X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Starając się - ogólne My ... tuż przed i tuż po 30'tce ...
Odpowiedz

My ... tuż przed i tuż po 30'tce ...

Oceń ten wątek:
  • MANIEK Autorytet
    Postów: 3216 2845

    Wysłany: 26 września 2014, 15:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Psotka jak tam Twoje przygotowania do godziny "W'????

    Maniek
    iv09krhmozg1hdwh.png
    km5szbmht7h3hofn.png

  • Anastazjaaa Autorytet
    Postów: 8222 5632

    Wysłany: 26 września 2014, 15:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    tylko kiedy ten nowy cykl.... eh już nie mogę się go doczekać

    mhsvqps6po41mjm3.png
    mhsv20mmt84wd0zt.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 16:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    W końcu mi prąd oddali....................:)

    Johnam lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 16:12

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    A co zabrali bezkarnie?? :)

  • Anastazjaaa Autorytet
    Postów: 8222 5632

    Wysłany: 26 września 2014, 16:13

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    bez prądu masakra...

    a mi dziś znów piec c.o. naprawiali - dwa tygodnie temu też miałam awarie... masakra jakaś

    mhsvqps6po41mjm3.png
    mhsv20mmt84wd0zt.png
  • Biedroneczka83 Autorytet
    Postów: 7701 5268

    Wysłany: 26 września 2014, 16:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    bo jak miał byc to nie ważne czy dzis czy utro i pikeny negatyw :)
    zapodaje córci bajke i biore sie za sprztanie brzuch boli trzeba rozchodzic

    ja tam mierze nawet jak mam @

    j1geeh2.png
    ccz7llb.png
    62ei8gr.png
    *******Gang 18+*******

  • Anuśka Autorytet
    Postów: 7295 8646

    Wysłany: 26 września 2014, 16:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    MANIEK wrote:
    Lena to Ty może rzuć Anuśke zostań moją żoną hmm? Będzie bliżej:)
    Widziałam... Słyszałam.... Hmmm......

    MANIEK lubi tę wiadomość

  • konwalianka Autorytet
    Postów: 4581 3644

    Wysłany: 26 września 2014, 16:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    hej dziewczynki, dotarłam do domu..jakoś..
    próbuje Was doczytać od godziny..cieżko mi to szło..

    testy - bardzo kiepsko, jak sie okazało nie dość, że mąż to i ja na nich byłam..a miałam się nie stresować, Tymek oczywiście przeżył to bardzo :( nie wiem czy to był też wynik samych testów i tych alergenów (raptem każdego 1 kropla - 12 alergenów), ale konieczne było podanie wziewów w gabinecie zabiegowym, bo bardzo zaczął się dusić :( czyli chujnia z grzybnią..
    testy tez kiepsko, cytuję: "jak na 3 letnie dziecko - odczyny bardzo mocne" a najgorsze, że przez najbliższe 2 lata nic nie możemy zrobić poza.. łagodzeniem ew. skutków ;/ od dziś oczywiście na lekach, a od grudnia wziewy :(( no podłamałam się, nie spodziewałam się, że będzie aż tak źle, niemal na każde drzewo ma alergię, a na brzozy, to aż łapały się za głowę.. i jak tu się nie martwić?? mówię Wam, oddam każde pieniądze za zdrowe dziecko, wiec dla mnie frazes" wszystko jedno co, ważne, aby zdrowe" jest najważniejsze na świecie! z każdą chorobą Tymka ucieka część mnie i ryczę po nocach..

    do tego ktoś mi wjechał w dupę auta na pasach i.. uciekł..nie jest to jakiś duże wgniecenie, ale ja widzę :( a jeszcze koleś uciekł, gdy ja wysiadałam z auta aby sprawdzić czy i jak bardzo.. to naprawdę kiepski dzień..

    co do mojego porodu.. skopiuję Wam to, co pisałam na forum Baby Boom, gdy urodziłam Tymcia.. to jeszcze w emocjach było, ale teraz uważam, że nie było tak źle, tyle, że ciągnęły się za mną komplikacje po porodzie przez rok, no i wydałam na to kupę kasy, wiele się nastresowałam..

    każdy czyta na swoją odpowiedzialność, bo była dziewczyna, która sie wystraszyła i niedowierzała mojemu bólowi :P

    Postanowiłam wziąć się za napisanie mojej opowieści porodówkowej.. Mimo, że trwał „tylko 4,5h” to mam wrażenie, że trwał ze 2 tygodnie. Wszystko za sprawą niezdecydowania lekarzy, co do mojej osoby, ale wróćmy do tego dnia. 22 czerwca, środa wieczór, godzina 20.00, udałam się do łazienki a tam patrzę – zielony mocz! Nieco się zdziwiłam i zestresowałam, ale myślę sobie – ślepa, na oczy Ci padło no i nie czytałam nigdzie o takiej oznace zbliżającego się porodu, więc ok. Jakiś czas później na wkładce zobaczyłam dużo płynu brązowego, napisałam do lekarza – odpisał, abym jechała do Szpitala. Na ip okazało się, że jest duża kolejka, w sumie byłam 5-ta, ale weszłam, przedstawiłam się, lekarza (tak, zrobiłam to z premedytacją- a co!) i po 2 minutach już byłam wołana do środka. Oczywiście najpierw ktg, które niewiele wykazało, owszem skurcze były, ale na marnym poziomie 40-60%, później badanie i analiza wkładki. Na badaniu wyszło rozwarcie na 4 palce (czyli tak jak było) a badanie wkładki nic nie wykazało. Kazali mi pochodzić i za 20 min ponownie przyjść. Po 20 minutach tym razem na wkładce nic nie było, ale było ponowne badanie i okazało się, że „zmieniła się szyjka” – jak? Nie umiem powiedzieć.. zatem znowu ktg, które tym razem pokazało nieco wyższe skurcze na poziomie 80%. Ponieważ nie wiedziano, co ze mną zrobić, postanowiono zostawić mnie w Szpitalu i decyzja – porodówka. Tutaj po podłączeniu do ktg, skurcze skoczyły do 127-140%, dla mnie niewyczuwalne. Jeszcze na ip zapadła decyzja o podaniu czopków a na porodówce - kroplówkę z no-spą… do tej pory zastanawiam się, w jakim celu.. W między czasie otrzymałam jeszcze 3 inne kroplówki, chodziłam po oddziale. O godzinie 3 nad ranem skurcze zanikły i brak postępów w porodzie. Zaproponowali mojemu mężowi, aby przespał się na kanapie albo w aucie, poszedł do auta. O 7 rano Paweł znowu był ze mną.. a obchód o 8.00, podczas obchodu przyszła nowa zmiana lekarzy, więc ten lekarz stwierdził, że oni szpitalnym powietrzem nie leczą, więc nie ma, co leżeć a z takimi symptomami nikt nie weźmie odpowiedzialności i mnie wypuści do domu, więc decyzja – Oxytocyna. O ja głupia – autentycznie ucieszyłam się, zresztą domyślacie się, w jakim byłam już stanie psychicznym, więc cieszyłam się jak dziecko. Podłączono mi oxy o 9.00 rano. Po godzinie skurcze były już naprawdę odczuwalne, te które do tej pory zapisywały się na sprzęcie w zakresie 10% sprawiały, że ja już naprawdę odczuwałam jako ból.. Po 2h ktg pokazuje skurcze dopiero na poziomie 20% a ja już czuję, ze jest źle.. nie mogłam wysiedzieć, nawet piłka nie pomagała. Później prysznic, ale też bez efektów – bolało jak cholera i miałam wrażenie, ze w 3 różnych miejscach! Mimo dodatkowego masażu Pawła, ja już chodziłam po ścianie i naprawdę miałam wrażenie, że to szczyt moich możliwości. Wtedy tez przeżyłam chwile załamania.. w momencie, gdy wybierałam się pod prysznic, na sąsiedniej Sali była szybka akcja cc – tętno dziecka zaczęło spadać, cc zrobili w 3min, a ja się poryczałam, bo wyobraziłam sobie, co by było gdyby.. na szczęście był Paweł i mnie przytulił i uspokoił. Gdyby nie on, nie dałabym rady. Po prysznicu badanko a tutaj uwaga 7-8 cm rozwarcia i II faza porodu. W czasie badania odeszły