NOWENNA STRACZEK
-
WIADOMOŚĆ
-
Vanesso myślę, ze koniecznie musisz znaleźć szpital, gdzie potraktują cię poważnie. Ja zanim tam trafiłam też pokonałam niejedne schody (szczegóły w moim pamiętniku), a potem mimo bakteriologii III st. udało się przeprowadzić zabieg, więc na pewno warto powalczyć. No i oczywiście nie pozwól sobie nic zrobić bez potwierdzenia, że jest wystarczająco czysto. Zapalenie otrzewnej czy przydatków to nie przelewki. Życzę ci wytrwałości Mam nadzieję, że wkrótce będziesz mogła zrobić ten kolejny krok
-
Staramy się 27 cykl. Widoków na powodzenie za bardzo nie mamy. Adoptować chcieliśmy od zawsze, więc stwierdziliśmy, że nie ma sensu dłużej odciągać sprawy Skoro już kiedyś o tym myślałąś, to może warto byłoby się bliżej przyjrzeć sprawie... Zapisanie sie do ośrodka nie zobowiązuje, a okres oczekiwania na malucha to przynajmniej 3 lata. W tym czasie chęci mogą zakiełkować
vanessa lubi tę wiadomość
-
Lili wrote:Staramy się 27 cykl. Widoków na powodzenie za bardzo nie mamy. Adoptować chcieliśmy od zawsze, więc stwierdziliśmy, że nie ma sensu dłużej odciągać sprawy Skoro już kiedyś o tym myślałąś, to może warto byłoby się bliżej przyjrzeć sprawie... Zapisanie sie do ośrodka nie zobowiązuje, a okres oczekiwania na malucha to przynajmniej 3 lata. W tym czasie chęci mogą zakiełkować
Dlaczego mówisz że nie ma widoków? Macie coś konkretnego stwierdzone co nie daje szans?
Tak myśli były ale... bardziej dlatego że już ponad 4 lata się staramy i nic i tak kiedyś myślałam że jeżeli okaże się że nie możemy mieć swoich to zastanowię się nad tym ale nawet mężowi o tym nie mówiłam i nie wiem co on by na to bo takiego tematu żeśmy nigdy nie podjęli. Chcemy porobić badania bo do tej pory z różnych względów nie było możliwości.
O adopcji nigdy wcześniej nie myślałam i uważam że to bardzo poważna decyzja i trzeba to dobrze przemyśleć zwłaszcza jeżeli nigdy o tym się nie myślało dopiero jak przyszły problemy z poczęciem. Zresztą u mnie to były raczej przelotne myśli może dlatego że w sąsiedztwie małżeństwo kiedyś adoptowało dziewczynkę i jak widzę ich trójeczkę razem to tak mi czasem przychodzi na myśl że może Bóg też dla nas taką drogę wybrał.
To bardzo piękne że już od dawna chcecie dać miłość niechcianemu dziecku.
Tak sobie pomyślałam że chyba lepiej czekać na dziecko z adopcji niż swoje bo swojego to nie wiadomo czy się człowiek doczeka może mieć nadzieję ale 100% pewności nie ma a jeżeli jest się na liście rodziców adopcyjnych to prędzej czy później człowiek ma pewność że się doczeka.
A w jakim wieku chcielibyście dziecko? a czy Wam to wszystko jedno jeżeli mogę zapytać?
