja to mam po prostu huśtawkę totalną. Raz jest dobrze a raz źle. Bardzo chciałabym uciec z pracy, która mnie ogromnie stresuje i to jeszcze bardziej potęguje poczucie frustracji a nie chce jej zmieniać bo nadal liczę, że się uda uciec z powodu ciąży. I taki koło pełne emocji się toczy. 😉