NOWENNA STRACZEK
-
WIADOMOŚĆ
-
Cześć dziewczyny pomyślałam sobie, ze mogłabym Was tutaj poprosić o modlitwę w troszkę innej intencji. Mój dziadek w ciężkim stanie leży w szpitalu dziś będzie wybudzany i odpinany od respiratora. Pojawił się cień nadziei, ze bedzie dobrze i moze z tego wyjść. Proszę kogo tylko mogę i sama gorąco sie modlę. Jeśli możecie chociaż krótkim słowem szepnąć "do góry" będę dozgonnie wdzięczna.
Jest mi bardzo ciężko i całej mojej rodzinie
Dobrego dnia3.08.22r. Anielka 🍼👶🥰
5.09.21r. Antosia 11 +3 tc [*] 💔👼
27.08.20r. [*]
27.07.19r. Błażej 🍼👶🥰
7.07.16r. [*]
3.08.15r. [*]
-
Sylvka, dziś ofiaruję drogę krzyżową za Twojego dziadka.
Karoluś81 lubi tę wiadomość
-
Cześć kobiety, potrzebuję pomocy
Jakiś czas temu (a raczej dawno temu) czytałam o pewnym miejscu/sanktuarium gdzie ludzie pragnący dziecka modlą się o tą właśnie łaskę. Kiedy dziecko się pocznie i narodzi, jako podziękowanie i świadectwo przywożą lub przesyłają pierwszą koszulkę tego dziecka. Wiem że jest to gdzieś w górach, na pewno za granicą. Być może jest to gdzieś w Portugalii/Hiszpanii/Francji lub Austrii.
Szukałam w googlach kilka godzin, ale nie natrafiłam na tą informację gdzie to konkretnie jest.
Może wy słyszałyście o tym miejscu i mogłybyście mi pomóc ?
PS Czytałam o tym chyba w "gościu niedzielnym" albo "rycerzu niepokalanej" lub też "miłujcie się". Nie mam niestety tych gazet w domu bo czytałam u kogoś znajomego (i nie pamiętam dokładnie u kogo)5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
hipisiątko wrote:Ja słyszałam o takim miejscu ale sobie nie przypomnę gdzie to jest.
Teściowa mówiła, ze w Lublinie jest kościół pw św. Jana Pawła II gdzie szczegllnie mile widziane małżeństwa modlące się o poczęcie.
To kościół koło mniehipisiątko lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
Arturowa, co u Ciebie słychać? Jakie dalsze kroki medyczne? Widziałam, że miałaś niedawno słabsze chwile, ale powstałaś z tego dołka.
-
nick nieaktualny
-
edka85 wrote:Arturowa, co u Ciebie słychać? Jakie dalsze kroki medyczne? Widziałam, że miałaś niedawno słabsze chwile, ale powstałaś z tego dołka.
Co u mnie.. Na razie odpoczywam, pierwszy cykl bez tabletek po hsg. Pewna instruktorka napro (znajoma kuzynki) zaproponowała nam kurs i chyba skorzystamy. Także powrót do naprotechnologii. Rodzice dali nam pieniądze na pielgrzymkę więc szukamy sobie odpowiedniego celu. Dzięki że pytasz A co u ciebie?
Bibi_Ka, serdeczne dzięki ! Tego szukałam5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
U mnie na razie bez zmian, wciąż czekam na swój cud Ostatnio miałam trochę zwątpienia po wynikach męża. Jeżeli mu się nie poprawią, to niestety - bez ingerencji Bożej - możemy zapomnieć o naturalnym poczęciu. Lekarz już zasugerował iui...Do lipca czekamy, zobaczymy, czy wyniki się poprawią. U mnie dotychczasowe badania hormonalne były ok, ale zamierzam się jeszcze poddać pogłębionej diagnostyce - być może i u mnie znajdzie się jakaś przeszkoda do leczenia.
