Przedciążowe rozmowy Gabi i Paulette
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyRozumiem Kochana. Ja też czasem mam tak realne sny, żE Kiedy się budzę to czuje wielką pustkę i żal, że to tylko moje pragnienie. Ehh.. Co ta podświadomość robi z człowiekiem.. Masakra.ciekawe czy to się leczy
Mam nadzieję, że macie dziś dobre humory, kobitki
PAULA -mój zapał do ćwiczeń już minął Alle mam nowe postanowienie.od jutra jeżdżę do pracy rowerem. 4 km w jedną stronę. To mi lepiej zrobi niż ćwiczenia w domu. Pamiętam, jak byłam za granicą te półtorej roku temu,dojezdzalismy do pracy co 2 dzień rowerami 5 km w jedną to tak mi się kondycja poprawila i W 2 mce straciłam 8 kg a kondycję musimy mieć, bo jak inaczej przetrwać poródPaulette lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnywitam się z Wami kochane
Gabrysiu ja jeszcze nie zastanawiam się nad kolejnymi dziećmi. Prawdę mówiąc to u nas jest temat tabu. nawet mi to przez myśl nie przyszły, ale jak czytałam Twój komentarz to mam podobne odczucia do Twoich. Jak już mi się uda to nie wiem czy bym potrafiła tak długo się starać. np moja siostra cioteczna wpadła w wieku 20 lat. Urodziła zdrową córkę, później już po ślubie zaszła w ciążę, ale niestety poroniła zaraz jakoś na początku ciąży. A po tych 3 miesiącach po poronieniu zaszła w ciążę i mam prawie 2 letniego chrześniaka, dokładnie za miesiąc skończy 2 latka
cachaarel - tak jak pisała Gabi. mi też przykro nie jest. tylko my piszemy ze swojego punktu widzenia. dosłownie mam ochotę napisać to samo w słowo w słowo co Gabrysia, bo myślę podobnie. Również wiedziałam, że dochodzi do poronień. wiedziałam, że moja siostra poroniła, kilka innych osób w rodzinie. Ale uważałam, ze mnie to nie dotyczy. Że jestem zdrowa, nigdy nie miałam żadnych problemów zdrowotnych. nie miałam nic złamanego, ani nigdy nic żaden gin u mnie nie podejrzewał.
Jak tylko zaszłam w ciążę czułam, że to będzie dziewczynka (Anastazja). nie mogłam się tego dowiedzieć, ale czułam to tak, że nawet jak będę miała córkę to będzie miała inaczej na imię.
Chociaż może powiedziecie, że to głupie, bo jestem zdania takiego, że nie ważna jaka płeć, aby było zdrowe i tak samo będę mocno kochać, ale w podświadomości mi siedzi, że jak się nam uda to będzie chłopak wiem, że kretyńskie podejście, bo kobieta w ciąży ma intuicje i czasem błędne, a ja nie będąc nawet w ciąży już to czuje no ale cóż tak właśnie mam
gabi544 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnygabi544 wrote:PAULA -mój zapał do ćwiczeń już minął Alle mam nowe postanowienie.od jutra jeżdżę do pracy rowerem. 4 km w jedną stronę. To mi lepiej zrobi niż ćwiczenia w domu. Pamiętam, jak byłam za granicą te półtorej roku temu,dojezdzalismy do pracy co 2 dzień rowerami 5 km w jedną to tak mi się kondycja poprawila i W 2 mce straciłam 8 kg a kondycję musimy mieć, bo jak inaczej przetrwać poród
Ja jak ćwiczyłam przed ciążą to może mniej kg lecialy, ale po cm było widać rezultaty i ładne .
Niestety jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży przytyłam 2 kg. A po poronieniu kolejne 5 więc muszę te 7 kg stracić. a później się zobaczy.