To jest coś cudownego i nie da się tego wyrazić słowami jak wielkie macie serce skoro zdecydowaliście się na adopcję -
W sumie to nic konkretnego i to jest największy problem. Nie wiadomo na co nas leczyć. Mam wysokie AMH i endometriozę, nie reaguję za rewelacyjnie na stymulację, ale jajko jest i pęka, a dlaczego nie zachodzę...? Ostatnio w dodatku odkryłam u siebie przeciwciała p/łożyskowe i p/jądrowe, co juz zupełnie pogrzebało moje szanse. Tyle miesięcy starań, a mój organizm usunie potencjalnego kropka zanim zdążę się zorientować. Nie jestem wystarczająco silna, żeby przetrwać taką stratę. Nie powiem, ze przestaliśmy się starać, bo wiadomo, cuda się zdarzają. Ale też nie pokładamy już całkowitej nadziei w biologicznym rodzicielstwie. Dokładnie tak do tego podchodzę jak piszesz-już wiem, ze na pewno będę mamą (no chyba, że się paniom z ośrodka nie spodobam ). Dzięki temu odreagowałam trochę stres związany z zachodzeniem w ciążę "tu i teraz". Może moje maleństwo właśnie się gdzieś rodzi. Szkoda tylko, że musi minąć tak duzo czasu zanim je poznam.
Kilka lat temu, kiedy poznaliśmy się z moim mężem opowiedziałąm mu, że podejmuję duchową adopcję dziecka poczętego. Bardzo mu się ten pomysł spodobał i poprosił, czy moglibyśmy to zrobić razem. I tak mamy już siedmioro "adopcyjnych" pociech (każdy rok znajomości to jedno dziecko) - z których może choć jedno wymodliliśmy niechcący dla siebie
Dziękuję ci za miłe słowa, choć bohaterami się zupełnie nie czujemy
Pierwsze dziecko chcielibyśmy tak do 4 lat, żeby łatwiej nam było więź nawiązać, nauczyć się jak być rodzicami. Następne już mogą być starsze. Moze z nabytym doświadczeniem uda nam się je "oswoić" mimo wiekuvanessa, aga.just, Macierzanka:) lubią tę wiadomość
-
Lili jak czytam Twojego ostatniego posta to początek taki smutny ale im dalej idę to smutna treść przeradza się w piękną świadomość głębi rodzicielstwa, której tak wielu rodzicom brakuje...
Lili wrote:Dokładnie tak do tego podchodzę jak piszesz-już wiem, ze na pewno będę mamą (no chyba, że się paniom z ośrodka nie spodobam ).
A wiesz ja też już nie raz podjęłam duchową adopcję... ale nawet nie pamiętam ile mam tych dzieci. Obecnie też jestem w trakcie tej modlitwy.
Wiesz dla mnie adoptowane dziecko zawsze było i jest czymś więcej niż posiadaniem własnego dziecka no bo własne wiadomo więzy krwi, przywiązanie od poczęcia itd. więc że tak powiem co to za sztuka kochać własne nic szczególnego że tak brzydko powiem (tylko nie zrozumcie mnie źle) a pokochanie cudzego i wpisanie go w życiorys jako własne to jest dopiero sztuka...Lili lubi tę wiadomość
-
Cześć wszystkim, mi dzisiaj ciężko, chyba nadchodzi kolejny kryzys, zrobiłam sobie kolejne badania, wyszły ok, ale gorzej z moim ukochanym, morfologia na poziomie 3%, podłamałam się trochę. Byłam przekonana, że wyniki wyjdą przeciętnie, a tu proszę, poniżej normy, więc coś jednak jest na rzeczy.
-
Jakucja wrote:Cześć wszystkim, mi dzisiaj ciężko, chyba nadchodzi kolejny kryzys, zrobiłam sobie kolejne badania, wyszły ok, ale gorzej z moim ukochanym, morfologia na poziomie 3%, podłamałam się trochę. Byłam przekonana, że wyniki wyjdą przeciętnie, a tu proszę, poniżej normy, więc coś jednak jest na rzeczy.
3%, to zaledwie 1 procent poniżej normy, to się da poprawić.
Pozdrawiam serdecznievanessa, Lili lubią tę wiadomość
-
XYZ wrote:Jakucja, nie załamuj się proszę!!! Wsparcie duchowe masz tu zapewnione! A w kwestii badań nasienia odpisałam Ci na wątku o badaniach nasienia
3%, to zaledwie 1 procent poniżej normy, to się da poprawić.
