Rocznik '84 stara się o dzidziusia :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Ania_84 wrote:Myszka wynik LH jak na 2 dc masz spory bo przy 20 zazwyczaj jest pik ktory powoduje pekniecie pechrzyka..
Wczesniej robiłam LH w 13 dc to miałam 33,71. Poki co na OvuF nie udało mi sie potwoierdzic kiedy mam ovulkę . I ciezko mi tez rozpoznac swoj organizm.
-
Dziewczyny, któraś jest z maja?
My staramy się już prawie 3 lata. Nie wiadomo, jaka przyczyna niepłodności... Niby w ost. cyklu był niski progesteron, więc na razie na tym się skupię - wracam do clo. Jestem w 11 dpo i tak mi smutno, że jutro zrobię test i znowu zobaczę tylko jedną kreskę ;(((
Czuję, że niedługo dojdę do momentu kompletnej rezygnacji. A podobno wtedy się udaje...
-
assia to nie rób testu przecież to nie obowiązek. Ja w zrobiłam w swoim życiu tylko 2 testy (góra 3) w ciągu pona czteroletnich starań. Po prostu nie kupuję testów bo uważam że nie ma sensu wydawać kasę za wcześnie. I za ten czas ile kasy by na to poszło... ho ho za to mogę sobie fundnąć super ciucha który poprawi mi humor chociaż na chwile a testy przyniosły by tylko dodatkowy wcześniejszy smutek i łzy.
Lili lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyHej:-) u mnie w lipcu wskoczy 3 z przodu.. poczytałam wątek, i jestem szczęśliwa że takowy został utworzony:-)
Krótki opis:
8 lat małżeństwa, dzidzi brak...od grudnia farmakologia (pcos, insulinooporność etc.) - bez nadwagi, uwielbiam ćwiczyć a tu klops dowiedziałam się, że muszę zrezygnować z większej ilości ćwiczeń, bo to u szczupłych osób zaburza system hormonalny...
Kolejny cykl bez owulki (clo już za mną), teraz czekam na @....
i wszystko od początku clo 2x1 plus duphaston, i suplementy...
co do robienia testów, zgadzam się z Vanessą, że one przynoszą smutek i rozgoryczenie, wstrzymaj się....
Myszka-Minnie lubi tę wiadomość
-
A ja wolę zrobić test i mieć odpowiedz. Z każdym kolejnym dniem myślenia, że jestem w ciąży czuje jeszcze większy smutek, że jednak nie. A tak, robię test i w miarę spokojnie czekam na @. Po teście jest mi łatwiej bo nie zastanawiam się chociażby nad tym czy przypadkiem nie robię czegoś czym mogłabym zaszkodzić ciąży i mogę sobie troszkę dogodzić, jakieś małe przyjemności zrobić - np winko, gorąca kąpiel:)
Ale rozumiem Was, że czujecie rozgoryczenie to chyba normalne u osób, które starają się o dziecko.assia lubi tę wiadomość
-
No u mnie jest troche inaczej bo ja po prostu wiem że @ będzie i dla mnie robienie testu to strata czasu i pieniędzy bo wiem że 2 kresek ne zobaczę. Nie czeka niecierpliwie że może tym razem @ nie przyjdzie... wiem że przyjdzie i tak jest. W ogóle nie czuję się żadnej nadziei przed @ i dlatego mam takie podejście do testów. Dla mnie moja ciąża to coś nieosiągalnego i nie mogę pojąć że ja bym miała być w takim stanie??? To by było cos nie normalnego wg mnie...
-
A ja mam nadzieję do czasu kiedy nie przyjdzie małpa. Nawet jak test wyjdzie negatywny to gdzieś tam w głębi wierzę, że może jednak, tym razem się udało. A potem płacz. I tak co miesiąc. Wiec czy robię testy czy nie robię to rozczarowanie jest takie samokwiecień 2013 pusty pęcherzyk
grudzień 2013 ciąża biochemiczna
marzec 2014 ciąża biochemiczna
październik 2014 ciąża biochemiczna
❤31 maja 2016 Zosia jest z nami, nasz skarb❤
-
Witajcie, u mnie 3 w październiku, a cykl starań dopiero 3 ci, ale mam wrażenie, jakby minęła już cała wieczność. Partner wyniki ok (jedynie zwiększona lepkość, ale lekarz twierdzi, że to nie ma żadnego znaczenia), u mnie nic poważnego też nie zdiagnozowano, więc niecierpliwie czekamy W tym cyklu po raz pierwszym mierzyłam temperature i wziełam luteinę, gdyż wcześniej w 26 dc występowały plamienia. W tym miesiącu oczywiście liczę na brak @, ale chyba też juz przestałam wierzyć, że się uda.
-
vanessa, ja jestem mega niecierpliwa i chcę jak najszybciej wiedzieć. Testy kupuję na Allegro, więc 1-2 zł miesięcznie mnie nie zrujnuje. No i tak jak An, nie chcę zaszkodzić dziecku w razie czego - chociażby wiem, że mogę zjeść sushi
Dziś zrobiłam test, oczywiście negatywny... Kurczę, dziewczyny, od dawna o niczym innym nie myślę, tylko żeby się wreszcie udało. Cały miesiąc jest podporządkowany tej jednej rzeczy... Chciałabym umieć wyłączyć to na trochę.
A najgorsze jest to, że nie wiadomo, w czym dokładnie tkwi problem. Ta niewiedza mnie dobija.