Na chwilę obecną się nastawiam na fit a nie na ciążę
W zeszłym roku jak ćwiczyłam to w grudniu przestałam ćwiczyć, bo poszłam na praktyki i na różne zmiany chodziłam i tak się zmotywować nie potrafiłam. No a jak od nowego roku (bo już po praktykach) chciałam wrócić do ćwiczeń to zobaczyłam dwie kreski więc nie wracałam już do tego. Miałam u gin dopytać o jakieś ćwiczenia w ciąży, ale niestety nie zdążyłam.gabi544 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnydobra ostatnia długa wiadomość ode mnie
bo dawna nie pisałam i muszę się rozpisywać, żeby to chyba nadrobić
postanowiłam zmienić ginekologa. Już nie idę do tej wspaniałej i tak wychwalanej przez innych. Dowiedziałam się ostatnio, że jedną kobitkę z dzieckiem posłała prawie na drugi świat. I jedna kobitka urodziła martwe dziecko ode mnie z okolicy. Wiadomo, że może i tak by się stało u innego gin, ale jak moja mama rozmawiała z szefową, że chodzę do takiej pani gin to szefowa tylko głową pokiwała i powiedziała, że nie ma dobrej opinii na jej temat.
Więc stwierdziłam, że pójdę do tego ginekologa, który mną się najdłużej zajmował jak leżałam w szpitalu i on był przy moim zabiegu.
Najwięcej mi tłumaczył i wszyscy mięli mnie w nosie, a on jako jedyny mi wszystko tłumaczył i pocieszał mnie .
P.S
a do tego jest młody i przystojny łatwiej nogi rozłożyć hahaha
gabi544 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPaulette wrote:dobra ostatnia długa wiadomość ode mnie
bo dawna nie pisałam i muszę się rozpisywać, żeby to chyba nadrobić
postanowiłam zmienić ginekologa. Już nie idę do tej wspaniałej i tak wychwalanej przez innych. Dowiedziałam się ostatnio, że jedną kobitkę z dzieckiem posłała prawie na drugi świat. I jedna kobitka urodziła martwe dziecko ode mnie z okolicy. Wiadomo, że może i tak by się stało u innego gin, ale jak moja mama rozmawiała z szefową, że chodzę do takiej pani gin to szefowa tylko głową pokiwała i powiedziała, że nie ma dobrej opinii na jej temat.
Więc stwierdziłam, że pójdę do tego ginekologa, który mną się najdłużej zajmował jak leżałam w szpitalu i on był przy moim zabiegu.
Najwięcej mi tłumaczył i wszyscy mięli mnie w nosie, a on jako jedyny mi wszystko tłumaczył i pocieszał mnie .
P.S
a do tego jest młody i przystojny łatwiej nogi rozłożyć hahaha -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyu mnie dzień jak codzień
praca, dom. Dobrze, że mam obiad ze wczoraj, bo tak mi się nie chce gotować dziś
a tak tylko makaron wrzuciłam do wody i do rosołku jest.
rodzice mnie trochę podkurwili (przepraszam za słowa) nawet DO pracy do mniee przyjechali (a przecież im tego zabronić nie mogę). Choć próbuję ich unikać ale niestety.. Zaczęli mi w pracy opowiadać, że mój szanowny braciszek pracy nie ma, że cieżko im jest finansowo, że nie wiedzą jak sobie teraz dadzą radę. A ja akurat przed ich przyjściem wyciągnęłam tablet, żeby napisać na forum tutaj i jak oni weszli to on leżał na ladzie. Mój ojciec zauważył go po jakimś czasie i do mnie czy to moje. Ja mówię że tak a ten do mnie: no tak - niektórzy sobie zabaweczki kupują, a inni na pampersy dla dziecka nie mają no myślałam że wyjdę z siebie. A co to ja kur*a kazałam mu siedzieć na dupie, trzaskać dzieci jedno po drugim i życ na zasiłkach?! czemu ja mam mieć wyrzuty sumienia, bo ktoś ma gorzej i to na własne życzenie.
Ja sobie kuźwa na to zapracowałam. A on - ta imitacja mężczyzny - siedzi tylko w domu i każdemu zagląda do kieszeni. Zresztą jak moi rodzice. Już wiem dlaczego ze sobą mieszkają.. Ciągnie swój do swego.