wody – zielone, więc ja już w panice.. Położna mnie uspokaja, bo ja już ryczę, czy z małym wszystko ok., mówi, że nie są gęste, abym się nie martwiła, tylko pomogła dziecku przyjść na świat.. dostałam wtedy Powera, który trwał do następnego skurczu - nie dawałam już rady.. Błagałam o znieczulenie, ale anestezjolog „miał czas”, w pewnym momencie mówię do Pawła, że ja już nie chce, że chce zrezygnować, żeby mnie zabrał.. czego oczywiście nie zrobił i teraz się z tego śmiejemy (nie tylko my, bo były przy tym położne:). Położne 3 razy musiały dzwonić po Panią anestezjolog i gdy wreszcie przyszła okazało się, że moje wyniki badań są kiepskie i nie wiedzą czy powinni mi dać to znieczulenie. Mój Paweł ubłagał ich z pomocą położnej, widział, że jestem u kresu wytrzymałości, ale okazało się, że znieczulenie zostało źle podane – znieczuliła się jedynie prawa strona a lewa, jak bolała tak boli dalej.. myślałam, że zejdę .. na każdym skurczu niemal masakrowałam rękę Pawła. On sam cos do mnie mówił, ale ja już nie rejestrowałam. Później badanie na skurczu, które było bardzo bolesne i decyzja, że rodzimy, ale muszę jeszcze pomóc małemu zejść do kanału, więc parcie na boku. Każdy skurcz ja podnoszę nogę w górę i prę, trwało to jakiś czas, po czym szybki demontaż fotela i poród. Nie umiem tego bólu do niczego przyporządkować, ja się autentycznie wyłączyłam, słuchałam jak przez mgłę położną, która swoją drogą była świetna kobietą, czułam wsparcie, chwaliła mnie i dodawała otuchy.. miałam wrażenie, że zemdleję, po całym ciele „chodziły mi mrówki”, prosiłam o cc, ze nie dam rady. Musieli podłączyć tlen. Na skurczach partych – wypychałam małego, co przynosiło mi dziwną ulgę. Przy 5 skurczu mały „wyleciał” z taką ilością wód, że wszyscy wokół (lekarz, 2 położne, anestezjolog, neonatolog) zostali zalani moimi zielonymi wodami, a mały wylądował na brzuchu. Chwila ciszy dla mnie była jak milion lat oczekiwania, ale wreszcie wydał swój pierwszy głos.. leżał u mnie na brzuszku jakąś godzinkę pokazując jak mocne ma płucka – najcudowniejszy płacz na świecie, ale musieli go wziąć, bo w końcu był cały zielony. O dziwno nie był w ogóle pomarszczony i taki.. proporcjonalny. Zakochałam się w nim od początku. Mój mały cud.. W oczach mojego męża pierwszy raz w życiu widziałam łzy, a ja nadal byłam w szoku. Mój mąż nie chciał przeciąć pępowiny, ale ja go nie zmuszałam.. Stwierdził, że wyobrażał sobie to inaczej, ale teraz wie, że nie wyobraża sobie nie być przy tym wydarzeniu. Gdy pielęgniarka zabrała małego, a mój Paweł poszedł z nimi, lekarz wziął się za szycie, bo niestety konieczne było nacięcie (nie czułam zupełnie). W trakcie szycia cały czas krwawiłam z macicy, jak to określiła lekarz: leci ciurkiem i nie wiadomo, dlaczego, dlatego dostałam gratis kolejne kilka szwów wewnątrz. Straciłam dużo krwi. Szycie trwało ponad godzinę. Obsługa super, po porodzie przyszła Pani, która od razu posprzątała, położyła czystą pościel, umyła mi nogi. Później przyszedł Paweł z małym i Pani od laktacji pokazała jak podstawić małego pod pierś.. Po 4h przewieziono mnie na wózku na salę poporodową, ale byłam tak słaba, że dostałam zakaz wstawania. Na drugi dzień konieczne było przetoczenie krwi z powodu małopłytkowości.

    Reasumując, poród dla mnie ciężki, nie wyobrażałam sobie nawet jak bardzo.. śmieję się z Pawłem, ze dałam się oszukać (mam na myśli te bóle, które czułam do tej pory), obecność Partnera niezastąpiona.. a największa nagroda, to ten skarb na brzuchu, dla którego mogłabym jeszcze raz to przejść..

    Opieka personelu rewelacyjna nie tylko na porodówce, ale i oddziale noworodków i położniczym, na każde skinienie – nazywają się mianem „cioć”. Moje położne przyszły mnie odwiedzić następnego dnia (dodam, że nie były opłacone). Ps. Miałam taką obstawę lekarską, bo jak pisałam wszyscy liczyli, że urodzę sn, był to jedyny taki poród i chyba im się nudziło :)

    EDIT: angelika - każdy ma swój próg bólu, Twój może być inny, możesz mieć prawidłowo podane zzo, nie powiem..łatwo nie było,ale jestem pewna, ze każda z nas jest w stanie dać rade, jesteśmy do tego stworzone.. a ból - z chwila narodzin nie jest ważny

    Nasz Tymuś

    17u99vvjrkw5nnt9.png
    PL

    Gang 18+

  • konwalianka Autorytet
    Postów: 4581 3644

    Wysłany: 26 września 2014, 17:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    ej to przeze mnie tutaj taka cisza? :)

    Nasz Tymuś

    17u99vvjrkw5nnt9.png
    PL

    Gang 18+

  • Anuśka Autorytet
    Postów: 7295 8646

    Wysłany: 26 września 2014, 17:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    konwalianka wrote:
    ej to przeze mnie tutaj taka cisza? :)
    Właśnie skończyłam.... WOW... Powaliła mnie Twoja historia.... No słów brakuje :)

  • konwalianka Autorytet
    Postów: 4581 3644

    Wysłany: 26 września 2014, 17:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anuśka wrote:
    Właśnie skończyłam.... WOW... Powaliła mnie Twoja historia.... No słów brakuje :)
    znaczy się.. w jakim sensie? aż sama się poryczałam, jak przeczytałam..ale to emocje :) teraz już tego tak nie pamiętam:) fajnie jest mieć spisane takie wspomnienia "na świeżo"

    Nasz Tymuś

    17u99vvjrkw5nnt9.png
    PL

    Gang 18+

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 17:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Czarnula87 wrote:
    A co zabrali bezkarnie?? :)
    nio zabrali...........wqrw miałam przez cały dzień................. ale za to kolejne słoiki z jabłkami zrobiłam hehehehehehe........

    Konwalia ja musiałam łzy powycierać ..... jejku.....

    konwalianka lubi tę wiadomość

  • Anuśka Autorytet
    Postów: 7295 8646

    Wysłany: 26 września 2014, 17:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    konwalianka wrote:
    znaczy się.. w jakim sensie? aż sama się poryczałam, jak przeczytałam..ale to emocje :) teraz już tego tak nie pamiętam:) fajnie jest mieć spisane takie wspomnienia "na świeżo"
    Mega dużo emocji... I tak sobie od razu przypomniałam mój poród i aż się wzruszyłam :D

    konwalianka lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 17:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Konwalia bardzo mi przykro, że Tymuś ma taką alergię....:-/ współczuję i życzę zdrówka, zdrówka i Tobie maleńka zdrówka i dużo siły....;)

    Anuśka dawaj swoje wspomnienia:)

    konwalianka lubi tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 17:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tak czytałam opis Konwalianki i łezki się zakręciły. Ale powiem Wam szczerze, że nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji. Kiedyś zapytano reżysera "Czterech Pancernych" dlaczego Szarika nie grał milicyjny pies, tylko musieli od zera szkolić zwykłego wilczura. Odpowiedział "Myśleliśmy o tym, ale szkoleniowiec powiedział, że milicyjny pies nie dość, że zagryzie nam czterech pancernych to jeszcze pogryzie czołg..." I tak właśnie sobie siebie na porodówce wyobrażam...


    Konwalianka - masz wrażliwe dziecię, ale alergia to nie jest równia pochyła całe szczęście! Póki co wszystko jest pod kontrolą, jesteście w dobrych rękach. A z czasem alergia może zacząć się cofać, w wielu przypadkach tak się dzieje (mój młodszy brat, żeby daleko nie szukać). Tylko nie zaniedbujcie tego!

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2014, 17:25

    konwalianka, Malenq lubią tę wiadomość

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 26 września 2014, 17:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Malenq wrote:

    Anuśka dawaj swoje wspomnienia:)

    Normalnie idę przygotować paczkę chusteczek, jak tu się takie wspominki kroją. Mega paczkę ;). I lody!

    konwalianka, Malenq, Anuśka lubią tę wiadomość

  • konwalianka Autorytet
    Postów: 4581 3644

    Wysłany: 26 września 2014, 17:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    marnut, prawda jest taka, że nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć jak się zachowasz.. widzicie..nawet mój mąż nie chciał uczestniczyć w porodzie i ja się z tym pogodziłam (po co go zmuszać, abym jeszcze bardziej się denerwowała), a jednak w momencie godziny W, sam tam wparował :) podejrzewam,że poród nr. 2 będzie zupełnie inny :D

    ja z tymciem u alergologa I raz byłam, gdy miał 3 tygodnie.. o 1.5 roku jest masakra, on ma teraz astmę dziecięcą i za wszelką cenę nie możemy dopuścić do tego aby przeszła w nabytą! najgorsze, że te dziady z nfz robią wiecznie problemy i na sanatorium muszę czekać 7m-cy :( mam doła i nerwa jednocześnie

    Anuśka to dawaj te wspomnienia!

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2014, 17:31

    Nasz Tymuś

    17u99vvjrkw5nnt9.png
    PL

    Gang 18+

  • MANIEK Autorytet
    Postów: 3216 2845

    Wysłany: 26 września 2014, 17:30

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    a ja jeszcze nie rodziłam ale też się wzruszyłam, bo pięknie to opisałaś konwalianka naprawde...weź to druknij i wsadź w ramkę a jak Twoj syn się będzie żenił to daj mu to w prezencie....

    Mam kolegę który dostał taki właśnie prezent od rodziców na ślubie....piękna chwila gdy się nich patrzyło...

    konwalianka lubi tę wiadomość

    Maniek
    iv09krhmozg1hdwh.png
    km5szbmht7h3hofn.png

  • Anastazjaaa Autorytet
    Postów: 8222 5632

    Wysłany: 26 września 2014, 17:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Biedroneczka83 wrote:

    ja tam mierze nawet jak mam @
    ja też

    mhsvqps6po41mjm3.png
    mhsv20mmt84wd0zt.png
  • Anastazjaaa Autorytet
    Postów: 8222 5632

    Wysłany: 26 września 2014, 17:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    konwalianka wrote:
    ej to przeze mnie tutaj taka cisza? :)
    przykro mi kochana ale ominełam twój post - też miałam ciężki poród i nie chcę teraz podczas starań czytać o porodach ;) nie chcę się stresować - przepraszam że nie doczytam

    Krokodylica lubi tę wiadomość

    mhsvqps6po41mjm3.png
    mhsv20mmt84wd0zt.png
‹‹ 2196 2197 2198 2199 2200 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

10 ważnych rzeczy dotyczących Twoich piersi, które warto wiedzieć

Piersi - symbol kobiecości, płodności i namiętności. Mężczyźni je uwielbiają, a kobiety często zbyt surowo je oceniają. Przeczytaj jak dbać o piersi, co wynaleźli ostatnio polscy naukowcy, jakie objawy powinny Cię zaniepokoić i w jaki sposób piersi mogą wesprzeć Twoje starania o ciążę.   

CZYTAJ WIĘCEJ

Suchość pochwy - najczęstsze przyczyny, objawy i leczenie

Suchość pochwy to wstydliwa dolegliwość, która dotyka wielu kobiet. Kiedy się pojawia? Jakie są najczęstsze przyczyny problemów z odpowiednim nawilżeniem pochwy? Czy suchość pochwy można leczyć? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Comiesięczne rozczarowanie... Jak radzić sobie z emocjami, gdy kolejny raz pojawia się jedna kreska?

Dla wielu par każdy kolejny miesiąc bez ciąży jest jak utracona szansa. Trudne emocje kłębią się w pierwszych dniach cyklu. Najczęściej jest to żal, smutek, bezsilność, rozczarowanie... Dlaczego kolejny miesiąc się nie udało? Jak sobie radzić z tymi trudnymi emocjami? Podpowiada Psycholog Niepłodności - Anna Wietrzykowska.

CZYTAJ WIĘCEJ