No właśnie hsg...chyba też będę musiała się wybrać, choć nie ukrywam - trochę się obawiam samego badania. A jak to wyglądało u Ciebie, jajowody rzeczywiście wymagały udrożnienia? Bo ja się zastanawiam, czy to hsg to nie jakiś pic na wodę, takie zalecenia lekarza, który już sam nie wie co zalecić na niepłodność. Przecież kiedyś kobiety nie poddawały się takim zabiegom i rodziły dzieci. Ale z drugiej strony - są przypadki zaciążenia zaraz po hsg, więc może jednak coś w tym jest. W każdym razie arturowa - życzę Ci, aby w twoim przypadku ten zabieg był kluczowy i stał się początkiem nowego życia -
Jak dla mnie Bóg kocha każde dziecko bez względu na to jak się poczęło.
Jestem katoliczką, ale popieram ivf i uważam, że smiało możesz o tym porozmawiać z Bogiem -)hipisiątko lubi tę wiadomość
Alicja81
mama 11- letniej Juleńki
Ponowne starania od 2014r
08.2020- beta 2,3 -
Ja nie wiem hipisiątko.. Po cichu ci zazdroszczę takiej możliwości. Z drugiej strony modlić się o powodzenie czegoś co Kościół potępia... Nie myśl że ja cię potępiam, bo nie- gdybym tylko miała taką kasę to już dawno podeszlibyśmy do ivf. Ale to wszystko jest takie nieoczywiste... Mama nadzieję że cokolwiek wybierzecie- będziecie szczęśliwi
hipisiątko lubi tę wiadomość
5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
nick nieaktualnyhipisiątko wrote:Dawno mnie nie było. Doszłam do muru, którego w żaden sposób nie potrafię pokonać. Z mężem jesteśmy zdecydowani na ivf. Powiedzcie mi czy mogę modlic się w intencji powodzenia ivf czy lepeij Boga do tego nie mieszać?
Zadałaś trudne, kłopotliwe pytanie. Myślę, że zapytaj Boga co masz teraz zrobić, niech Wam wskaże drogę, niech da znak. Powiedz, że myślicie o in vitro, a wiecie, że to się Jemu może nie podobać, że nauka Jego Kościoła jest temu przeciwna. No i czekajcie na odpowiedź. Wierzę, że ją prędzej czy później dostaniecie, tylko przypominaj się i "naprzykrzaj" Bogu.hipisiątko lubi tę wiadomość
-
Nikt Cię nie potępi. Bóg również. Być może wcale nie będziesz musiała dokonywać tego wyboru. Przecież zanim zbierzesz pieniądze może jeszcze wiele się wydarzyć...Ja pewnie nie zdecydowałabym się na ivf, ale nie potępiam osób, które się poddają temu zabiegowi, a tym bardziej nie selekcjonuję dzieci. Stanowisko kościoła sprowadza się przede wszystkim do obawy przed zabijaniem tych niepotrzebnych (nadprogramowych) zarodków. Nie wiem, czy również problemem nie jest to, że główny proces odbywa się pozaustrojowo, a więc sam akt poczęcia i rozpoczęcia życia jest wynikiem działania i woli człowieka, a nie Boga. Ale to takie moje swobodne przemyślenia.
hipisiątko lubi tę wiadomość
-
edka85 wrote:Nikt Cię nie potępi. Bóg również. Być może wcale nie będziesz musiała dokonywać tego wyboru. Przecież zanim zbierzesz pieniądze może jeszcze wiele się wydarzyć...Ja pewnie nie zdecydowałabym się na ivf, ale nie potępiam osób, które się poddają temu zabiegowi, a tym bardziej nie selekcjonuję dzieci. Stanowisko kościoła sprowadza się przede wszystkim do obawy przed zabijaniem tych niepotrzebnych (nadprogramowych) zarodków. Nie wiem, czy również problemem nie jest to, że główny proces odbywa się pozaustrojowo, a więc sam akt poczęcia i rozpoczęcia życia jest wynikiem działania i woli człowieka, a nie Boga. Ale to takie moje swobodne przemyślenia.
Chodzi właśnie o to że w ivf człowiek stawia siebie na miejscu Boga- jest stworzycielem nowego życia. To jest zresztą obszernie wyjaśnione wielku katolickich pismach/książkach.5 lat starań, IO, pcos, niedoczynność tarczycy, hashimoto, hiperprolaktynemia + ALLOmlr 48%(z20), kir AA + oligosperma/azoospermia męża = cztery ciąże biochem.
Starania od czerwca 2014. -
arturowa wrote:Chodzi właśnie o to że w ivf człowiek stawia siebie na miejscu Boga- jest stworzycielem nowego życia. To jest zresztą obszernie wyjaśnione wielku katolickich pismach/książkach.
A ja mam trochę inne zdanie w tej kwestii. Dawcą życia zawsze jest Bóg, niezależnie od tego, czy do połączenia gamet dochodzi w jajowodzie, czy na szkle. Przecież nie każda komórka jajowa połączona z plemnikiem przez embriologa staje się zarodkiem. W wielu przypadkach nie dochodzi do zapłodnienia komórki lub do zatrzymania rozwoju zarodka (tak jak w naturze). Moim zdaniem istnieje siła sprawcza (Bóg), która decyduje o tym, że jedna komórka staje się początkiem życia, a inna nie. I człowiek nie ma w tej kwestii za wiele do powiedzenia. Może jedynie "pomóc" naturze pokonać pewne przeszkody. Uważam również, że negatywne stanowisko Kościoła wynika raczej z braku gruntownej wiedzy na temat zapłodnienia pozaustrojowego i powtarzanych w kółko nieprawdziwych stereotypów, np. o selekcji zarodków, czy ich "spuszczaniu" w toalecie.Alicja81 lubi tę wiadomość
Endometrioza,
2 x laparoskopia
4 x histeroskopia,
leczenie napro
2 x IUI 😢
3 x IMSI 😢
Aniołek 15 tc [*]💔
10/2019 - ICSI - dwudniowiec 4a 😢
11/2019 - FET - blastka 4.2.1 beta 8dpt 2,31 10dpt
<1,2 😢
09/2021 - FET - blastka 4.2.1 beta 10dpt 5,18 12dpt 1,4 😢
Boże dlaczego nie zasłużyłam na ten cud... -
Stawianie siebie na miejscu Boga jest pychą i egoizmem. Człowiek potrafi być bardzo wymagający, żądający zrozumienia swoich potrzeb i spełnienia wszelkich próśb. Sam jednak z trudem wykazuje ufność i cierpliwość. Najgorzej jest, gdy się skupiamy tylko na swoim niepowodzeniu przy staraniach o dziecko i to staje się epicentrum naszego życia. Wtedy nie dostrzegamy innych darów, jakie otrzymaliśmy. Warto dziękować za to, że ma się rodzinę, dobrego męża, pracę, jedzenie, dom, zdrowe nogi i ręce, życie bez bólu. Bo nawet tego byśmy nie mieli, gdyby nie dano nam tego z góry.
Aishha, Bibi_Ka, Karoluś81, strawberry, Schmetterling lubią tę wiadomość
-
Emilia, pomocą dla natury jest branie leków, stymulacja, czy nawet iui. Ivf to krok o wiele dalej. Zapewne jest, jak mówisz - że siła wyższa decyduje o tym, czy powstanie zarodek, ale problem pojawia się, gdy tych zarodków powstanie "za dużo" (a chyba taki jest cel procedury, żeby przygotować do zapłodnienia więcej niż jedną komórkę). Co się stanie z zarodkami, których już nie chce kobieta, bo inf zakończyło się u niej sukcesem... Można szukać innej pary, która wykorzysta zarodki, co raczej graniczy z cudem mając na uwadze, że większość procedur odbywa się przy użyciu materiału pobranego od obojga rodziców poddanych ivf albo od jednego z nich + od dawcy. Pozostaje zatem tylko zamrożenie embrionów i ich pozostawienie - być może już na zawsze w takim stanie. Albo trzeba będzie podjąć decyzję o ich "pozbyciu się", jeżeli upłynie zbyt wiele czasu.