Ehhh. przepraszam ale musiałam się wygadać. :*
A co u Was? -
gabi544 wrote:u mnie dzień jak codzień
praca, dom. Dobrze, że mam obiad ze wczoraj, bo tak mi się nie chce gotować dziś
a tak tylko makaron wrzuciłam do wody i do rosołku jest.
rodzice mnie trochę podkurwili (przepraszam za słowa) nawet DO pracy do mniee przyjechali (a przecież im tego zabronić nie mogę). Choć próbuję ich unikać ale niestety.. Zaczęli mi w pracy opowiadać, że mój szanowny braciszek pracy nie ma, że cieżko im jest finansowo, że nie wiedzą jak sobie teraz dadzą radę. A ja akurat przed ich przyjściem wyciągnęłam tablet, żeby napisać na forum tutaj i jak oni weszli to on leżał na ladzie. Mój ojciec zauważył go po jakimś czasie i do mnie czy to moje. Ja mówię że tak a ten do mnie: no tak - niektórzy sobie zabaweczki kupują, a inni na pampersy dla dziecka nie mają no myślałam że wyjdę z siebie. A co to ja kur*a kazałam mu siedzieć na dupie, trzaskać dzieci jedno po drugim i życ na zasiłkach?! czemu ja mam mieć wyrzuty sumienia, bo ktoś ma gorzej i to na własne życzenie.
Ja sobie kuźwa na to zapracowałam. A on - ta imitacja mężczyzny - siedzi tylko w domu i każdemu zagląda do kieszeni. Zresztą jak moi rodzice. Już wiem dlaczego ze sobą mieszkają.. Ciągnie swój do swego.
Ehhh. przepraszam ale musiałam się wygadać. :*
A co u Was?
Ale fakt Gabi głupia sytuacja. -
nick nieaktualnyehhh Gabi na prawdę coraz gorzej fakt faktem jak piszesz mogli dziecko jedno po drugim nie robić ja nie rozumiem w ogóle po co Twoi rodzice przychodzą i Ci mówią takie rzeczy? skoro Ciebie stać, to niech Twój brat też idzie do pracy i będzie miał na pampersy i na zabawki. No ale wiem, że ja sobie gadać mogę a Ty i tak nic nie zmienisz, bo wyprowadziłabyś się na koniec świata a oni i tak by Cię znaleźli nie mam rodzeństwa ale wiem co czujesz.. Może ja nie mam robionych takich wyrzutów, ale czasem się nasłucham, że ja mam dom, obojga rodzicow. a mój brat nie ma nic i na wszystko sam musi zapracować
albo gadanie moich ciotek, że nie robię wesele. bo Twój Mateusz ma własną firmę, Ty idziesz do szkoły, rodzice wam pomagają to macie mieć pieniądze i zrobić wesele. Bo moja siostra ta o ktorej ostatnio pisałam żyła przysłowiowo biedniej, a wesele zrobili. Tylko nikt nie liczy się z tym, że sprzedali ziemię i połowe kasy przepuścili. A ja ziemie sprzedawać nie będę ale jak to się mówi są ludzie i są taboretygabi544 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyhej Kochane przepraszam ze tak z doskoku pisze, ale teraz tyle pracy mam ze szok. Nie ma kiedy usiasc na chwilke i cos naskrobac.
Cachareel - noo to jest najgorsze, bo od rodziny ciezko sie uwolnic. Zycze Ci Kochana, zeby dzien w pracy szybko zlecial. A gdzie pracujesz jesli mozna wiedziec?
Paulette - dokladnie, to jest najgorsze.nikt nie zyje Twoim zyciem i nie wie, jakie masz wydatki itd. Kazdy tylko patrzy, ze ten ma swoja firme to pewnie ma kokosy. Masakra.. to nawet jakby Was stac nie bylo, to wesele musi byc, bo najwazniejsza jest zasada " zastaw sie a postaw sie ". Normalnie jakbym slyszala moja matke, ktora jest wrecz oburzona ze nie rozwazamy nawet wesela po koscielnym slubie. Ehh...