Słuchajcie, któraś z was myślała już o adopcji? Ja powoli zaczynam, tylko jeszcze męża trzeba przekonaćAn lubi tę wiadomość
-
vanessa wrote:No u mnie jest troche inaczej bo ja po prostu wiem że @ będzie i dla mnie robienie testu to strata czasu i pieniędzy bo wiem że 2 kresek ne zobaczę. Nie czeka niecierpliwie że może tym razem @ nie przyjdzie... wiem że przyjdzie i tak jest. W ogóle nie czuję się żadnej nadziei przed @ i dlatego mam takie podejście do testów. Dla mnie moja ciąża to coś nieosiągalnego i nie mogę pojąć że ja bym miała być w takim stanie??? To by było cos nie normalnego wg mnie...
eweline -
assia wrote:vanessa, ja jestem mega niecierpliwa i chcę jak najszybciej wiedzieć. Testy kupuję na Allegro, więc 1-2 zł miesięcznie mnie nie zrujnuje. No i tak jak An, nie chcę zaszkodzić dziecku w razie czego - chociażby wiem, że mogę zjeść sushi
Dziś zrobiłam test, oczywiście negatywny... Kurczę, dziewczyny, od dawna o niczym innym nie myślę, tylko żeby się wreszcie udało. Cały miesiąc jest podporządkowany tej jednej rzeczy... Chciałabym umieć wyłączyć to na trochę.
A najgorsze jest to, że nie wiadomo, w czym dokładnie tkwi problem. Ta niewiedza mnie dobija.
Słuchajcie, któraś z was myślała już o adopcji? Ja powoli zaczynam, tylko jeszcze męża trzeba przekonać
a ile lat sie starsz ze już myślisz o adopcji. Pytanie czy adopcja rozwiąże problem? czy chodzi o ciążę brzuch i swoje dziecko swoja krew i geny czy o jakiekolwiek dziecko bez ciąży.Pytasz czy któras z nas myslała o adopcji mysle że póki jest nadzieja to nie myslała bym. Myslałam za to o in Vitroeweline -
Ja nie uważam, żeby dziecko z adopcji było "jakimkolwiek" dzieckiem! Byłoby MOIM dzieckiem.
Myślałam o adopcji nawet przed staraniami. Rozważałam posiadanie jednego swojego jeśli Bóg da i adoptowanego (żeby móc choć jednemu dziecku stworzyć normalny, ciepły dom). Nie jestem przeciwna in vitro ale dziecko adoptowane nie jest gorsze niż swoje tylko dlatego, że się brzucha nie miało!
Mam nadzieję, że wszystkim nam się uda posiadać swoje dziecko ale adopcja to też dobra opcja.vanessa, assia lubią tę wiadomość
-
Adopcja i in vitro to bardzo trudne tematy. Nie ma tu rozwiązań ani dobrych ani złych. Każdy musi sam sobie wszystko rozważyć i podjąć decyzję jaką mu serce dyktuje.
An, bardzo dobrze to ujęłaś w słowach
An wrote:Ja nie uważam, żeby dziecko z adopcji było "jakimkolwiek" dzieckiem! Byłoby MOIM dzieckiem...
... Nie jestem przeciwna in vitro ale dziecko adoptowane nie jest gorsze niż swoje tylko dlatego, że się brzucha nie miało!
Mam nadzieję, że wszystkim nam się uda posiadać swoje dziecko ale adopcja to też dobra opcja.
Ja jeszcze nie myślę i o adopcji i o in vitro. Liczę (mimo że po długim czasie, ale w dwie ciąże zaszłam) że w końcu mi się uda tak po prostu. Podziwiam jednak pary, które podchodzą do in vitro, za upór, determinację, za odwagę. Rodziców adopcyjnych, za odwagę i wielkie serce. Chciała bym, aby stając przed takimi decyzjami, szczególnie tej pierwszej (czyli odwagi) mi nie zabrakło. Bo z natury to ja raczej taka wszystkobojąca jestem.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 25 lutego 2014, 22:31
An, Malenq lubią tę wiadomość
kwiecień 2013 pusty pęcherzyk
grudzień 2013 ciąża biochemiczna
marzec 2014 ciąża biochemiczna
październik 2014 ciąża biochemiczna
❤31 maja 2016 Zosia jest z nami, nasz skarb❤
-
nick nieaktualnyDzień dobry:-)
Jak byłam smarkulą to myślałam o adopcji, sama znałam dzieciaki i te z domów dziecka i te adoptowane, dlatego już bardzo dawno temu podjęłam decyzję, że chciałabym dać takiemu dziecku rodzinę....to było jakieś 10lat temu...
dziś kiedy stoję w obliczu trudności z posiadaniem własnego dziecka, mam inne uczucia...dziś to nie jest już takie proste...jak to napisała Wisienka nie mu tu rozwiązań dobrych czy złych... -
A ja chcę miec swoje dziecko. Nie wiem czy umiałabym pokochać inne. Chcę właśnie ten brzuch chcę czuć jego ruchy i być z nim od chwili narodzin.Pewnie że mysl o adopcji każdemu się pojawia w głowie, ja nie mówie że to jest złe. oddzialam jednak te 2 sprawy bycie w ciąży i adopcję bo to dla mnie 2 różne tematy i jeden jak dla mnie nie zastępuje drugiego
Konwalia lubi tę wiadomość
eweline -
14 marca idziemy do kliniki. Jak tam nic nie poradzą, to trzeba będzie niestety uzbierać trochę kasy na in vitro. Tema starań jest ogólnie ciężki. Ja się coraz częściej podłamuje. Na szczęście mój mąż jest takim motorem dla mnie i jakoś dzięki niemu się trzymam. Nie wiem, co to jest, ale w moim otoczeniu znam kilka par, które też mają straszne problemy. U jednych on ma a raczej nie ma plemników, u drugich też problem z prostatą w wieku 33 lat, następni już 4 razy poronili... Przykre to wszystko, co się widzi wokół