Hipsiątko,
to już masz za co dziękować. Posiadanie dobrego męża to naprawdę duży dar. Właśnie z tym człowiekiem spędzisz całe życie, starość, będziecie razem zmierzać się z problemami. Samemu jest o wiele ciężej. A dobry mąż to wcale nie taka codzienność. Można spotkać nieodpowiedniego człowieka, który krzywdzi, jest toksyczny i nieodpowiedzialny. Młodzi ludzie niejednokrotnie modlą się o dobrego męża/żonę, bo wiedzą jak istotny jest ten fundament. Na mszach o uzdrowienie prawie zawsze pojawiają się intencje o uzdrowienie relacji małżeńskich, o naprawę więzi, o powrót małżonka do domu. Nie ma nic gorszego niż cierpienie zadawane przez drugiego najbliższego człowieka.
Co do ivf. Kieruj się wewnętrznym głosem i podejmij taką decyzję, która cię uszczęśliwi. Nikt się od ciebie nie odwróci, nie skrytykuje.hipisiątko, strawberry lubią tę wiadomość
-
Hipisiatko ja jestem negatywnie nastawiona do in vitro właśnie ze względu na te nadprogramowe, zamrażane zarodki. Dla mnie zarodek to człowiek. Nie umialabym poradzić sobie ze świadomością że mam dziecko a jego bracia i siostry są gdzieś w lodówce. Nie wynika to jedynie z nauki Kościoła. Sama myślałam o tym i rozwazalam na co mogę się zdecydować. Czytałam, oglądałam programy dokumentalne, nawet takie typu Szczęście z probówki. I choć kibicowalam spragnionym potomstwa parom, to z czasem nabieralam przekonania, że to nie jest moja droga, że za bardzo jest to odczłowieczone. Taka fabryka dzieci.
Z tego co piszesz wnioskuję, że nie jesteś szczęśliwa, nawet ta decyzja o in vitro nie daje Ci radości i spokoju. Rozważ wszystko w swoim sercu i podejmij dobrą decyzję, której, jakakolwiek by nie była, nie będziesz żałować. Pamiętaj że tu nie chodzi tylko o Twoje życie. To bardzo odpowiedzialna decyzja. Obiecuję modlitwę w Twojej intencji Hipisiatko. Mimo wszystko nie trać wiary, nadziei i Miłościhipisiątko, edka85, strawberry, kornflake lubią tę wiadomość
-
Nadprogramowe zarodki to kwestia dobrze skonstruowanego prawa. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć "nagonki" na wprowadzoną w Polsce ustawę, która "cywilizuje" te kwestie ograniczając liczbę zapładnianych komórek do sześciu. Też nie jestem za zapładnianiem 15 czy 20 komórek bo to jest paranoja. Jeżeli para ma duże opory moralne co do mrożenia zarodków może podejść do IVF na cyklu naturalnym lub lekko stymulowanym i zapłodnić np. 2 komórki, które jeżeli nie dojdzie do hiperstymulacji mogą być transferowane bez mrożenia. Wiadomo, że to znacznie obniża prawdopodobieństwo ciąży, ale z tego co wiem żadna klinika nie odmówi takiej procedury. A wmawianie kobiecie, która np. straciła jajowody, że dzięki wierze i modlitwie zajdzie w ciążę to moim zdaniem lekka przesada. Wiadomo cuda się zdarzają ale nie powszechnie. Wg mnie można to porównać do chorego na raka, któremu zamiast chemioterapii zaleca się modlitwę o cud. Owszem w wielu wypadkach nawet chemia i inne supermetody zawodzą, ale jednak każdy chce chory dać sobie szansę i z nich skorzystać.
hipisiątko lubi tę wiadomość
Endometrioza,
2 x laparoskopia
4 x histeroskopia,
leczenie napro
2 x IUI 😢
3 x IMSI 😢
Aniołek 15 tc [*]💔
10/2019 - ICSI - dwudniowiec 4a 😢
11/2019 - FET - blastka 4.2.1 beta 8dpt 2,31 10dpt
<1,2 😢
09/2021 - FET - blastka 4.2.1 beta 10dpt 5,18 12dpt 1,4 😢
Boże dlaczego nie zasłużyłam na ten cud...