Tak nie wczoraj wpienili ze przyszlam podminowana do domu i oczywiscie oberwalo sie mezowi bez powodu. Ale pogodzilismy sie i jak uslyszal co mnie tak zdenerwowalo, to sie tylko zaczal smiac. I w sumie powiedzial bardzo madre slowa: zeby sie nie przejmowac bo im zawsze bedzie zal dupe sciskal. Bo ich ukochany synek okazal sie nie tak wspanialy jak go uwazali i ze nie ma powodu do zlosci, bo sami sie utrzymujemy a im nic do tego. I ma racje. Jedym uchem trzeba wpuszczac, a drugim wypuszczac takie teksty
A takz pozytywnych rzeczy to dzis pierwszy dzien do pracy rowerkiem mam nadzieje ze nie odpuszcze po 2 dniach. Jak dojechalam to myslalam ze pluca wypluje to jest praktycznie caly czas pod gore. Ale jaka bylam dumna ze dalam rade nie chce mi sie, bo wiadomo ze autko kusi, ale wizja lepszej kondycji i figury wygrywa
a jak Wam mija dzionek ? -
Gratuluję motywacji! Ja byłam w pracy 2 razy rowerem ale po 12h ciężko wrócić. Pracuje w takiej cukiernio-kawiarni. Niebawem będziemy mieć remont, dojdą desery, soki i praca do 21.. Masakra. Ja dziś zdycham ogólnie. Źle spałam, boli mnie brzuch, jajniki,wszystko. W głowie mi się kręci ehh chyba mnie coś bierze. Trzeba wziąć jakieś witaminki i do łóżka. Uf za 40 minut do domu ..
Pozdrawiamgabi544 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyo kurcze to faktycznie ciężka praca. Non stop na nogach. Masakra. Ja też niby w sklepie zawsze mam coś do zrobienia i trochę trzeba się nadźwigać, ale jednak zawsze mogę sobie chwilkę przerwy zrobić i odpocząć, na tyle mam fajnych szefów (szczególnie szefową). Albo wrócić wcześniej do domu jak mi coś wypadnie, źle się czuję itd.. A daleko masz do prACY?
Motywacji na razie nie ma co gratulować, bo dopiero pierwszy dzień Wątpię żebym wytrzymała ale staram się chociaż więcej ruszać. Szybkie spacery, może na basen się wybiorę (będzie powód żeby nauczyć się pływać ) jutro na pewno idę na nogach, taki godzinny spacerek sobie zrobię bo mnie tyłek boli od siedzenia roweru
Mam nadzieję że już Kochana w domu jesteś i odpoczywasz -
Generalnie od narzeczonego z domu mam jakieś 5km do centrum do pracy, a z bloku od 'siebie' to tak 15-20 min na nogach
Szefostwo moje jest ze Śląska, bo tam siedziba firmy itp więc ich tu nie ma ale Tez spoko są naprawdę- anioły. U mnie dziewczyna się przyjęła i praktycznie za 3 miesiące w ciąży była i nie robią problemów ani nic. Ja też jak z szefem gadalam, że planuje to on super podszedł do tego. Powiedział, że rodzina najważniejsza i mam zachodzić i niczym się nie martwić, że mam gdzie wrócić także naprawdę są super, lepszego szefostwa nie mogłam sobie wymarzyc.
Ja już w domku, leżę odpoczywam. Mój nieslubny jedzie na zakupy a ja umieram na ból brzucha. Jeszcze nic nie mogę zjeść, bo zgaga jak nie wiem.. Ratunku -
nick nieaktualnyTo super że masz tak fajnych i przychylnych szefów, kierowników
Kochana to kuruj się gorąca herbatka i do łóżeczka
Może Cię pocieszę (choć pewnie marne to pocieszenie) że mine też drugi dzień już gardło boli.. i nos cały zapchany mam. Nawet się śmieje, że to trzeba mieć talent, żeby przy upałach ponad 30 stopni się przeziębić mężu mówi na nie zdechlak (pieszczotliwe, nie? )
Kochana ja też mam takie bóle silne przy @. Ale to też zależy. Jednego miesiąca nie czuję że przyszła nawet, a w kolejnym masakra - marzę żeby ktoś mnie dobił. My kobiety to mamy przekichane całe życie