6lama9 wrote:
Co to dziś jakiś feralny dzień? Ja też wilkiem dziś na mojego patrzę ale on zasłużył. Niech nie liczy, że pójdę pracować z nim znowu w kurzu i pyle. Figa z makiem o! Od 8:00 do 15:00 pracowałam w syfie i kurzu, moje dłonie w stanie opłakanym, wysuszone i szorstkie. Młody spał do 10:30, wpadł na moment i go nie było. Sama walczyłam ze śrubkami i innymi częściami w piachu i pyle, nie że jestem jakaś delikatna dama ale to nie było miłe, włosy jak druty w tym kurzu i w ogóle syf. M. sobie pojechał i wrócił ok 14:00. Zjedliśmy szybki obiadek i po obiedzie zabrałam się na chwilkę jeszcze za pracę by sprzątnąć chociaż ten syf co zaczęłam od rana. O 15:00 skończyłam, wzięłam prysznic, zabrałam się za sprzątanie domu, bo w domu tez nadeptane, piachu, ziemi czarnej, kot powywracał donice z kwiatami, wszystko wszędzie pomieszane było z ziemią. W kuchni podłoga się kleiła. Gary wszystkie możliwe wyciągnięte i brudne. Szklanek i kubków czystych niet. Jak ja nie ruszyłam wczoraj to reszta olała i powiem Wam zacisnęłam zęby i zajęłam się tym syfem w domu. No i jak usłyszałam, że moi faceci skończyli pracę wcześniej a ja dalek tkwię przy garach i reszcie sprzątania poprosiłam, by mi pomogli. No i co? Jedne poszedł do pokoju do kompa i mnie olał. Zdążył tylko przynieść duży worek na plastiki i przekładając z małego kosza w połowie drogi się zatrzymał i uciekł, duży poszedł się umyć i powiedział zaglądając do kuchni, że nie przypomina sobie, żeby mówił, że mi będzie pomagał, że o 17:00 pójdzie pod prysznic i jedziemy na zakupy. No i!
Duży dalej śpi, telewizor włączony bez sensu, ja jeszcze mam pranie do powieszenia, do tego zaczął padać śnieg. Po zakupy skoczę sama pieszo w ramach spacerku za chwilkę i mam ich w poważaniu. Ciasta nie będzie( miałam piec), od rana włączę rabarbar na kompot, syn bardzo nie lubi tego zapachu. Zamknę się z książką w kuchni i nie poświęcę im ani chwili. Pewnie nawet nie zauważą. Mało mnie to obchodzi.
Zła jestem na nich.
Rozczarowałam się tym, że m. olał pomoc, a szybko byśmy ogarnęli.
Teraz nie poproszę go już o nic, wezmę firmę jak coś do przykręcenia gniazdka, lub zmiany lampy na nową. A co!?
Uwielbiam twoje teksty