Pozdrawiam serdecznievanessa lubi tę wiadomość
-
Jakucja można powiedzieć że macie podobne parametry nasienia jak my. U nas morfologia 6% przy 131 mln a u Was 3% przy ponad 300 mln no nawet lepiej niż my. Ja stwierdziłam że wynikami M nie będę się przejmować oczywiście zakupiłam mu Androvit (jak skończy to Salfazin), kwas foliowy, MG+B6 i wit. C bo na pewno to nie zaszkodzi a jak zwiększy się dzięki temu ilość to będzie jeszcze lepiej:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 lutego 2014, 12:25
-
Jakucja zgadzam się w 100% z XYZ. 3% to nie jest zły wynik, a plemniczków macie dużo. W kwestii nasienia, oprócz wymienionych witamin i obowiązkowego zdrowego stylu życia pod każdym względem, polecam zawsze sok z selera. Można do niego dodać trochę jabłka, czy marchewki na poprawę smaku i pić jak najczęściej. No i koniecznie wsparcie dla męża, żeby nie poczuł się winny. Powodzenia
Vanesso też uważam pokochanie cudzego dziecka za niezłe wyzwanie. Często wyobrażam sobie małego bąbla bezradnego, potrzebującego opieki i łzy stają mi w oczach. Już chciałąbym je przytulić i zapewnić miłość. Ale zdaje sobie też sprawę, ze nie zawsze będzie różowo i boję się swoich reakcji np.na późniejsze problemy wychowawcze. Choć to akurat mniejszy problem, bo miłość rodzicielska na pewno pomoże w takich sytuacjach, ale...no włąśnie...miłość musi się najpierw pojawić.Zawsze wyobrażałam sobie, ze zobaczę tego bąbla gdzieś w kątku, zakocham się i przygarnę. Niestety nie da się tak. trzeba się zgodzić na dziecko proponowane przez ośrodek. Nie chodzi mi tu absolutnie o to, ze mogłoby mi coś w tym zaproponowanym nie pasować. Bardziej o postawienie w sytuacji dokonanej - to dziecko będzie twoje. A co jeśli akurat z tym nie uda mi się do końca nawiązać więzi...to takie zaczynanie od końca...Tak więc jak widzisz niezły tchórz ze mnie jeszcze na tym etapie Dobrze, ze obok tego wszystkiego istnieje jeszcze wiara i zaufanie Panu Bogu, że on wie lepiej i pewnie już zna imię dziecka, które nam przeznaczył Dzięki Vanesso za ten watek, dodaje skrzydełDrzwiona, vanessa lubią tę wiadomość
-
Lili wrote:Vanesso też uważam pokochanie cudzego dziecka za niezłe wyzwanie. Często wyobrażam sobie małego bąbla bezradnego, potrzebującego opieki i łzy stają mi w oczach. Już chciałąbym je przytulić i zapewnić miłość. Ale zdaje sobie też sprawę, ze nie zawsze będzie różowo i boję się swoich reakcji np.na późniejsze problemy wychowawcze. Choć to akurat mniejszy problem, bo miłość rodzicielska na pewno pomoże w takich sytuacjach, ale...no właśnie...miłość musi się najpierw pojawić.Lili wrote:Nie chodzi mi tu absolutnie o to, ze mogłoby mi coś w tym zaproponowanym nie pasować. Bardziej o postawienie w sytuacji dokonanej - to dziecko będzie twoje. A co jeśli akurat z tym nie uda mi się do końca nawiązać więzi...to takie zaczynanie od końca...Tak więc jak widzisz niezły tchórz ze mnie jeszcze na tym etapie Dobrze, ze obok tego wszystkiego istnieje jeszcze wiara i zaufanie Panu Bogu, że on wie lepiej i pewnie już zna imię dziecka, które nam przeznaczył Dzięki Vanesso za ten watek, dodaje skrzydeł
Lili, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
Święty Paweł
Hymn o miłości
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.Jakucja lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny